Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Patrycja Aksman
Pilne!
13 dni do końca
Patrycja Aksman , 21 lat

Kiedy młode życie przerywa brutalna choroba... Pomóż Patrycji!

Wiadomość o śmiertelnej chorobie nigdy nie przychodzi w porę. Zwłaszcza kiedy masz zaledwie 19 lat i cały świat stoi przed Tobą otworem... Nowotwór jajnika – taka diagnoza rujnuje życie każdej kobiety. Żadna z nas nie chce jej usłyszeć i żadna z nas nie jest w stanie się na nią przygotować. Choroba wkrada się po cichu i w jednej chwili brutalnie przekreśla dosłownie wszystko...  "Dotychczas, aby choć trochę zapomnieć o straszliwej chorobie, z jaką przyszło mi się mierzyć – uciekałam w moją największą pasję, jaką jest makijaż. Kocham malować, kocham tworzyć, kocham to, co robię. Niestety, w ostatnim czasie przez nagły rozwój choroby musiałam przerwać swoją pasję... Wszystko zaczęło się w styczniu 2022 roku. Najpierw trafiłam do Instytutu Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi, a już po kilku dniach przeszłam skomplikowaną operację. Razem z dużym guzem, lekarze wycięli mi prawy jajnik wraz z jajowodem. Z ogromnym lękiem czekałam na wyniki badania histopatologicznego, gorliwie wierząc, że wszystko będzie dobrze. Niestety, myliłam się. Diagnoza okazała się bardzo bolesna – nowotwór jajnika. Ciężko opisać mi słowami, co wtedy czułam. Mój świat rozpadł się na miliony kawałków, a moim nieodłącznym towarzyszem stał się paraliżujący strach...  Natychmiast rozpoczęłam leczenie, które trwa do dziś. Obecnie jestem poddawana chemioterapii BEP, która została rozpisana na 4 cykle. Leczenie jest bardzo inwazyjne i zabiera mi wszystkie siły. Pomiędzy kolejnymi dawkami chemii i wycieńczającymi badaniami, gdy dochodzę do siebie – staram się uczyć, nadrabiać materiał szkolny i przygotowywać do nadchodzącej matury... W kryzysowych momentach pomaga mi myślenie o marzeniach, choć czasami i to jest bardzo trudne...  Nie wiem jakie efekty przyniesie dotychczas zaplanowane leczenie, nie wiem też co przyniesie jutro. Jednak nieustannie wierzę, że znajdę w sobie siły na walkę z bezwzględnym przeciwnikiem, a leczenie okaże się skuteczne.  Zawsze starałam się być pozytywnie nastawiona, nieważne, z jakimi trudnościami przychodziło mi się zmierzyć. Zawsze próbowałam sobie radzić sama. Jednak w tym momencie muszę zwrócić się o pomoc...  Po ukończeniu szkoły chciałam zająć się zawodowo wizażem (makijażem). Niestety, w tym momencie zdrowie nie pozwala mi na podjęcie takich kroków. Nie mam żadnego dochodu, ani żadnego źródła utrzymania. Jedyną pomoc uzyskuję od rodziców. Wiem, że dla nich to ogromne obciążenie, dlatego założyłam zbiórkę, aby wszystkiego nie zrzucać na ich barki... Celem zbiórki jest wsparcie finansowe podczas leczenia onkologicznego, a więc pokrycie kosztów: leków towarzyszących leczeniu, dojazdów, konsultacji medycznych oraz psychologicznych, suplementów, specjalistycznego żywienia, rehabilitacji i fizjoterapii...   Mój przeciwnik jest silny, ale wiem, że nie mogę się poddać. Dlatego nie pozostaje mi nic innego, jak prosić ludzi dobrego serca o wsparcie mojej zbiórki. Zbiórki, która jest dla mnie jedynym ratunkiem...  Proszę, pomóżcie mi. Tak bardzo chcę żyć..." Patrycja Dowiedz się więcej:  ➡️ Make Up by Patrycja Aksman

48 301 zł
Ola Łągiewska
13 dni do końca
Ola Łągiewska , 35 lat

Ola nagle zemdlała, to był początek tragedii... Potrzebna pomoc!

