Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Kacper Kaźmierczak
Kacper Kaźmierczak , 7 years old

Nie możemy pozwolić, by cierpiał choć chwilę dłużej... Prosimy o pomoc!

Nasz synek urodził się zdrowy… Rozwijał się prawidłowo i nic nie wskazywało, że niedługo później cały nasze życie wywróci się do góry nogami… Proszę, przeczytaj naszą historię. Zupełnie niespodziewanie Kacper zaczął tracić wszystkie umiejętności, które wcześniej nabył… Przestał mówić, reagować na imię i otoczenie. Zaczęły się też pojawiać zachowania agresywne… Nasz świat legł w gruzach… Rozpoczęliśmy intensywną diagnostykę, by poznać źródło tych nieprawidłowości. Wówczas zdiagnozowano u Kacperka całościowe zaburzenia rozwoju. Musieliśmy natychmiast zacząć działać! Synek jest pod opieką wielu specjalistów, którzy starają się robić wszystko, by jego sprawność i funkcjonowanie były na jak najwyższym poziomie. Nie jest łatwo. Wszystkie zajęcia i terapie, które są niezbędne, znacząco obciążają nasz budżet. Jesteśmy zmuszeni poprosić o pomoc… Największą trudnością w codziennym funkcjonowaniu synka jest CAŁKOWITY BRAK MOWY. Tak bardzo pragniemy wreszcie usłyszeć jego pierwsze słowa… Niestety, z jego ust wydobywa się jedynie przerażający płacz i krzyk – to jedyny sposób, w jaki Kacper może wyrazić swoje emocje. Synek funkcjonuje i rozwija się zupełnie inaczej niż inne dzieci. Jego układ nerwowy tonie w liczbie bodźców, które dopływają do niego każdego dnia, w każdym momencie, ze zwielokrotnioną siłą. To jest strasznie męczące i prowadzi do ataków agresji, które nierzadko kończą się autoagresją. Wtedy Kacper gryzie się w nadgarstki. O niczym nie marzymy bardziej, niż o zdrowiu naszego synka. Z Waszym wsparciem jest nadzieja, że będzie funkcjonował lepiej, że będzie mógł pobawić się z braciszkiem, powiedzieć tak bardzo przez nas wyczekiwane „Kocham Cię mamo, tato…”. Bardzo prosimy o pomoc! Rodzice

