Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Wiaczesław Haczka
Wiaczesław Haczka , 49 years old

Upadek z 6 metrów odebrał mi sprawność i dawne życie! Pomocy!

Największe tragedie dzieją się zwykle bez zapowiedzi, zupełnie znienacka. Potrafią w jednej chwili wywrócić życie człowieka do góry nogami. Ta, która spotkała nas, wydarzyła się 13 stycznia, kiedy mąż robił porządki w ogrodzie. Chciał wyciąć suche gałęzie drzew, które mogły zagrażać życiu innych osób. Nie spodziewał się, że chroniąc innych, nie zdoła ochronić siebie... Nazywam się Natalia, a mój mąż to Wiaczesław. Do dnia tragedii, razem z dziećmi wiedliśmy spokojne i szczęśliwe życie w małym ukraińskim miasteczku. Pewnego zimowego dnia cały nasz świat legł w gruzach, a każdy dzień stał się desperacką walką o powrót męża do zdrowia.  Jeszcze kilka miesięcy temu Wiaczesław był zdrowym, silnym mężczyzną. Pracującym i troskliwym ojcem oraz mężem. Jedna chwila pokazała nam, że nic nie jest dane na zawsze... Teraz to człowiek boleśnie doświadczony przez życie, przykuty do wózka, codziennie walczący z bólem. Kiedyś niezależny, samodzielny i chętny do niesienia bezinteresownej pomocy. Dziś sam bardzo jej potrzebuje. Mąż spadł z wysokości 6 metrów, a upadek spowodował złamanie kręgosłupa, które w następstwie pociągnęło za sobą kolejne urazy – uraz rdzenia kręgowego oraz miednicy. Od momentu wypadku stracił sprawność, nie czuje nóg! W mgnieniu oka stał się osobą niepełnosprawną... Cała nasza rodzina była przerażona. Płakaliśmy i nie mogliśmy uwierzyć w to, co się stało. Baliśmy się o męża, ojca, głowę naszej rodziny. Nie wiedzieliśmy, czy jeszcze kiedyś będzie mu dane stanąć na własnych nogach. Nieustannie zadawałam sobie pytania: czy nasze dzieci odzyskają sprawnego tatę? Jak teraz będzie wyglądała nasza przyszłość?  Pierwszym ratunkiem była operacja, którą mąż przeszedł kilka dni po wypadku. Lekarze usunęli fragment złamanego kręgu, a w jego miejsce umieścili implant. Potem mąż trafił do specjalistycznego szpitala, gdzie był poddawany intensywnej rehabilitacji i leczeniu. To jednak nie wystarczyło... Konieczna była druga operacja kręgosłupa. Koszty leczenia niestety wprowadzały nas w osłupienie i przerażenie. Pamiętam, że kiedy zapoznawałam się z kosztorysami, nogi się pode mną uginały. Byłam załamana i zdruzgotana... Mimo to wiedziałam, że nie możemy się poddać.  W maju mąż trafił do specjalistycznego centrum rehabilitacji, gdzie został poddany kolejnej intensywnej rehabilitacji. Przebywa tam do dziś. Wiemy, że to miejsce jest ostatnią szansą na odzyskanie dawnego życia. Widzimy postępy, a każdy z nich to iskierka nadziei na powrót do normalności.  Specjalistyczna opieka może dać mojemu mężowi szansę na rozwój, być może nawet na samodzielność! Lekarze, którzy obecnie z nim pracują, widzą ogromną poprawę. Rehabilitacja sprawiła, że stan zdrowia Wiaczesława znacznie się poprawił. Dzięki regularnym ćwiczeniom prawa noga częściowo odzyskała czucie i zaczęła pracować!  Mąż naprawdę daje z siebie wszystko, dzielnie walczy i pokazuje swój hart ducha. Jednak bez Waszej pomocy to nie wystarczy... Nie stać nas na opłacenie całego pobytu w ośrodku. Żeby utrzymać efekty i dalej walczyć o sprawność, będzie potrzebne co najmniej 180 dni rehabilitacji. Każdy dzień to ogromne koszty, których sami nie jesteśmy w stanie pokryć.  Jest nam ciężko. Sama jestem osobą z niepełnosprawnością i nie pracuję. Mamy na utrzymaniu dwójkę dzieci: córkę oraz syna, który również posiada orzeczenie o niepełnoprawności. Niestety, wszystkie oszczędności naszej rodziny zostały już wyczerpane, a leczenie męża wymaga jeszcze dużego nakładu finansowego, który nie jest przez nas do udźwignięcia! Pobyt w specjalistycznym ośrodku rehabilitacyjnym to nasza jedyna szansa, by Wiaczesław ponownie odzyskał sprawność i stał się samodzielnym człowiekiem. Koszty z tym związane przerażają, dlatego proszę, pomóż nam... Natalia – żona