Jak uwierzyć w takie nieszczęście… Wiem, ze to mogło spotkać każdego, ale dlaczego spotkało moją córkę? 6 marca 2021 roku moja córka była w domu. Nagle upadła, straciła przytomność. Do szpitala w karetce jechała już przytomna. A potem nastąpiło zatrzymanie akcji serca… Tamta tragedia na zawsze zmieniła życie Oli. Dziś proszę – pomóżcie o to życie walczyć!  Moja córka była taką pogodną, radosną dziewczyną. Tyle marzeń, planów… I nagle, zupełnie nieoczekiwanie to wszystko się skończyło! Okazało się, że przyczyną utraty przytomności była zatorowość płucna. Gdy serce Oli się zatrzymało, czułam, że moje pęka… Lekarze reanimowali ją aż 1,5 godziny. Udało się! Jednak niedotlenienie mózgu doprowadziło do tragicznych konsekwencji… Do 19 kwietnia Ola przebywała na OIOM-ie. Oddychał za nią respirator, karmiona była przez sondę. Potem została przewieziona do kliniki w Olsztynie, gdzie mieliśmy nadzieję, będzie odzyskiwać siły i sprawność. Niestety, dziś wiem, że to była najgorsza decyzja… Zamiast lepiej, było tylko gorzej!  16 sierpnia na własne żądanie wypisaliśmy Oleńkę i tego samego dnia zawieźliśmy do Polskiego Centrum Rehabilitacji Funkcjonalnej VOTUM w Krakowie. Tam po 4 turnusach trwających aż do grudnia, po ciężkiej i mozolnej pracy rehabilitantów zrobiła bardzo duże postępy!  Codzienna praca z neurologopedą miała duże znaczenie w kształtowaniu wymowy. Na razie córka ma ograniczoną sprawność ruchową, ale ważne, że rozmawia, widzi i poznaje. Jeszcze nie chodzi, ale stara się siedzieć stabilnie. Każdy najmniejszy postęp to dla niej i dla nas krok milowy. To wiara w to, że przyszłość przyniesie jeszcze więcej, że Ola odzyska sprawność! Do 2 kwietnia tego roku, Ola była na kolejnym turnusie. Dzięki temu pobytowi oraz codziennej współpracy z neurologopedą zrobiła postępy w wymowie. Dalsza praca z rehabilitantami poprawiła sprawność ruchową w rękach. Wiemy, że to miejsce, gdzie moja córka ma największe szanse, dlatego walczymy o więcej. Po tak tragicznym wydarzeniu droga do powrotu jest długa. Nigdy nie będzie tak, że jakimś cudownym sposobem Ola pójdzie spać, a obudzi się już taka, jak przed zatrzymaniem krążenia, choć – wierzcie mi – o niczym bardziej bym nie marzyła.  Nasza codzienność to jednak walka o każdy kroczek do przodu, który Ola robi dzięki ciężkiej pracy i Waszej pomocy! Dlatego z całego serca wciąż prosimy o wsparcie w finansowaniu dalszej rehabilitacji. Za wszystko bardzo dziękujemy! Świadomość, że obok nas jest ktoś, że nie jesteśmy na tej naszej drodze sami, dodaje nam skrzydeł. Mama Oli

75 045,00 zł ( 38,89% )
Brakuje: 117 902,00 zł
Adam Banaszek
14 dni do końca
Adam Banaszek , 5 lat

Tylko kosztowna terapia może dać Adasiowi szansę na lepsze życie! POMÓŻ!

