

Mam 11 lat i białaczkę❗️Mama płacze ze strachu, a ja z bólu... Uratuj mnie!
Fundraiser goal: ratowanie życia - przeszczep szpiku kostnego w Turcji
Donate via text
Pledge 1.5% of tax to me
Pledge 1.5% of tax to me
Fundraiser goal: ratowanie życia - przeszczep szpiku kostnego w Turcji
Fundraiser description
"Mam 11 lat. Od dawna nie chodzę już do szkoły, bo jestem w szpitalu. Jestem tu, bo walczę z białaczką. Myślałem, że to koniec koszmaru, ale choroba wróciła. Jest mi bardzo, bardzo ciężko...
Dla mnie dom to teraz szpital, kroplówki i łóżko. Moi rodzice sprzedali wszystko, co mieli, żeby mnie ratować. Każdego dnia widzę ich łzy i serce mi pęka, bo wiem, że to przeze mnie.
Chcę być zdrowy i nie bać się kolejnego dnia. Proszę Was o pomoc. Chcę wrócić do domu, do tego prawdziwego domu i do szkoły. Chcę, żeby mama i tata znowu byli weseli. Dziękuję z całego serca za pomoc".

Prosimy, przeczytaj tę historię i pomóż uratować naszego syna! Jesteśmy rodzicami najbardziej wrażliwego na krzywdę innych, najserdeczniejszego i najbardziej dzielnego na świecie chłopca... Shakir ma zaledwie 10 lat. W tym wieku dzieci żyją beztrosko, bawią się, chodzą do szkoły, marzą, snują plany, cieszą się każdym dniem... Nasze dziecko jednak już przeszło przez tyle bólu i strachu, ile wielu dorosłych nigdy nie zazna.
Trzy lata temu, w 2022 roku, usłyszeliśmy straszną diagnozę – ostra białaczka limfoblastyczna. Nasz syn zaczął nagle tracić siły, na jego ciele pojawiły się siniaki, był bardzo słaby, często gorączkował. Nie spodziewaliśmy się, że w jednej chwili całe nasze życie wywróci się do góry nogami... Wraz ze słowem "białaczka" wpadliśmy w samą otchłań onkologicznego piekła.
Dwa długie lata leczenia – to niekończące się kroplówki, punkcje, chemioterapia, leki przeciwbólowe, bezsenne noce, ból i strach... To były lata walki o każdy kolejny dzień. Całe leczenie kosztowało nas około 20 000 dolarów – pieniędzy, których nie mieliśmy. Sprzedawaliśmy wszystko, pożyczaliśmy, prosiliśmy o pomoc. Wszystko po to, by uratować nasze dziecko.

Gdy leczenie się zakończyło i nadeszła remisja, odetchnęliśmy z ulgą i dziękowaliśmy Bogu za to, że ocalił życie naszego synka. Niestety, szczęście nie trwało długo. Po 7 miesiącach choroba wróciła. Badania kontrolne pokazały nawrót... I znowu – szok, łzy, ból i rozpacz.
Shakir musi ponownie przejść ciężką chemioterapię oraz przeszczep szpiku kostnego. To jego jedyna szansa na życie. Bez tego nasz syn umrze. Koszt operacji i dalszego leczenia to ponad 80 000 dolarów. Dla naszej rodziny to kwota absolutnie nieosiągalna. Oddaliśmy już wszystko, co mieliśmy... Nie wiemy, skąd zdobyć tak ogromne środki. Ale musimy walczyć
Żyjemy tylko jedną nadzieją – że są jeszcze dobre serca, które nie przejdą obojętnie obok cudzego nieszczęścia. Obok dziecka... Shakir znaczy kogoś, kto czuje wdzięczność i uznanie... I taki jest nasz syn, wdzięczny za każdy dzień, wdzięczny i doceniający każdy gest wsparcia, każde dobre słowo, każdy drobny gest, który ma go ratować!

Z ogromnym bólem, ale i równie wielką wiarą, prosimy każdego, kto czyta te słowa:
Proszę, pomóżcie uratować naszego syna.
Każda wpłata – to dla niego oddech nadziei.
Każdy grosz – to szansa na życie.
Każde dobre słowo – to wsparcie, które dodaje sił, by się nie poddać.
Trudno opisać, co czuje rodzic, widząc swoje dziecko ponownie przechodzące przez piekło. Kiedy ono zaciska zęby, uśmiecha się przez łzy, by nas nie martwić. Kiedy tak bardzo chce żyć… Syn marzy o tym, by wyzdrowieć, wrócić do normalnego życia, do szkoły, do przyjaciół. Marzy o tym, by po prostu być dzieckiem.
Prosimy, pomóżcie spełnić to marzenie.
Dziękujemy z całego serca każdemu, kto okaże nam serce.
