Nie zliczę już kilometrów, które przejechaliśmy między domem, a szpitalami. Nie zliczę łez, które wypłakałam patrząc na mojego syneczka. Franuś urodził się ze stopami końsko-szpotawymi. Praktycznie od razu lekarze założyli mu gips, który miał prostować stópki. Nie skończyło się na jednym. Synek m...