Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Franciszek Winiarczyk
Urgent!
6:26:28  left
Franciszek Winiarczyk , 4 years old

🚨Wielki guz w głowie małego Frania! Potrzebna pomoc, by ratować chłopca!

Złośliwy rozległy nowotwór mózgu – wraz z tymi słowami rozpoczął się dramat! Nasz mały synek Franek ma tylko 2 latka, a toczy walkę o swoje życie! Dzięki Wam wysłaliśmy już próbki guza do badań do kliniki w Heidelbergu i teraz czekamy na wyniki! Już dziś wiemy jednak, że jedyną możliwą ścieżką będzie prawdopodobnie leczenie poza granicami Polski. Ile będzie kosztować? Wstępne szacunki mówią nawet o milionie złotych, dlatego już teraz ruszamy ze zbiórką na ten cel! Prosimy, poznaj naszą historię i pomóż nam ratować Frania! Pod koniec grudnia zeszłego roku zabraliśmy Franka do neurologa. Zaniepokoił nas fakt, że synek przechyla główkę w prawą stronę i nie trzyma równowagi. Jego nóżki odmawiały mu posłuszeństwa, przewracał się. Wcześniej pełen energii i roześmiany, teraz marudny i nieobecny – jak nie on… Pani neurolog w trybie pilnym skierowała nas na rezonans. Po wykonaniu tomografu w szpitalu nasz świat się rozpadł. Lekarze wykryli w główce Frania rozległego guza, który otacza pień mózgu i rdzeń kręgowy. Nikt nie jest gotowy na takie słowa. Nogi mieliśmy jak z waty, musieliśmy natychmiast usiąść. Nie mogliśmy uwierzyć, jakim cudem tak pogodne i pełne energii dziecko może mieć taką straszną diagnozę!  Kolejnego dnia Franek miał operację, której nawet nie byliśmy sobie w stanie wyobrazić — odbarczenie, polegające na chirurgicznym zdjęciu fragmentu pokrywy czaszki. Na szczęście operacja przebiegła bez większych komplikacji. Mimo bólu pooperacyjnego Franuś dzielił się z nami uśmiechem. To silny chłopak, jesteśmy z niego bardzo dumni! Po kilku dniach od operacji synek stanął na nóżki sam, jednak nie daje rady poruszać się bez czyjejś pomocy.  Podczas operacji lekarze wykonali biopsję. Jej wynik nie pozostawił już żadnych złudzeń… Okazało się, że jest to złośliwy rozległy nowotwór astroglejowy. Niestety nie nadaje się do usunięcia chirurgicznego ze względu na rozmiar i lokalizację. Ponownie świat nam się zawalił. Dlaczego to spotkało nasze ukochane dziecko!? W rezonansie wyszło, że guz powoduje ucisk na przestrzenie płytowe, przez co ryzyko wodogłowia jest bardzo wysokie. Ponadto nowotwór sięga już do 5 kręgu szyjnego! Trafiliśmy na onkologię. Franek aktualnie przyjmuje chemioterapię. Przez obustronne porażenie fałdów głosowych, lekarze musieli założyć mu rurkę tracheotomijną. Pierwsze co przyszło nam na myśl, to to, że od naszego synka przez bardzo długi czas nie usłyszymy ani jednego słowa. Po wybudzeniu Frania serce mi pękło. Płacz, przerażenie, nie mogłam znieść faktu, że Franio próbuje coś powiedzieć, a nie może. Z bólem patrzyłam, jak maluch męczy się, nie rozumie, co się dzieje.  Zaczęliśmy szukać jak najlepszej pomocy w walce z tak koszmarnie trudnym przeciwnikiem! Postanowiliśmy zlecić badania molekularne guza w Heidelbergu. Stało się to możliwe dzięki Wam – ludziom o wielkich sercach, którzy postanowili nam pomóc. Badania pozwolą poznać lepiej nowotwór i znaleźć ścieżkę leczenia.  Przerażeni, ale i pełni nadziei czekamy na wyniki badań guza i kosztorys dalszego leczenie Frania. Jako rodzice zrobimy wszystko, aby ratować życie naszego synka, dlatego prosimy Was o pomoc w tej niezwykle trudnej walce! Bądź z nami, by ocalić Frania! Rodzice Franka ➡️ Facebook: Wielki guz w głowie małego Franka. Błagamy o pomoc ➡️ Licytacje dla Franka Winiarczyka

