Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Kasia Maziarz
Kasia Maziarz , 12 years old

Jej wyjątkowość stała się przekleństwem❗️Kasia to jedyna dziewczynka w Polsce z tą diagnozą❗️

Choć nikt nie dawał nam nadziei, że kiedykolwiek będzie z nią jakiś kontakt – Kasia mówi. Choć nikt nie dawał nam nadziei, że będzie poruszać się samodzielnie – Kasia chodzi. Choć nikt nie dawał nadziei, że kiedyś będzie dobrze – nasza córka dokonuje niemożliwego! Po przyjściu na świat córeczka nie płakała, nie mogła wydać z siebie żadnego dźwięku, była wrażliwa na mocne światło, a jej ciało było bardzo wiotkie. Szukaliśmy przyczyn wszystkich tych niepokojących objawów. Żadne z badań nie potrafiło jednak jednoznacznie wskazać, co dolega Kasi. Dopiero diagnostyka genetyczna przyniosła odpowiedź. Kasia jest jedynym dzieckiem w Polsce z mutacją w genie GNB1.  Choroba powoduje ogromne ograniczenia w codziennym, prawidłowym funkcjonowaniu. Na szczęście dzięki rewolucyjnej terapii, którą dzięki Waszej pomocy mogliśmy zapewnić Kasi, córeczka czyni ogromne postępy! Zaczęła poruszać się samodzielnie i mówić, a jednym z pierwszych wyrazów tuż po słowie „mama” było „dziękuję”...  Przed Kasią jeszcze dużo pracy, ale coraz lepiej chodzi i coraz więcej mówi. Aby jednak nie doszło to utraty wszystkich, ciężko wypracowanych umiejętności, potrzebna jest dalsza, intensywna rehabilitacja i terapia, które są bardzo kosztowne! Ponownie, nieśmiało prosimy o wsparcie. Każda złotówka jest dla nas niezwykle cenna – przybliży nas do zdrowia i sprawności córeczki. O niczym innym nie marzymy bardziej! Rodzice Facebook – Dzielna Kasia 💚 Instagram 🩵