2 749,00 zł ( 0.88% )
Still needed: 306 647,00 zł
Olek Paliwoda
Urgent!
Olek Paliwoda , 21 years old

Śmiertelnie chory 21-latek❗️ Ostra białaczka zaatakowała Olka❗️

Mam 21 lat. Zachorowałem na ostrą białaczkę limfoblastyczną – chorobę o wysokim procencie śmiertelności. Mój dług w szpitalu to 80 tysięcy złotych… Przyjechałem do Polski za pracą. Było to jeszcze przed wojną 1 lutego 2022 roku. Przepracowałem rok. Pamiętam jak dziś początek marca tego roku. Zaczęło się od gorączki, bólu pleców, złego samopoczucia. Coraz bardziej brakowało mi sił, nie mogłem chodzić do pracy. Gdy gorączka nie ustępowała, zgłosiłem się na oddział pomocy doraźnej. Lekarz zapisał mi leki i wysłał do domu. Kazał wrócić, jeśli sytuacja będzie się utrzymywać. Niestety temperatura nie malała, a ciągle rosła. Wtedy zbadano mi krew. Wyszła niska hemoglobina. Jeszcze nie wiedziałem, że za kilka godzin dostanę tak koszmarną wiadomość, która będzie się równała z walką o życie. Badanie szpiku wykazało ostrą białaczkę limfoblastyczną – nowotwór krwi i szpiku kostnego. Od marca leczę się w szpitalu w Warszawie w Instytucie Hematologii i Transfuzjologii. Ukończyłem 3 kursy chemioterapii i zacząłem czwarty. Niestety w trakcie leczenia okazało się, że mój ubezpieczyciel nie pokryje kosztów terapii za okres czerwiec – lipiec. Dzięki Urzędowi do Spraw Cudzoziemców leczenie po tym okresie mam opłacane, jednak 80 tys. zaległej kwoty muszę opłacić sam. Ja niestety nie zarabiam, nie mogę pracować ze względu na stan zdrowia i ciągłe pobyty w szpitalu. Pomaga mi moja mama, która również zamieszkała w Polsce, ale takie kwoty nigdy nie zbierzemy. Bardzo prosimy o pomoc, abym mógł pokonać chorobę i wrócić do normalnego życia. Olek ➡️ Poznaj bliżej Olka

869,00 zł ( 0.87% )
Still needed: 98 180,00 zł
Krzysztof Łyczak
Krzysztof Łyczak , 49 years old

Straciłem obie nogi... Pomóż mi zebrać środki na protezy!

