

❗️Guz mózgu chce zabrać mi wszystko, ale walczę o to z całych sił - pomocy!
Fundraiser goal: Leczenie onkologiczne, rehabilitacja, wizyty lekarskie, dojazdy
Donate via text
Fundraiser goal: Leczenie onkologiczne, rehabilitacja, wizyty lekarskie, dojazdy
Fundraiser description
PILNE! Kuba ma 32 lata i niedawno stanął do najważniejszej walki - tej o własne życie... 2 lata temu wyryto u niego glejaka - złośliwy guz mózgu. Przy Kubie jest jego żona Dorota - ślub brali już po diagnozie, po operacji, między kolejnymi etapami leczenia onkologicznego... Trwa walka o zdrowie i życie, dlatego bardzo prosimy o pomoc!
"Mam na imię Kuba, mam 32 lata i do trzydziestki, a właściwie do 24 lipca 2020 roku, moje życie wyglądało całkiem zwyczajnie... Razem z moją narzeczoną Dorotą wybieraliśmy się na ślub kuzynki. Tego dnia zauważyłem, że opada mi kącik ust. Początkowo myśleliśmy, że mnie przewiało. Postanowiliśmy jednak to sprawdzić i następnego dnia pojechaliśmy na SOR. Tam, po wstępnych konsultacjach na oddziale neurologicznym, dowiedziałem się, że najprawdopodobniej w mojej głowie jest guz...

Rezonans magnetyczny i szereg innych badań potwierdziły wstępną diagnozę. To był szok, byłem młodym i zdrowym mężczyzną w kwiecie wieku, któremu wcześniej nic nie dolegało. Wszystko działo się bardzo szybko... Przyjechałem na zwykłe badania, a okazało się, że muszę walczyć o życie. Natychmiast przyjęto mnie do szpitala. Konieczna była operacja, którą przeszedłem kilka dni później. Trwała 8 godzin... Udało się, dostałem szansę na dalsze życie. Niestety, operacje na mózgu obarczone są ogromnym ryzykiem... I w moim przypadku nie obyło się bez powikłań - operacja spowodowała niedowład ciała, kurczowe porażenie połowiczne oraz spastyczność.
Badanie histopatologiczne guza wykazało, że jest to glejak, który w IV-stopniowej skali osiągnął złośliwość ocenianą jako II/III. Kilka tygodni po operacji rozpocząłem rehabilitację. Ciało przestało mnie słuchać, znów musiałem uczyć się chodzić... Potem czekało mnie 6 tygodni pobytu na onkologii... To był trudny etap. Każdego dnia przyjmowałem chemioterapię, a od poniedziałku do piątku radioterapię.
Potem znów miała być chemia, przyjmowana przez pół roku, w każdym miesiącu ciężkie 5 dni. Leczenie jednak musiało być przesunięte. Mój stan był na tyle poważny, że razem z Dorotą postanowiliśmy nie czekać ze ślubem... Wiedzieliśmy, że trwamy razem w chorobie i tak samo chcemy trwać w zdrowiu, o które walczyłem. 21 października 2020 roku - 3 miesiące po diagnozie - wzięliśmy ślub. Nie było miesiąca miodowego - spędziłem go w szpitalu. Dwa dni po ślubie trafiłem znowu na SOR...
Szereg badań potwierdził stan zapalny jelita grubego, zapalenie skóry i zarażenie bakterią Yersinia. Przesunięte w czasie leczenie zaczęło się w końcu w styczniu. W czerwcu skończyłem chemię. Rehabilitowałem się w domu oraz na turnusach. Udało mi się nauczyć samodzielnie wykonywać podstawowe czynności... Wcześniej nawet to było niemożliwe.

Jestem pod stałą opieką neurochirurgów i onkologów... Boimy się, że choroba wróci. Niestety glejak to bardzo agresywny i nieprzewidywalny nowotwór, prawdopodobieństwo nawrotu jest duże... Oprócz tego martwi mnie niedowład lewej strony ciała oraz spastyczność, mimo ćwiczeń nie udało się ich jeszcze pokonać. Szczególnie ciężko jest mi pracować ręką. Stale trwającą rehabilitację wspieram leczeniem toksyną botulinową. Niestety wiąże się ono z dużymi kosztami. Za jeden zabieg w październiku 2021 r. zapłaciłem 3500 złotych. Chciałbym również wybrać się na kolejny turnus rehabilitacyjny – taki, na którym skupię się na mojej lewej ręce i dłoni.
Choroba dała dużo bólu i strachu... Odebrała poczucie bezpieczeństwa, samodzielność, sprawność. Jestem na świadczeniu rehabilitacyjnym, nie mogę pracować zawodowo, staram się o przyznanie renty. Mam kredyt hipoteczny, który muszę spłacać... Nie spodziewałem się, że zamiast w wieku 32 lat, zamiast robić karierę, będę musiał walczyć o życie. To dla mnie trudne - nie być zdolnym zabezpieczyć bytu swojej rodziny.
Dawaliśmy sobie radę przez te 2 lata, ale dzisiaj muszę poprosić o pomoc... Potrzebuję wsparcia, by walczyć z nowotworem, by odzyskać sprawność, by leczyć się, by się rehabilitować... Chciałbym mieć spokojną głowę, że nie zabraknie mi środków na leczenie. Mam dopiero 32 lata, chcę żyć..."
Kuba