839 726 zł
Oliwia Zwiercan
6:26:28  left
Oliwia Zwiercan , 14 years old

Gdy marzeniem jest mieć zdrowe dziecko…

Marzyłam o Oliwce, zanim przyszła na świat. Gdy dowiedziałam się, że jestem w ciąży, pokochałam ją najbardziej na świecie. Połówkowe badanie USG chciało roztrzaskać moje szczęście. Dziecko, na które czekałam, którego serduszko biło tuż pod moim sercem, miało urodzić się chore, a ja nie wiedziałam, czego się spodziewać. Nasza walka zaczęła się, gdy Oliwka była w moim brzuszku - 20 tydzień ciąży i rozpaczliwe poszukiwanie pomocy. Zaniepokojeni specjaliści, ciąża, która nie przebiega prawidłowo. Nikt nie umiał nam powiedzieć, dlaczego maluch nie rośnie, dlaczego jej główka jest taka mała. Po narodzinach została postawiona diagnoza – małogłowie. Usłyszałam, że mózg mojej córki jest mniejszy, co oznacza wady rozwojowe, przez które na pewno będzie niepełnosprawna, nie wiadomo jedynie, w jakim stopniu. Lekarze nie wiedzieli, z czym mają do czynienia, a niestety – w szpitalnej rzeczywistości, bez objawów, nie szuka się czegoś, czego jeszcze nie widać. Poradzili nam, byśmy starali się przystosować Oliwię do funkcjonowania, abyśmy – dla własnej wygody – postarali się nauczyć nasze dziecko odrobiny samodzielności. Lekarze spisali Oliwkę na straty – według nich nie miała szans, by być zdrowym dzieckiem. Tymczasem ja tuliłam ją każdego dnia, widziałam jej uśmiech, to, jak rośnie, jak bardzo mi ufa. Dziś moja córeczka ma 12 lat, a jej główka w obwodzie ma 42 cm. Na szczęście matka natura obdarowała ją urodą i śliczną figurką - “defekt”, jaką jest mała głowa nie jest aż tak widoczny. Ludzie często sobie nawet nie wyobrażają tego, jak bardzo emocjonalna i wrażliwa jest Oliwka, jak łatwo ją zranić. Osoby, które spotyka, nie rozumieją, że nie jest złośliwa ani niegrzeczna, że płacz i agresja to jej reakcje na lęk i zagubienie. Oliwia ma trudności z koncentracją i zapamiętywaniem, jej mowa jest opóźniona – czasem mówi pełnymi zdaniami, a czasem milczy, wypowiadając co jakiś czas jedynie pojedyncze słowa. Właśnie dlatego bardzo ważne są wszystkie terapie – integracja sensoryczna, zajęcia stymulujące rozwój, opieka logopedy – bo tylko dzięki nim Oliwka ma szansę na normalny rozwój, na to, by dogonić rówieśników i porozumiewać się z nimi bez barier. Młodsza siostra Oliwki - Natalka, chociaż ma dopiero 8 latka, jest bardzo cierpliwa, zachęca Oliwię do zabaw. Dokładnie tak, jakby wiedziała, że siostrze należy pomóc, wesprzeć ją. Dzięki Natalce, Oliwia uczy się, krok po kroku, że można robić coś razem, można się uśmiechać, cieszyć. Moje córeczki kochają zwierzęta, interesują się dinozaurami i końmi, uwielbiają razem budować, rysować. Natalka jest motorem do działania, stymuluje rozwój Oliwki, to jednak za mało... Chciałabym, aby życie mojej córki było piękne. Tak bardzo się boję, że pewnego dnia zacznie się wycofywać, że odseparuje się od rówieśników. Już teraz czasem zamyka się w sobie - wie, że nie radzi sobie ze wszystkim tak szybko, że nie zawsze za nimi nadąża. Jej przyszły rozwój to niewiadoma, ale jego podstawę stanowi to, ile uda nam się wypracować teraz, kiedy jej mózg jest plastyczny. Codziennie rozmawiam z Oliwką, znam jej możliwości. Wiem, że potrafi wszystkiego się nauczyć, że potrzebuje po prostu trochę więcej czasu. Mózg Oliwki pracuje, rozwija się, choć nie rośnie. Wierzę, że dzięki systematycznej i wieloprofilowej rehabilitacji możemy zdziałać cuda! Widzę efekty, widzę uśmiech mojej córki. Nie jestem jednak w stanie udźwignąć kosztów. Nie ma leku, nie ma recepty, jedynym ratunkiem jest wytrwała praca i wiara w to, że będzie dobrze. Zrobię wszystko, by jak najbardziej pomóc Oliwce, by przygotować ją do dorosłego życia, by nie musiała bać się przyszłości. Jestem Mamą - czekałam na moją córkę, a teraz jej nie zostawię. Proszę Was o pomoc, każdy dzień walki o Oliwkę jest cenny...