Mimo że życie od lat mnie doświadcza, nie poddaje się. Przeszedłem dwukrotnie przez to samo piekło. Cierpienie, którego doświadczyłem było ogromne… Dziś po raz kolejny staję do walki o sprawność. Wierzę, że z Waszą pomocą ją wygram! Moje nieszczęście zaczęło się w 2010 roku – złamałem prawą nogę. Przez osiem miesięcy byłem unieruchomiony w gipsie, aż  po sam pas. Stan nogi się jednak nie poprawiał… W czasie leczenia zdiagnozowano u mnie niedoczynność tarczycy i cukrzycę typu 2. Na szczęście po kilku zabiegach operacyjnych noga się zrosła. Cieszyłem się, że najgorsze już za mną, bardzo chciałem wrócić do pracy. Jednak podczas kontrolnego badania okazało się, że w nodze nie ma krążenia! Natychmiast udałem się na wizytę do chirurga naczyniowego. Na miejscu nie czekały na mnie dobre informacje: doszło do miażdżycy! Zaczęła się walka o moją nogę – przeszedłem zabieg, który dał mi nadzieję, że będzie dobrze. Szwy się zrastały, jednak po pewnym czasie rana otworzyła się… Próby ratowania nogi trwały 3 lata. Niestety, w pewnym momencie już nic nie dało się zrobić i konieczna była amputacja. Mimo że było to niezwykle trudne, starałem się nie załamywać. Gdy rana się wygoiła, rozpocząłem nowy etap – życie z protezą. Nauczyłem się chodzić o kulach i robiłem wszystko, by móc normalnie funkcjonować. Podjąłem pracę, w końcu moje życie zaczęło się układać… W 2022 roku zraniłem się w zdrową nogę. Rana była niewielka, jednak nie chciała się zagoić. Nie mogłem uwierzyć, że ten koszmar znów się powtarza. Nie spodziewałem się jednak, że ponownie dojdzie do takiej tragedii… Doszło do miażdżycy i po wielu próbach leczenia, podjęto decyzję o amputacji mojej drugiej nogi. Wycierpiałem już naprawdę wiele. Nie chcę spędzić reszty życia na wózku inwalidzkim… Ponad wszystko pragnę być osobą sprawną i samodzielną. Pomóż mi zebrać środki konieczne na protezy. Z całego serca dziękuje za każde wsparcie. Krzysztof

2 787,00 zł ( 0.87% )
Still needed: 316 362,00 zł
Sara Lewenczik
12 days left
Sara Lewenczik , 8 years old

Jej ciało to jedna wielka rana❗️POMOCY❗️

Zmiany skórne powodują nieznośny, przewlekły ból, przez co Sara nie jest w stanie normalnie funkcjonować w ciągu dnia, a w nocy nie może spać. Nie może cieszyć się życiem dziecka, jak robią to jej rówieśnicy. Przez to jest zalękniona i zamknięta w sobie. Nasza córeczka ma 6 lat. Jest pełną życia, ciekawą świata dziewczynką, która choruje na atopowe zapalenie skóry. Niestety, dotychczasowe leczenie wieloma metodami nie przyniosło żadnych rezultatów… Jedynym sposobem, by ulżyć jej w cierpieniu, jest kuracja lekiem, który jest w stanie zahamować rozwój choroby i złagodzić jej skutki! Sara ma szansę wyglądać zdrowo. Niestety, miesięczna dawka kuracji kosztuje około 6 800 złotych! Sami nie jesteśmy w stanie sprostać tak znacznym, comiesięcznym wydatkom. Dlatego prosimy o pomoc. Liczy się każda złotówka, by pomóc Sarze odzyskać radość z życia! Rodzice Sary

1 849,00 zł ( 0.86% )
Still needed: 210 917,00 zł
Tomasz Podlecki
Tomasz Podlecki , 47 years old

Bezpowrotnie tracę wzrok! Proszę, pomóż mi...