555 zł
Natalia Wolinowska
Natalia Wolinowska , 3 years old

Od urodzenia choroba zmienia życie Natalki w piekło... POMÓŻ❗️

Przeszłość nie daje nam o sobie zapomnieć. Przyszłość jest dla nas wielką niewiadomą… Musimy zapewnić naszej córeczce możliwość walki o lepszą przyszłość. Jednak wiemy, że sami nie damy rady… Jeszcze w ciąży usłyszałam wiadomość, która spowodowała, że strach zdominował moje życie… Trudno opisać słowami, co dzieje się w głowie, kiedy oczekujesz na maluszka, a zamiast dobrych informacji, otrzymujesz kolejne ciosy. Dla mnie każda diagnoza była bolesna, jakby dotyczyła mnie samej… Moja córeczka miała przyjść na świat z wadą serca, rozszczepem wargi i podniebienia. Nasza maleńka kruszynka musiała zacząć walkę o życie i przyszłość zaledwie chwilę po przyjściu na świat…  Kolejne diagnozy zaczęły spadać na nas jak lawina. Nie wiedziałam, z czym wiążą się choroby, nie byłam w stanie przewidzieć ich konsekwencji. Dopiero po narodzinach zrozumiałam, jak przerażający jest nasz przeciwnik! Natalka miała tylko 4 dni, kiedy dowiedziałam się, że nie widzi. Kiedy byłam przekonana, że wyczerpaliśmy już limit nieszczęścia usłyszałam, że stan córeczki gwałtownie się pogarsza! Nie mogłam w to uwierzyć… W mojej głowie tworzyły się różne scenariusze, niestety żaden z nich nie zakładał, że w najtrudniejszym momencie nie będę mogła być obok i trzymać jej za rękę… Lekarze zadecydowali o konieczności przeprowadzenia operacji serca. Niepewność, rozpacz i przerażenie, to potworna mieszanka, która wypełniała moje matczyne serce. Nasze pierwsze spotkanie po długiej rozłące było dla mnie jak najlepszy prezent. Widok maleńkiego dziecka otoczonego przez zwoje rurek i kabli to coś, czego nie zapomnę już nigdy…  Miałam setki obaw, że nie dam sobie rady, że zawiodę moją kruszynkę… Szybko jednak okazało się, że jestem w stanie znaleźć w sobie siłę, by walczyć o zdrowie i przyszłość mojego dziecka. Kalendarz związany z zabiegami, operacjami i konsultacjami jest wypełniony po brzegi, a ja staję przed kolejnym wyzwaniem. Córeczkę czeka kolejna, już trzecia operacja na otwartym sercu!Stało się to, czego się obawiałam najbardziej. Zastawki Natalki są w opłakanym stanie i przynajmniej jedna z nich, będzie wymagała wymiany na sztuczną! Przed nami ostatnie badania, a później decyzja o terminie operacji w krążeniu pozaustrojowym! W tym swoim krótkim życiu nasze maleństwo zniosło już tyle cierpienia. Gdybym tylko mogła zabrać, choć kilka z jej problemów...  Niestety operacja serca nie jest jedynym zabiegiem, który w najbliższym czasie czeka nasze dziecko. Natalka nie słyszy, dlatego jej jedyną szansą na odzyskanie słuchu jest wszczepienie implantów ślimakowych. Jednak przez jej stan nie jest to takie proste… Ze względu na to, że ślimaczki w uszkach Natalki są zdeformowane, to taki zabieg potrafią wykonać tylko nieliczni lekarze w Polsce. Niestety w tych klinikach nie ma zaplecza kardiochirurgicznego w razie komplikacji podczas zabiegu… Nie możemy poddać się w tej walce. Jej wada generuje nie tylko problemy ze słuchem, ale również z równowagą, przez co córka nie potrafi siadać czy chodzić! Potrzeby każdego dnia rosną, a środki na naszym koncie topnieją. Praktycznie codziennie  jeździmy na różne terapie, które opłacamy z własnych pieniędzy, bo ilość godzin, którą mamy zapewnioną przez NFZ po prostu nie wystarcza. Do tego dochodzą wizyty u wielu specjalistów, leczenie, rehabilitacja, dojazdy…  Zespół Charge to bardzo podstępny i rozległy w swych skutkach zespół genetyczny. I choć jest momentami bardzo ciężko, nie poddamy się nigdy. Natalka ma ogromne pokłady siły i woli do dalszej walki. Musimy jej pomóc! Wiemy, że z Waszym wsparciem ponownie damy radę! Za wszystko z całego serca dziękujemy! Rodzice Natalki ➡️ Armia Natalki - Licytacje charytatywne

1 203,00 zł ( 0.75% )
Still needed: 158 372,00 zł
Anna Jędrosek
Anna Jędrosek , 23 years old

Od 20. lat nie poznałam diagnozy❗️Proszę o pomoc❗️

Urodziłam się zdrowa. Przez pewien czas rozwijałam się prawidłowo, mój stan zdrowia nie sprawiał żadnych powodów do obaw. Niestety to się chwilę później zmieniło… Gdy miałam 3 latka zachorowałam na bardzo rzadkie schorzenie – zaczęłam się przewracać, potykać o własne nogi. Przez złe oraz krzywe stawianie stóp, jedna noga stała się krótsza od drugiej. Do tego dołączyło napięcie mięśniowe, postępująca encefalopatia, porażenie kończyn dolnych i czterokończynowe... Dzięki rehabilitacji choroba na szczęście nie postępuje. Mam jednak 23 lata i moja walka nadal trwa… Razem z rodzicami szukamy ratunku, gdzie tylko się da… Nikt nie wie, co mi dolega. Podejrzenia są różne, jednak do dziś nie poznałam jednoznacznej odpowiedzi... Aktualnie leczę się w poradni chorób rzadkich w Krakowie, gdzie lekarze próbują mnie diagnozować.... Na ten moment wiem, że tylko dzięki rehabilitacji jestem w stanie zatrzymać chorobę.  W codziennym funkcjonowaniu bardzo pomaga mi rodzina i przyjaciele, za co jestem im bardzo wdzięczna. Bez nich nie byłabym w stanie poradzić sobie z wieloma czynnościami. Mieszkam z przyjaciółką, bo ze względu na chęć kontynuowania nauki, musiałam wyprowadzić się z domu rodzinnego. Wierzę, że dzięki rehabilitacji będę mniej zależna od innych. Wierzę, że dobro wraca, dlatego proszę Was o wsparcie w walce o lepsze jutro.  Każda złotówka będzie dla mnie bardzo cenna… Leczenie, rehabilitacja i specjalistyczny sprzęt ortopedyczny generują bardzo wysokie koszty! Jesteście moją nadzieją, sama nie dam rady… Chciałabym żyć normalnie, tak, jak Wy... Ania

