

Mama dwójki dzieci walczy o życie❗️Pomóż pokonać raka!
Fundraiser goal: Roczne nierefundowane leczenie onkologiczne
Donate via text
Pledge 1.5% of tax to me
Pledge 1.5% of tax to me
5 Regular Donors
Join- Anonymoushas been supporting for 1 month old
- Magdahas been supporting for 1 month old
- Anonymoushas been supporting for 1 month old
Fundraiser goal: Roczne nierefundowane leczenie onkologiczne
Fundraiser description
Na pewno znacie wiele takich historii: młoda kobieta, małe dziecko, codzienne sprawy i nagła diagnoza, która zmienia wszystko... Chcę Wam opowiedzieć taką właśnie historię o sobie. Proszę, poświęć chwilę, przeczytaj i pomóż mi w walce o życie!
Mam na imię Olka, mam 41 lat, dwójkę dzieci: 6-letnią córeczkę Kaję i 22-letniego syna Mateusza, świetnego partnera oraz mój zwierzyniec: 2 owce kameruńskie wykupione z mięsnej hodowli, kozę Piankę i 2 psy Milę i Krakersa. Kocham życie nad życie.
Od 3,5 roku nieustannie walczę z agresywnym i bardzo rzadkim gruczolakorakiem szyjki macicy w 4 stadium, pomimo regularnych kontroli i cytologii. Operacja, następnie badania dawały nadzieję, że nowotwór nie zdążył się rozprzestrzenić i jest szansa na wyleczenie. Niestety, wyniki badań PET nie pozostawiły złudzeń. Nowotwór w 4 stadium zaawansowania, liczne przerzuty, łącznie około 11 guzów!

Niedowierzanie, zwątpienie, złość, żal, wściekłość, rozpacz... Tak zaawansowany nowotwór często uznaje się za nieuleczalny… A dalej było tylko gorzej. Po zastosowaniu intensywnej radioterapii nastąpiła kolejna progresja choroby, która rozprzestrzeniła się w całym organizmie… Dalsza chemioterapia nie przyniosła żadnych efektów, a jedynie błyskawiczną progresję choroby i pogorszenie stanu zdrowia, kilkadziesiąt guzów od szyi aż po pachwiny, przerzuty do kości.
Ośrodek zadecydował o zakończeniu leczenia i skierowaniu mnie do hospicjum. Ja wciąż jednak szukałam szansy i możliwości operacyjnego usunięcia guzów. Mój stan był bardzo ciężki... Udało mi się jednak znaleźć zespół wspaniałych lekarzy, którzy podjęli się wielogodzinnej operacji i usunęli wiele zmian, w tym największy guz – 15 cm, usuwając także mięśnie, otrzewną, wyłaniając ileostomię.
Po 2 miesiącach nauki chodzenia, jedzenia, w zasadzie wszystkiego, kolejne badanie wykazało nowe zmiany w obrębie trzustki oraz kilka innych w drogach żółciowych, węzłach chłonnych...

Pomimo ogromnych trudności udało się znaleźć placówkę, która zdecydowała się podać mi chemioterapię. Rozpoczęłam także terapię nierefundowanym lekiem, która daje mi ogromne nadzieje i pomogła niezliczonej ilości pacjentów na całym świecie, w bardzo zaawansowanych stadiach choroby.
To moja 6. linia leczenia:
Za mną kilkadziesiąt nieskutecznych chemioterapii, kilkadziesiąt radioterapii, leczenie immunoterapią, 3 operacje. Obecnie z powodu braku innych możliwości w ramach NFZ moją jedyną szansą jest nierefundowane leczenie substancja pembrolizumab, ostatni skan wykazał ze leczenie jest bardzo skuteczne. Według protokołu muszę je kontynuować przez kolejne dwa lata. Ale nie mam takich pieniędzy...
Nie boję się cierpienia, bólu, najbardziej boję się, że zostawię po sobie pustkę nie do wypełnienia w życiu moich dzieci, w życiu mojej malutkiej córeczki. Boję się, że kiedy mnie zabraknie, pęknie jej serduszko.
Nigdy nie musiałam o nic nikogo prosić, całe życie ciężko pracowałam, byłam niezależna. A teraz bez Waszej pomocy niestety nie dam rady... Z całego serca proszę o wsparcie i dziękuję za każde dobre słowo, za każdą wpłaconą złotówkę. Głęboko wierze w to, że dobro powraca i życzę Wam samego dobra.
Olka