Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Wiesława Florek
Wiesława Florek , 49 years old

Od ponad dekady walczę o zdrowie i sprawność... Proszę, daj mi szansę na lepsze jutro!

Z chorobą walczę już od wielu lat. Niestety, z każdym kolejnym rokiem, wspomnienia z czasów, gdy byłam sprawna, stają się coraz bledsze, a moje zdrowie – coraz słabsze… Od 2011 roku jestem osobą niepełnosprawną. Choroba przyszła nagle i niespodziewanie. Z czasem odebrała mi możliwość samodzielnego poruszania się, a ostatecznie przykuła mnie do łóżka, skazując na pomoc drugiej osoby i sprzętów rehabilitacyjnych. Niedowład spastyczny kończyn dolnych oraz deformacje palców rąk i stóp całkowicie zmieniły moje życie. Mimo to starałam się nie poddawać i walczyć o powrót do zdrowia. Dzięki mojej silnej woli, ciężkiej pracy i trzem operacjom, dzisiaj jestem w stanie zrobić kilka kroków w obrębie własnego mieszkania.  Jestem samotna i utrzymuję się tylko z niewielkiej renty, która nie wystarcza na pokrycie kosztów życia, leczenia i rehabilitacji. Moim pragnieniem jest wrócić do pełni sił i sprawności, móc chodzić samodzielnie bez pomocy sprzętów czy drugiej osoby. Do tego jednak niezbędna jest intensywna rehabilitacja, której nie jestem w stanie opłacić samodzielnie. Dlatego zwracam się do Was z gorącą prośbą o pomoc w odzyskaniu zdrowia. Jesteście moją jedyną nadzieją na sprawność. Każda wpłata to ogromna szansa na lepszą przyszłość – na powrót do normalności i niezależności. Z całego serca dziękuję za każde okazane mi dobro i gorąco wierzę, że wróci ono do Was ze zdwojoną mocą! Wiesława

197,00 zł ( 0.23% )
Still needed: 84 910,00 zł
Eryk Żyraldo
Eryk Żyraldo , 13 years old

Eryk niewyobrażalnie cierpi, a my jesteśmy bezradni... RATUNKU❗️

Problemy zdrowotne synka zaczęły się, gdy miał trzy latka. Przestał reagować na swoje imię i komunikaty, cofał się w rozwoju, był nieposłuszny. Te wszystkie niepokojące symptomy zmobilizowały nas do wizyty u lekarza i wykonania szczegółowych badań.  Eryk bardzo często chorował, a z każdą infekcją wycofywał się coraz bardziej. Nie mógł się skupić, spać, usiedzieć w jednym miejscu. Lekarze zdiagnozowali całościowe zaburzenia rozwoju.  Szukaliśmy przyczyny u wielu specjalistów i lekarzy, jednak do tej pory nie dostaliśmy odpowiedzi. Są momenty, gdy stan synka się poprawia. Potrafi wtedy skupić się narysowaniu, bawić się, zachowywać spokojnie. Jednak po niedługim czasie wszystko wraca. Ostatnie badania immunologiczne wykazały autoagresję skierowaną przeciwko własnym tkankom. Eryk ma niezwykle silne bóle głowy i oczu, które powodują, że zaczyna nas gryźć, bić, kopać, demolować dom i otoczenie, w którym się znajduję. Od dwój lat zdarza się również, że ma problem z chodzeniem. Zdarzyło się, że zastałam go w kuchni z nożem w ręku, bo nie był w stanie poradzić sobie z przeszywającym bólem. Nie wiem, co mogłoby się stać, gdybym w porę nie zareagowała.  W Gdańsku jest prywatna klinika, w której można dogłębnie prezanalizować i zdiagnozować przypadek Eryka. Nasz synek potrafi jeździć na rowerze, na nartach, wymawiać pojedyncze słowa. Niestety w tych gorszych chwilach zmienia się nie do poznania. Towarzyszą mu utraty świadomości, podczas których nie rozpoznaje nawet nas, ukochanych rodziców, którzy kochają go ponad wszystko. Eryk uczęszcza do specjalnej szkoły podstawowej, gdzie ma zapewnione wszystkie niezbędne zajęcia i terapie. Nie możemy jednak na tym poprzestać. Musimy szukać i diagnozować dalej, by wiedzieć, jak mu najlepiej pomóc. Oddalibyśmy wszystko, by w końcu uśmierzyć ten niewyobrażalny ból. Pomożecie nam? Rodzice Eryka

