Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Mikołaj Półtorak
Mikołaj Półtorak , 16 years old

Los nie był dla niego łaskawy... Pomóż mu go odmienić!

Podczas ciąży, cieszyliśmy się, że powitamy na świecie nasze wyczekiwane maleństwo. Robiliśmy wyprawkę, snuliśmy plany… Wszystko przebiegało prawidłowo, dlatego nie byliśmy absolutnie gotowi na to, co miało się wydarzyć! Nasz syn nie spieszył się na ten świat. Lekarze wywołali mój poród dopiero w 43 tygodniu ciąży. To spowodowało lawinę tragicznych zdarzeń, których skutki odczuwamy do dziś… Mikołaj urodził się w ciężkiej zamartwicy. 0 punktów na 10 w skali Apgar! Lekarzom udało mu się przywrócić funkcje życiowe, jednak na kolejne 6 tygodni wprawili go w stan śpiączki farmakologicznej.  Czy może być coś gorszego dla rodziców niż patrzenie na swoje nieprzytomne nowo narodzone dziecko?  Od tego momentu nasz świat to szpitale, lekarze, terapie, rehabilitacje i… kolejne diagnozy. Mikołaj choruje na dziecięce porażenie mózgowe, padaczkę lekooporną, małogłowie, dysplazję oskrzelowo płucną, niepełnosprawność intelektualną. Dzięki licznym operacjom ścięgien Achillesa chodzi, choć utrudnia mu to połowiczne porażenie prawej strony ciała. Udało się uspokoić ataki padaczki na tyle, że nie kończą się już w szpitalu. Jednak, gdy się zdenerwuje, bardzo się trzęsie, co jest powodem do niepokoju.  Uczęszcza do szkoły specjalnej, mimo to nie zna liter, więc nie czyta, ani nie pisze... Porozumiewa się tylko i wyłącznie swoim własnym językiem… Chodzi na rehabilitację, ale zaledwie na jedną w tygodniu. Dlaczego tak mało? Bo najzwyczajniej w świecie, nie mamy już środków na opłacenie ich w większej ilości! Prosimy o pomoc! Nasz syn wymaga opieki, ale przede wszystkim leczenia. Bez Was nie damy rady mu tego zapewnić… Rodzice 

5 836 zł
Franio Borczyński
Franio Borczyński , 2 years old

Jeden z ośmiu... Franek kontra niezwykle rzadka choroba genetyczna! Pomóż!

Nasz syn Franio przyszedł na świat o wiele za wcześnie, bo w 32. tygodniu ciąży! Pierwsze 6 miesięcy spędził w szpitalu, walcząc o życie. Narodziny Franka były dla nas jednoczenie najpiękniejszym momentem, jak i tym najgorszym. Nigdy wcześniej nie czuliśmy tak wielkiego lęku i przerażenia. Niestety choć bardzo byśmy chcieli, żeby to nie była prawda, u Frania zdiagnozowano niezwykle rzadką wadę genetyczną – mikrodelecję.  Mikrodelecje, to bardzo małe zmiany w chromosomie polegające na ubytku jego fragmentów. Objawy zespołów mikrodelecyjnych u dziecka zależą od wielkości brakującego fragmentu i jego lokalizacji. Według lekarzy Franciszek będzie bardzo niepełnosprawnym dzieckiem, nie będzie m.in. chodził, mówił, kwalifikuje się również do codziennego respiratora. Mimo że prognozy nie są optymistyczne, a na świecie jest zaledwie ośmioro dzieci ze wspomnianą wadą, to chcielibyśmy zapewnić naszemu dziecku jak najlepsze życie. Na co dzień Franio zmaga się z problemami oddechowymi, wiotkością ciała, infekcjami, trudnością z przełykaniem, a także wymaga stałej rehabilitacji. Ma też dużą wadę wzroku, podejrzenie astmy i atopowe zapalenie skóry. W wieku 14 miesięcy jego rozwój jest znacznie opóźniony – nie trzyma jeszcze główki, nie obraca się, nie siedzi.  Widzimy jednak pierwsze postępy intensywnej pracy – nasze dziecko zaczęło rozpoznawać najbliższych, interesować się światem, głużyć, a przede wszystkim się uśmiechać. Zebrane pieniądze chcielibyśmy przeznaczyć na turnusy rehabilitacyjne dla Frania i sprzęt rehabilitacyjny. Sami nie jesteśmy w stanie zapewnić mu odpowiedniego leczenia.  Dlatego dziś nie mamy innego wyboru – każdego, kto mógłby podzielić się z nami, chociażby złotówką, prosimy o pomoc! Marta i Piotr, rodzice Franka

7 277 zł
Jakub Galica
Jakub Galica , 32 years old

Tylko rehabilitacja da Jakubowi nadzieję!