641,00 zł ( 0.42% )
Still needed: 149 487,00 zł
Gabrysia Szuba
Gabrysia Szuba , 8 years old

Nie pozwól, by kolejna diagnoza stała się dla Gabrysi wyrocznią! Pomóż!

Razem z myślą o wynikach badań genetycznych pojawia się u nas zimny pot strachu i ścisk w żołądku. Modlimy się, by kolejna diagnoza nie stała się dla Gabrysi wyrocznią. Nasza córeczka mierzy się już z autyzmem, zaburzeniami odżywiania, niedokrwistością i niedoczynnością tarczycy. Lekarze podejrzewają jednak, że lista schorzeń się na tym nie kończy… Wśród pierwszych nieprawidłowości pojawiły się objawy autyzmu. Gabrysia nie mówiła i nie patrzyła w oczy. Później pojawiła się również wybiórczość pokarmowa oraz częste wymioty. Córeczka nie chciała przyjmować stałych pokarmów… I tak zostało do dziś – jej dieta nadal opiera się na mleku! Gdy miała 3 latka, zdiagnozowano u niej anemię, przez którą wylądowała w szpitalu na oddziale hematologii! Byliśmy załamani i przerażeni. Staraliśmy się, jak tylko mogliśmy, by zachęcić ją do jedzenia oraz przyjmowania odpowiednich suplementów diety, jednak to wciąż było za mało. Nasze wysiłki nie przynosiły żadnych efektów… Czuliśmy się bezradni. W dodatku nasilały się kłopoty rozwojowe Gabrysi. Wiedzieliśmy, że musimy szukać ich przyczyn oraz znaleźć dla córeczki pomoc. Jednak nie było nas stać na prywatną wizytę u psychiatry. Musieliśmy więc czekać na bardzo odległy termin w publicznej placówce zdrowia. Do dziś dręczy nas pytanie, czy gdybyśmy wcześniej dowiedzieli się, z czym mierzy się Gabrysia, jej życie byłoby odrobinę łatwiejsze? Niestety nigdy nie poznamy odpowiedzi. Nie możemy cofnąć czasu... Możemy walczyć tylko z tym, co tu i teraz. Córeczka ma spore trudności z mową, nie potrafi czytać, pisać, ani liczyć. Ma zaburzenia sensoryczne i lękowe i jest całkowicie niesamodzielna. Obawiamy się jednak, że najgorsze jeszcze przed nami. Lekarze poinformowali o konieczności wykonania badań genetycznych – podejrzewają u Gabrysi zespół Turnera. Każdego dnia boimy się o przyszłość. Wiemy jednak, że mimo strachu musimy walczyć o zdrowie naszej córeczki – nie możemy się poddać, ale potrzebujemy Waszej pomocy!  Leki, wizyty lekarskie, kolejne badania, dojazdy, a także specjalna dieta to koszty, które znacznie przewyższają nasze możliwości finansowe. Dlatego bardzo prosimy – otwórzcie swoje serca! Jesteście naszą jedyną nadzieją! Rodzice Gabrysi 