367,00 zł ( 0.22% )
Still needed: 159 208,00 zł
Władek Siemienow
Urgent!
Władek Siemienow , 7 years old

Białaczka nie może mi zabrać Władzia❗️Z piekła onkologii proszę o ratunek dla synka!

To był dzień moich urodzin. 2 czerwca. Wszystko było gotowe na przyjście gości. Stół, tort, dekoracje... Poszłam obudzić synka, żeby go szykować na przyjęcie. Nie chciał wstać z łóżka. "Mamusiu, źle się czuję" - płakał... Mówił, że boli go głowa, że mu niedobrze. Dotknęłam jego policzka, był rozpalony. Gdy Władek chciał wstać, zwymiotował... Z samochodu dzwoniłam do gości, że odwołuję przyjęcie, bo jedziemy z Władkiem do szpitala. Moja matczyna intuicja mi mówiła, że dzieje się coś złego. Jak bardzo - nie miałam wtedy jeszcze pojęcia... Lekarze nie wiedzieli, co się dzieje. Morfologia wyszła dobrze, nie stwierdzono też objawów zatrucia, wydawało się, że jest wszystko w porządku... Ostatecznie rozpoznano ostre zapalenie żołądka i jelit. Zalecono stosowanie diety i dużo picia. Wróciliśmy do domu, jednak stan Władka nie poprawiał się ani trochę... Minęło kilka dni, podczas których nie zmrużyłam nawet oka. Widziałam, że zamiast być lepiej, jest coraz gorzej... Synek był coraz słabszy, leciał przez ręce. Zabrałam go tym razem do stołecznego szpitala. Podejrzewałam jakiś stan zapalny, miałam nadzieję, że może lekarze mi pomogą. Nie miałam jednak pojęcia, z czym przyjdzie nam się zmierzyć.  Kiedy lekarz zapytał, czy to ja jestem Olga i jestem mamą Władka, a potem zaprosił mnie na rozmowę na osobności, czas zwolnił tempo... "Niestety wszystko wskazuje na ostrą białaczkę limfoblastyczną" - padły słowa, a ja słuchałam i nie wierzyłam. Czułam, jakby to nie dotyczyło mnie ani mojego synka, jakbym oglądała film nie o swoim życiu... Przecież Władek jeszcze niedawno się śmiał, miał pełno energii, nie mogłam za nim nadążyć, a teraz miał umierać na białaczkę? Kiedy dotarła do mnie brutalna prawda, myślałam, że sama umrę z rozpaczy... To była taka fala bólu i strachu, która obezwładnia człowieka - myśl, że może stracić swoje ukochane dziecko, że może go już więcej nie zobaczyć... Nie było czasu, żeby się z tym oswoić, bo choroba nie dała nam czasu - natychmiast zaczęła się walka o życie. Naszym domem stał się oddział onkologii i hematologii dziecięcej... Długo staraliśmy się z mężem o dziecko. Negatywne testy ciążowe, wylane łzy, strach, że nam się nie uda... Władek był naszym cudem. Naszym ukochanym synkiem. Oszalałam na jego punkcie o pierwszej myśli o nim... Fakt, że okrutny los dał mi go, żeby zaraz mi go odebrać, był dla mnie nie do pojęcia... W tych ciężkich chwilach to synek dał mi siłę... Jego organizm bardzo dobrze reagował na leczenie. Władzio znów zaczął się uśmiechać... Zrozumiałam, że choroba jest tylko wyzwaniem, które na pewno wspólnie pokonamy. Wróciła nadzieja. "Remisja" - po kilku miesiącach padło wymarzone słowo. Kontrola. Potem kolejna i następna. Wróciła radość i upragniona codzienność. Do czasu... Luty 2022 roku. Wchodzę z synkiem do gabinetu lekarza. Widzę jego twarz. Wiem już, co usłyszę... "Wznowa" - jedno słowo, a z nim ponownie skok w mrok i rozpacz... Białaczka wróciła. Boję się, tak bardzo się boję... Przestaję jeść, spać, szukam ratunku dla syna. Wtedy po raz pierwszy ośmielam się poprosić o pomoc - jedziemy z synkiem do szpitala w Izraelu, gdzie leczy się najcięższe przypadki nowotworów dziecięcych. Kolejnym obliczem białaczki okazuje się rozłąka i samotność, jesteśmy sami w obcym kraju. To jednak nic... Najważniejszy jest mój syn. To, żeby żył. Władzio jest po leczeniu wznowy... Wraz z przeszczepem szpiku otrzymał drugie życie. Walczymy. Tym razem jesteśmy czujniejsi, bo wiemy, jak podstępną i śmiertelnie niebezpieczną chorobą jest białaczka. Nie damy się drugi raz podejść... Niestety przed Władziem kolejny etap leczenia. Miał założony zbiornik Ommaya do podawania chemioterapii... Trzeba go usunąć, ponieważ główka synka rośnie i zbiornik może uszkodzić mózg, a w przyszłości spowodować krwotok albo udar... Czeka nas ponowny wyjazd na leczenie do Izraela i hospitalizacja. Musimy zdążyć to zrobić w wakacje, bo 1 września Władek ma iść do pierwszej klasy. Białaczka zabrała mu prawie cały okres przedszkolny, modlę się, by nie zabrała mu też tego. Władek cieszy się, że pójdzie do szkoły, chociaż jest ciągle słaby i często choruje. Ma ogromną nadzieję, że najgorsze już za nim... Ja też mam taką nadzieję, chociaż cały czas budzę się w nocy z krzykiem, bo śni mi się dziecięcy cmentarz... Tak jest od 4 lat, od czasu, kiedy synek zachorował. Proszę Cię, pomóż nam zakończyć ten koszmar. Jesteś naszą jedyną nadzieją.  Olga Siemienowa, mama Władka