Mój dorosły brat ma mózgowe porażenie dziecięce. Zwracam się do Was z prośbą o pomoc, ponieważ jest coraz ciężej... Jakub urodził się z niską wagą urodzeniową oraz wrzodem na dwunastnicy. W czwartej dobie życia przeszedł swoją pierwszą, poważną operację, która miała zadecydować o jego życiu. Na szczęście się udało! Mózgowe porażenie dziecięce niestety jest nieuleczalne. Uszkodzenie centralnego układu nerwowego, wywołało wiele negatywnych konsekwencji. Kuba nie chodzi samodzielnie i nie jest w stanie utrzymać równowagi. Jego codzienne funkcjonowanie całkowicie uzależnione jest od pomocy innych osób. Tylko rehabilitacja jest skuteczną bronią w walce z pogarszającą się sprawnością psychofizyczną. Brak stałych i regularnych ćwiczeń ze specjalistami spowoduje, że Kuba zostanie przykuty do wózka inwalidzkiego już na zawsze.  Pragnę zapewnić mu jak największą liczbę zabiegów, które polepszą jego jakość życia. Wszystkich ludzi dobrej woli proszę o wsparcie, za co w imieniu Jakuba i moim serdecznie dziękuję! Beata, siostra

4 190 zł
Laura Plech
Laura Plech , 6 years old

Heroiczna walka Laury z nieuleczalną chorobą❗️

To dzięki Waszej pomocy Laura odbyła aż 3 turnusy wielospecjalistyczne, które przyniosły ogromne postępy. Nadal czeka ją ogrom pracy, ale to dzięki Wam Drodzy Pomagacze zrobiła wielki krok w przód. Niestety na tym koniec dobrych wieści. Laura traci wzrok – to nieuniknione, choroba genetyczna, w dodatku nieuleczalna, każdego dnia odbiera jej sprawność! Czasu jest coraz mniej... W dodatku Laury mowa jest na poziomie 2-letniego dziecka – nadal nie ma swobodnej komunikacji dialogu, tylko pojedyncze słowa lub proste dwuwyrazowe zdania.  Turnusy przynoszą wspaniałe efekty. Dzięki nim pojawiają się nowe słowa, nowe rozumienie, nauczyła się wchodzić i schodzić po schodach. Zajęcia grupowe dodały jej odwagi, lecz przed nami nadal wiele pracy. Cały czas córeczka ma kłopoty z równowagą, co wiąże się z problemami z samodzielnym poruszaniem się na trudnym terenie (trawa, piasek, kamienie) a po zmroku nawet i po prostym chodniku. Laurka nie widzi po zmroku. Córeczka bardzo potrzebuje turnusów wielospecjalistycznych, gdzie zajęcia dobierane są indywidualnie. Bez nich nie będzie lepiej, będzie tylko gorzej… Dlatego pełni nadziei, ponownie prosimy Was o pomoc! Poznaj naszą historię: Problemy u Laurki zaczęły się w 2 dobie życia. Praktycznie do zera spadło jej napięcie mięśniowe. W czasie kolejnych badań lekarze zdiagnozowali u niej obniżone napięcie w osi głowa-tułów, a wzmożone w rękach i nogach, co spowodowało asymetrię ciała. Praktycznie od razu zaczęliśmy wozić Laurkę na rehabilitację i tak jest do dziś. Niezmiennie w naszym dniu zawsze jest czas na ćwiczenia naszej córeczki. Laura od urodzenia zmaga się z przeciwnościami losu. Jej życie to ciągła walka nad sprawnością. Jest nieuleczalnie chora, a choroba postępuje każdego dnia. Zespół Ushera typ 1F zabrał jej słuch, a teraz zabiera wzrok, zostało jej niewielkie pole widzenia. W wyniku choroby córka ma poważne problemy z równowagą  oraz chodem. Ma wiotki niedowład czterokończynowy w wyniku przebytej cytomegalii, zaczęła stawiać swoje pierwsze kroczki, mając ponad 3 lata. Niestety nadal nie jest w stanie poruszać się bez wsparcia oraz pomocy, poza domem. Laura widzi tak jak by przez dziurkę od klucza, nie widzi, co ma pod nóżkami, co jest po bokach, choroba odbiera każdego dnia wzrok, nie da się tego zatrzymać, nie ma na to lekarstwa. Moja córeczka przeszła dwie operacje, podczas których wszczepiono jej implanty ślimakowe, dzięki którym słyszy, ale mowa nie rozwija się tak jak u innych dzieci. Córka mówi proste słowa oraz dwuwyrazowe zdania na poziomie 2-letniego dziecka... Dalszy jej rozwój zależy od intensywnej rehabilitacji oraz od kosztownych turnusów. Nie mamy już czasu, Laura uczy się mowy na podstawie obrazów, jeśli straci wzrok całkiem, nie nauczymy jej już niczego. Nie mamy już czasu –  proszę, pomóż nam.  Mama Laury

