Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Jakub Tomczak
Jakub Tomczak , 17 years old

Kuba niknie w oczach… Proszę, POMÓŻ!

Mówi się, że kobieta w ciąży czuje, kiedy coś jest nie tak z jej dzieckiem. Podobnie było w moim przypadku – słyszałam od lekarzy, że jestem młodą, zdrową kobietą, a maleństwo rozwija się prawidłowo. Jednak ja nie byłam tego taka pewna… Wszystkie badania prenatalne przebiegały pomyślnie, jedynie pod koniec ciąży pojawiło się podejrzenie wady serduszka. Lekarze nawet nie zdążyli przeprowadzić badania – Kubuś przyszedł na świat w 35. tygodniu ciąży. Moje najgorsze przeczucia niestety się sprawdziły! Synek urodził się z wieloma wadami wrodzonymi. Nie mogłam uwierzyć, że to spotkało właśnie moje dziecko! Przecież wszystko miało być w porządku! Zamiast zabrać moje maleństwo do domu, spędziliśmy blisko trzy miesiące na oddziale patologii noworodka. Kuba urodził się z zarośnięciem jelita cienkiego, zapaleniem otrzewnej, zespołem zaburzeń oddychania oraz zaburzeniami neurorozwojowymi. Nie wykształcił się też u niego fragment przełyku. Wymagał również tlenoterapii… To stanowczo zbyt wiele na tak maleńką istotę, która dopiero co przyszła na świat! Tak ciężko było mi patrzeć, jak cierpi… Przez pierwszy rok życia Kuby, regularnie wracałam z nim do szpitala. Zamiast bawić się i poznawać świat, mój synek musiał spędzić wiele godzin w przeróżnych poradniach. Na szczęście jego stan w końcu zaczął się polepszać. Ulga nie trwała jednak długo! Kubuś rósł, ale czułam, że jego rozwój nie przebiega prawidłowo. Nie reagował na swoje imię, unikał kontaktu wzrokowego i nie patrzył prosto w twarz. Szukałam powodów tego zachowania, aż w końcu, gdy synek miał 3 latka stwierdzono u niego autyzm! To był kolejny cios! Wiedziałam, że czeka nas dużo pracy… Od tamtego czasu, Kuba pozostaje pod stałą opieką specjalistów. Na ten moment, rehabilitacja podtrzymuje już tylko wypracowane efekty, by nie dopuścić do regresu. Syn porusza się sam, ale trzeba go jednak pilnować, bo czasem traci równowagę.  Duży problem u Kuby stanowi też brak apetytu – do tej pory jadł sam, teraz muszę go karmić. Jego niechęć do jedzenia poskutkowała również pogorszeniem stanu zdrowia oraz ogromnym spadkiem wagi! W krytycznym momencie, pod koniec zeszłego roku, syn ważył zaledwie 34 kilogramy! Każdy kolejny dzień to dla Kuby walka o przetrwanie. Jak każdy chłopak w tym wieku, on też marzy o tym, by poznawać świat i rozwijać swoje pasje. Przez to wszystko co przeszedł, te marzenia trudno spełnić. Wierzę jednak, że dalsze leczenie i rehabilitacja pozwolą mu na lepszą przyszłość. Terapie i wizyty u specjalistów są bardzo kosztowne, dlatego każde wsparcie będzie na wagę złota. Prosze, pomóżcie mojemu synowi w tej walce! Marlena, mama Kuby

560,00 zł ( 2.19% )
Still needed: 24 972,00 zł
Bożenka Meleszko
Bożenka Meleszko , 8 months old

Pomóż nam zawalczyć o przyszłość Bożenki!