2 003 zł
Anna Prószyńska
Urgent!
Anna Prószyńska , 50 years old

PILNE: Nowotwór powrócił silniejszy❗️Pomóż mi go pokonać❗️

Mam na imię Ania i mam 50 lat. Jestem mamą dwójki wspaniałych dzieci. Wiodłam dobre i szczęśliwe życie. Dziś chciałabym napisać to samo, ale od ponad 4 lat moje życie to walka, walka na śmierć i życie. Dziś nie wiem, czy jej nie przegrywam… Każdy nowy rok zaczynam rutynowymi badaniami. Tak było również na początku 2019 roku. Wyniki były dobre, ale mniej więcej w połowie roku zaczął mnie niepokoić brak miesiączki. Kolejne badania odkryły przede mną druzgocącą prawdę. W październiku usłyszałam, że jestem chora – mam raka jajnika. Zaledwie miesiąc później przeszłam poważną operację usunięcia macicy wraz z jajnikami i jajowodami. Następnie przyjęłam 6 cykli chemioterapii. Niestety, rok później usłyszałam słowo, którego boi się każdy chory – WZNOWA.  Na nowo do mojej krwi zaczęła wpływać chemia – chemia, która zabija wroga, ale też mnie. Od tego dnia minęło już 3.5 roku. Czuję się coraz gorzej, brakuje mi sił. Walczę z przerzutami. Nie zamierzam się jednak poddać. Po każdym upadku podnoszę się i walczę dalej, bo mam dla kogo. Dla moich dzieci, rodziny, przyjaciół, dla siebie… Po prostu kocham życie. Żyć dalej w zdrowiu to jedyne, czego pragnę.  Niestety, chemioterapia nie wystarcza. Nie przynosi rezultatów. Aby żyć, muszę wdroży silniejsze leczenie. Dużą szansą jest dla mnie immunoterapia podawana w Niemczech. Niestety w moim przypadku leczenie to nie jest refundowane, w dodatku jest bardzo kosztowne.  Każdego dnia wstaję, by walczyć. Obiecałam sobie, że spróbuję wszystkich możliwości, że zrobię wszystko, by ocalić swoje życie. Sama jednak nie dam rady. To ogromna kwota, której nigdy nie będę w stanie zgromadzić. A czas gra na moją niekorzyść… Zbiórka jest moją ostatnią nadzieją. Proszę, jeśli możecie mi pomóc, wesprzeć wpłatą, udostępnić zbiórkę, napisać dobre słowo, będę Wam serdecznie wdzięczna. Walczę o życie – o najwyższą wartość.  Ania

32 036,00 zł ( 7.52% )
Still needed: 393 496,00 zł
Paweł Ichan
Paweł Ichan , 40 years old

Muszę zawalczyć o swoją przyszłość! Proszę, POMÓŻ!

Od urodzenia jestem osobą, która zmaga się z niepełnosprawnością. Nie znam życia, które jest proste i bezbolesne. Niestety okrutny los wciąż obdarza mnie problemami, z którymi muszę mierzyć się w pojedynkę… Zmagam się z nabytym zapaleniem splotu barkowego. Choroba bardzo wpływa na pracę mojej lewej ręki. Jest bardzo słaba, ma ograniczony zakres ruchu. Utrudnia mi to znacząco codzienne funkcjonowanie. Wymagam leczenia i intensywnej rehabilitacji, a w przyszłości prawdopodobnie też operacji ramienia. Dzięki niej mógłbym zawalczyć o normalizację ruchomości stawów ramiennych i przywrócenie prawidłowej pracy nerwów w ręce. Mam szansę na sprawną przyszłość, jednak to wszystko kosztuje majątek… Jestem tatą trójki wspaniałych pociech, które tak jak ich rówieśnicy mają swoje potrzeby. Kiedy w moim życiu pojawiły się dzieci, wszystkie trudy musiały odejść w cień. Dzieciaki były i są dla mnie najważniejsze. Wcześniej zagryzałem zęby i robiłem wszystko dla nich, aby niczego im nie brakowało. Dzisiaj wiem, że muszę zawalczyć o siebie! Dlatego z całego serca proszę o wsparcie. Nie chcę dłużej znosić cierpienia, chcę móc normalnie funkcjonować. Koszty leczenia i rehabilitacji są ogromne, ale wierzę, że z Waszą pomocą dam radę! Za każdą złotówkę – serdecznie dziękuję! Paweł

50 zł
Piotr Matusik
Piotr Matusik , 51 years old

Problemy się piętrzą, a nam brakuje już sił... Pomocy!