29 903,00 zł ( 74.75% )
Still needed: 10 097,00 zł
Maria Warchoł
Maria Warchoł , 7 years old

By MPD nigdy nie odebrało nadziei... Marysia czeka na Twoją pomoc!

Marysia urodziła się w czerwcu 2016 roku o czasie z prawidłową wagą i 10 punktami Apgar. Jednak już w pierwszej dobie życia zaczęły się problemy z oddychaniem, trafiła na intensywną terapię, gdzie spędziła aż pół roku swojego życia. Stwierdzono tam wrodzone zapalenie płuc niewydolność oddechową, obniżone napięcie mięśniowe, nieprawidłowe odruchy, brak odruchu ssania i połykania. Podczas tego czasu przeszła wiele badań w kierunku diagnozy, a po wyczerpaniu możliwości była konsultowana w Warszawie w CZD, gdzie również nie postawiono diagnozy. Po ciężkiej walce została wypisana do domu, jednak ciągle wracała na oddział szpitalny z powodu zachłystowych zapaleń płuc. W sumie spędziła w szpitalach 1,5 roku życia przeszła 3 zabiegi: założenie PEGa z powodu trudności w karmieniu, fundoplikacji przełyku z powodu refluksu żołądkowego i usunięcia migdałka z powodu przerostu i ciągłych infekcji dróg oddechowych. Gdy tylko stan zdrowia pozwalał, Marysia była rehabilitowana na wszystkich płaszczyznach, aby poprawić funkcjonowanie. Udało się odbyć parę turnusów rehabilitacyjnych, jednak każda godzina była okupiona rozpaczliwym płaczem. Najważniejsze było to, że efekty ciężkiej pracy były widoczne. Niestety w wieku niespełna 3 lat doszła padaczka lekooporna, która zabrała wszystko, co wypracowaliśmy. W dodatku zaczęły się długie pobyty w szpitalu, problem z żyłami, brak możliwości założenia wkucia i tak minął kolejny rok. Po tym czasie nauczyliśmy się żyć i z tym problemem.  Obecnie Marysia ma 6 lat ma stwierdzone dyskinetyczne MPD czterokończynowe, opóźnienie psychoruchowe, hipotonię mięśniową, padaczkę lekooporną, encefalopatie, brak odruchu połykania, karmiona przez PEG, słaby odruch kaszlu wymaga odsysania parę razy dziennie, nie siedzi samodzielnie, nie chodzi, ma duża ilość ruchów mimowolnych, nie mówi.  Rehabilitacja, która pozwala lepiej funkcjonować to logopedia, neurologopedia, terapia karmienia, terapia SI, terapia ręki, basen, hipoterapia, komunikacja alternatywna, tlenoterapia, a także turnusy rehabilitacyjne. Wizyty lekarskie między innymi neurolog, laryngolog, gastrolog, stomatolog, pulmonolog, ortopeda, rehabilitant. Wszystkie te terapie oraz dojazdy pochłaniają ogromne nakłady finansowe. Oprócz tego Marysia wymaga sprzętu medycznego, z którego tylko niewielka cześć jest refundowana. Posiada ortezy, kombinezon Spio, wózek, pionizator, pionizator dynamiczny nf walker, ssak medyczny, pulsoksymetr, maska ambu.  Obecnie staramy się uzbierać na wózek inwalidzki, w którym Marysia mogłaby być bezpiecznie i wygodnie transportowana na zajęcia. Niestety koszt przerósł nasze możliwości. Mimo  tego, co Marysia przeszła, potrafi się uśmiechać i cieszyć się codziennym życiem. Lubi oglądać bajki, słuchać piosenek, bawić się w lekarza czy gotowanie posiłków. Nasze życie to ciągła walka, na którą mam nadzieje, nigdy nie braknie nam sił! Izabela, mama Kwota zbiórki jest kwotą szacunkową