Nasza walka o zdrowie córeczki trwa od chwili jej narodzin. Choć robimy wszystko, by jej funkcjonowanie było jak najlepsze, nie jest łatwo… Choroba skutecznie nam to uniemożliwia! Bożenka po urodzeniu wcale nie chciała jeść, bardzo dużo wymiotowała… Zamiast cieszyć się z cudu narodzin i powitania na świecie naszej małej kruszynki, my drżeliśmy w obawie o jej zdrowie i pakowaliśmy torby na powrót do szpitala… W 7. dobie życia Bożenki zostaliśmy przyjęci z podejrzeniem choroby, którą chwilę później potwierdziły wyniki badań… Choroba Hirschsprunga. To wrodzone zaburzenie czynnościowej motoryki przewodu pokarmowego. Byliśmy zrozpaczeni… Niezbędna była natychmiastowa operacja usunięcia 20. centymetrów chorego jelita grubego… Po operacji wszystko było w porządku, ale tydzień później otworzyła się przetoka odbytniczo – pochwowa… Konieczna była kolejna operacja pilnego wyłonienia ileostomii. Nasza córeczka miała wówczas kilka miesięcy, a już dwukrotnie trafiła na stół operacyjny… Po drugiej operacji okazało się, że w trakcie pierwszej prawdopodobnie nie usunięto całego chorego odcinka jelita i niezbędna jest KOLEJNA OPERACJA… Miesiąc po u córki pojawiły się zrosty, musieliśmy poddać się również zabiegowi ich usunięcia. Ciężko opisać, ile złego musiała znieść nasza Bożenka już w pierwszych miesiącach swojego życia. Pękają nam serca, gdy patrzymy na jej cierpienie… Niestety – to dopiero początek… Bardzo potrzebujemy wsparcia. Zdrowie i przyszłość naszej córeczki są dla nas najważniejsze. Każdy jej uśmiech motywuje nas do działania, choć wiemy, że Bożenka bardzo cierpi. Musimy zrobić wszystko, by ten stan trwał jak najkrócej. Prosimy o pomoc! Rodzice

351 zł
Marcel Polak
Marcel Polak , 4 years old

Rozszczep kręgosłupa naznaczył życie Marcelka na zawsze! POMÓŻ❗️

Pierwszy krok dziecka powinien wywołać radość u każdego rodzica. Tymczasem kiedy Marcelek uczył się chodzić, ja płakałam ze smutku. Jego małe nóżki były zdeformowane i otoczone niewygodnymi ortezami… Mój synek urodził się z rozszczepem kręgosłupa. Gdy miał 2 latka przeszedł poważną operację zakotwiczenia rdzenia kręgowego, a rok temu chirurdzy operowali jego zdeformowane nóżki. Podczas każdego zabiegu drżałam ze strachu, ale wiedziałam, że leczenie jest konieczne, by Marcelek mógł kiedyś poruszać się samodzielnie i bez bólu. Synek jest bardzo żywiołowym i energicznym dzieckiem. Wszystko go interesuje, chciałby móc eksplorować świat tak, jak jego rówieśnicy. Widzę jak bardzo frustrują go ograniczenia choroby – musi poruszać się w ortezach, które uciskają go i wywołują ból! Marcelek szybko rośnie, niestety ortezy nie, dlatego pilnie potrzebujemy nowych! Niedługo konieczna będzie ponowna operacja nóg, jednak chcę, by do tego czasu synek mógł poruszać się jak najsprawniej. Lekarze zalecają też zabiegi elektrostymulacji, które mogą pomóc pobudzić do pracy mięśnie osłabione przez rozszczep kręgosłupa. Taka terapia jest jednak bardzo kosztowna i nierefundowana… Od 4 lat codziennie walczę o zdrowie Marcelka! Do tej pory radziłam sobie ze wszystkim sama, niestety obecnie nie stać mnie na dalsze leczenie i rehabilitację, które są bardzo drogie. Nie mam już wyboru, muszę pomóc mojemu dziecku w każdy możliwy sposób.  Czekam na dzień, kiedy Marcelek uśmiechnie się i powie: „Mamo, już nic mnie nie boli”. Wierzę, że z waszą pomocą będzie to możliwe. Proszę, pomóżcie nam walczyć ze skutkami rozszczepu kręgosłupa!  Monika, mama Marcelka

1 335,00 zł ( 6.27% )
Still needed: 19 942,00 zł
Daria Błach
3 days left
Daria Błach , 30 years old