Mam 45 lat i od ponad roku tracę wzrok. Z dnia na dzień zacząłem gorzej widzieć. Po wizycie u okulisty otrzymałem skierowanie do szpitala. Zdiagnozowano u mnie zanik nerwu wzrokowego i grozi mi całkowita utrata wzroku… Nigdy nie sądziłem, że kiedykolwiek będę musiał prosić o wsparcie i pomoc finansową. Niestety życie pisze swoje scenariusze... Wiem jednak, że istnieje lek, który może zatrzymać postępy choroby, ale w Polsce nie jest on dostępny... Lek ten mogę sprowadzić z Niemiec. Jednak koszt jednego opakowania, to aż około 25 tysięcy złotych. Lekarz zalecił, że moje leczenie powinno trwać minimum przez 12 miesięcy. Rocznie jest to wydatek 300 tysięcy złotych! Są to ogromne pieniądze, których po prostu nie mam... Tak bardzo chcę móc nadal podziwiać świat i widzieć całe jego piękno. Dlatego proszę wszystkich ludzi o dobrych sercach, pomóżcie mi zawalczyć o to, co ważne – wzrok. Tomasz Kwota zbiórki jest kwotą szacunkową. 

2 756,00 zł ( 0.86% )
Still needed: 316 393,00 zł
Filip Narloch
6 days left
Filip Narloch , 29 years old

Pomóż mi pokonać kolejne życiowe trudności, proszę!

W ramach poprzedniej zbiórki pomogliście mi zakupić wózek inwalidzki! Dziękuję! To z Wami dzieją sie cuda! Kochani, raz jeszcze potrzebuję cudu i Waszego wsparcia… Moja historia: Urodziłem się z przepukliną oponowo-rdzeniową, wodogłowiem i pęcherzem neurogennym. Wkrótce po narodzinach okazało się także, że mam tylko jedną nerkę i nie widzę na prawe oko.  Cały czas muszę być rehabilitowany, aby wzmacniać swoje ciało i wszystkie mięśnie. Wiem, że już zawsze będę potrzebował tej specjalistycznej formy pomocy, jednak moja rodzina nie jest w stanie w pełni opłacić wszystkich tych kosztów… Nie przypuszczałem, że napotkam kolejne trudności. Niestety zaczęły powstawać odleżyny, które mogą okazać się niebezpieczne! Aby skutecznie im zapobiegać, muszę zakupić specjalistyczne łóżko dla osoby niepełnosprawnej.  Staram się funkcjonować samodzielnie, na miarę moich możliwości. Jednak nie mam na wszystko wpływu i sam nie zaspokoję wszystkich moich zdrowotnych potrzeb. Proszę, pomóż mi dalej walczyć! Filip 

404,00 zł ( 0.85% )
Still needed: 46 618,00 zł
Romek Lebedew
Urgent!
Romek Lebedew , 8 years old

