Jedno dziecko już nam umarło. Walczą o życie Syna.

The money box was created on the initiative of the Organizer who is responsible for its content.
❗Mama Jerzyka: Błagam, pomóżcie. Mam ponad milionowy dług. Skończyły się pieniądze na leczenie ciężko chorego Jerzyka. Liczy się każda złotówka.

Operacja serca w Genewie była konieczna by Jerzyk mógł żyć. Właściwie dwie operacje. Bez tych operacji i z podobną wadą serca dzieci po prostu umierają. Po operacjach, które były możliwe dzięki pomocy ludzi dobrej woli, nigdy nie zdołam odwdzięczyć się za ich pomoc, jest już lepiej, ale to nie koniec naszych problemów. W związku z koniecznością przeprowadzenia dodatkowej, nieplanowanej operacji, zostaliśmy z ponad milionowym długiem wobec szwajcarskiego szpitala
Jerzy dzielnie walczy, a lekarze walczą o niego. Środków na tą walkę już dawno nam brak. Prosimy o pomoc. Jerzemu popsuło się wejście centralne, sprawdzano mu też rozrusznik... Dni na szpitalnym oddziale ciągną się w nieskończoność, człowiek odchodzi od zmysłów...
Czasami nie mam już sił, tak zwyczajnie po ludzku. Próbuję nie zwariować. Muszę przecież być silna dla niego, jego życie jest najważniejsze i najcenniejsze. Ale przecież każdy ma gdzieś próg możliwości. Ja boję się bardzo, że jestem już na skraju. I jeszcze te pieniądze... Błagam, proszę, ze łzami w oczach, z trzęsącymi się rękoma. Pomóżcie nam zapłacić rachunek za ratowanie życia Jerzyka!

Dokładnie rok temu lekarze z Genewy zgodzili się podjąć leczenia jerzykowego serduszka. Leczenie to zaplanowano w dwóch etapach kardiochirurgicznych. Pierwszy etap odbył się pół roku temu i była to już trzecia operacja serca Jerzyka. Dwie pierwsze Jerzy przeszedł w Polsce. Po tej trzeciej operacji serca Jerzy pozbierał się ekspresowo i w 6 dobie był wypisany do przyszpitalnego hotelu a tydzień później był już w domu.
Drugi etap leczenia odbył się 22 września. Operacja się udała, ale już dwa dni później wykryto dwie groźne bakterie w krwi. Ze względu na bardzo ciężki przebieg infekcji wykonano mu rezonans magnetyczny 5 października, który wykazał obecność bakterii w sercu i mózgu. Wysnuto diagnozę zapalenia opon mózgowych i wsierdzia. W międzyczasie w miejscu gdzie Jerzy miał wenflon zaczęła pojawiać się ropa. Ropy w rączce zebrało się ponad 200 ml, więc Jerzy musiał przejść 8 października operację rączki.
Ze względu na infekcyjne zapalenie wsierdzia Jerzemu zepsuła się zastawka a od czasu operacji serca nie dało się go odłączyć od rozrusznika. Dlatego 11 października Jerzy musiał przejść kolejną operację naprawy zastawki i wszczepienia rozrusznika.
Jerzy bardzo dzielnie walczy o swoje małe kruche życie. Lekarze walczyli o niego tak jakby walczyli o życie własnego DZIECKA. Obecnie Jerzy wrócił do Polski jest w szpitalu na dalszej antybiotykoterapii która zawsze jest bardzo długa po takich przejściach...Ja zostałam z ogromnym długiem...
Cała procedura czyli dwie operacje miały kosztować w przeliczeniu z franków szwajcarskich ok. 1 600 000 PLN. Ze względu na to że wdały się powikłania potrzebna była długa hospitalizacja na intensywnej terapii, trzecia operacja serca i operacja rączki. Szpital wystawił dodatkową fakturę na ponad milion złotych. Dotychczas pieniążki na leczenie Jerzego udało się zebrać dzięki ludziom o dobrym sercu.
Jerzyk obecnie, po bardzo długiej i ciężkiej walce jego i wspaniałych lekarzy, dochodzi do siebie w szpitalu we Wrocławiu. Boję się jednak, że zostanę sama z dwójką dzieci i ogromnym długiem.
Czas mi się kończy. Błagam, POMÓŻCIE.
[rachunek ze szpitala ma przyjść miesiąc po wyjściu Jerzyka. Jerzyk wyszedł 22 października]
All funds accumulated in the money box were transferred
directly to the Beneficiary's account:
❗Mama Jerzyka: Błagam, pomóżcie. Mam ponad milionowy dług. Skończyły się pieniądze na leczenie ciężko chorego Jerzyka. Liczy się każda złotówka.