Wsparcie dla Darii i Maksia

Dla jednych Dawid Błach, dla innych DEV – najprościej mówiąc, wspaniała osoba. Osoba, która zdecydowanie za wcześnie nas opuściła. Dawid przez ponad 10 lat swojej internetowej działalności był zaangażowany w liczne akcje charytatywne. Zebrał ponad 2 miliony złotych dla najbardziej potrzebujących i pomógł dziesiątkom dzieci w całej Polsce. 👉 Dziś, zwracamy się z prośbą do Was, do przyjaciół, bliskich, widzów i fanów Dawida. 👈 Celem tej zbiórki jest zapewnienie wsparcia finansowego dla żony oraz synka Deva – Darii i Maksia. Dawid przez lata powtarzał jak mantrę, że dobro wraca – dziś, pomagając jego rodzinie, możemy pokazać, że faktycznie tak jest. Dziś to właściwy moment #fantasyPomaga

337 685 zł
Tatiana Baranowa
Urgent!
Tatiana Baranowa , 5 years old

Moja córeczka UMIERA na chłoniaka❗️ Pojawiły się nowe komórki nowotworowe❗️RATUJ❗️

PILNE! Piszę do Was te słowa z dziecięcego oddziału onkologicznego – miejsca, które stało się dla nas piekłem na ziemi. Gdy myślałam, że najgorszy koszmar jest już za nami, że Tatianka niedługo wyzdrowieje – rozpoczął się HORROR!  Lekarze po pobraniu materiału do badań wykryli KOMÓRKI NOWOTWOROWE W PŁYNIE MÓZGOWO RDZENIOWYM! Zaledwie parę miesięcy temu w okolicach kości biodrowej u Tatianki pojawił się guz. Kolor skóry w tym miejscu zmienił się na siny. Niezwłocznie zwróciliśmy się do chirurga, który powiedział, że nie ma się czym przejmować. Uderzyła się, bywa. Po prostu miejsce jest niefortunne. Nie było żadnych innych oznak, że dzieje się coś złego. Odetchnęłam wówczas z ulgą.  W grudniu 2023 roku po raz kolejny udaliśmy się do lekarza specjalisty, jednak tym razem po raz pierwszy sprawdzono na USG węzły chłonne. W jednej krótkiej chwili wyraz twarzy lekarza się zmienił. Powiedział, że to na pewno nie jest zwykły krwiak – zmiana wygląda na nowotwór. Dostaliśmy skierowanie na kolejne badania. Dzień później zaczęły się święta. Ludzie w całym kraju świętowali, jedli, wymieniali się prezentami i cieszyli się – a my odliczaliśmy minuty, kiedy już się w skończą. Nasze dzieci rozpakowywały prezenty, a ja jako mama zbierałam w sobie wszystkie siły, by przy nich nie płakać. Wiedziałam, w jak ogromnym niebezpieczeństwie znajduje się nasza córeczka i za wszelką cenę chciałam  podarować jej spokojne święta.  Natychmiast po Bożym Narodzeniu trafiliśmy do szpitala na dalsze badania. W ciągu 10 dni córeczce pobrano krew, zrobiono ponownie USG i wykonano biopsję guza na udzie. Wszystkie wyniki były jednoznaczne i bezlitosne. Chłoniak limfoblastyczny. Te słowa onkologa brzmiały jak WYROK ŚMIERCI wydany na moją 5-letnią córeczkę. Świat wokół mnie się zatrzymał. Nagle zrobiło się bardzo ciemno i cicho. Gardło zacisnęło się z przerażenia, a po twarzy popłynęły palące łzy rozpaczy. Przez moment zobaczyłam swoją małą, bezbronną Kruszynkę w trumience – bladą, zimną, nieruchomą… Chciałam wyć z rozpaczy, póki nie usłyszy mnie ktoś, kto to będzie w stanie przerwać ten koszmar.  Niestety, chłoniak stał się naszą rzeczywistością. Dziś trzymam małą rączkę Tatianki przy kolejnych wkłuciach i ocieram łezki płynące po buzi. Tulę moją małą wstrząsaną płaczem Kruszynkę – obiecując, że ból już niedługo się skończy.  Przy kolejnych wymiotach odgarniam ze zlanego potem czoła włoski – te, które jeszcze zostały. Nachylam się nad główką Tatianki i szepczę, że wszystko będzie dobrze. Powtarzam to raz za razem. Jednak, gdy tylko córeczka zaśnie ze zmęczenia – wychodzę na szpitalny korytarz i dławię się łzami. Gdybym tylko mogła, zajęłabym jej miejsce. Gdybym mogła w ten sposób uratować moje dziecko, każdą kolejną dawkę chemioterapii przyjęłabym z wdzięcznością. Zniosłabym każde cierpienie, jeżeli tylko zabrałoby to ból mojej Kruszynki. Niestety, nie jest to możliwe.  Dzięki Waszej dotychczasowej pomocy cały koszmar miał się już niedługo skończyć... Mimo że w kraju nie dawali nam szans, znaleźliśmy ratunek w klinice za granicą. Leczenie zdawało się działać i już niedługo moja Kruszynka miała być znowu bezpieczna w moich ramionach w domu. Wykrycie komórek nowotworowych w płynie mózgowo-rdzeniowym sprawiło, że natychmiast musimy zmienić protokół leczenia i wydłużyć go aż o 7 tygodni! Nie mogę w to uwierzyć... Dlaczego? Czy ten świat nie ma żadnej litości dla maleńkich dzieci? Jestem zrozpaczona, kontynuacja nowego protokołu leczenia kosztuje PONAD 200 TYSIĘCY ZŁOTYCH! Nie mam tak ogromnych pieniędzy. Wszystko, co miałam – wydałam już, by rozpocząć leczenie córeczki! Tatianka jest całym moim światem. To delikatna, bezbronna i NIEWINNA dziewczynka. Jako mama BŁAGAM WAS O LITOŚĆ… Nie pozwólcie mi złożyć drobnego ciała Tatianki w maleńkiej trumnie. Błagam, nie pozwólcie mi klęczeć i wyć z rozpaczy nad grobem własnego dziecka. Mama