480,00 zł ( 0.22% )
Still needed: 212 286,00 zł
Medina Chafiz
Urgent!
Medina Chafiz , 5 years old

Moja córeczka walczy z rakiem! Moje matczyne serce niedługo nie wytrzyma...

Jesteśmy z Kazachstanu. W naszej rodzinie jest trójka dzieci. Medina jest moim trzecim dzieckiem, 8 października 2022 ona skończyła 4-latka. Niestety, jest ciężko chora... W 2021 roku postawili jej straszną diagnozę — mięśniakomięsak prążkowanokomórkowy tkanek miękkich przedramienia lewego – nowotwór!  Zanim to się stało, moja córka żyła zwykłym życiem. Urodziła się w terminie, była absolutnie zdrowym dzieckiem. Chodziła z rówieśnikami do żłobka, cieszyliśmy się każdą chwilą. Medina jest najmłodszym dzieckiem w naszej rodzinie, ma dwójkę starszych braci. To była nasza długo wyczekiwana córeczka, księżniczka... Była głośna i radosna, lubiła tańczyć i spieszać – wypełniała nasz dom radością.  My, jak i wiele innych, jesteśmy zwyczajną kazachstańską rodziną. Mąż pracuje  w banku, ja pracowałam na lotnisku, ale musiałam się zwolnić ze względu na sytuację. O chorobie dowiedzieliśmy się nagle! U Mediny na lewym przedramieniu pojawił się guz, który zaczął szybko rosnąć. Poszliśmy na USG, po którym wysłano nas do chirurga. Chirurg wysłał nas na rezonans magnetyczny. Wyniki były złe... Znaleźliśmy dobrego onkologa, który akurat przeleciał z Gruzji – spojrzał na prześwietlenie i powiedział, że w trybie pilnym powinniśmy jechać do stolicy. Co było dalej, pamiętam słabo. Wtedy cały czas jeszcze miałam nadzieję, że guz okaże się niezłośliwy,  córce zrobią operację i wszystko będzie dobrze.  23.09.2022 roku Medinie zrobili pierwszą skomplikowaną operację usunięcia guza, po czym guz został wysłany na histopatologię. Okazało się też, że podczas operacji pod pachą i w okolicach lewego barku znaleźli coś, co bardzo przypominało przerzut. To był cios... Z nadzieją w głosie powiedziałam do chirurga: "Panie Doktorze, niech Pan powie, że to jest guz niezłośliwy, błagam Pana!". Spojrzał na mnie z litością i odpowiedział: "Przykro mi, ale wydaje nam się, że złośliwy... i szybko dodał – Ale proszę się nie przejmować na zapas. Nie jesteśmy Bogami, możemy się mylić. Może i niezłośliwy...". Dopiero teraz rozumiem, że tylko chciał mnie uspokoić... Od chwili, kiedy dowiedziałam się o chorobie córki, najpierw przez cały czas płakałam, ale później zrozumiałam, że muszę wziąć się w garść, zrobić to dla niej... Histopatologia potwierdziła diagnozę. Doktor wyjaśnił, że jest to mięśniakomięsak prążkowanokomórkowy tkanek miękkich, choroba wrodzona. Oczywiście, to było dla mnie ogromnych ciosem. Okazuje się, że moje dziecko przyszło na świat już chore. To był tak wielki ból, który trudno mi opisać słowami! Trafiliśmy na oddział onkologii, 9 kursów chemioterapii i 23 sensy