Piotrek jest sympatycznym, poukładanym, kochającym mężczyzną. To człowiek, który nigdy nikomu nie odmówił pomocy. Niestety teraz znalazł się po tej drugiej stronie… Przed wypadkiem mój mąż pracował i planował remont domu, miał własną firmę budowlaną, prawie nigdy nie odpuścił dnia pracy. W 2017. roku uległo to zmianie po śmiertelnym wypadku samochodowym, w którym zmarła jego mama, a on sam zaznał dużego uszczerbku na zdrowiu.  Mąż musiał się poddać intensywnej rehabilitacji, która niestety nie przyniosła zamierzonych efektów… Piotr od 25. lat mierzy się również z cukrzycą insulinozależną. Po kilku latach od wypadku zaczęły się powikłania ze stopą cukrzycową, co spowodowało konieczność amputacji wszystkich palców prawej stopy, a w lewej amputację dużego palca… Mąż ma ogromne trudności z samodzielnym poruszaniem! Jakby problemów było mało, w 2021. roku zaczęły się również kłopoty ze wzrokiem – zaćma… Piotr musiał przejść szereg zabiegów i operacji, które miały na celu poprawę jego wzroku. Udało się, jednak nie na długo… Po 2. miesiącach stracił całkowicie wzrok na prawe oko. W lewym widoczność jest bardzo mocno ograniczona… Nie jestem w stanie pracować, ponieważ muszę opiekować się mężem 24 godziny na dobę… Z tego względu nasza sytuacja finansowa jest bardzo trudna. Nie wystarczy nam na leczenie, opłaty i wydatki życia codziennego… Chciałabym poprawić nasze warunki mieszkaniowe i dostosować mieszkanie do potrzeb Piotra, jednak koszty są niewyobrażalnie wysokie… Będę bardzo wdzięczna za jakąkolwiek pomoc… Proszę, nie przechodźcie obojętnie… O niczym nie marzę bardziej, niż o sprawności mojego męża… Żona Piotra

100 zł
Karol Deszczyński
Karol Deszczyński , 11 years old

Karol cierpi na okrutną chorobę! Potrzebna pomoc!

Karol nie może biegać, jeździć na rowerze, hulajnodze… Doskonale wie, że jego dzieciństwo różni się od życia rówieśników. Jako rodzice dokładamy wszelkich starań, aby załagodzić skutki okrutnej choroby naszego dziecka… Synek od początku nie rozwijał się prawidłowo… Karol przyszedł na świat w 7. miesiącu ciąży. Gdy skończył pół roku zaniepokoiło nas, że nadal nie raczkuje, nie siada… Zmartwieni udaliśmy się po pomoc. U synka stwierdzono obniżone napięcie mięśniowe. Niezwłocznie rozpoczęliśmy rehabilitację. Dzięki regularnej terapii zdarzył się moment, na który bardzo długo czekaliśmy. W wieku 2 lat synek zaczął chodzić! Nasze szczęście zakończyło się w 2012 roku – to wtedy pojawiły się problemy z chodzeniem. Karol przewracał się, a jego chód określono jako kołyszący. Synek trafił do szpitala z podejrzeniem dystrofii mięśniowej. Konieczna była dalsza, poszerzona diagnostyka. Dopiero po kilku latach otrzymaliśmy wyniki badań, które dały ostateczną diagnozę: dystrofia mięśniowa Duchenne'a. To bardzo rzadka choroba genetyczna, która prowadzi do nieodwracalnego zaniku mięśni, aż w końcu do przedwczesnej śmierci. Nasz cały świat w jednej chwili się zawalił… Nie mogliśmy się jednak załamywać  – musimy być wsparciem dla synka. Obecnie Karol chodzi do szkoły, gdzie objęty jest wczesnym wspomaganiem rozwoju. Uczęszcza na prywatną rehabilitację, bo tylko taka jest dostępna w okolicy, w której mieszkamy i to ona może spowolnić chorobę. Pochłania to znaczną część naszego domowego budżetu. Synek bierze leki, które mają za zadanie wzmacniać siłę mięśniową. Miesięczny koszt leczenia jest naprawdę duży… Do tego dochodzą koszty suplementacji i wizyt u specjalistów. Każda wpłata to dla nas nieocenione wsparcie. Ponad wszystko zależy nam, żeby Karol miał zapewnione wsparcie, którego tak bardzo potrzebuje. Chcemy, żeby pomimo choroby jego życie było możliwie jak najlepsze. Z całego serca dziękujemy za każdą pomoc! Rodzice

