Czytał mi książki, uczył jeździć na rowerze, służył radą i pomocą. Dziadek był zawsze, kiedy tego potrzebowałam. Dzisiaj to ja czuwam przy jego łóżku i tak bardzo się boję, że może go zabraknąć... 

Diagnoza była szokiem dla nas wszystkich. Przecież dziadek nigdy na nic się nie skarżył, przecież zawsze był energiczny i wesoły. I kiedy on cieszył się każdym dniem, w jego organizmie w ciszy rozwijał się śmiertelnie niebezpieczny przeciwnik! Rak żołądka z przerzutami do węzłów chłonnych i otrzewnej.

Dziś walczymy i w tej walce nie możemy stracić ani chwili! Nadzieję na życie daje bardzo skuteczny, ale też bardzo drogi lek, na którego zakup sami nie możemy sobie pozwolić... Życie mojego dziadka zostało wycenione, proszę - pomóż nam je uratować!

Marta, wnuczka

___________________

Więcej o dziadku i jego sportowej pasji ⬇️