39 290,00 zł ( 92.32% )
Still needed: 3 264,00 zł
Ignaś Purc
Ignaś Purc , 7 years old

Miał 5 lat, gdy stracił wszystko... Pomóż nam zebrać środki na jedyną szansę powrotu do zdrowia❗️

W najgorszym czasie dostaliśmy wiele od Państwa wiele wsparcia! Nasza historia walki o zdrowie dziecka niestety nadal się nie skończyła. Dziś znów tutaj przychodzimy...  25 października minął rok od czasu, gdy nasz ukochany synek Ignaś zachorował. Zachorował i trafił do szpitala z nieznanego powodu. Choroba zabrała wszystko, co wypracował przez całe 5 lat swojego życia. Musieliśmy zacząć od nowa… Dzisiaj jest na wózku i jak nigdy marzy o zdrowiu, o byciu dzieckiem. Marzy o dziecięcej beztrosce…  Ignacy cztery miesiące spędził w szpitalu, a odkąd wrócił do domu, codziennie wozimy Ignacego na rehabilitacje do prywatnego ośrodka. Nasz syn jeździ na wózku inwalidzkim, ponieważ nadal ma niedowład kończyn dolnych, nie ma jeszcze tak stabilnego tułowia, aby siedzieć samodzielnie. Ma pęcherz i jelita neurogenne co wiąże się z brakiem odczuwania załatwiania potrzeb fizjologicznych. Nasz synek od tego roku wszedł w okres obowiązkowego nauczania — uczęszcza do zerówki. Niestety przez to, że jego pęcherz i konieczność cewnikowania co 3 godziny, nie może chodzić do szkoły ze swoimi rówieśnikami. To w tej chwili kwestia, które niesamowicie mu doskwiera.  Ma nauczanie indywidualne w domu, a kontakt z dziećmi w szkole tylko 2 razy w tygodniu po 2 godziny. Ignaś bardzo nad tym ubolewa... Zamiast bawić się z dziećmi w szkole, biegać i jeździć na rowerze, codziennie ćwiczy z rehabilitantem, by odzyskać sprawność po nagłym ataku choroby… Widzimy, że są już duże postępy. To nam daje nadzieje, że Ignaś znów zacznie chodzić samodzielnie. Cały czas tłumaczymy synkowi, że jego nóżki jeszcze „śpią”. Kiedy Ignacy zachorował, byliśmy w szoku. Nie mogliśmy uwierzyć w to, co się stało. Zdajemy sobie sprawę, że dla niego jest to bardzo ciężki czas. Jakby kazać dziecku, 5-letniemu, pełnemu dziecięcej energii maluchowi siedzieć w miejscu…  Jesteśmy z niego bardzo dumni. Z tego, jak sobie radzi, jak zrozumiał sytuację. Choć jest tak małym dzieckiem, walczy, nie poddaje się, dzięki czemu widzi efekty swojej ciężkiej pracy. To go motywuje do tego, aby każdego dnia dawać z siebie jeszcze więcej, wierząc w lepsze jutro. To trzyma również nas przy nadziei i dodaje sił. Szukając najlepszych neurologów w całej Polsce, trafiliśmy na doktora z Łodzi, który wykonał Ignasiowi kolejne badania i stwierdził, że choroba, która wywróciła nasz świat do góry nogami to ADEM — ostre rozsiane zapalenie rdzenia i mózgu. Po tych badaniach pojawiła się ogromna nadzieja, na powrót do zdrowia.  Lekarz z Łodzi odesłał nas do Prywatnej Kliniki w Krakowie, która zajmuje się przeszczepami mezenchymalnych komórek macierzystych. Na wizycie w Krakowie Ignaś został zakwalifikowany właśnie do tego leczenia, które może przynieść spektakularne efekty zdrowotne.  Bardzo chcemy, aby Ignaś został poddany temu leczeniu, bo jest to jedyna szansa na powrót do zdrowia, do normalnego życia, które trwało zdecydowanie zbyt krótko.  Mamy nadzieję, że stanie na nogi, będzie mógł chodzić i normalnie funkcjonować tak jak jego rówieśnicy. Leczenie to jest bardzo kosztowne i bez pomocy ludzi dobrej woli nie jesteśmy w stanie jego opłacić. Wierzymy w Wasze dobre serca i Waszą nieocenioną pomoc, którą wielokrotnie już doświadczyliśmy. Prosimy o wparcie, które może wyleczyć naszego synka! Żaneta i Jakub, rodzice   Licytacje dla Ignasia

