

Zwykła rana doprowadziła do SEPSY – miałem tylko 1% SZANS NA PRZEŻYCIE ❗️Stał się cud, jednak STRACIŁEM OBIE NOGI... Ratuj❗️
Fundraiser goal: Zakup protez, rehabilitacja
Donate via text
Pledge 1.5% of tax to me
Pledge 1.5% of tax to me
1 Regular Donor
Join- Anonymoushas been supporting for 2 months old
Fundraiser goal: Zakup protez, rehabilitacja
Fundraiser description
Jeszcze kilka miesięcy temu prowadziłem aktywne życie: siłownia, basen, rower, bieganie. Sport był moją pasją, lecz nie sensem życia. Przede wszystkim jestem tatą – moja 9-letnia córeczka Julia to cały mój świat. Chciałem być dla niej wzorem, towarzyszyć jej w dorastaniu. Z uśmiechem, w ruchu, w każdej wspólnej chwili.
W maju 2025 roku wszystko się zmieniło... Zaczęło się od zwykłej rany na łokciu. Nic nie zapowiadało tragedii, myślałem, że szybko się zrośnie – jak wiele razy wcześniej bywało. Po dwóch dniach pojawiła się jednak gorączka… Wiedziałem, że dzieje się coś bardzo złego i natychmiast pojechałem do szpitala. Diagnoza była brutalna: SEPSA!

Choroba błyskawicznie zaatakowała cały mój organizm. Znalazłem się na OIOM-ie, gdzie lekarze walczyli o moje życie – płuca, nerki, wątroba przestawały funkcjonować. Martwica dotknęła kończyn.
Dawano mi zaledwie 1% szans na przeżycie.
Aby ratować moje życie, lekarze zdecydowali o amputacji. Byłem zbyt słaby, dlatego odbyła się w dwóch etapach. Wpierw straciłem jedną nogę – potem drugą. Za każdym razem patrzyłem pustym wzrokiem w miejsce, w którym wcześniej się znajdowały – wiedząc, że już nigdy nie odzyskam tej części siebie. I zastanawiając się: jak żyć dalej…?

Straciłem nogi, a wraz z nimi zdrowie, sprawność, poczucie bezpieczeństwa i niezależności. Nie straciłem jednak nadziei. Wiem, że dla mojej Julii, dla moich rodziców, dla Ani – mojej partnerki – muszę się podnieść. Muszę nauczyć się być i funkcjonować od nowa. Bo mam dla kogo!
Codziennie walczę z bólem, lękiem i niepewnością, ale wypełnia mnie też ogromna determinacja. Bywają dni, gdy uśmiech przychodzi nieco łatwiej. Są też takie, gdy zwątpienie przytłacza. Ale się nie poddaję, bo wiem, że jeszcze mogę wrócić – do życia, do aktywności, do ojcostwa takiego, jakie znam i kocham.

Niestety… Rehabilitacja i protezy nóg, które pozwolą mi odzyskać choć część dawnej sprawności, wiążą się z ogromnymi kosztami, których nie jestem w stanie sam udźwignąć – szczególnie w moim obecnym stanie.
Dlatego dziś proszę Was tak gorąco, jak jeszcze nikogo o nic nigdy nie prosiłem: pomóżcie mi! Tak bardzo chcę stanąć na nogi – dosłownie i w przenośni. Chcę znów pobiec za rowerkiem mojej córki. Chcę wrócić do życia. Każda złotówka to dla mnie krok bliżej do nowego początku.
Kamil