4 108,00 zł ( 4.01% )
Still needed: 98 168,00 zł
Kacper Babacz
6:26:28  left
Kacper Babacz , 5 years old

By nie zatrzymać się w drodze po lepsze jutro...

Nasza historia z autyzmem zaczęła się tak, jak w większości rodzin. Najpierw radość i beztroska – zostaliśmy rodzicami zdrowego i ślicznego chłopczyka. Później śmiałe snucie planów na przyszłość, a później przerażenie... Kiedy synek skończył 15 miesięcy, nastąpił regres. Przestał mówić, reagować na swoje imię, pokazywać... Byliśmy zdezorientowani. Myśleliśmy, że Kacper ma po prostu gorszy czas, jednak problemy nie ustępowały.  Kiedy synek skończył 2,5 roku, trafiliśmy do poradni psychologiczno-pedagogicznej i tam właściwie wszystko się zaczęło. Badania, konsultacje, wędrówki między lekarzami, a wreszcie diagnoza – autyzm. Poczułam przedziwną mieszankę przerażenia i ulgi. Wreszcie wiedziałam, co dzieje się z moim synkiem. Wreszcie mogłam spróbować mu pomóc!  Nasz kalendarz po brzegi wypełniają rehabilitacja i coraz to nowe terapie. Każdego dnia podejmujemy rękawicę w walce z autyzmem i choć tyle już przeszliśmy, przed nami wciąż długa droga. Pomożesz nam? Rodzice ➡️ Licytuj, wystawiaj przedmioty i pomóż Kacperkowi!

2 588 zł
Miłosz Krasula
6:26:28  left
Miłosz Krasula , 6 years old

By autyzm nigdy nie okazał się wyrokiem. Pomagamy Miłoszowi!

Obawialiśmy się, że nasze podejrzenia okażą się prawdą. Mimo że objawy nie pozostawiały złudzeń, do samego końca wierzyliśmy w to, że synek będzie zdrowy. Niestety... W ubiegłym roku zaniepokojeni słabym rozwojem mowy Miłosza rozpoczęliśmy badania w kierunku autyzmu. W tym roku diagnoza została potwierdzona, a synek dołączył do grona osób posiadających stopień niepełnosprawności. Od samego początku wiedzieliśmy, że zrobimy, co tylko się da, by wspomóc rozwój Miłoszka, jednak to wiąże się z licznymi wydatkami. Synek rozpoczął naukę w szkole specjalnej, dzięki której już robi postępy, a liczymy na jeszcze większe w przyszłości. By mógł stawić czoła autyzmowi, konieczne jest kontynuowanie terapii, która może przynieść pożądane efekty. Prosimy o pomoc, by przyszłość Miłosza mogła być naprawdę dobra! Rodzice

856 zł
Beata Ślifińska
6:26:28  left
Beata Ślifińska , 53 years old

Serce mojej żony na chwilę się zatrzymało, a razem z nim moje życie! Ratuj!