161 749 zł
Walentyna Iszutowa
Walentyna Iszutowa , 48 years old

Błagam, pomóż ratować najważniejszą kobietę w moim życiu - moją mamę❗️

Całe moje życie mama mi pomagała, otaczała troską i wsparciem. Dzisiaj nasze rolę się odwróciły i teraz to ja postanowiłem zadbać o najważniejszą dla mnie osobę. Mama jest najsilniejszą kobietą, jaką znam. Nie lubi obciążać swoimi problemami nawet najbliższych, mówić, że coś ją boli albo że potrzebuje pomocy. Niestety życie pisze różne scenariusze i próbuje złamać nawet tych najsilniejszych.  W lipcu tego roku u mojej mamy zdiagnozowano gruczolakoraka miednicy. Ta straszna wieść spadła na naszą rodzinę jak grom. Kolejne wiadomości były tylko gorsze: choroba zaatakowała jajniki i pęcherz moczowy. W trybie pilnym odbyła się operacja.  Prawdopodobnie, przyczyną tego stanu było zaniedbanie lekarskie, które miało miejsce 4 lata temu. Zwykły mięśniak przekształcił się w śmiertelną chorobę... Z jakiegoś powodu w tamtym czasie tkanka nie została pobrana i wysłana na histologię.  Przez długie 4 lata choroba tkwiła i miała wpływ na mamy organizm, a my nic o tym nie wiedzieliśmy. Niestety, czasu już nie cofniemy... Nowotwór objął jajniki i pęcherz moczowy. Mama jest w trakcie chemioterapii i terapii celowanej. Jest to skuteczne i pomaga: markery nowotworowe obniżyły się o 4 razy.  Oczywiście leczenie ma też skutki uboczne, ale mama dzielnie je znosi. Rokowania są dobre, dlatego ważne jest, by kontynuować leczenie.  Mama leczy się w izraelskiej klinice w Ukrainie. Z naszego małego miasteczka, gdzie mieszka, po świeżo zbombardowanych drogach, jeździ na leczenie do Kijowa…  Całe życie rodzice dużo i ciężko pracowali, ale walka z rakiem jest droga i bezlitosna. Pochłania wszystkie oszczędności. Kilka kursów terapii już mamy za sobą, ale nadal potrzeba więcej…  Wiem, że mama nie zastanawiając się, oddałaby dla mnie wszystko. Nie wyobrażam sobie, żebym nie zrobił dla niej tego samego.  Koszty są tak ogromne, że bez pomocy nie dam rady. Wiem, że większość z nas będzie musiała pewnego dnia pożegnać się z rodzicami, ale chcę wierzyć, że to jeszcze nie ten moment! Moja mama ma w sobie tyle energii, tyle planów. To nie jest ten czas! Ona musi żyć! Błagam, pomóżcie mi uratować najbliższą mi osobę! Danylo, syn

33 473,00 zł ( 62.42% )
Still needed: 20 145,00 zł
Monika Pawlikowska
Monika Pawlikowska , 30 years old

Pomóż mi zostać mamą, pozwól żyć bez ciągłego bólu...