6 955,00 zł ( 2.9% )
Still needed: 232 407,00 zł
Beata Żylak
Beata Żylak , 23 years old

Choroba sprawia, że muszę walczyć o każdy oddech! Pomocy❗️

Chorobę wykryto u mnie, gdy miałam zaledwie dwa latka. Nawracające infekcje górnych dróg oddechowych i długotrwałe antybiotykoterapie zabrały mi dzieciństwo, które spędziłam w szpitalach. Każda infekcja pogarszała z roku na rok mój stan zdrowia.  Mam 23 lata i choruję na mukowiscydozę, która wytwarza w moich płucach ogrom wydzieliny. Oddychanie przypomina duszenie – jakby choroba nakładała torebkę foliową na moją głowę. Ciągła walka o każdy oddech i niedotlenienie pogarszają moje samopoczucie… Ostatnie trzy lata to czas załamania zdrowotnego. Mukowiscydoza spowodowała, że wydolność płuc wynosiła zaledwie 27%. Moje życie ograniczyło się do czterech ścian, z tlenem nie mogłam rozstać się nawet na chwilę, nie byłam w stanie chodzić.  Na szczęście po czasie dostałam się do projektu, dzięki któremu otrzymałam leki przyczynowe. Po nich mój stan zaczął się poprawiać. Niestety nie wszystkie zniszczenia, do których doszło w moim organizmie, można naprawić.  Jakiś czas temu wyszłam ze szpitala po kolejnej już antybiotykoterapii, koniecznej ze względu na zaostrzenie choroby. Na oddziale spróbowałam drenażu za pomocą maszyny o nazwie "SIMEOX”. Byłam w szoku, gdy zobaczyłam, jak szybko jest w stanie oderwać wydzielinę od dna płuc – nie bez powodu ludzie mówią na nią „odkurzacz”.  Po wypróbowaniu wiem, że Simeox jest w stanie znacząco poprawić mój komfort życia, zdrowie zarówno fizyczne, jak i psychiczne – pozbawi mnie walki o każdy oddech… Niestety koszt takiego sprzętu jest niewyobrażalnie wysoki… Sama nie jestem w stanie zdobyć pieniędzy na jego zakup – to aż 30 tysięcy! Mam dopiero 23 lata i całe życie przed sobą. Chciałabym móc korzystać z każdego dnia, cieszyć się każdą chwilą, doświadczać, czerpać z życia jak najwięcej. Niestety choroba skutecznie mi to uniemożliwia… Bardzo proszę o pomoc. Z Waszym wsparciem jest nadzieja na lepszą przyszłość! Beata