Dwa dni przed 50. urodzinami serce mojej żony na chwilę się zatrzymało. Ciężko wracać wspomnieniami do tego dnia… Nie przypuszczałem, że moją rodzinę spotka taka tragedia. W najgroszych snach nie widziałem takiego scenariusza. Teraz do głowy przychodzi mi jedno słowo – pomóż! Nie tak miały wyglądać jej urodziny. Planowaliśmy każdy szczegół, mieliśmy cieszyć się tym dniem razem z rodziną, świętować, myśleć o tym, co jeszcze nas czeka. Niestety 6 czerwca 2020 roku stała się tragedia. Nie było tortu, życzeń i łez wzruszenia. Serce Beaty na chwilę się zatrzymało, a razem z nim mój cały świat. W wyniku 2 5-godzinnej reanimacji w warunkach domowych doszło do niedotlenienia mózgu na tyle mocnego, że żona zapadła w śpiączkę.  Cztery miesiące spędziła w szpitalu – cztery miesiące okrutnie trudnej walki, o każdy dzień, godzinę, minutę… Modliłem się, by nie stało się najgorsze. Czekałem, aż otworzy oczy, aż zauważę, że słyszy moje słowa... Następnie zabrałem Beatę do domu, by tu rozpocząć rehabilitację. Zrezygnowałem z pracy, by być przy niej cały czas, rehabilitować, pielęgnować, wspierać... Gdy widzę, jak rewelacyjne efekty daje terapia, wiem, że było warto!  Zrobię dla niej wszystko, nie poddam się nawet na chwilę, choć bywają dnia, gdy po prostu brakuje sił! Nasze oszczędności się kończą. Boję się, że w najmniej oczekiwanym momencie po prostu zabraknie mi pieniędzy na opłacenie rehabilitanta lub leków. Dlatego, choć nie spodziewałem się, że będę musiał – proszę o pomoc!  Nie chcę marnować czasu. Wiem, że każda, nawet ta najkrótsza chwila poświęcona na powrót żony do sprawności to szansa na lepszą przyszłość. Beata była i jest tego warta, bo to cudowny człowiek, dla którego dalej chcę walczyć. Mieliśmy wiele marzeń i planów… Przed nami jeszcze tyle miejsc do zobaczenia, tyle szczytów do zdobycia. Chcemy spędzać wspólnie wieczory, popijając ciepłą herbatę – a nie martwiąc się o nadchodzące jutro. Dlatego proszę, pomóż. Wierzę, że rehabilitacja zdziała cuda! Arkadiusz, mąż

6 054 zł
Karolina Zdrenka
6:26:28  left
Karolina Zdrenka , 45 years old

Tragiczny wypadek chwilę po porodzie... Pomóż Karolinie!

Ciąża to dla wielu kobiet piękny czas oczekiwania na potomka. Przyszłe mamy zastanawiają się, jak będzie wyglądało ich dziecko, jaki będzie miało charakter, kim będzie, gdy dorośnie. Towarzyszy im uczucie ekscytacji i radości. Czy wszystkie kobiety mają tak samo? Niestety nie... U niektórych kobiet już w trakcie ciąży lub zaraz po proodzie nastrój ulega drastycznemu obniżeniu – tak było również w moim przypadku. Ciąża spowodowała zmianę poziomu hormonów, a w następstwie wywołała zaburzenia funkcjonowania... Doszło do wypadku, z którego skutkami zmagam się do dziś.  W 2008 roku zaszłam w ciążę i właśnie wtedy wszystko się zaczęło. Kiedy dowiedziałam się, że będę mieć dziecko, moje serce zabiło mocniej. Na początku czułam radość, a już chwilę później zaczął pojawiać się paraliżujący lęk! Bałam się zmian, które wraz z ciążą miały nastąpić. Zastanawiałam się, czy dam radę.  Im bliżej porodu, tym obaw przybywało... Kiedy mój syn przyszedł na świat, miłość mieszała się z przerażeniem. Hormony szalały, a ja nie potrafiłam nad nimi zapanować. Zdiagnozowano u mnie depresję poporodową. Tydzień po porodzie doszło do wypadku, z którego nic nie pamiętam… Wypadłam przez okno z piątego piętra. Cudem przeżyłam. Lekarze wprowadzili mnie w stan śpiączki farmakologicznej, w którym trwałam 3,5 miesiąca.  W wypadku moje ciało bardzo ucierpiało... Odniosłam wiele obrażeń, a lekarze naliczyli aż 50 złamań twarzy! Dodatkowo miałam połamane nogi, żebra, a także uraz mózgowo-czaszkowy. Na szczęście mój kręgosłup nie był naruszony. Byłam mocno poobijana, a doskwierający ból nie dawał o sobie zapomnieć... Zaraz po wybudzeniu zaczęła się moja walka o zdrowie. Przeszłam wiele operacji i zabiegów. Lekarze zdecydowali się na wszczepienie endoprotezy prawego stawu kolanowego, abym mogła odzyskać sprawność. Mój stan wymagał długiego leczenia i intensywnej rehabilitacji. Wiedziałam, że nie mogłam się poddać. Miałam w sobie wielkie pokłady miłości do mojego syna, które motywowały mnie do walki.  Czas rekonwalescencji trwał 4 lata. I kiedy wydawało się, że wszystko zaczyna się układać, w prawym kolanie pojawiło się infekcja. Zakażenie było na tyle groźne, że lekarze bezzwłocznie podjęli decyzję o amputacji nogi. Byłam przerażona, ale wiedziałam, że to jedyny sposób, aby przeżyć.  Po operacji długo próbowałam chodzić i poruszać się przy użyciu kul ortopedycznych, jednak bezskutecznie. Każda próba przynosiła mi wiele bólu i cierpienia. Mimo iż bardzo chciałam uchronić się przed wózkiem inwalidzkim – nie udało się.  Obecnie jakość mojego życia znacząco spadła. Brak sprawności nie pozwala mi w pełni wykonywać wszystkich rodzicielskich obowiązków. Bardzo chciałabym wrócić do dawnego życia – aktywnie spędzać czas z synem, podróżować i spełniać swoje marzenia.  Jedyną szansą na mój powrót do sprawności jest dostosowana do moich potrzeb proteza nogi. Niestety jej koszt znacząco przewyższa nasz domowy budżet.  Przede mną długa droga po odzyskanie sprawności. Czasu już nie cofnę i jedyne, co mogę teraz zrobić, to walczyć. By móc wrócić do dawnego życia potrzebuję protezy nogi, która niestety kosztuje bardzo dużo pieniędzy...  Nie pozostaje mi nic innego, jak prosić ludzi dobrego serca o pomoc!  Karolina 