radioterapii. Strasznie się cieszyłam, kiedy dowiedziałam się, że Medinka jest już czysta – zdrowa. Myślałam, że już wszystko za nami. Po miesiącu zauważyłam u niej pod pachą guza, który przypominał powiększony węzeł chłonny. Od razu zadzwoniłam do naszego lekarza. Kazał  zrobić USG. USG wykazało, że węzły, owszem, są powiększone, ale krawędzie mają równe. Lekarz powiedział, że mamy obserwować. Po tygodniu ten guz wyrósł jeszcze bardziej. Nagrałam filmik i wysłałam do lekarza. Ten zareagował natychmiast: "Pilnie pozjeżdżajcie, na oddział chirurgiczny. Podejrzewam, że to nawrót." Nie umiem przekazać, co czułam w tym momencie, jaki strach i ból. Pojechaliśmy do kliniki, gdzie odbyła się druga operacja usunięcia guza, i kolejne 6 kursów chemioterapii. Moje matczyne serce czuło, że jeśli tak będzie nadal, stracę swoją córkę. Dlatego podjęliśmy decyzję zacząć zbiórkę i kontynuować leczenie w Turcji. Dzięki Bogu i ludziom, Medina pojechała na leczenie. Po 8 kursach chemioterapii i 23 seansach radioterapii zakończyliśmy leczenie w kwietniu 2023 roku. Powiedzieli nam, że możemy wracać do domu i przylecieć za 2 miesiące. Niestety, już w maju zauważyłam u córki guza w miejscu, gdzie była pierwsza operacja. Skontaktowałam się z lekarzami. Kazali mi wykonać badania i wysłać do tureckiego szpitala. Nawrót. Znów nawrót!. Nerwy, łzy, noce bez snu. Jak ja nienawidzę tego słowa — nawrót!  9 maja przelecieliśmy do Stambułu. Rozpoczęli chemioterapię. Po 2 kursach istnieje możliwość wykonania operacji, ale po zbadaniu córki okazało się, że guz, z którym zwróciliśmy się do szpitala, zmniejszył się o 50%, ale pojawił się nowy, przy kości krzyżowej, pod płucami. Wygląda to na przerzut... Oprócz chemii lekarze zaczynają radioterapię. W następnym tygodniu zbierze się konsylium w tej sprawie.  Od 2021 roku Medina przeszła 22 kursy chemioterapii, 46 seansów radioterapii, 2 skomplikowane operacje, 2 małe operacje i przyjęła kilogramy leków.  W tej chwili jesteśmy w Stambule, ponieważ ponownie zdiagnozowano u nas drugą wznowę. Ale ja jako matka, która chce pomóc swojemu dziecku szukam wszystkich metod leczenia. Rozmawiając z lekarzami szpitala w Hiszpanii dostałam nadzieję, że mogą nas wyleczyć. Oferują leczenie zupełnie innymi lekami, o których nie słyszałam.  Koszty leczenia w Barcelonie wynoszą ponad 210 000 euro. Niestety nie mamy takiej ilości pieniędzy. Ponieważ wydaliśmy wszystkie środki na leczenie Medyny, z trudem zebraliśmy pieniądze na badanie kontrolne i nie spodziewaliśmy się, że choroba powróci miesiąc po wyleczeniu. Potrzebujemy wsparcia, inaczej nam się nie uda. My, rodzice, zrobimy wszystko, żeby nasza córeczka przeżyła. Błagamy Was o szansę dla naszej córeczki. Bez Was nie mamy żadnych szans, a to całe leczenie będzie na nic...

