

Bliźniaki walczą z białaczką❗️Gdy Antoś wszedł w remisję, Staś zachorował!
Fundraiser goal: Leczenie i rehabilitacja
Donate via text
Pledge 1.5% of tax to me
Pledge 1.5% of tax to me
Fundraiser goal: Leczenie i rehabilitacja
Fundraiser description
2 lata minęły od czasu, gdy nasz synek Antoś zachorował na białaczkę. W końcu, po wielu miesiącach leczenia, na początku listopada dostaliśmy informację o remisji! Tydzień później usłyszeliśmy, że Staś – drugi bliźniak – również ma białaczkę… Nasza walka o życie zaczyna się od początku. Tym razem będzie ją toczył ją drugi synek… Jesteśmy przerażeni i bardzo prosimy o pomoc…
Trudno wyobrazić sobie większy koszmar dla rodziców… Śmiertelna choroba dopadła oboje dzieci. Jedno po drugim…
Gdy urodzili się chłopcy, wywrócili nasz świat do góry nogami. Pierwsze dwa lata były szalone, ale wspaniałe. Potem Antoś nagle zachorował na anginę. Infekcja nie przechodziła mimo antybiotyków. Badanie krwi pokazało, że to znacznie gorsza choroba… Nasz 2-letni synek zaczął walkę z białaczką!

Przez kolejne 2 lata dzieliliśmy życie między szpital w Szczecinie, oddalony 130 km od naszego domu, gdzie Antoś walczył o życie, a dom, gdzie został Staś, także potrzebujący rodziców… Wtedy poprosiliśmy o pomoc pierwszy raz. Mimo że protokół leczenia białaczki jest refundowany, wszelkie dodatkowe koszty musieliśmy ponieść sami, łącznie z dojazdami, które pochłonęły małą fortunę… Łącznie blisko 300 km w obie strony, czasami kilka razy w tygodniu.
Gdy na początku listopada tego roku wyniki badań potwierdziły remisję u Antka, mogłoby się wydawać, że w końcu to koniec koszmaru! Wrócimy do domu, do życia, chłopcy odzyskają oboje rodziców, będą w końcu razem i będą mogli cieszyć się dzieciństwem!
Ale los miał dla nas inny plan… Kontrolne wyniki badań tym razem Stasia pokazały, że dzieje się coś bardzo złego. Synka zaczęły boleń nóżki, doszła gorączka. 13 listopada zapadła diagnoza – białaczka!

Znów jesteśmy w znajomym nam szpitalu, do którego mieliśmy nadzieję już nigdy więcej nie trafić… Tym razem na onkologiczny ring wkracza Staś… My wiemy, co go czeka. Wiedzą to też chłopcy… Mają 4 latka, ale bardzo się już wspierają. Na swój sposób są świadom… Staś wie, że będzie miał to samo, co Antoś. Antoś pociesza braciszka. A my staramy się jakoś na nowo to wszystko poukładać…
Staś jest przerażony… Nam jest jeszcze trudniej finansowo, niż za pierwszym razem… Gdy chorował Antoś, większość czasu był w szpitalu. Teraz na oddziale jest bardzo dużo dzieci, więc gdy rano jedziemy na chemię, musimy wyjechać o 5:00. Do domu wracamy przed północą. Prawie 300 km w obie strony, 6 h w samochodzie. Dojazdy kosztują krocie… Do tego dodatkowe leki niepodlegające refundacji, wszystkie rzeczy związane z leczeniem – nie jesteśmy w stanie sami tego opłacić…
Dlatego ponownie tu jesteśmy i bardzo prosimy Was o wsparcie, każdą możliwą pomoc. Za wszystko z całego serca dziękujemy!
Antoś i Staś z rodzicami