Na początku nikt nie dawał gwarancji, że Adaś kiedykolwiek usiądzie czy wstanie z łóżka. Zdawaliśmy sobie sprawę z problemów i wyzwań, jakie nas czekają. Jednak nie poddaliśmy się  i każdego dnia walczyliśmy z całych sił o sprawność naszego synka. Chcielibyśmy podziękować Wam za okazane wsparcie i podzielić się z tym, co działo się u nas przez ostatni czas. Niestety działo się naprawdę dużo... Oto nasza historia: Adaś urodził się jako wcześniak w 33. tygodniu ciąży. Pierwszy miesiąc życia spędził na oddziale intensywnej terapii i neonatologii. Zaledwie kilka dni po urodzeniu, u synka zdiagnozowano wrodzoną wadę serca, a kiedy skończył 6 miesięcy, stwierdzono u niego oczopląs. Lekarze zalecili wykonanie rezonansu magnetycznego, który przyniósł kolejne złe wieści – encefalopatię, uszkodzenie mózgu.  Rozpoczęliśmy dalszą diagnostykę genetyczną w celu dokładniejszego rozpoznania schorzeń oraz ich przyczyn. W międzyczasie Adaś rozpoczął intensywną i regularną rehabilitację, która umożliwiła walkę o sprawność. Wyniki badań wykazały u synka nieprawidłowości w dwóch genach, co objawia się m.in. opóźnionym rozwojem psychomotorycznym, zaburzeniami mowy i zachowania, obniżonym napięciem mięśniowym oraz wadą wzroku. To był ogromny cios, ale wiedzieliśmy, że nie możemy się poddać! Długie godziny spędzone na ćwiczeniach fizycznych, rehabilitacji neurorozwojowej i szeregu specjalistycznych zabiegów przyniosły wspaniały rezultat! Adaś sam usiadł, a tuż przed czwartymi urodzinami postawił samodzielnie pierwsze kroki! Nasza radość była nie do opisania. Nawet dla naszego synka był to ogromny szok – krok milowy w jego rozwoju. Niestety na tym optymistyczne wiadomości się kończą.... Opóźnienie intelektualne i umysłowe pozostawia Adasia daleko w tyle. Wszystkie środki finansowe i cała nasza uwaga skupia się teraz na terapii, która mogłaby pomóc w rozwoju intelektualnym i nauczeniu naszego szkraba porozumiewania się z otoczeniem. Synek nie mówi, swoje emocje i potrzeby komunikuje złością, płaczem oraz krzykiem. Nie rozumie też mowy, nie reaguje na swoje imię ani na słowa skierowane do niego.  Zdecydowaliśmy się na wprowadzenie komunikacji alternatywnej, aby spróbować porozumieć się z naszym synem. Widzimy drobną poprawę, ale to nadal za mało.  Przez długi czas zastanawialiśmy się, co jeszcze możemy zrobić, aby dać mu szansę na lepsze jutro.... Taką szansę Adaś może otrzymać w Bangkoku! W tamtejszej klinice istnieje jedna z najlepszych terapii komórkami macierzystymi. Polega ona na podaniu do płynu mózgowo-rdzeniowego około 400 milionow komórek po to, aby mogły naprawić uszkodzony system nerwowy. Dzięki temu pacjent otrzymuje szansę na przywrócenie części utraconej sprawności umysłowej. Ogromnym atutem tej terapii jest również zapewniona rehabilitacja ruchowa, terapia ręki, akupunktura czy elektrostymulacja mózgu, która pobudza zaaplikowane komórki do działania. Dla Adasia to ogromna szansa. Mimo że jego mózg jest uszkodzony – jest także nadal zdolny do przyswajania i odbierania bodźców. Dla naszego synka jesteśmy w stanie zrobić wszystko. Niestety, koszt terapii i przelotu jest po prostu dla nas nieosiągalny. Dlatego też zwracamy się z prośbą wsparcie. Dzięki niemu Adam będzie miał możliwość korzystania z terapii, która jest jego jedyną szansą na samodzielność w przyszłości. Będziemy z całego serca wdzięczni za każdą złotówkę podarowaną naszemu małemu wojownikowi. Rodzice Adasia

20 551,00 zł ( 10,14% )
Brakuje: 181 972,00 zł
Marcin Witczak
14 dni do końca
Marcin Witczak , 20 lat

Maszyna rolnicza przygniotła moje ciało – POMOCY❗️

Mam 19 lat. Jeszcze niedawno chodziłem do szkoły zawodowej. Pracowałem jako hydraulik, pokładałem w pracy nadzieję i marzyłem o przyszłości… Wypadek całkowicie odmienił moje życie, z czym nie zdążyłem się jeszcze pogodzić. Niedawno byłem samodzielnym, sprawnym, młodym i ambitnym mężczyzną. Dziś poruszam się na wózku inwalidzkim.  1 kwietnia tego roku los okrutnie ze mnie zażartował. Podczas pracy w gospodarstwie jedna z maszyn rolniczych przygniotła moje ciało. Straciłem przytomność i nie pamiętam nic z tego dnia. O wszystkim dowiedziałem się od najbliższych.  Lekarze zdiagnozowali liczne złamania w obrębie kręgosłupa lędźwiowego i piersiowego, kości biodrowej oraz żeber. Przeszedłem kilka operacji stabilizujących mój stan zdrowia w tym operację kręgosłupa i laparotomię. Dzięki temu teraz samodzielnie oddycham, jem i funkcjonuję na tyle, na ile pozwala mi nowa rzeczywistość.  Niestety, mimo wszelkiej pomocy lekarzy zmagam się z paraliżem kończyn dolnych i jest to główny powód, aby rozpocząć rehabilitację usprawniającą. Jak każdy marzyłem o szczęśliwej rodzinie, którą zbudowałbym na wzór tej, w której się wychowałem. Teraz nie jestem pewien, czy będzie to dla mnie możliwe. Teraz moja rzeczywistość wygląda całkowicie inaczej. Rodzina bardzo mnie wspiera i pomaga w codziennych czynnościach, które teraz są dla mnie o wiele trudniejsze. Ich obecność pomaga mi nie tylko fizycznie, ale również psychicznie. Dzięki ich wsparciu mam nadzieję i motywację do dalszej walki o samodzielność. Wiem, że moje życie już nigdy nie będzie takie jak kiedyś, ale chciałbym chociaż spróbować coś zmienić. Pragnę się usamodzielnić, a jedynym sposobem na to jest rehabilitacja w specjalistycznym ośrodku. Bardzo mi zależy, aby skorzystać z takiej okazji i tam pojechać, ale rodzina nie ma możliwości finansowych, żeby mi pomóc. Pomóż mi odbyć turnus rehabilitacyjny, przekazując dowolną kwotę darowizny. Dziękuję za każdą wpłatę przeznaczoną na moją rehabilitację. Marcin