2 325,00 zł ( 0.22% )
Still needed: 1 032 536,00 zł
Dias Maksatuly
Urgent!
Dias Maksatuly , 8 years old

Białaczka❗️Pomóżcie mi nie stracić mojego synka na zawsze❗️

24 lutego 2022 z nosa synka poleciała krew. Krwotok był tak silny, że nie byłam w stanie go zatrzymać. Zauważyłam też, że ma siniaki na ciele. Byłam przerażona, więc szybko pojechaliśmy do szpitala. Wyniki badań wskazywały na białaczkę… Liczyłam jeszcze, że ta straszna diagnoza zostanie wykluczona. Niestety biopsja ją potwierdziła! Pomocy! Kilka dni później, 2 marca, przetransportowano nas do większego szpitala. Tam poznaliśmy dokładną diagnozę: ostra białaczka mieloblastyczna. Rozpoczęła się chemioterapia. Czasami trzeba było ją przerywać przez zły stan zdrowia mojego biednego synka… Łącznie Dias przeszedł 5 cykli chemioterapii. Potem zaczęła się terapia wspierająca.  Niestety po wielu miesiącach walki, 12 kwietnia 2023 roku wykryto nawrót! Podjęto decyzję o podaniu 2 cyklów mocnej chemii. Następnie odbył się przeszczep szpiku. Dawcą została siostra Diasa, która jest starsza od niego o 2 lata. Jestem dumna z mojej dzielnej dziewczynki! Niestety, dokładnie po 121 dniach od przeszczepu, białaczka powróciła! Na początku procent złych komórek wynosił 40,8 %, po nawrocie, zwiększył się do 60%! Lekarze polecili nam klinikę w Turcji. Na miejscu okazało się, że na szczęce synka jest guz! Specjalista powiedział, że jest to mięsak granulocytarny. Tak bywa, kiedy komórki mieloidalne wychodzą poza szpik… W związku z powyższym plan leczenia został zmieniony – a jego cena drastycznie wzrosła! Przez te 2 lata nikogo nie prosiłam o pomoc, ale nastąpił ten moment, kiedy sama już sobie nie poradzę. Proszę z całego serca o pomoc w walce z tą straszną chorobą. Proszę Was, dajcie mojemu synowi szansę na życie, on jest jeszcze taki mały! Kosztowne leczenie to jego jedyna szansa! Pomóżcie mi nie stracić Diasa na zawsze! Mama ➡️ Instagram

1 176,00 zł ( 0.21% )
Still needed: 535 947,00 zł
Danis Hamidow
Urgent!
Danis Hamidow , 6 years old

This cancer kills 50% of children! We are begging for HELP!

