
Póki tli się nadzieja na życie Zuzi❗️ Błagam, pomóż nam o nią walczyć❗️
Fundraiser goal: Leczenie i rehabilitacja, dojazdy do szpitala, sprzęt rehabilitacyjny
Fundraiser goal: Leczenie i rehabilitacja, dojazdy do szpitala, sprzęt rehabilitacyjny
Fundraiser description
W rok przeszła dwadzieścia jeden podań chemii, operację wycięcia lewej nerki oraz guza, który miał już czternaście centymetrów. Zuzia ma dopiero 5 lat. Dopiero zaczynała swoją przygodę z przedszkolem. Uśmiechnięta i spokojna dziewczynka. W listopadzie 2021 roku zaczęło się to, co trwa do dziś i nieustannie przyprawia nas o niepokój i smutek… Zaczęło się niepozornie. Dziś już wiemy, że jest poważnie jak nigdy i potrzebujemy pilnej pomocy!

Zuzia zaczęła gorączkować i często bolał ją brzuch. Jeżdżenie do przedszkola stawało się coraz bardziej uciążliwe, bo mocno w tzw. w kratkę. Mamy w domu 4 dzieci, w tym jedno półroczne. Wiemy, że nie ma sensu czekać, bo objawy choroby mogą się na dobre rozkręcić.
Zuzanna miała robione podstawowe badania krwi, które niestety mocno nas zaniepokoiły. Podwyższone CRP i skierowanie na dalsze poszukiwanie przyczyn.
Nasza historia leczenia od początku nie była łatwa. Był to czas Covidowy. Zuzia miała kontrolnie zrobiony test na izbie przyjęć, który ku naszemu zdziwieniu okazał się pozytywny. Dlatego nasza córeczka, zamiast trafić na nieco bardziej (jeśli można tak nazwać miejsce pełne chorób i ludzkich tragedii) przyjazny oddział pediatryczny, trafiła na oddział zakaźny… Niepotrzebny, dodatkowy stres, którego i tak mieliśmy dużo!

Chwilę przed świętami bożego narodzenia, przed czasem, który kojarzy się ze szczęściem, u nas zaczął się koszmar. Usłyszeliśmy to, czego bardzo nie chcieliśmy. Nowotwór z przerzutami. U kilkuletniej dziewczynki, która powinna żyć zupełnie beztrosko i jak inne dzieci mieć do tego prawo.
Kiedy choruje Twoje dziecko, cały świat nagle przestaje istnieć. Sprawy, które wcześniej były najważniejsze, od razu przechodzą na dalszy plan. Liczy się tylko jedno — zdrowie. Będąc rodzicami czwórki dzieci, wiemy, ile emocji przewija się przez rodzicielstwo. Jednak takiego strachu wcześniej nie czuliśmy…
Patrząc codziennie na tracącą włoski i wagę Zuzię, wiemy, że nie możemy marnować czasu. Nie ma miejsca na zastanawianie się i gdybanie. Liczy się tu i teraz!

Życie w biegu, bez odpoczynku, właściwie osobno. Tak aktualnie wygląda nasza codzienność… Trwa koszmar, z którego nie wybudzimy się bez pomocy!
Szpital stał się naszym drugim domem. Nasza ukochana córeczka ma dopiero 5 lat, a już walczy o swoje życie! To takie niesprawiedliwe... Co gorsza, pojawiły się liczne przerzuty z nerek do płuc, wątroby i szpiku kostnego. Rokowania nie są dobre. Ale nie dopuszczamy do siebie myśli, żeby się poddać lub że stanie się coś złego!
Zuzia jest silna i z pewnością da radę! Potrzebuje jednak silniejszego, skuteczniejszego leczenia. Niestety leczenie wiąże się z ogromnymi kosztami.
Musiałam zostać w domu z półrocznym maleństwem, opiekując się również dwójką starszych dzieci. Mój mąż wyjechał z Zuzią szukać nadziei do szpitala w Niemczech. W najbliższych dniach dowiemy się co robić dalej. Oby ta szansa się pojawiła...

Wiemy, że leczenie na tym etapie nie będzie refundowane. Będzie drogie i będzie wymagało od nas wielu poświęceń, być może zwolnienia się z pracy, przeprowadzki za granicę. Ale z pomocą damy radę!
Wszystko stawiamy na jedną kartę, bo chodzi o życie naszego dziecka i nic innego nie ma teraz znaczenia.
Każda złotówka to promyk nadziei. Promyk na wagę życia dziecka! Prosimy o wsparcie...
Joanna i Damian, rodzice