Wada Romka się pogłębia – potrzebna pilna operacja❗️

Kiedy dowiedziałam się, że jestem w ciąży, moje szczęście nie znało granic. 9 miesięcy minęły szybko, lekko i szczęśliwie… W 40. tygodniu trafiłam ze skurczami do szpitala. Jak każda inna dziewczyna w  pierwszej ciąży strasznie się martwiłam i nie dyskutując, wykonywałam wszystko, co powiedzą lekarze. Niestety, mimo to wszystko poszło nie tak, jak powinno... Podczas ostatniego badania KTG i USG okazało się, że stan dziecka jest krytyczny, rytm serca staje się monotonny i rzadki! Natychmiast zaczęto wywoływać poród – trwało to 9 godzin. Był on niezwykle ciężki, kilkukrotnie zemdlałam, nie czułam ruchów dziecka. Nie mogę określić słowami, jak się bałam o życie swoje i swojego rodzącego się synka!  Konieczne było cesarskie cięcie. Na świat przyszedł mój synek, Romek. Nasłuchiwałam jego płaczu, lecz odpowiadała mi jedynie cisza... Romek nie mógł oddychać samodzielnie. Do dzisiaj nie wiem, jak moje dziecko przeżyło. Modliłam się bez przerwy.  Romek otrzymał 0 punktów w skali Apgar. 9 dni ciężkiego stanu dziecka. 9 dni piekielnego oczekiwania i niekończących się modlitw. Dopiero 9. dnia mój chłopczyk poruszył paluszkiem i spróbował otworzyć oczy. Wierzę, że Bóg usłyszał moje modlitwy! 14 dni na OIOMie, potem 1,5 miesiące na oddziale patologii noworodka. Pierwszy rok życia Romka był niezwykle trudny. Nikt z lekarzy nie mógł pomóc, nikt nie rozumiał, co się dzieje. W wieku 7 miesięcy postawiono diagnozę, która zmieniła nasze życie raz na zawsze – mózgowe porażenie dziecięce. Straciłam grunt pod nogami. Siedziałam i przytulałam swoje jedyne dziecko do siebie coraz mocniej, łzy ciekły mi po policzkach. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, co będzie na nas czekać… Wiedziałam jednak, że nie mogę się załamać, że Romek potrzebuje, bym walczyła o niego z całych sił. Gdy synek skończył 6 lat, jego nóżki zaczęły różnić się długością… Lewa nóżka robiła się coraz krótszą. Wykonaliśmy zdjęcie stawów i lekarze powiedzieli mi, że zaczyna się problem ze stawami. Czas mijał, a różnica między nóżkami się powiększała… Na ten moment podwichnięcie bioderka i różnica między nóżkami to już aż 4 cm! Byliśmy na konsultacji u kilku ortopedów, i każdy potwierdził, że niezbędna jest pilna operacja! Niestety, nie możemy jej przeprowadzić w kraju. Jedynym ratunkiem jest zabieg w Gruzji. Jest on jednak niezwykle kosztowny, a ja nie jestem w stanie udźwignąć tak dużego ciężaru finansowego samodzielnie. Ze względu na niepełnosprawność syna nie mogę podjąć pracy – Romek wymaga całościowej i całodobowej opieki. Z całego serca proszę Was o wsparcie. Wiem, że Romek nigdy nie będzie tak sprawny, jak jego zdrowi rówieśnicy. Marzę jednak, by mógł być choć trochę bardziej samodzielny i żyć bez bólu.  Mama

1 070,00 zł ( 0.85% )
Still needed: 123 819,00 zł
Agnieszka Sobol
Agnieszka Sobol , 56 years old

Jeden dzień zmienił wszystko – naszej mamie pękł tętniak!

Jeszcze nie tak dawno Agnieszka była bardzo zaangażowaną w życie rodzinne i pracę zawodową, pełną pozytywnej energii osobą. Wiedliśmy spokojne i poukładane, a przede wszystkim szczęśliwe życie. Wszystko zmieniło się 16 października ubiegłego roku… Agnieszka koncentrowała się na zapewnieniu możliwie najlepszego startu w dorosłe życie naszym dzieciom. Jest gotowa wiele poświęcić, żeby ten cel realizować. Bardzo lubiana przez współpracowników, wyróżniająca się w codziennej pracy pełną empatii postawą oraz indywidualnym podejściem wobec swoich pacjentów. Spacery po górach, podróże, wypoczynek na plaży, czytanie i dobry film kryminalny to wieloletnie pasje Agnieszki. Wszystko zmienił jeden dzień. To miała być spokojna niedziela w rodzinnym gronie. Planowaliśmy wspólny spacer z dziećmi. Niestety los chciał inaczej. Agnieszka poczuła się gorzej, bolała ją głowa. Wkrótce ból się nasilił i Agnieszka straciła przytomność. Stało się to nagle bez wcześniejszych symptomów. Od tej chwili zaczęła się walka o życie. Szybki transport do szpitala, diagnoza – rozległy krwotok z pękniętego tętniaka. Tego samego dnia pierwsza operacja ratująca życie. Kolejne dni to dramatyczne oczekiwanie na poprawę kwalifikującą do operacji zabezpieczającej przed kolejnym wylewem, którego Agnieszka mogłaby nie przeżyć. Szczęściem w nieszczęściu było to, że lekarzem prowadzącym Agnieszki był doświadczony specjalista, który podjął się operacji zaklipsowania tętniaka w skrajnie trudnych uwarunkowaniach. Kolejne tygodnie to czas balansowania na granicy życia i śmierci – stabilizacja wodogłowia, sepsa, infekcje, problemy z oddychaniem... Statystyki i przewidywania lekarzy dotyczące rokowań były niekorzystne. Nie zniechęciło nas to, a wręcz przeciwnie, bardziej zmotywowało do działania. W trakcie pobytu w szpitalu dzięki bezinteresownej pomocy koleżanek z pracy – tak jak Agnieszka fizjoterapeutek – staraliśmy się maksymalnie wykorzystać dopuszczalny czas wizyt na codzienną aktywizację Agnieszki. Pomimo ciągłych powikłań i komplikacji Agnieszka się nie poddawała. Po miesiącach pobytu w szpitalu stan Agnieszka na tyle się ustabilizował, że zakwalifikowała się do ośrodka rehabilitacyjnego. Mimo że obecnie Agnieszka nie potrafi mówić, a niedowład prawej połowy ciała ograniczył bardzo sprawność, to w wyniku rozpoczętej rehabilitacji czyni znaczne postępy. Chociaż czasami jest smutna i zmęczona, jej siła i upór są niesamowite. Z ogromną dumą patrzymy, jak z determinacją walczy z ciężką chorobą. Wierzymy, że jest w stanie ją pokonać. Aby tak się stało, potrzebuje dalszej intensywnej rehabilitacji. Mamy ogromną nadzieję, że dzięki niej odzyska dawne życie. Agnieszka przez wiele lat pracy pomagała odzyskać sprawność pacjentom, a teraz sama potrzebuje intensywnej rehabilitacji. Zwracamy się do wszystkich osób o wielkich sercach, pomóżcie nam odzyskać naszą ukochaną córkę, żonę i mamę. Bliscy Agnieszki