60 zł
Szymon Kur
Urgent!
Szymon Kur , 5 months old

Ukochane serduszko nie może przestać bić❗️Na ratunek Szymonkowi❗️

Wiecie, co jest najgorsze w walce z chorobą? To, że cierpi dziecko, które kompletnie nie wie, dlaczego tak się dzieje. Podchodzę, ocieram łzy, całuję w czoło i pocieszam. To jedyne co mogę zrobić. Jestem przy nim i będę zawsze.  Gdy po raz pierwszy usłyszeliśmy, że nasz synek prawdopodobnie ma ciężką wadę serca, był jeszcze w brzuszku. To było dla nas duże zaskoczenie. Cała ciąża przebiegła prawidłowo. Dopiero w 30. tygodniu ciąży usłyszeliśmy, że z serduszkiem naszego synka jest coś nie tak. Nie wiedzieliśmy czego mamy się spodziewać. Najpierw udaliśmy się do kardiologa w Gdańsku, Gdyni, następnie do Warszawy… Każda diagnoza różniła się od siebie. Od lekarzy słyszeliśmy, że z synkiem jest bardzo źle, że musimy być przygotowani nawet na najgorsze po porodzie. Następnie udaliśmy się do Łodzi, gdzie otrzymaliśmy iskierkę nadziei dla Szymusia. To tam zdecydowałam się urodzić Szymka. Wraz z naszą 5-letnia córką, przeprowadziliśmy się do Łodzi na najbliższe miesiące, abym po porodzie mogła być każdego dnia w szpitalu u synka. Na co dzień mieszkamy w Wejherowie, dlatego codzienne odwiedziny byłyby niemożliwe.  Choć wiedzieliśmy już, że musimy być gotowi na wszystko, trudno było się nam z tym pogodzić. Tak naprawdę nie wiedzieliśmy nic. Nikt z lekarzy nie potrafił jasno określić, co będzie działo się po porodzie. Słyszeliśmy różne słowa, czasem zbyt trudne do pojęcia… Kolejne tygodnie oczekiwania nie były już radosne. Niepewni niczego czekaliśmy na Szymonka. Synek przyszedł na świat 9 listopada 2023 roku w 37. tygodniu ciąży. Poród również był zaskoczeniem, ponieważ podczas badania KTG lekarze zauważyli brak pulsu dziecka. Małemu groziła zamartwica, konieczna była natychmiastowa cesarska. Gdy przez 9 miesięcy nosisz pod sercem swoje maleństwo, jedyne czego pragniesz po porodzie, to w końcu wziąć je na rączki i przytulić do siebie. Ja nie miałam tej szansy. Szymonka od razu zabrano na Oddział Intensywnej Terapii Wad Wrodzonych, gdzie spędził kolejne 40 dób. Podpięty do masy kabli, pikających maszyn walczył o każdy dzień.  Badania i poszerzona diagnostyka odkryły u małego ubytek w przegrodzie międzykomorowej, ubytek w przegrodzie międzyprzedsionkowej, LVOTO, izomeryzm lewoprzedsionkowy, obwodowe zwężenie tętnic płucnych, bradykardia, zespół heterotaksji, nieprawidłowy spływ żył płucnych, wątrobowych oraz systemowych, niezgodność przedsionkowo-komorowa, przesunięcie aorty znad ubytku, prawostronny łuk aorty, sinica, dekstrokardia, odwrócenie trzewi, co oznacza, że Szymon ma wszystkie narządy w odbiciu lustrzanym, ponadto serduszko ma po prawej stronie. Ma także zdiagnozowaną nerkę podkowiastą, polisplenię i łojotokowe zapalenie skóry.  Gdy wróciliśmy do domu, konsultowaliśmy wadę Szymona z innymi kardiologami i kardiochirurgami. Znaczna część lekarzy, mówi nam o sercu jednokomorowym. Szymonek musi przejść bardzo pilną operację. Jako rodzice, zaczęliśmy szukać pomocy za granicą. Po przesłaniu dokumentacji medycznej otrzymaliśmy wiadomość, że jest szansa dla naszego synka na serce dwukomorowe w Genewie!  Szymon stale jest monitorowany poprzez pulsoksymetr. Zostało wprowadzone leczenie farmakologiczne, które ma zmniejszyć jego wysiłek oddechowy. Wciąż jednak odnotowujemy u niego bardzo niskie saturacje. Mieści się pomiędzy 83% a 84%. Jest pod stałą opieką wielu specjalistów, między innymi kardiologów, neurologopedy, osteopaty oraz fizjoterapeuty.  Największą nadzieję na serce dwukomorowe daje nam operacja w Genewie, dlatego jesteśmy teraz tu i prosimy o pomoc. Bez Was nie jesteśmy mu w stanie tego zapewnić, gdyż koszty przekraczają nasz budżet.  W imieniu moim, mojego męża, naszej córeczki oraz naszego serduszkowego wojownika z całego serca prosimy o każde możliwe wsparcie. To nasza jedyna szansa, bez tej operacji serce Szymonka może zamilknąć… Paula, mama 

33 110,00 zł ( 2.07% )
Still needed: 1 562 635,00 zł
Nadia Graczkowska
Urgent!
Nadia Graczkowska , 9 years old

Organizm Nadii odrzucił już jeden przeszczep... Trwa walka, by kolejny był udany!

