

Marzę, że kiedyś będzie lepiej! Pomóż mi, gdy zaczyna brakować nadziei...
Fundraiser goal: Leczenie i rehabilitacja
Donate via text
Pledge 1.5% of tax to me
Pledge 1.5% of tax to me
Fundraiser goal: Leczenie i rehabilitacja
Fundraiser description
Jeszcze niedawno miałam nadzieję, że wszystko będzie dobrze. Że po operacji wrócę do sił, do siebie, do życia. Tak się nie stało. Zamiast poprawy – przyszło coś, czego się nie spodziewałam. Coś, co powoli, dzień po dniu, zabiera mi wszystko.
Po operacji nerki zaczęły się komplikacje. Pojawiły się silne spadki ciśnienia, które sprawiają, że często mdleję nawet przy najprostszych czynnościach – takich jak wstanie z łóżka, zrobienie herbaty, prysznic. Każdy ruch to ryzyko. Potem przyszła zakrzepica żył głębokich. Ból, opuchlizna, lęk przed kolejnym zatorowym powikłaniem.
Ale to nie był koniec… Jakby jedna tragedia pociągała za sobą kolejne. Zdiagnozowano u mnie poważne problemy kardiologiczne, neurologiczne i gastrologiczne. Hormony szaleją. Nadnercza oraz tarczyca z guzami wszystko zaczęło się sypać. Moje ciało przestało być moją ostoją. Stało się więzieniem.
A moja psychika? Ona już dawno krzyczy o pomoc. Zmęczona, samotna, wypalona. Walczę z bezsennością oraz ciągłymi lękami, które nie pozwalają mi nawet zasnąć, kiedy noc przynosi chwilę ciszy. Nie mam nikogo, kto mógłby podać mi rękę, pomóc wstać z łóżka, posprzątać, ugotować obiad, pobiec po leki. A wszystko, co miałam, dosłownie wszystko, wydałam na pierwsze wizyty, na leki, na próbę przetrwania.

Dziś mam pusty portfel, ale serce, które wciąż chce bić. Które nie poddaje się mimo cierpienia. Mam marzenie, by znów stanąć na nogi oraz by żyć choć trochę łatwiej, bez nieustannego strachu, że jutro nie będzie już czym zapłacić za leki, że znów trzeba będzie wybierać między jedzeniem a badaniem
Dlatego z wielkim bólem, ale i iskierką nadziei proszę Was, dobrych ludzi: pomóżcie mi przetrwać. Pomóżcie mi zebrać środki na leki, niezbędne badania, codzienne potrzeby i zaległe rachunki, które rosną szybciej niż nadzieja. Jeśli to możliwe marzę o kimś, kto mógłby mi, choć czasem pomóc w domu, w tych najprostszych, ale dziś niemożliwych czynnościach.
Zawsze starałam się być samodzielna. Dziś jednak, z drżącym sercem, muszę przyznać: nie daję już rady.
Jeśli tylko możecie, pomóżcie mi zawalczyć o spokojniejszy dzień. Każda złotówka, każda udostępniona wiadomość, modlitwa to dla mnie więcej, niż potraficie sobie wyobrazić. Dziękuję z całego serca za nadzieję, którą mi dajecie. Błagam o pomoc. I z głębi serca za nią dziękuję…
Anna