Operacja serca w Genewie była konieczna by Jerzyk mógł żyć. Właściwie dwie operacje. Bez tych operacji i z podobną wadą serca dzieci po prostu umierają. Po operacjach, które były możliwe dzięki pomocy ludzi dobrej woli, nigdy nie zdołam odwdzięczyć się za ich pomoc, jest już lepiej, ale to nie koniec naszych problemów. W związku z koniecznością przeprowadzenia dodatkowej, nieplanowanej operacji, zostaliśmy z ponad milionowym długiem wobec szwajcarskiego szpitala
Jerzy dzielnie walczy, a lekarze walczą o niego. Środków na tą walkę już dawno nam brak. Prosimy o pomoc. Jerzemu popsuło się wejście centralne, sprawdzano mu też rozrusznik... Dni na szpitalnym oddziale ciągną się w nieskończoność, człowiek odchodzi od zmysłów...
Czasami nie mam już sił, tak zwyczajnie po ludzku. Próbuję nie zwariować. Muszę przecież być silna dla niego, jego życie jest najważniejsze i najcenniejsze. Ale przecież każdy ma gdzieś próg możliwości. Ja boję się bardzo, że jestem już na skraju. I jeszcze te pieniądze... Błagam, proszę, ze łzami w oczach, z trzęsącymi się rękoma. Pomóżcie nam zapłacić rachunek za ratowanie życia Jerzyka!

Dokładnie rok temu lekarze z Genewy zgodzili się podjąć leczenia jerzykowego serduszka. Leczenie to zaplanowano w dwóch etapach kardiochirurgicznych. Pierwszy etap odbył się pół roku temu i była to już trzecia operacja serca Jerzyka. Dwie pierwsze Jerzy przeszedł w Polsce. Po tej trzeciej operacji serca Jerzy pozbierał się ekspresowo i w 6 dobie był wypisany do przyszpitalnego hotelu a tydzień później był już w domu.
Drugi etap leczenia odbył się 22 września. Operacja się udała, ale już dwa dni później wykryto dwie groźne bakterie w krwi. Ze względu na bardzo ciężki przebieg infekcji wykonano mu rezonans magnetyczny 5 października, który wykazał obecność bakterii w sercu i mózgu. Wysnuto diagnozę zapalenia opon mózgowych i wsierdzia. W międzyczasie w miejscu gdzie Jerzy miał wenflon zaczęła pojawiać się ropa. Ropy w rączce zebrało się ponad 200 ml, więc Jerzy musiał przejść 8 października operację rączki.
Ze względu na infekcyjne zapalenie wsierdzia Jerzemu zepsuła się zastawka a od czasu operacji serca nie dało się go odłączyć od rozrusznika. Dlatego 11 października Jerzy musiał przejść kolejną operację naprawy zastawki i wszczepienia rozrusznika.
Jerzy bardzo dzielnie walczy o swoje małe kruche życie. Lekarze walczyli o niego tak jakby walczyli o życie własnego DZIECKA. Obecnie Jerzy wrócił do Polski jest w szpitalu na dalszej antybiotykoterapii która zawsze jest bardzo długa po takich przejściach...Ja zostałam z ogromnym długiem...
Cała procedura czyli dwie operacje miały kosztować w przeliczeniu z franków szwajcarskich ok. 1 600 000 PLN. Ze względu na to że wdały się powikłania potrzebna była długa hospitalizacja na intensywnej terapii, trzecia operacja serca i operacja rączki. Szpital wystawił dodatkową fakturę na ponad milion złotych. Dotychczas pieniążki na leczenie Jerzego udało się zebrać dzięki ludziom o dobrym sercu.
Jerzyk obecnie, po bardzo długiej i ciężkiej walce jego i wspaniałych lekarzy, dochodzi do siebie w szpitalu we Wrocławiu. Boję się jednak, że zostanę sama z dwójką dzieci i ogromnym długiem.
Czas mi się kończy. Błagam, POMÓŻCIE.
[rachunek ze szpitala ma przyjść miesiąc po wyjściu Jerzyka. Jerzyk wyszedł 22 października]
