

Ma tylko 3-latka i umiera na RAKA... Twoja pomoc to jej jedyna szansa na życie❗️
Fundraiser goal: Szczepionka antyneuroblastoma w szpitalu w Nowym Jorku
Pledge 1.5% of tax to me
Pledge 1.5% of tax to me
Fundraiser goal: Szczepionka antyneuroblastoma w szpitalu w Nowym Jorku
Fundraiser description
Mam na imię Weronika i jestem mamą 3-letniej Emilki. Piszę to drżącymi rękami, z bólem, którego nie umiem już opisać słowami. Moje dziecko walczy z najgroźniejszym przeciwnikiem – złośliwym nowotworem. Nasz świat rozsypał się na kawałki, gdy usłyszeliśmy, że Emilcia jest śmiertelnie chora, że ma neuroblastomę.
Wszystko zaczęło się od niepozornego kaszlu i bólu nóżek. Trudno jakkolwiek połączyć te dwie dolegliwości i uznać, że mogą mieć jedną i tę samą przyczynę. Przez miesiące lekarze uspokajali nas, że to nic poważnego. Usłyszeliśmy, że córeczka zmaga się z bólami wzrostowymi i trzeba je przeczekać. Uporczywy kaszel miał być wynikiem przewlekłej infekcji. Przez pół roku faszerowaliśmy Emilkę lekami przeciwbólowymi, które ostatecznie zniszczyły jej żołądek.
Później pojawiły się opuchnięcia, sztywnienia nóg i... guz na szyi. Początkowo myślałam, że się uderzyła, ale w połączeniu z poprzednimi problemami zaczęło nas to bardzo martwić.

Trafiliśmy do szpitala w Poznaniu i po licznych badaniach okazało się, że guz nie jest wynikiem uderzenia, a po prostu NOWOTWOREM! Emilka została wtedy pilnie skierowana na oddział onkologiczny, gdzie usłyszeliśmy dokładną diagnozę – neuroblastoma. Okrutna, złośliwa, która rozsiała się po całym organizmie. Nowotwór dziecięcy, na który umiera aż 50% chorych dzieci!
Nasz świat rozpadł się na kawałki. To było straszne... Niestety lekarze do dziś nie widzą, kiedy dokładnie pojawił się guz, jednak pewne jest, że rósł on bardzo szybko. Emilka przeszła skomplikowaną operację, ale usunięcie całości nowotworu nie było możliwe. Pierwotny termin operacji opóźnił się o 10 dni i w tym czasie pojawiło się aż 6 nowych ognisk!
W trakcie operacji dodatkowo lekarze usunęli 10 węzłów chłonnych i po biopsji okazało się, że 6 z nich miało już w sobie komórki neuroblastomy.
Emilka przeszła również silną chemioterapię. Straciła siły, śliczne blond włoski, dzieciństwo. Ale walczy. Codziennie patrzę, jak mimo bólu próbuje się uśmiechać. Mówi, że się nie boi... Ale ja, jej mama, umieram ze strachu każdego dnia.

Na szczęście wdrożone leczenie sprawiało, że guz się zmniejszył. Dzięki czemu ustąpił uporczywy kaszel, który, jak się okazało, wywołany był przez przerzuty w płucach. Zmniejszenie ucisku na kręgosłup sprawiło też, że córeczkę przestały boleć kolana i łokcie. Przed Emilką kolejna chemioterapia.
Niestety, jej przypadek jest naprawdę ciężki. Przez długi czas, gdy nie wiedzieliśmy jeszcze o chorobie, nowotwór siał spustoszenie w organizmie. Komórki neuroblastomy pojawiły się również w szpiku i kościach. Córeczka powinna przejść przeszczep szpiku, ale z powodu licznych przerzutów nie jest to możliwe. Czekamy teraz na kolejne badania. Bardzo się boję, czy nie okaże się, że ognisk jest jeszcze więcej...
Gdy tylko wszystkie etapy zostaną zakończone, Emilka powinna przyjąć specjalną szczepionkę, która zapobiega wznowie choroby. Neuroblastoma to naprawdę bardzo groźny przeciwnik – niemal zawsze wraca. Terapia przeciw nawrotowi to nasza jedyna nadzieja na to, żeby zapewnić córce spokojną przyszłość. Zrobimy więc wszystko, co w naszej mocy, żeby tak się stało.
Jednak koszty leczenia oraz szczepienia w specjalistycznej klinice w USA są, niestety, ogromne. Choćbyśmy sprzedali wszystko, co mamy i tak nam nie wystarczy, dlatego bardzo prosimy o Waszą pomoc. Emilka to nasz uśmiechnięty promyczek. Nie pozwólcie, by zgasł... Jako mama proszę Was o niewiele – o drobną wpłatę, udostępnienie zbiórki, o nadzieję...
Weronika – mama Emilki