Witold Pypłacz - main photo

By nie zgasła nadzieja... Proszę, pomóż mojemu tacie!

Fundraiser goal: półroczna rehabilitacja

Fundraiser started by:
Witold Pypłacz, 55 years old
Mysłowice, śląskie
stan po czterech udarach mózgu
Starts on: 25 January 2019
Ends on: 17 January 2026
PLN 17,699(35.06%)
Still needed: PLN 32,790
DonateDonated by 508 people
Donate via text
Phone number
75365
Text
0046342
Cost PLN 6.15 gross (including VAT)
HeyahOrangePlayPlusT-Mobile

Fundraiser goal: półroczna rehabilitacja

Fundraiser started by:
Witold Pypłacz, 55 years old
Mysłowice, śląskie
stan po czterech udarach mózgu
Starts on: 25 January 2019
Ends on: 17 January 2026

Fundraiser description

Każdy rodzic boi się o swoje dziecko, ale dzieci także martwią się o swoich rodziców. Boją się, że pewnego dnia coś się stanie, zabraknie mamy, albo taty, a człowiek zostanie na tym świecie sam… Mnie spotkało to, czego tam bardzo się bałam. Mój tata umierał… Wygrał jednak to starcie ze śmiercią, ale stracił zdrowie. Bardzo proszę, pomóżcie mu je odzyskać.

Mój tata Witek - cudowny, zawsze uśmiechnięty i pogodny człowiek. Czym sobie zasłużył na taką tragedię? Dlaczego nieszczęścia przytrafiają się tym dobrym, wywracając życie do góry nogami? To był październikowy dzień 2016 roku, tata źle się poczuł. Jedziemy do szpitala. Migotanie przedsionków - tak brzmiała diagnoza lekarzy. Tydzień w szpitalu, który niczego nowego nie wniósł. Tata wypisał się na własne żądanie.

Wydawało się, że to fałszywy alarm i wszystko jest już dobrze. Tydzień później wracam rano do domu. To, co widzę, do dziś wraca do mnie w najczarniejszych koszmarach… Mój tata bez życia leży na podłodze w kuchni. Ma powykrzywiane kończyny, opadnięty kącik ust. Nie reagował na nic, zupełny brak kontaktu. Szok przerażenie - miałam wrażenie, że moje serce się zatrzymało. Zdołałam jakimś cudem zachować na tyle świadomości, żeby zadzwonić po karetkę…

Witold Pypłacz

Tata trafił na oddział neurologiczny w szpitalu w Jaworznie, pod stałą opiekę specjalistów. Lekarze ocenili stan jako bardzo ciężki. Uszkodzony mózg, cztery udary na raz… Cud, że nadal żył i walczył! Przyszedł do mnie ordynator, niestety nie miał dobrych wiadomości. Trzeba czekać… Każdego dnia odwiedzamy tatę w szpitalu tak bardzo pragnąć, by do nas wrócił. Gdy w końcu jego stan się odrobinę poprawił, trafił do ośrodka Repty.

Tata tylko leży patrząc na drzwi. Kilka razy wypada z łóżka na skutek padaczki. Pierwsze miesiące to oczekiwanie na iskierkę nadziei do walki z chorobą i niemocą. Dzień za dniem, godzina z godziną walczyliśmy razem z tatą o minimalną nawet poprawę. Powolutku trud przynosi efekty! Po 4 miesiącach tata potrafi z trudem przenieść się na wózek. Po 5 miesiącach opiekę nad ojcem przejmuje babcia, która ma też męża po udarze. Tata cały czas walczy. Jest pod opieką kardiologa, neurologa, psychologa, logopedy i rehabilitanta. Jak tylko to możliwe, jest rehabilitowany przez specjalistów w Centrum Rehabilitacji REVITA. Powinien jak najczęściej, jednak to kosztuje fortunę…

Tata do dzisiaj nie odzyskał sprawności. Ma problemy z podstawowymi czynnościami: jedzeniem, mówieniem, ubieraniem. Motoryka i równowaga wymaga ciężkich ćwiczeń. Tata ma orzeczenie o znacznym stopniu niepełnosprawności, żyje tylko z renty. Bardzo ciężko pokryć wszystkie wydatki związane z mieszkaniem, życiem, lekarstwami, rehabilitacją. Pomagamy, jak możemy, ale często musimy wybierać…

Bardzo proszę o pomoc dla mojego taty, żeby nie zgasła dla niego nadzieja na choć troszkę lepsze jutro…

Sandra, córka

Select a tag
Sort by
  • Anonymous donation
    Anonymous donation
    Share
    PLN X
  • Anonymous donation
    Anonymous donation
    Share
    PLN 20
  • Anonymous donation
    Anonymous donation
    Share
    PLN 20

    Niech Bóg ma Was w opiece.

  • Anonymous donation
    Anonymous donation
    Share
    PLN 1
  • Anonymous donation
    Anonymous donation
    Share
    PLN X

    Jmkozielska@gmail.com

  • Anonymous donation
    Anonymous donation
    Share
    PLN 7