After we got married, we wanted to start a family.  God listened to our prayers - I got pregnant and gave birth to a baby boy. Labor went well. All the doctors were friends of our relatives! Our whole family picked us up from the hospital. We chose to name our son Danis (we call him Dania) because of our family's Russian and Uzbek ancestry. Danis grew up in a loving home. He met friends and played tennis and soccer. He wished for siblings, though. In 2020, his dream came true - I gave birth to our second child - a boy. We were overjoyed! We traveled to the mountains, swam in a swimming pool, enjoyed time with friends, and took care of our new baby. And then, our world fell apart. In September 2021, Danis' kindergarten teacher noticed he became less active. He also developed back and abdomen pain that woke him up at night. My husband and I visited all available specialists, including pediatrician, neurologist, traumatologist, surgeon, and urologist. The alleged diagnosis - hydronephrosis, which turned out to be wrong, was treated for three months without success. It wasn't until our son had an MRI scan in December 2021 that we found out about his metastatic cancer. The indifference and lack of professionalism of some of the doctors in our city made us travel to Tashkent, the capital city of Uzbekistan. While many specialists there refused to help us - in their opinion, our son had little chance of recovery, we finally came across a wonderful doctor who agreed to treat Danis. We started expensive chemotherapy.  The 10-hour surgery to remove the tumor went on for what seemed like an eternity. Our son lost a lot of blood. The doctor recommended a bone marrow transplant in India since that type of surgery was unavailable in our country. When we got there, we were told that Danis's bone marrow didn't produce enough stem cells and recommended an allogeneic stem cell transplant (from a donor). We traveled back to Uzbekistan and sent inquiries to Israel, Russia, and Turkey. The Antalya clinic (Turkey) offered the most reasonable option, so we sold our small company and a condo to afford the treatment. The Turkish doctors, however, detected cancer recurrence, which made the stem cell transplant impossible, and referred us to a hematologist-oncologist in Istanbul.  The healthcare team decided to offer Danis a combination of immunotherapy and chemotherapy. The cost estimate was mind-blowing! We had no other choice but to start raising money. Our friends, family, bloggers, charity, and strangers joined us. After five courses of immunotherapy, Danis' health condition improved, with only four metastases left - two in the brain and two in the left adrenal gland, near the primary tumor. At another healthcare team meeting, a decision was made to continue immunotherapy, start radiation therapy, and remove the brain metastases.  We received a second cost estimate of 273,000 dollars, and so far, we've only managed to raise a part of that amount!  Danis is our hero who is brave and determined, and although he gets nervous during the treatment, drawing and watching cartoons calm him down. Please donate to our fundraiser! Continued cancer therapy would allow him to achieve a full recovery and regain his childhood. 

1 101,00 zł ( 0.2% )
Still needed: 531 240,00 zł
Anna Sędela
Anna Sędela , 42 years old

Chcę pozbyć się bólu, normalnie chodzić... Pomocy!