2 935,00 zł ( 9.19% )
Still needed: 28 980,00 zł
Nela Trzebiatowska
Nela Trzebiatowska , 7 years old

Nela walczy o lepsze jutro! Pomocy 🚨

Dla każdego rodzica najważniejsze jest zdrowie dziecka! Świadomość, że moja Nela nigdy nie będzie w pełni sprawna była druzgocąca – córeczka przyszła na świat z mózgowym porażeniem dziecięcym. Teraz robię wszystko, by Nela mogła cieszyć się dzieciństwem, jednak utrzymanie sprawności jest trudniejsze niż podejrzewałam... Córeczka urodziła się 22 czerwca 2016 roku, a spodziewaliśmy się jej trzy miesiące później. Skrajny wcześniak, ciężka zamartwica, małe szanse na przeżycie – te słowa lekarzy słyszałam jak przez mgłę. Nie mogłam, nie chciałam uwierzyć w to, że nasz Skarb, na który tyle czekaliśmy, ma odejść… Słowo „umrzeć” w ogóle do mnie nie docierało. Nigdy wcześniej w życiu tak bardzo się nie bałam… Jednak Bóg czuwał nad moją córeczką. Dzięki błyskawicznej reakcji lekarzy Nela jest dzisiaj z nami, chociaż szybki i trudny poród boleśnie ją doświadczyły… Jej maleńkie nóżki odmawiają posłuszeństwa. To wina dziecięcego porażenia mózgowego.  Dzięki pomocy darczyńców w 2019 roku udało się sfinansować zabieg fibrotomii. Nela w wieku 3 lat zaczęła chodzić! To nie zakończyło jednak naszej walki o sprawność… Obecnie chód córeczki jest nieprawidłowy. Nela często się przewraca, traci równowagę, ma osłabione mięśnie brzuszka i przeprosty w kolanach. Musi nosić ortezy i codziennie stoi w pionizatorze. Pomimo naszych starań, nic nie zastąpi profesjonalnej rehabilitacji w ośrodku. Jeździmy na dziesięciodniowe turnusy do Małego Gacna, gdzie córka ma zajęcia wzmacniające ciało i sprawność. Koszty rehabilitacji są niestety zbyt duże, bym mogła im podołać samodzielnie. Każdy wyjazd to dla Neli duży wysiłek, ale i ogromna satysfakcja. Serce mi rośnie, kiedy widzę, jak pokonuje kolejne ograniczenia i każdego dnia udowadnia, że nie ma dla niej rzeczy niemożliwych.  Już raz pokazaliście, jak wielka jest moc dobrych serc. Wierzymy, że i teraz możemy liczyć na Waszą pomoc! Niestety, koszty turnusów przekraczają nasze możliwości. Nie wyobrażam sobie powiedzieć Nelce, że musimy odwołać wyjazd i że to, co osiągnęła pójdzie na marne. Proszę, pomóżcie! Arleta, mama Neli

2 252,00 zł ( 5.88% )
Still needed: 36 046,00 zł
Maria Głuszek
Maria Głuszek , 13 years old

Jedno biodro obumarło... Walczymy o sprawność Marysi❗️

Los obdarował mnie czwórką wspaniałych dzieci. Długo mogłam cieszyć się z ich zdrowia i prawidłowego rozwoju. Nasze życie wyglądało normalnie, nic nie wskazywało na to, że zmieni się to na zawsze.  U córki w wieku 10 lat zdiagnozowano chorobę Perthesa. Ta tajemnicza diagnoza prowadzi do jałowej martwicy kości udowych. To okrutna choroba, która powoli odbiera władzę w nóżkach mojej córki! Wszystko zaczęło się od pojedynczych bóli. Niestety, to nie wszystkie niepełnosprawności, które dopadły moją córeczkę. Niepełnosprawność intelektualna i niedosłuch obustronny znacznie utrudniają jej codzienność i sprawiają, że otaczający świat jest dla niej mniej zrozumiały.  Obecnie jedynie narasta nam problemów. Marysia jest w stanie przejść jakąś odległość sama, ale okazało się, że martwica postępowała na tyle, że jednego biodra nie da się zrekonstruować. Chrząstki po prostu już nie ma. W październiku jedziemy na kolejny zabieg ostrzykiwania, a po nim ma zapaść decyzja o endoprotezie i operacji blokady rośnięcia biodra. Ale już teraz wiadomo, że czeka nas długa rehabilitacja. Lewe biodro jest zniszczone, ale prawe do uratowania. Tylko ćwiczeniami możemy walczyć z ogromnym bólem, a potem mieć nadzieję, że zabieg się uda.  Lata już trwa nasza tułaczka od lekarza do lekarza, od turnusu do rehabilitacji domowej. Środki są na wyczerpaniu, zasiłek pielęgnacyjny nie jest wystarczający i mimo naszych wszelkich starań, by poprawić sytuację, to wciąż za mało. Wsparcie z poprzedniej zbiórki bardzo nam pomogło, za co jesteśmy dozgonnie wdzięczni. Każda wpłata jest na wagę złota. Proszę, wesprzyj moją córkę w jej walce. Agnieszka, mama