75 960,00 zł ( 41,75% )
Brakuje: 105 955,00 zł
Asia Skoneczna
14 dni do końca
Asia Skoneczna , 7 lat

Miała 3,5 roku, gdy zaczęła walkę z nowotworem - dajmy jej ulgę i sprawną przyszłość❗️

Moja córka Asia, mając niespełna 3,5 roku, zachorowała na złośliwy nowotwór germinalny jajnika prawego. To był najgorszy czas w naszym życiu, stres, smutek, żal — bałam się o każdy kolejny dzień i to, ile jeszcze wycierpi ta mała dziewczynka... Intensywne leczenie trwało od października 2020 roku, aż do marca 2021 roku z usunięciem pozostałości guza tzn. jajnika wraz z gonadą. Od tamtego czasu jesteśmy pod stałą kontrolą: onkologiczną, laryngologiczną, nefrologiczną, okulistyczną jak i dentystyczną… Nowotworu nigdy nie można lekceważyć. Zawsze pozostaje strach!Samo leczenie wywarło niestety skutki uboczne! Ucierpiał słuch, wzrok jak i zęby. Również z nerkami jest nie najlepiej. Miała zaledwie 3,5 roku, a cierpi od tego momentu i nie wie co to beztroskie dzieciństwo... Czekamy aktualnie na wizytę kilkudniową w szpitalu, termin mamy dopiero na 6 listopada. Każda kolejna wizyta w szpitalu przyprawia nas o strach, nie kojarzymy murów kliniki najlepiej...  W tej chwili Asia potrzebuje aparatów słuchowych. Cena zwala z nóg… Ponad 15 000 złotych. Aparaty potrzebne są na już, ponieważ istnieje ryzyko, że słuch stale będzie się pogarszał. Ponadto chcemy, żeby Asia radziła sobie w szkole, a bez nich niestety nie będzie to możliwe. Do codziennych obciążających nas wydatków dochodzą ciągłe kontrole i pobyty w szpitalu. Może okazać się, że konieczne będzie również leczenie nerek… Nie jest to łatwe, ta świadomość jest przykra, ale świadomi przychodzimy tutaj, prosić o pomoc. Razem z mężem nie jesteśmy w stanie pomoc naszej córeczce! Asia ma jeszcze dwie siostry, a w tym roku idzie do zerówki, dlatego tak ważne jest, by zapewnić jej jak najlepszy start… Prosimy, błagamy Was najdrożsi o pomoc, o lepsze jutro.  Za okazała pomoc bardzo dziękuje… Dobro wraca!Mama Magda

6 567,00 zł ( 11,95% )
Brakuje: 48 380,00 zł
Zuzanna Pyszka
14 dni do końca
Zuzanna Pyszka , 26 lat

Zuzia ciężko zachorowała. Z przerażenia wyskoczyła przez szpitalne okno❗️POMOCY!