2 121,00 zł ( 3.73% )
Still needed: 54 603,00 zł
Franciszek Kordasiewicz
6:26:28  left
Franciszek Kordasiewicz , 33 years old

Ratował ludzi, teraz sam potrzebuje ratunku! Jest szansa, by Franek znów stanął na nogi!

Jedna chwila wywraca całe życie do góry nogami. Tak wyglądają historie, które najtrudniej zaakceptować. Franciszek – ratownik wodny i medyczny w drodze do pracy uległ ciężkiemu wypadkowi samochodowemu. W stanie krytycznym spowodowanym licznymi złamaniami kręgosłupa i obrażeniami wielonarządowymi trafił do szpitala, gdzie został zoperowany neurochirurgicznie.  Niestety, pomimo przeprowadzonych operacji wskutek wypadku doszło do częściowego uszkodzenia rdzenia kręgowego z porażeniem kończyn dolnych. Początkowo rokowania nie były optymistyczne i niejednokrotnie odbierały nadzieję na powrót do sprawności. Franciszek przez pierwsze dwa miesiące w stanie ciężkim był wspomagany oddechowo przez respirator. Po tym czasie można było dopiero rozpocząć podstawową rehabilitację i aktualnie, po 5-miesiącach hospitalizacji oddycha już samodzielnie, udało się również przeprowadzić proces pionizacji do pozycji siedzącej oraz wracają wybrane funkcje ruchowe, co w dłuższej perspektywie czasu daje szansę aby ponownie stanąć na nogi! Niestety do tego czasu wymagana jest kilkumiesięczna, ciężka, funkcjonalna rehabilitacja nierefundowana przez NFZ. Trwająca sytuacja epidemiologiczna oraz komplikacje pojawiające się podczas leczenia niejednokrotnie już zaburzyły i opóźniły niezbędną, a zarazem niezwłoczną rehabilitację. Franciszek właśnie rozpoczął pobyt rehabilitacyjny w prywatnym ośrodku, gdzie kontynuuje walkę o powrót do sprawności. Środki zebrane w fundacji zostaną przeznaczone na pokrycie kosztów rehabilitacji, leków, wyposażenia ortopedycznego, które jest niezbędne aby przyśpieszyć i usprawnić rehabilitację jak i codzienne funkcjonowanie. Pomóżmy Frankowi stanąć na nogi, by mógł jeszcze cieszyć się zdrowiem i wrócić do pracy niosąc pomoc innym. Dziewczyna i rodzina Franka

107 972,00 zł ( 59.52% )
Still needed: 73 410,00 zł
Maciej Łuszczyński
6:26:28  left
Maciej Łuszczyński , 28 years old

Zamknięty w swoim ciele... Pomóż Maćkowi do nas wrócić!

