

Krzysiu kontra nowotwór mózgu! Pomóż mi ocalić miłość mojego życia!
Fundraiser goal: Nierefundowane leczenie onkologiczne, wynajem mieszkania, dieta, rehabilitacja
Donate via text
Pledge 1.5% of tax to me
Pledge 1.5% of tax to me
Fundraiser goal: Nierefundowane leczenie onkologiczne, wynajem mieszkania, dieta, rehabilitacja
Fundraiser description
Wierzę, że w całym naszym życiu chodzi o miłość. Ja miałam to szczęście, że w wieku 17 lat poznałam mojego obecnego męża Krzysztofa. Od 30 lat tworzymy nasze „MY”. Niestety nasz spokojny, poukładany świat został w pewnym momencie brutalnie zburzony przez okrutną chorobę. Dziś robię wszystko, by uratować miłość mojego życia. Bardzo proszę – pomóż mi!
Dwa tygodnie temu zdiagnozowano u mojego męża glejaka, o najwyższym stopniu złośliwości, nieoperacyjnego. To nowotwór złośliwy mózgu – bardzo niebezpieczna i szybko postępująca choroba. Krzysiu ma 50 lat, masę planów, marzeń. Chce żyć i być przy nas! Od momentu poznania diagnozy robimy wszystko, by odnaleźć dla niego jak najlepsze leczenie i szansę na ratunek...
Niestety jego stan wymaga natychmiastowego leczenia onkologicznego. Musimy zminimalizować szkody związane ze zdolnościami poznawczymi, mowy i ruchowymi. W najbliższej perspektywie mamy zaplanowane kolejne konsultacje, badania, poszukiwanie możliwie jak najlepiej dobranej terapii, leków, rehabilitacji zarówno w Polsce jak i za granicą.
Walka z glejakiem, to przede wszystkim walka z czasem, a koszty leczenia są ogromne. Sami nie mamy tyle pieniędzy, żeby je pokryć. Ale nie możemy się poddać, bo wiemy, że jest nadzieja. Że Krzysiu może wyzdrowieć i pokonać tę okrutną chorobę!

Pierwszymi objawami, które nas zaniepokoiły, były problemy z mową, koncentracją, utrata precyzji w prawej dłoni i utrata równowagi. Mąż zauważył, że prawa strona jego ciała nie działa tak, jak powinna. Tydzień przed diagnozą wszystko się nasiliło, co skłoniło nas do wezwania karetki. Krzysiu trafił na SOR, gdzie już z pierwszego tomografu wynikało, że w jego głowie jest guz powodujący ogromny obrzęk...
Mąż jest przerażony, ale jednocześnie chce działać ze zdwojonym tempem. Ma ogromne problemy ze snem, towarzyszy mu gonitwa myśli zmieszana z lękiem, co przyniesie jutro. Gdy poznaliśmy diagnozę, był w wielkim szoku, ale jednocześnie świadomy tego, co się dzieje. Zawalił nam się świat. Krzysiu płakał i mocno mnie tulił. Bez słów.
Nasz związek jest dla mnie głębią bliskości, w którą „skaczę” każdego dnia i odkrywam nowe źródła miłości. Są nimi Bóg, wsparcie, szacunek, wolność, milczenie, słyszenie, rozmowa, śmiech, bliskość, wypowiedziane marzenia, zwyczajne sprawy... Mogłabym tak długo wymieniać.
Mamy dwoje wspaniałych dzieci i psa. Robert i Matylda są silni, nie poddają się. Nie przyjmują do wiadomości, że tatusia mogłoby nie być. Jesteśmy rodziną, o której zawsze marzyłam. Rodziną, która jak wszystkie doświadcza różnych sytuacji życiowych, łatwych i trudnych. Zawsze wiedziałam, że świat jest dobry, co nie oznacza, że bezpieczny.
Tragedie zdarzają się na każdym kroku, ale nas teraz dotknęła osobiście. Jesteśmy w samym jej środku… Czuję, jak wiele potrzebuję odwagi i otwartego serca, żeby prosić Was o wsparcie. Nie jest to dla mnie łatwe, ale dla Krzysia zrobię wszystko…
Oddałam wszystko Bogu i odnajduje siłę w modlitwie. Dzięki temu działam, pracuję, gotuję, robię zakupy, uśmiecham się i kocham mocniej każdego dnia. Wiem, że dobro wraca. Proszę, pomóżcie na tyle, na ile możecie. Jestem przekonana, że każdy gest dobrej woli uruchamia w nas poczucie wzajemnego wsparcia i sensu życia. Wiem również, że nigdy się nie poddamy i nie stracimy nadziei. Szukamy pomocy wszędzie, gdzie tylko się da i głęboko wierzę, że w końcu ją znajdziemy. Proszę, nie zostawiajcie nas samych...
Asia, żona Krzysia