“Jakim cudem nikt nie zauważył, że wyskoczyła przez okno?! Chciała tylko wrócić do domu… Zuzia była na szpitalnym oddziale wzmożonego nadzoru, w monitorowanej sali. Sama nie powinna wyjść nawet do łazienki! Jeszcze niedawno pełna zdrowia i sił 25-latka, ukochana mama dwójki małych chłopców, od lat zakochana w ich tacie, cudowna córka. Nagle zaczęła się dziwnie zachowywać. Nie wiedzieliśmy, że to początek ogromnego dramatu i błędów wielu osób, popełnianych po drodze. Nikt nie przyznaje się do winy, a z Zuzi został cień… Mówili nam, że umrze, ale nie uwierzyliśmy. Dziś walczymy, by do nas wróciła i bardzo prosimy o pomoc! Poznaj naszą dramatyczną historię, w którą trudno uwierzyć. Która nie miała prawa się wydarzyć. Jednak dzieje się naprawdę…” – mówią bliscy Zuzi. Do maja tego roku nie było nawet najmniejszego znaku tragedii, która miała nadejść… Niespodziewanie Zuzia, młoda mama Aleksandra i Ignacego, zaczęła się dziwnie zachowywać. Zawieszała się, nie odpowiadała na pytania. Zaczęła bardzo boleć ją głowa. Trafiła do szpitala z podejrzeniem zapalenia opon mózgowych. Jej lekarka prowadząca – młoda rezydentka – od razu zaczęła podejrzewać autoimmunologiczne zapalenie mózgu. Choroba w świadomości medycznej istnieje dopiero od 2007 roku. “Na Zuzi nieszczęście ordynatorka oddziału była innego zdania. Zamiast wdrożyć odpowiednie leczenie, przenieśli Zuzkę do innego szpitala, na oddział zakaźny. Tam jej stan zaczął się pogarszać… Mówiła, że słyszy głosy. Panicznie się bała. A my o nią… Jeszcze przed północą dzwoniłam na oddział, gdzie pielęgniarka zapewniła mnie: “Proszę się o nic nie martwić, mamy Zuzę cały czas pod opieką. Wszystko będzie dobrze”. Kilka godzin później moja córka leżała w kałuży krwi na chodniku pod szpitalem.” – mówi mama Zuzanny, Katarzyna Pyszka. “Zadzwonili, że Zuza wypadła z okna. Nie mogłem uwierzyć w to, co słyszę. Jak wypadła?! Miała być przecież cały czas pod opieką… Do szpitala wchodziła na własnych nogach, a nagle mówią nam, że może nie dożyć jutra! I że najpewniej nie dożyje. Zuza uderzyła głową o beton. Uszkodzenie mózgu i uraz kręgosłupa. Po wyprowadzeniu ze śpiączki farmakologicznej nie odzyskała świadomości.” – dodaje Damian, partner Zuzi.  “Lekarz zapytał nas, jaki mamy plan na córkę, bo z niej już nic nie będzie. Mówili nam, że nastąpiła śmierć mózgu. Przenieśli Zuzkę na oddział paliatywny. Była tam 2 miesiące! Wywalczyliśmy przeniesienie na oddział neurologiczny, gdzie jest do dziś. Gdy miała nie przeżyć, ona zaczęła otwierać oczy! Poznała nas, reaguje, gdy pokazujemy jej filmiki synków: 3-letniego Aleksandra i 1,5-rocznego Ignasia. Jest w stanie minimalnej świadomości, a my walczymy, by do nas wróciła. Musi tak być, innej możliwości nie ma!” – łamiącym się głosem mówi mama Zuzi.  “Nie wyobrażam sobie, żeby nasze dzieci wychowywały się bez mamy… Zuzia jest najlepszą mamą na świecie dla Olusia i Ignasia. Młodszy jeszcze nie wie, co się dzieje – tęskni po swojemu, na pewno brakuje mu mamy. Starszy codziennie pyta, kiedy wróci. Jest bardzo ciężko…” – dodaje smutno Damian. Dopiero po czasie potwierdzono diagnozę, która wywołała dziwny stan i omamy u Zuzy – to właśnie autoimmunologiczne zapalenie mózgu. Zuzanna dostaje wlewy z immunoglobulin i sterydy. Po tragicznym wypadku potrzebuje dodatkowo intensywnej i niestety kosztownej rehabilitacji.  "Walczymy ze szpitalem, aby Zuza leżała w osobnej, izolowanej sali, ponieważ jej organizm jest bardzo osłabiony i cały czas łapie kolejne infekcje. Opieka pielęgniarek musiałaby być zapewniona całą dobę, a to są ogromne koszty, na które nas nie stać... Całą sprawę bada prokuratura, ale to nie przywróci Zuzi zdrowia..." – kwituje Katarzyna. Zuzia ma cudowną rodzinę, która walczy o nią, jak stado lwów. Nie jest im łatwo… W sprawie wypadku toczy się postępowanie. Rodzina ma żal do szpitala, który nie ma sobie nic do zarzucenia. Tymczasem sami, na własną rękę i własnymi środkami muszą organizować rehabilitację, która jest koszmarnie droga. Dlatego powstała ta zbiórka – by pomóc Zuzi wrócić do rodziny i pokonać chorobę, na którą nie zasłużyła. Pomóż jej w tym! Reportaż w Interwencji:   

