Operacja to moja ostatnia szansa na ratunek przed amputacją. Pomocy!

nierefundowany zabieg operacyjny, zakup elektrycznego wózka inwalidzkiego
Ends on: 30 November 2020
Fundraiser description
Operacja musi odbyć się jak najszybciej! To moja nadzieja i ostatnia szansa na ratunek przed amputacją!
_____
Niespodziewany gwałtowny, agresywny rzut choroby! Nawet lekarze są zdumieni. Znów każdy dzień okupiony jest ogromnym, nieopisanym bólem!
Wykorzystałam już wszystkie możliwości trzyletniego refundowanego leczenia, które zawiodły i, w moim przypadku, okazały się nieskuteczne. Wszystkie zabiegi: chemioterapia, sterydoterapia, blokady, termolezja, iniekcje zewnątrzoponowe, przebyte operacje i dotychczasowa rehabilitacja nie przyniosły oczekiwanych efektów, a wręcz jest coraz gorzej. Choroba postępuje, a w ciągu ostatniego miesiąca spowodowała ogromne spustoszenie. Rzut choroby bardzo uszkodził prawą rękę, staw biodrowy i całkowicie nogę.
Teraz specjaliści postawili sprawę jasno: albo poddam się dwóm nierefundowanym operacjom w trybie pilnym lub muszę liczyć się z amputacją nogi i życia z niesprawną prawą ręką. Termin operacji ręki wyznaczono za tydzień, a operacji nogi sześć tygodni później.
Mam bardzo mało czasu! Pandemia utrudnia mi leczenie, powoduje, że wszystko trwa znacznie dłużej...
Wykonanie najprostszych czynności domowych jest dla mnie niemożliwe. Potrzebuję ciągłego wsparcia. Poruszam się na wózku, który udało mi się wypożyczyć na czas oczekiwania na mój własny wózek elektryczny. Każda pozycja leżąca lub siedząca po kilku minutach staje się potwornie niewygodna. Ból jest nieustanny, miażdżący, paraliżuje, żadne leki nie są go w stanie uśmierzyć nawet na chwilę i nie pozwala zasnąć. I chociaż dziękuję Bogu za to, że żyję i staram się przyjąć to cierpienie najgodniej jak tylko umiem, to jednocześnie pragnę, by chociaż na kilka godzin ból ustał.
Perspektywa bycia mamą czwórki dzieci, która nie może chodzić, normalnie funkcjonować ani opiekować się pociechami jest dla mnie trudna do przyjęcia. Wiem, że każde z moich dzieci potrzebuje mamy. Sprawnej mamy, która będzie niosła opiekę, pomoc i wsparcie. Chciałabym móc spędzać z dziećmi czas tak jak kiedyś...
Często zadaję sobie pytanie: Ile jeszcze tej walki przede mną? Mimo wszystko nie tracę nadziei, muszę walczyć o siebie szczególnie dla mojej rodziny!
Samodzielność, wydaje się banalna, taka zwyczajna. A jednak dla niektórych to szczyt marzeń. Czasem nieosiągalny, a niekiedy możliwy tylko przy pomocy innych. Sama wielokrotnie towarzyszyłam osobom chorym i niepełnosprawnym w ich codziennym i trudnym życiu. Teraz sama takiej pomocy potrzebuję. W życiu codziennym pomagają mi przyjaciele i inne życzliwe osoby. Dzięki nim całą rodziną znosimy ten ciężki czas. Moja rodzina, moi przyjaciele to potężne wsparcie! Jednak zdajemy sobie sprawę, że w tej sytuacji sami sobie nie poradzimy, nadzieję składamy w rękach Boga, ale i w każdej pomocnej dłoni człowieka!
Bądź z nami i Ty – proszę w imieniu swoim i moich dzieci: Kubusia, Zuzi, Ninki i Karolka.
Bez waszego wsparcia nie jestem w stanie uzbierać tak dużej kwoty, która zapewni mi sprawność i pozwoli pokonać chorobę.
Proszę Was – ludzi dobrej woli – o pomoc i udostępnianie mojego apelu. Im więcej osób uda się zaangażować, tym większa nadzieja na zwycięstwo.