668 zł
Mateusz Gołąbek
Urgent!
Mateusz Gołąbek , 18 years old

Jedyne czego pragnę to ŻYĆ❗️Pomóż mi pokonać GUZA MÓZGU❗️

Mam na imię Mateusz i mam 18 lat. Uczę się średnio, mam trochę kolegów. Lubię historię, politykę, filozofię i militaria. Mam plany i marzenia, jak każdy nastolatek. Niestety, niecały rok temu moje całe życie zmieniło tor. Stało się walką na śmierć i życie.  We wrześniu 2023 roku zdiagnozowano u mnie guza mózgu. Zaczęło się od niewinnych bólów głowy. Mniej więcej w tym czasie byłem umówiony na konsultację okulistyczną. Podczas badania dna oka okulista zauważył, że moja gałka nerwu wzrokowego jest bardzo obrzęknięta. Usłyszałem, że muszę jak najszybciej skonsultować to z neurologiem i wykonać rezonans. Z gabinetu wyszedłem trzymając w ręku skierowanie.  Kilka dni później przeszedłem szczegółowe badania. To wtedy po raz pierwszy dowiedziałem się, że mam guza mózgu – bardzo dużego guza 8x6 cm – glejaka IV stopnia. Nie mogłem w to uwierzyć. Jestem przecież jeszcze bardzo młody! Chciałem iść na studia, rozwijać się, a właśnie usłyszałem, że muszę walczyć o życie… Na szczęście guz był operacyjny. Operację przeszedłem w warszawskim szpitalu. Wszystko przebiegło pomyślnie, dlatego w następnym kroku rozpocząłem chemio i radioterapię. Rokowania były dobre, żyłem więc nadzieją, że w końcu wszystko zmierza w odpowiednim kierunku.  Niestety, kilka tygodni temu podczas kontrolnego rezonansu usłyszałem słowo, którego najbardziej się bałem – WZNOWA.  Wiem już, że czeka mnie kolejna resekcja guza – operacja została zaplanowana na 8 maja. Następnie ponownie przystąpię, tym razem do silniejszej chemii. Jednak do całkowitego powrotu do zdrowia potrzebuję leczenia za pomocą urządzenia TTF. Ta metoda wraz z chemią czynią cuda.  Jest jednak pewien szkopuł – koszt miesięcznego leczenia wynosi około 120 tysięcy złotych. Im dłużej stosuje się leczenie, tym większa szansa, że guz nie odrośnie. Minimalny okres terapii w moim przypadku wynosi minimum 8 miesięcy, a najskuteczniejsza terapia to 24-miesiące, co daje kuriozalną kwotę. Dlatego, jeśli czytasz to teraz i możesz jakkolwiek mi pomóc, wesprzeć wpłatą, udostępnić zbiórkę w internecie lub opowiedzieć komuś bliskiemu o mojej historii będę Ci ogromnie wdzięczny.  Jedyne, o czym teraz najbardziej marzę to żyć. Być zdrowy i cieszyć się z życia. Móc z niego korzystać pełnymi garściami. Jestem jeszcze bardzo młody, dlatego z całego serca proszę Cię, pomóż mi spełnić to marzenie.  Dziękuję z całego serca za ten wielki uczynek miłosierdzia wobec mnie. Mateusz

72 441,00 zł ( 2.72% )
Still needed: 2 587 134,00 zł

Follow important fundraisers