143 621,00 zł ( 36,29% )
Brakuje: 252 123,00 zł
Jakub Piestrzyński
14 dni do końca
Jakub Piestrzyński , 15 lat

By otaczający świat stał przed Kubą otworem!

Kuba urodził się w styczniu 2009 roku. Nic nie zapowiadało tego, co wydarzyło się po skończeniu przez syna 2. roku życia... Zaczęły się problemy z mową, problemy neurologiczne, brak kontaktu wzrokowego, niedosłuch i wiele, wiele innych... Po pierwszej konsultacji lekarskiej z psychiatrą oraz neurologiem, mój świat się zawalił. Jedyna rzecz jaka tkwi do tej pory w mojej głowie to słowa specjalisty „Pani dziecko patrzy na Panią jak przez szybę". Kolejna konsultacja lekarska oraz diagnostyka potwierdziły, że Jakub jest autystykiem. Po niedługim czasie pojawiła się padaczka natomiast 4 lata temu lekarz neurolog zdiagnozował również Zespół Touretta. Jakub obecnie potrzebuje trzech terapii. Jedną z nich jest psychoterapia ze względu na różne stany lękowe spowodowane brakiem akceptacji ze strony otoczenia i dzieci w szkole. Druga terapia to treningi społeczne. Kolejna to terapia behawioralna. Niestety koszty niezbędnych terapii są ogromne. Wszystkie środki zgromadzone tutaj zostaną przeznaczone na leczenie syna, które w tym momencie jest Kubie tak bardzo potrzebne. Dlatego też zwracamy się do Ciebie z ogromną prośbą o pomoc. Za każdą wpłaconą złotówkę będziemy ogromnie wdzięczni. Rodzice

242 zł
Tomasz Załęcki
14 dni do końca
Tomasz Załęcki , 36 lat

Niepełnosprawność odziera z godności. Proszę, pomóż!

Mam 35 lat i obawiam się, że już zawsze będę się zmagać z niepełnosprawnością. Mam porażenie czterokończynowe, a to oznacza, że już być może do końca życia będę jeździć na wózku. Prawa strona mojego ciała to 90-procentowy niedowład, lewa strona to kilkuprocentowy niedowład. Koszty codziennego życia przerażają, do tego dochodzą te związane z leczeniem i rehabilitacją, która w moim przypadku jest konieczna. Osobie niepełnosprawnej bardzo trudno jest zdobyć środki, które pozwolą godnie żyć. Bardzo trudno podjąć również pracę, gdyż niepełnosprawność potrafi człowieka naprawdę ograniczyć. Będę niezwykle wdzięczny za każdą okazaną pomoc, za wsparcie, które pozwoli mi się leczyć i rehabilitować.  Tomasz

2 284 zł
Beata Leśniewska
Beata Leśniewska , 50 lat

Ilość chorób, które wykańczają przeraża! Pomóż!

Gdy spoglądam na mój szpitalny wypis, sama nie mogę uwierzyć w to, że można aż tak bardzo chorować. Ilość pozycji w rubryce rozpoznanie przekroczyła już okrągłą 20... Niewydolność serca, a także dwukrotny przeszczep nerki, to dopiero początek długiej listy. Choć jest mi tak bardzo trudno i choć tak bardzo boję się, że to wciąż nie koniec kolejnych diagnoz. Dializuję się trzy razy w tygodniu, nie jestem w stanie chodzić. Po dwukrotnych zachorowaniu na covid mam również uszkodzone płuco. Zły stan zdrowia spowodował, że potrzebuję koncentratora tlenu przez 24 godziny na dobę. Jednak nie tylko sprzęt medyczny jest mi potrzebny, by żyć. Leki, wizyty u specjalistów, dojazdy do nich, to wszystko sporo kosztuje. Dlatego zdecydowałam się prosić o pomoc. Każda złotówka jest dla mnie naprawdę ważna! Beata  

710 zł

Obserwuj ważne zbiórki