Tragiczny wypadek Arka zrujnował nasze życie. Próbujemy je poskładać... POMOCY❗️
Arek to mój mąż i wspaniały tata naszych synów – 17-letniego Maksa i 11-letniego Filipa. Zawsze był skory do rozpieszczania i zabawy z nimi. Prowadził z powodzeniem jednoosobową działalność gospodarczą — zajmował się usługami remontowo-budowlanymi. Był dla nas oparciem. Niestety nagły wypadek całkowicie odmienił nasze życie. Potrzebujemy pomocy... Na początku grudnia 2023 roku, Arek uległ strasznemu wypadkowi – spadł z rusztowania. Rusztowanie było dosłownie nad drzwiami, nie była to duża wysokość. Jednak obrażenia, których mąż doznał, są bardzo poważne i rozległe… Arek poważnie uszkodził rdzeń kręgowy i złamał kręgosłup w trzech miejscach. Usłyszeliśmy druzgocącą diagnozę – niedowład czterokończynowy. Przez pewien czas mąż musiał być utrzymywany w śpiączce farmakologicznej. Lekarze mówili, że prawdopodobnie nie będzie mógł samodzielnie oddychać. Ten dzień na zawsze zmienił nasze życie. Do tej pory nie mogę uwierzyć w to, co się stało. Arek był głową rodziny, to on ciężko pracował na nasze utrzymanie, gdy ja opiekowałam się naszymi dziećmi. Własnymi rękami postawił nam wspaniały dom, do którego niebawem mieliśmy się wprowadzić. Niestety los miał dla nas inne plany – wszystkie nasze marzenia prysły jak bańka mydlana. Zastąpiła je walka o zdrowie i sprawność naszego ukochanego męża i taty. Chłopcy bardzo ciężko znoszą pobyt Arka w szpitalu. Wszyscy marzymy, by to wszystko okazało się złym snem, potwornym koszmarem. Niestety każdego ranka, gdy się budzimy, dramat trwa... Teraz ja muszę stanąć na wysokości zadania, choć nie wiem, skąd mam zebrać siły i środki pieniężne. Nie byliśmy przygotowani na taką sytuację, zresztą nikt nigdy nie jest w stanie przygotować się na taką tragedię! Wiem jedno – dla rodziny zrobię wszystko. Musimy poruszyć niebo i ziemię, by zapewnić Arkowi odpowiednią rehabilitację i leczenie. Tylko to daje szansę na poprawę… Sytuacja, w której Arek się teraz znajduje, bardzo obciążyła go psychicznie. Nie jest taki jak zawsze. Jest smutny, patrzy ciągle w jedno miejsce, nie chce jeść. Oddycha samodzielnie, choć są jeszcze dni, kiedy musi mieć podłączony respirator. Jest świadomy tego, co się z nim dzieje. Niestety – zbyt słaby, by mógł ze mną porozmawiać. Mąż został zakwalifikowany na rehabilitację w prywatnym Centrum Rehabilitacji Funkcjonalnej w Bydgoszczy, gdzie zostanie przetransportowany karetką. Na rehabilitację pojedziemy wspólnie, abym mogła być przy nim i wspierać go w walce o powrót do sprawności. Wierzę, że wyjazd na turnus wpłynie pozytywnie na jego stan psychiczny i Arek podejmie walkę o swoją przyszłość. Ma dla kogo żyć... Musimy zapewnić mu łóżko rehabilitacyjne, wózek i respirator – jeśli Arek nie zacznie w pełni samodzielnie oddychać. Konieczne jest również pokrycie kosztów turnusu, który jest bardzo drogi... Bez Waszej pomocy nie dam rady uzbierać tak gigantycznych pieniędzy. Bardzo proszę o wsparcie w tej walce. Jesteście naszą nadzieją... Żona Sylwia wraz z dziećmi