Z endometriozą i adenomiozą zmagam się już od kilkunastu lat. Objawy pojawiły się wraz z pierwszą miesiączką. Później każdy okres wiązał się z bólem aż po omdlenia, zimnymi potami i niemożnością normalnego funkcjonowania. Chodziłam od jednego gabinetu ginekologicznego, do drugiego, szukając przyczyny wszystkich dolegliwości. Za każdym razem słyszałam jednak, że “okres ma boleć” albo “jedną boli, drugą nie, proszę się tak nie użalać”, “taka jest pani natura, wszystko jest w porządku”.  Nie zliczę, ile razy trafiałam na SOR. W szpitalu zwykle podejrzewano wyrostek robaczkowy lub zapalenie jelit. Dawano mi jedynie zastrzyk, a następnie wypis. Z czasem objawy zaczęły się nasilać, a ból stawał się nie do wytrzymania. Gdy będąc już dorosłą osobą, po raz kolejny spóźniłam się do pracy z powodu omdlenia i silnych krwawień pozamiesiączkowych, wiedziałam już, że jest coraz gorzej i nie można z tym zwlekać, że muszę walczyć o pomoc, aby stan mojego zdrowia nie pogorszył się jeszcze bardziej. Postanowiłam poszukać lekarza, który specjalizuje się w leczeniu endometriozy. Pomyślałam, że nawet, jeśli podejrzenia się nie potwierdzą i to nie jest ta choroba, to może przynajmniej nikt nie zbagatelizuje moich objawów. Udało się, lekarz był prawie pewnien diagnozy, ale skierował mnie jeszcze kontrolnie na rezonans. Czytając opis badania całkowicie się załamałam, wiedziałam, że jest źle, nie wiedziałam tylko do jakiego stopnia. Niestety, ten sam lekarz, mimo zdiagnozowania choroby, nie był w stanie mi pomóc w leczeniu. Szukałam więc dalej i trafiłam z polecenia do doktora Rubisza. Był zaskoczony, że zjawiłam się już z wykonanym rezonansem. Okazało się, że jest dużo gorzej, niż myślałam, nawet po zdiagnozowaniu przez poprzedniego lekarza. Zrosty i zmiany są wyczuwalne dłonią i widoczne już na USG, czego nie widział żaden poprzedni lekarz przez kilkanaście lat! Endometrioza zaatakowała między innymi macicę, pęcherz, odbytnicę, pochwę, wykryto również adenomiozę rozproszoną. Jajniki są przyrośnięte do macicy, macica zaś do kości krzyżowej i jest praktycznie unieruchomiona. Zlecone zostało laparoskopowe usunięcie głębokich zmian. Operacja musi być wykonana jak najszybciej, a jej koszt to 45 tys. złotych… Termin wyznaczono na luty 2023 roku. Zostało naprawdę niewiele czasu... To dla mnie jedyny ratunek, ponieważ leki, które przyjmuję nie zatrzymują rozrostu choroby, a jedynie go spowalniają!  Każdego dnia odczuwam ogromny, dyskwalifikujący mnie z normalnego funkcjonowania ból, a silne środki przepisywane na receptę nie są w stanie go uśmierzyć. Z racji tak wysokich kosztów operacji i późniejszego leczenia, jestem zmuszona prosić Was o pomoc. Sama nie uzbieram tak ogromnej kwoty na operację, a jest to jedyna nadzieja na dalsze życie bez bólu i możliwość zajścia w ciążę. Marzę o tym, aby zostać mamą, ale choroba na ten moment mi to uniemożliwia. Wiem, że jest ogrom ludzi z wielkimi sercami i liczę, że uda mi się zebrać potrzebną kwotę! Dzięki Wam mogę otrzymać szansę na lepsze życie i zostanie mamą… Proszę, pomóżcie! Monika

15 975,00 zł ( 33.36% )
Still needed: 31 898,00 zł
Natan Rojewski
Natan Rojewski , 8 years old

Świat Natana zatrzymany przez chorobę! Pomóż!

Natan ma 7 lat, uczęszcza do zerówki z oddziałami autystycznymi... U syna zdiagnozowano zespół Aspergera oraz zaburzenia integracji sensorycznej i ADHD. Codzienne życie jest dla syna wyzwaniem, pracą nad tym, by zrozumieć siebie samego i świat, który go otacza. Syn ma problemy z dostosowaniem społecznym, rozumieniem i okazywaniem emocji, nawiązywaniem kontaktów, ma również problemy z koncentracją uwagi oraz nadwrażliwość na dźwięk. Wychowywanie Natana jest dużym wyzwaniem, gdyż nie rozumie on norm społecznych, źle interpretuje przekaz słowny czy zachowania innych. Natan regularnie uczęszcza na spotkania z psychologiem, jest również w trakcie różnych terapii oraz rehabilitacji i pod opieką psychiatry (bierze leki na stałe)... Koszty specjalistycznych terapii są ogromne i finansowanie ich jest dla mnie dużym wyzwaniem. Chciałabym, aby syn był jak najbardziej przygotowany do samodzielnego życia, żeby był szczęśliwy i mógł spełniać swoje marzenia. Kontynuowanie terapii, rehabilitacji oraz wizyt psychiatrycznych i trening umiejętności społecznych są celem, o którego wsparcie bardzo proszę. Mama Natana Kwota zbiórki jest kwotą szacunkową

1 073,00 zł ( 2.27% )
Still needed: 46 162,00 zł

Follow important fundraisers