

Nasz synek niemal połowę swojego życia spędził w szpitalu! Jako rodzice prosimy – zostań jego cudem...
Fundraiser goal: Podanie komórek macierzystych w Bangkoku, przelot, turnusy rehabilitacyjne
Pledge 1.5% of tax to me
Pledge 1.5% of tax to me
Fundraiser goal: Podanie komórek macierzystych w Bangkoku, przelot, turnusy rehabilitacyjne
Fundraiser description
Nasz synek od urodzenia, przez 19 miesięcy, przebywał w szpitalu. Każdego dnia walczył o życie i przeszedł wiele ciężkich operacji. To był horror, którego żaden rodzic nie powinien doświadczać!
Przetrwaliśmy ten ciężki czas. Każdej nocy dziękowaliśmy za kolejny dzień życia Szymka i błagaliśmy, aby nie był on ostatnim. W tym czasie dużo się wydarzyło, a Wy pomogliście nam przez to przejść... Dziękujemy!
Nasza historia:
Zaczęło się od zakażenia bakterią. Sytuacja z godziny na godzinę stawała się coraz bardziej dramatyczna. Nasz synek przeszedł neuroinfekcje, będąc w stanie krytycznym! Lekarze nie umieli powiedzieć, co zdarzy się w najbliższej przyszłości! Strach narastał z każdą godziną, zabierał zmysły, nie pozwalał spać ani spokojnie czekać. Te 5 tygodni walki o życie było istną udręką dla całej rodziny! Z jednej strony wiedzieliśmy, że w każdej chwili może przyjść najgorsze, a jednocześnie łudziliśmy się, że będzie inaczej i za chwile to wszystko minie jak zły sen!

Po tych wszystkich nieprzespanych nocach i łzach wylanych ze strachu i niemocy, wreszcie pojawiło się światełko w tunelu! Myśleliśmy, że sytuacja została opanowana i będzie już tylko lepiej! Niestety, dostaliśmy kolejny cios – u synka powstało bardzo duże wodogłowie. Trafiliśmy do szpitala na neurochirurgię dziecięcą, gdzie spędziliśmy 5 miesięcy, z których każdy dzień był walką o życie naszego synka!
Zapomnieliśmy, co znaczy spokój, jak wspaniały może być odpoczynek i sen. W tym czasie Szymuś przeszedł wiele skomplikowanych operacji, z których każda pogłębiała dziurę w naszych sercach! Nie znaliśmy innego świata, niż ten w otoczeniu szpitalnego personelu na salach oddziałów...
Nasze dziecko przeszło 20 operacji główki! Liczba 20, kiedy mówimy o operacjach tak małego dziecka, jest przerażająca! Nikomu, naprawdę nikomu nie życzymy, aby kiedykolwiek przechodził to, co my w tamtym czasie. Niemoc i bezsilność w obliczu zagrożenia życia własnego dziecka jest najgorsza!

Po wielu miesiącach w końcu wróciliśmy z synkiem do domu. Liczyliśmy, że teraz zacznie się już wszystko układać, a Szymek odzyska zdrowie… Nasz spokój nie trwał długo. Nasze dziecko znowu trafiło do szpitala, gdzie przeszło KOLEJNĄ operację ratującą życie. Tego było już za wiele!
Nie wiemy, skąd wzięliśmy tyle siły… Gdy dziś przypominamy sobie tamte chwile na szpitalnym korytarzu, gdzie przed salą operacyjną uchodziło z nas życie, robi nam się słabo. Nawet wspomnienia są jeszcze bardzo bolesne!

Szymon ma w sobie jednak dużo siły. Nasz mały chłopiec na każdym kroku udowadnia jak bardzo jest dzielny i jak bardzo chce z nami zostać! Dzisiaj synek czuje się już dobrze, a my każdego dnia walczymy o jego sprawność.
Aktualnie jesteśmy na turnusie rehabilitacyjnym. Specjalistka, który ćwiczy z Szymkiem podkreśla, że bardzo dobrze sobie radzi i można jeszcze dużo z nim wypracować. Na tę chwilę właśnie czekaliśmy – usłyszeć, że jest NADZIEJA!
Wiemy, że nasza droga będzie długa i wyboista. Przeraża nas to, ale się nie zatrzymamy. Oprócz turnusów rehabilitacyjnych synek musi otrzymać komórki macierzyste. Leczenie możliwe jest tylko w Bangkoku... Nie poddamy się, już zbyt daleko zaszliśmy! Pragniemy prosić Was o pomoc. Błagamy, dołączcie do nas i stańcie się cudem Szymka.
Rodzice