1 570,00 zł ( 0.85% )
Still needed: 181 941,00 zł
Terencjusz Truszkowski
Terencjusz Truszkowski , 40 years old

Choroba coraz bardziej niszczy moje zdrowie!

Niestety moja choroba postępuje. A oprócz złego samopoczucia pojawią się coraz większe dolegliwości fizyczne!  Dziękuję, że byliście i nadal jesteście ze mną. Do końca życia będę jednak potrzebował specjalistycznej pomocy, a moje oszczędności niestety już się kończą…  Moja historia:  Już od ponad 10. lat choruję na schizofrenię paranoidalną. Zachorowałem w wieku 25 lat na studiach, których niestety nie byłem w stanie ukończyć… Jestem osobą niepełnosprawną w stopniu umiarkowanym, aczkolwiek choroba bardzo często nie pozwala mi na normalne funkcjonowanie, spotykanie się z ludźmi, pracę.  Regularnie, raz w tygodniu, chodzę do psychologa, który pomaga mi się mierzyć z codziennymi problemami. Jest to dla mnie ogromne wsparcie, bez którego byłoby mi ogromnie ciężko! Na przestrzeni lat pojawiły się jednak kolejne trudności, natury fizycznej. Odczuwam ogromne bóle mięśniowe i kostno-stawowe. Czasem ból pleców jest tak wielki, że ciężko mi funkcjonować. Lekarze podejrzewają chorobę neurologiczną, ale w tym aspekcie cały czas trwa diagnostyka. Ulgę przynoszę mi jedynie masaże lecznicze. Gdyby nie one, nie byłbym w stanie nawet wstać z łóżka! Moje ciało powoli się rozpada, powodując coraz większy uszczerbek na zdrowiu. W ostatnich latach wydałem kilkadziesiąt tysięcy złotych na walkę z chorobą. Znalazłem się jednak w trudnej sytuacji, kiedy moje oszczędności zostały już wyczerpane...  Moje ciało i umysł wymagają dalszej rehabilitacji w postaci psychoterapii i fizjoterapii. Bardzo proszę o pomoc, ponieważ sam nie jestem w stanie dłużej  finansować kosztów leczenia… Terencjusz

271,00 zł ( 0.84% )
Still needed: 31 644,00 zł

Follow important fundraisers