

Trzy dni po porodzie dostałam diagnozę raka... Proszę, pomóż mi dalej żyć dla mojej córki❗️
Fundraiser goal: Roczne leczenie komplementarne w Niemczech, dojazdy
Donate via text
Fundraiser goal: Roczne leczenie komplementarne w Niemczech, dojazdy
Fundraiser description
Wspólne spacery, zabawa na placu zabaw, rodzinne chwile bez strachu o jutro. Myślałam, że taka przyszłość czeka mnie po narodzinach mojej ukochanej córeczki. Niestety trzy dni po porodzie usłyszałam wyrok: rak trzustki… Proszę Cię o pomoc, proszę o nadzieję na dalsze życie!
Zachorowałam dwa lata temu. Gdy usłyszałam diagnozę, życie zamarło… Jeden z najgorszych rodzajów nowotworu i to w takim momencie… Zamiast cieszyć się szczęściem, tuleniem maleństwa i pierwszymi chwilami macierzyństwa, musiałam stanąć do walki o życie. W mojej codzienności zagościł strach i ogromny ból...
Przeszłam operację usunięcia guza brodawki Vatera, a następnie chemioterapię. Dzięki determinacji lekarzy i ogromnemu wsparciu udało się zatrzymać chorobę. Gdy zaczynałam mieć coraz większą nadzieję na to, że rak nie wróci, on uderzył ponownie…

Na początku kwietnia zaczęłam mieć silne bóle brzucha. Po Wielkanocy udaliśmy się do Warszawy na badania. Wynik okazał się przerażający… Jeden z markerów nowotworowych, którego norma to 39, wykazał poziom 8 500! Nowotwór powrócił razem z przerzutami do wątroby i otrzewnej…
Obecnie jestem pod opieką wspaniałego zespołu specjalistów z Wojskowego Instytutu Medycznego w Warszawie i otrzymuję chemioterapię. Terapia pozwala spowolnić rozwój choroby, ale nie daje szans na całkowite jej zatrzymanie…
Ja się jednak nie poddaję, szukamy z mężem nowoczesnych metod, które mogą dać nadzieję na pokonanie tego okrutnego raka. Ostatnio pojawiła się szansa na rozpoczęcie immunoterapii w Niemczech. Może ona zahamować rozwój choroby i poprawić mój stan. Niestety ta terapia nie jest refundowana przez NFZ.

Moja jedyna nadzieja na dalsze życie to opłacenie leczenia samemu... Niestety nie mam takich pieniędzy… Koszty są ogromne: leki, pobyt w klinice, dojazdy, specjalistyczna dieta i prywatne konsultacje medyczne to setki tysięcy złotych. Dlatego zdecydowałam się prosić Was o pomoc!
Każdego dnia staram się być dzielna dla mojej córeczki, która codziennie pyta, dlaczego mama nie może się z nią bawić… Widzi przecież, jak robią to inne mamy… A ja przez ostatnie miesiące mierzę się z takim bólem i osłabieniem, że nie mogę spełnić jej prostego marzenia. Dlatego z całego serca proszę Cię o pomoc! Każda złotówka przybliża mnie do tego, bym mogła żyć – dla siebie, dla mojego męża i dla naszej córeczki. A niczego innego nie pragnę bardziej…
Ewa