Moje marzenia o wspinaniu się i chodzeniu po górach legły w gruzach, gdy w 2021 roku w drodze powrotnej do domu, pękło mi więzadło… Najbardziej na świecie kocham przyrodę i przepiękne, unikatowe miejsca. Marzenia o ich odwiedzeniu nadawały mojemu życiu sens. Niestety nie mam jak ich realizować, z powodu braku sprawności.  Na początku nie wiedziałam, co mi jest. Poczułam silny, przeszywający ból. Jakoś doczłapałam na przystanek autobusowy. W domu wzięłam zimną kąpiel, co na chwilę uśmierzyło ból. Diagnozę postawiono mi dopiero po miesiącu: zerwanie więzadła piszczelowo-strzałkowego. Od tego czasu nie jestem w stanie pokonywać dłuższych dystansów. Cały czas korzystam z ortezy albo bandaży uciskowych, żeby stabilizować staw. Bez tego puchnie i robią się obrzęki. Mierzę się z silnym bólem... Do tego okazało się, że mam ognisko osteochondromalacji kości skokowej. Oznacza to, że mam ubytek w kości skokowej i chrząstce w lewej stopie. Na co dzień muszę znosić bóle stawów… Zwykłe wyjście po zakupy jest dla mnie trudne. Nie powinnam dźwigać, ale jestem osobą samotną i nie ma mi kto pomóc. Przestałam tańczyć, mimo że sprawiało mi to ogromną radość. Teraz stopy mi na to nie pozwalają.  NFZ przy rekonstrukcji więzadła oferuje tylko leczenie z implantem metalowym. Po takim leczeniu nie mogłabym wykonywać rezonansu i tomografu, żeby sprawdzać, czy nie ma zmian i komplikacji. Dlatego z niego zrezygnowałam. Potrzebuje kosztownego leczenia prywatnego. Zabieg rekonstrukcji więzadła oraz naprawa ogniska osteochondromalacji kości skokowej muszą zostać wykonane jak najszybciej. Istnieją metody pobudzające chrząstkę do odnowy. Dla mnie byłoby to idealne rozwiązanie, bo odnowiłaby się lepsza struktura chrząstki bez dodatkowego niszczenia jej.  Po wszystkim potrzebna będzie rehabilitacja, różne zabiegi przyspieszające gojenie. Do tego dojdą suplementy, dojazd do kliniki... Dlatego tak bardzo potrzebuję Waszego wsparcia. Żeby znowu cieszyć się chodzeniem, które w tej chwili stało się trudne, momentami niemożliwe! To nie jedyne moje problemy. Potrzebuje też drogiego leczenia stomatologicznego. Obecnie nie jestem w stanie gryźć z lewej strony, ponieważ odczuwam silny ból. Chcę też wykonać dokładne badania moich płuc. Notoryczne mam duszności, nieraz połączone z bólami przy oddychaniu… Potwornie się męczę. Wymagam też rehabilitacji kręgosłupa z powodu dyskopatii. Terminy na NFZ są tak odległe, że w tym czasie mój stan może się pogorszyć.  Bardzo proszę o pomoc. Jestem osobą biedną i samotną. Wierzę, że będziecie ze mną i dzięki Wam będę mogła pokonać problemy zdrowotne. I góry dziękuję za każdą drobną życzliwość! Anna

110,00 zł ( 0.2% )
Still needed: 53 082,00 zł
Gleb Smirnow
Gleb Smirnow , 8 years old

Kosztowna operacja jedynym ratunkiem! Potrzebne wsparcie 🚨

Gleb jest naszym drugim dzieckiem, od samego początku bardzo wyczekiwanym. Urodził się wcześniej, niż powinien – w 28. tygodniu ciąży. Niestety przez odklejenie łożyska niezbędne było przeprowadzenie cesarskiego cięcia. Wtedy rozpoczęła się nasza walka o zdrowie i sprawność synka. Walka, która trwa do dziś… Przez 16 dni po porodzie Glebek był podłączony pod sztuczną wentylację płuc. Miał w mózgu krwiaka 3. stopnia… Bardzo baliśmy się o jego przyszłość, ale złe wieści miały dopiero nadejść. Gdy synek miał roczek, zdiagnozowano u niego Mózgowe Porażenie Dziecięce.  W tym momencie Glebek ma już 8 lat, lecz od chwili jego narodzin, nieustannie walczymy o każdy jego nawyk, każdy ruch. Na szczęście wiele już za nami. Lekarze dużo dla nas zrobili, specjaliści od rehabilitacji starają się ze wszystkich sił, by synek miał szansę na możliwie jak najlepsze funkcjonowanie. W lipcu 2021. roku Gleb przerzedł skomplikowaną operację rdzenia. Dzięki niej udało mu się pozbyć spastyczności. Zaczął chodzić po płaskiej powierzchni na krótkie odległości. Niestety obecnie, przez gwałtowny skok wzrostu i niepoprawną postawę, pojawiły się problemy ortopedyczne, które trzeba opanować natychmiast! Deformacja stawów miednicy i mięśni może na zawsze przekreślić nasze marzenie, by synek chodził i biegał jak inne dzieci. Bez operacji Gleb nie będzie w stanie samodzielnie się poruszać... Jesteśmy po konsultacji z lekarzem z USA. Gleb zakwalifikował się na operację, która rozwiąże problemy ortopedyczne i da szansę na samodzielne chodzenie. Synek nauczy się chodzić po schodach bez pomocy. Operacja pomoże uratować stawy biodrowe i uniknąć negatywnych konsekwencji dla kręgosłupa.  Niestety koszty, które musimy pokryć, są bardzo wysokie. Sami nie damy rady… Musimy zwrócić się z prośbą o wsparcie. Tylko z Twoją pomocą nasza nadzieja na sprawność i samodzielność synka nie zgaśnie!  Rodzice