2 050,00 zł ( 7.7% )
Still needed: 24 546,00 zł
Adaś Sawicki
Adaś Sawicki , 7 months old

Zrobimy wszystko, by nasz synek żył❗️ Pomóż zrozpaczonym rodzicom❗️

Wszystko zaczęło się, gdy Adaś miał 2 tygodnie. Trafiliśmy do szpitala, bo synek zachłysnął się przy karmieniu. Właśnie wtedy lekarzy zaniepokoił mały obwód główki naszego chłopczyka i zrośnięte ciemiączko. Nigdy nie sądziliśmy, że będziemy musieli zadać lekarzom to straszne pytanie: „Jak długo będzie żył nasz synek?" Adaś urodził się w 36. tygodniu ciąży przez cesarskie cięcie. To była nagła decyzja, spowodowana opętleniem pępowiną wokół szyi. Przez pierwsze dwa tygodnie po porodzie wydawało się, że wszystko jest w porządku. Lekarze sugerowali jednak cotygodniowe kontrole przyrostu obwodu głowy – dotychczas był zbyt mały... Rozpoczęliśmy niekończący się ciąg wizyt u specjalistów: lekarz rodzinny, neurolog, potem neurochirurg. W końcu zapadła diagnoza – małogłowie. Patrzyliśmy na naszego maleńkiego synka i nie mogliśmy powstrzymać łez. Wiedzieliśmy, że małogłowie wiąże się z zaburzeniami neurologicznymi, deformacjami główki, problemami z utrzymaniem równowagi. Byliśmy pełni obaw: co będzie dalej z Adasiem?  Kolejne diagnozy jeszcze bardziej nas przytłoczyły – badania potwierdziły u Adasia cytomegalię i zaburzenia słuchu. Lekarze ocenili, że na leczenie wirusa cytomegalii jest już za późno. Dziś specjaliści rozkładają ręce – pytamy ich o rokowania, o przyszłość naszego ukochanego synka, jednak nikt nie może nic obiecać.  Adaś ma także obniżone napięcie mięśniowe w ciele i aparacie mowy. Potrzebuje intensywnej, codziennej rehabilitacji. Niestety, nie mamy czasu na czekanie na refundowaną rehabilitację – musimy działać teraz, jak najszybciej, żeby synek mógł dalej się rozwijać.  Adaś jest wesołym, pogodnym dzieckiem. Serca nam pękają, kiedy myślimy, że w naszym życiu może go zabraknąć... W każdej chwili może pojawić się nowy objaw choroby, który zabierze nam synka! Szukamy pomocy w całej Polsce. Jeździmy ze wschodu na zachód, z Lublina do Katowic, potem do Warszawy. Każda godzina rehabilitacji, każda wizyta u specjalisty są dla nas ogromnym obciążeniem finansowym, ale nie możemy zaprzestać. To wszystko jest niezbędne, by jak najlepiej zaopiekować się Adasiem. Nie wiemy co nas czeka, ale musimy działać. Nie zamierzamy się poddać! Będziemy szukać pomocy wszędzie, nawet za granicą – zrobimy wszystko, żeby nasz synek żył. Błagamy, pomóżcie w walce o nasze ukochane dziecko!  Rodzice Adasia

1 966 zł

Follow important fundraisers