Jak szybko może zmienić się życie? Potrzeba lat, miesięcy, godzin? W naszym przypadku wystarczyła chwila, mrugnięcie okiem... Maciek dopiero wkroczył w dorosłe życie, miał już tyle planów i marzeń w zanadrzu, a wszystko musiało zejść na boczny tor… We wrześniu 2015 roku, w wyniku nagłego zatrzymania krążenia Maciek trafił na SOR, a następnie oddział intensywnej terapii. Doszło do ostrej niewydolności oddechowej, a w konsekwencji do rozległego i nieodwracalnego uszkodzenia mózgu. Złe wiadomości spływały do nas lawinowo.  Zaledwie kilka dni wcześniej nie podejrzewałbym, że mój brat będzie musiał stoczyć walkę o swoje życie. Bałem się, czy Maciek to wytrzyma, czy uda mu się wybrać tę potworną batalię. Chciałem wtedy usłyszeć chociaż jedno dobre słowo, tymczasem wiadomość od lekarzy zwaliła mnie z nóg. Stan Maćka był krytyczny.  Do końca wierzyłem, że się nie podda, że znajdzie w sobie siłę, by przetrwać to wszystko. Poczułem niewyobrażalną ulgę, gdy okazało się, że najtrudniejsze już minęło i Maciek będzie mógł rozpocząć walkę o sprawność. W wyniku niedotlenienia, zatrzymania krążenia i uszkodzenia mózgu, brat nie widzi, stwierdzono u niego również niedowład czterokończynowy z silną spastyką, czyli bolesnymi przykurczami. Obecnie Maciek ma już 25 lat i nie wyobraża sobie życia wyłącznie w czterech ścianach. Chciałbym, żeby brat mógł się chociaż samodzielnie przekręcić na bok, utrzymać pozycję siedzącą i samemu jeść. Rehabilitacja pozwala stopniowo poprawiać komfort jego życia i stan psychiczny.  Sami nie damy rady mu pomóc. Nie ma cudownego leku, złotego środka, szansą dla Maćka jest jedynie intensywna i żmudna rehabilitacja. Koszt pobytu w specjalistycznym ośrodku jest jednak horrendalnie wysoki, dlatego prosimy o wsparcie, które jest dla nas ostatnią deską ratunku!  Brat Maćka

4 920,00 zł ( 3.82% )
Still needed: 123 698,00 zł
Martyna Zarzecka
6:26:28  left
Martyna Zarzecka , 7 years old

Odczarować przyszłość – Martynka walczy z poważną chorobą gentyczną!

Zespół Noonan – kiedy dowiedziałam się, że moja córeczka zmaga się z tą chorobą, nie wiedziałam, co dokładnie znaczą te słowa. Wiele nocy spędziłam szukając w internecie wszystkiego, co mogłoby pomóc nam walczyć. Teraz wiem o tej chorobie wszystko, ale im więcej wiem, tym bardziej jestem nią przerażona. Zaczęło się od wykrytej przez kardiologa wady serca. Martynka miała wtedy 1,5 roku. Natychmiast dostaliśmy skierowanie do genetyka. Wtedy właśnie wyszło na jaw, z czym walczymy.  Zespół Noonan to genetycznie uwarunkowany zespół wad wrodzonych. Martynka cierpi na niskorosłość, ma wady narządów wewnętrznych, wady postawy, koślawość. Osoby dotknięte tą chorobą rosną dużo wolniej, w dorosłym życiu osiągają wzrost 140-150 cm. Dzisiaj córeczka ma 4-latka i już odbiega znacząco wzrostem od rówieśników. Martynka coraz więcej rozumie i sprawia jej to coraz więcej przykrości. Harmonogram jej życia wyznaczają kolejne konsultacje, badania, zajęcia rehabilitacyjne i wizyty w szpitalu. W sierpniu córeczkę czeka operacja podcięcia wędzidełka. Pojawiają się także coraz większe problemy ze wzrokiem...  Skorzystamy ze wszystkiego, co oferuje medycyna, by mieć chociaż cień szansy na lepsze życie Martynki. W przyszłości wchodzi w grę leczenie hormonem wzrostu, które niestety będzie wiązało się z ogromnymi kosztami. Nie możemy się poddać, dlatego dziś pełni mobilizacji prosimy – pomóż nam! Rodzice Martynki –––––––––––– Martynkę możesz również wesprzeć, biorąc udział w licytacjach na FB ➡️ Licytacje dla Martynki ❤️

24 300 zł

Follow important fundraisers