191,00 zł ( 0.2% )
Still needed: 93 387,00 zł
Towarzystwo Przyjaciół Dzieci
Towarzystwo Przyjaciół Dzieci , 47 years old

Wesprzyj remont Domu Dziennego Pobytu dla osób niepełnosprawnych!

Towarzystwo Przyjaciół Dzieci jest największą i najstarszą organizacją, która działa w Polsce na rzecz dzieci już ponad 100 lat. Powstaliśmy jako stowarzyszenie z misją wspierania najmłodszych w ich prawie do życia, do zdrowia i do nauki. Przez lata swojej działalności wypracowaliśmy wiele autorskich, innowacyjnych rozwiązań w opiece nad dzieckiem, które później często na stałe wprowadzano do publicznego systemu opiekuńczo-wychowawczego.  Oddział Mazowiecki prowadzi w Warszawie i całym województwie kilkadziesiąt placówek wsparcia dziennego, w tym: Środowiskowe Ogniska Wychowawcze, Warsztaty Terapii Zajęciowej,  Środowiskowy Dom Samopomocy, Ośrodek Rehabilitacyjny, świetlicę edukacyjno-terapeutyczną, Ognisko Pracy Pozaszkolnej dla dzieci niepełnosprawnych, punkty przedszkolne, Ośrodek Interwencji Kryzysowej oraz najstarszy w Polsce Ośrodek Adopcyjny.  Z naszej codziennej pomocy korzysta 2000 dzieci i młodzieży, a w różnorodnej ofercie wypoczynku w postaci kolonii, wakacji zimowych i letnich w mieście, zorganizowanych w 2019 roku, uczestniczyło ponad 5000 dzieci.  Obecnie zwracamy się do Państwa z prośbą o wsparcie w budowie całodobowego ośrodka dla osób z niepełnosprawnościami - Środowiskowego Domu Samopomocy z 24 miejscami hostelowymi w Olszance. Nasz nowy projekt powstanie w malowniczej otulinie Bolimowskiego Parku Krajobrazowego w Gminie Puszcza Mariańska. Poza funkcją rehabilitacyjną, ośrodek będzie równocześnie pełnił rolę wytchnieniowego wsparcia rodzin oraz rolę integracyjną osób z niepełnosprawnościami ze środowiskiem osób zdrowych, poprzez działania ekologiczne, rekreacyjne i wypoczynkowe.  Stawiamy przede wszystkim na atrakcyjną rehabilitację i zajęcia w pięciu salach warsztatowych: techniczno-stolarskiej, krawieckiej, gospodarstwa domowego, multimedialnej oraz prac ręcznych i plastycznych. Będą to przydatne zajęcia praktyczne jednocześnie rozwijające umiejętności społeczne. Chcemy stworzyć inspirujące środowisko, w którym osoby z niepełnosprawnościami zechcą podejmować wyzwania, jakie stawia współczesny świat. Naszym celem jest również wspieranie ich rozwoju, zachęcenie do pełniejszego przeżywania siebie, zwiększenie udziału w życiu społecznym i podnoszenie poczucia własnej wartości.  Udało nam się uzbierać już połowę funduszy, ale musimy jeszcze zebrać drugą część środków. Ufamy, że z Państwa pomocą będziemy mogli zrealizować nasz cel, a tym samym pomóc osobom niepełnosprawnym i ich rodzinom. Za każdy pomocny gest serdecznie dziękujemy. Więcej informacji: https://olszanka.tpd.org.pl/#!/o-projekcie

1 838,00 zł ( 0.2% )
Still needed: 911 071,00 zł

Follow important fundraisers