Naszego syna zaatakował NOWOTWÓR❗️ Wesprzyj Kamila w walce❗️
Nasz syn Kamil od zawsze kochał sport. Dotychczas z zamiłowaniem trenował piłkę nożną i siatkówkę, co sprawiało mu ogromną radość. Pewnego dnia dostaliśmy jednak niepokojącą uwagę od trenera. Zauważył, że Kamil bardzo szybko się męczy. To było dosyć dziwne, przecież nasz syn prowadził bardzo aktywny tryb życia! W grudniu Kamil zachorował na grypę, po której pozostał kaszel, który utrzymywał się u niego przez dłuższy czas. Wzbudziło to nasze zaniepokojenie, dlatego niezwłocznie udaliśmy się na konsultację lekarską. Po licznych wizytach u wielu pediatrów nie rozpoznano żadnej choroby. W międzyczasie wykluczyliśmy alergię i astmę. Nie poddawaliśmy się jednak w szukaniu przyczyny uporczywego kaszlu syna. Udaliśmy się do pulmonologa, który z podejrzeniem zapalenia płuc, skierował nas na oddział pulmonologiczny do szpitala w celu wykonania bardziej rozbudowanej diagnostyki. Po prześwietleniu RTG wykryto guza śródpiersia. Nie mogliśmy w to uwierzyć! W trybie natychmiastowym przekierowano nas do Szpitala Onkologii Dziecięcej w Łodzi, gdzie Kamil został ponownie dokładnie przebadany. Diagnoza, którą otrzymaliśmy brzmiała jak wyrok. Okazało się, że Kamil ma NOWOTWÓR, a dokładniej Chłoniaka Hodgkina! Syn niezwłocznie musiał zostać poddany chemioterapii. Jego stan był bardzo zaawansowany. Guz był tak duży, że uciskał tchawicę Kamila, przez co nie mógł normalnie oddychać. Lekarze z całych sił walczyli o nasze dziecko. A my nadal nie mogliśmy pogodzić się z tą rozrywającą nasze serca, nową rzeczywistością! Patrzyliśmy jak nasz syn dzielnie przyjmuje kolejne dawki palącego jego żyły specyfiku. Błagaliśmy okrutny los, aby to wszystko szybko się skończyło! Po pierwszych dwóch tygodniach Kamil stracił wszystkie włosy. Z całych sił walczyliśmy o jego dobre samopoczucie, żeby w tym najgorszym czasie nie czuł się samotny i nie myślał tylko o chorobie. Na szczęście Kamil pierwszy blok chemioterapii przeszedł dobrze. Miał gorsze chwile, które przezwyciężył. Dziś czekamy na kolejne jej podania i martwimy się, jak one przebiegną. Od dnia diagnozy nasze życie zmieniło się nie do poznania. W aucie zawsze mamy spakowaną walizkę na wypadek, gdyby stan naszego syna gwałtownie się pogorszył. Niestety w tym trudnym czasie nie możemy skupić się wyłącznie na chorobie Kamila. Kolejnym problemem są koszty, które z dnia na dzień coraz bardziej nas obciążają. Dlatego musimy prosić o pomoc! Leczenie, rehabilitacja, suplementacja, dojazdy do szpitala i wizyty u specjalistów to tylko część potrzeb, z którymi musimy się mierzyć. Jesteśmy dopiero na początku tej niezwykle trudnej drogi, ale wiemy, że musimy przygotować się na nie jeden nieoczekiwany zwrot akcji. Jeśli możesz – proszę wesprzyj nas w tej nierównej walce! Rodzice Kamila