Dzieciństwo Nadii diametralnie różni się od życia jej rówieśników. Choroba znacznie utrudnia jej codzienne funkcjonowanie – Nadia nie może chodzić do szkoły, spędzać czasu z koleżankami i kolegami. Córka większość czasu spędza w szpitalnych murach, a naszym największym marzeniem jest, żeby w końcu mogła normalnie żyć. Droga do diagnozy była długa i trudna… W 2016 roku córka trafiła do szpitala. Tam po raz pierwszy miała przetaczaną krew. Szereg badań nic nie wykazał, jednak hemoglobina wciąż była niska i san Nadii się pogarszał. Lekarze zaczęli podejrzewać białaczkę – biopsja wykluczyła jednak nowotwór. Gdy córka miała 2-latka, otrzymaliśmy prawidłową diagnozę. Nie byliśmy na to przygotowani… Czarno na białym napisane było: niedokrwistość Diamonda-Blackfana. Dlaczego akurat nasza córeczka? Tego pytania nie przestaniemy sobie zadawać… Niedokrwistość Diamonda-Blackfana to rzadka wrodzona choroba, objawiająca się niewydolnością szpiku kostnego. Córeczka w wieku 4 lat musiała przejść przeszczep szpiku. Poszukiwania dawcy zajęły aż pół roku. Mieliśmy nadzieję, że najgorsze już za nami. Niestety, był to dopiero początek naszej walki. Po 10 dniach Nadia ponownie trafiła do szpitala. Chimeryzmy wykazywały, że proporcje szpiku zaczynają się zmieniać, na niekorzyść dawcy. Po pół roku nastąpiło odrzucenie szpiku dawcy, Nadia musiała mieć ponownie przetaczaną krew. Kolejne pięć lat spędziliśmy na nieustannym, comiesięcznym przetaczaniu krwi. W końcu lekarze zasugerowali kolejny przeszczep. Nie da się opisać słowami strachu, jaki nam towarzyszył. Wiedzieliśmy jednak, że musimy podjąć to ryzyko. Pod koniec 2023 roku córka przeszła drugi przeszczep szpiku. Przed przeszczepem córce podano chemię i niestety straciła swoje piękne włoski. Nadia w szpitalu spędziła ponad 5 tygodni, a my każdego dnia z niecierpliwością wyczekiwaliśmy szczęśliwego zakończenia. I tym razem go nie otrzymaliśmy. Nasz koszmar się powtórzył! Proporcje szpiku ponownie zaczęły zmieniać się na niekorzyść dawcy… Nie mogliśmy w  to uwierzyć! Niestety, do listy naszych problemów dołączył wirus cytomegalii. To rodzaj wirusa, który może zostać przeniesiony właśnie na skutek przetaczania krwi. Nadia znów musiała zostać na oddziale. Córka zaczęła otrzymywać lek, a jej organizm walczyć z wirusem. Nie był to jednak koniec naszych problemów… Nie dość, że szpik dawcy walczy ze szpikiem Nadii, to jeszcze Nadia walczy z graftem skórnym. Pod koniec marca na ciele córeczki pojawiła się wysypka, skóra wyglądała, jakby była poparzona. Obecnie Nadia przechodzi zabiegi fotoferezy, która polega na naświetlaniu krwi i ma pomóc zwalczyć graft. Jesteśmy załamani, jednak nie tracimy nadziei. Naszą ostatnią nadzieją na to, że szpik się przyjmie, jest przeszczep komórek macierzystych. Jednak ta metoda leczenia nie jest refundowana, a kwota do zebrania ogromna! Czas również nie jest naszym sprzymierzeńcem… Im szybciej zaczniemy działać, tym większe szanse na powodzenie. Nie chcemy myśleć o tym, co będzie, gdy szpik po raz kolejny zostanie odrzucony. Nie dopuszczamy do siebie takiego scenariusza. Zrobimy wszystko, żeby dać naszej córeczce największe szanse na wyzdrowienie. Z całego serca prosimy Was – wesprzyjcie nas w tej walce.  Rodzice

10 190,00 zł ( 6.56% )
Still needed: 144 917,00 zł
Kamil Sitek
Kamil Sitek , 12 years old

Naszego syna zaatakował NOWOTWÓR❗️ Wesprzyj Kamila w walce❗️

Nasz syn Kamil od zawsze kochał sport. Dotychczas z zamiłowaniem trenował piłkę nożną i siatkówkę, co sprawiało mu ogromną radość. Pewnego dnia dostaliśmy jednak niepokojącą uwagę od trenera. Zauważył, że Kamil bardzo szybko się męczy. To było dosyć dziwne, przecież nasz syn prowadził bardzo aktywny tryb życia! W grudniu Kamil zachorował na grypę, po której pozostał kaszel, który utrzymywał się u niego przez dłuższy czas. Wzbudziło to nasze zaniepokojenie, dlatego niezwłocznie udaliśmy się na konsultację lekarską. Po licznych wizytach u wielu pediatrów nie rozpoznano żadnej choroby. W międzyczasie wykluczyliśmy alergię i astmę. Nie poddawaliśmy się jednak w szukaniu przyczyny uporczywego kaszlu syna. Udaliśmy się do pulmonologa, który z podejrzeniem zapalenia płuc, skierował nas na oddział pulmonologiczny do szpitala w celu wykonania bardziej rozbudowanej diagnostyki. Po prześwietleniu RTG wykryto guza śródpiersia. Nie mogliśmy w to uwierzyć!  W trybie natychmiastowym przekierowano nas do Szpitala Onkologii Dziecięcej w Łodzi, gdzie Kamil został ponownie dokładnie przebadany. Diagnoza, którą otrzymaliśmy brzmiała jak wyrok. Okazało się, że Kamil ma NOWOTWÓR, a dokładniej Chłoniaka Hodgkina!  Syn niezwłocznie musiał zostać poddany chemioterapii. Jego stan był bardzo zaawansowany. Guz był tak duży, że uciskał tchawicę Kamila, przez co nie mógł normalnie oddychać. Lekarze z całych sił walczyli o nasze dziecko. A my nadal nie mogliśmy pogodzić się z tą rozrywającą nasze serca, nową rzeczywistością!  Patrzyliśmy jak nasz syn dzielnie przyjmuje kolejne dawki palącego jego żyły specyfiku. Błagaliśmy okrutny los, aby to wszystko szybko się skończyło! Po pierwszych dwóch tygodniach Kamil stracił wszystkie włosy. Z całych sił walczyliśmy o jego dobre samopoczucie, żeby w tym najgorszym czasie nie czuł się samotny i nie myślał tylko o chorobie. Na szczęście Kamil pierwszy blok chemioterapii przeszedł dobrze. Miał gorsze chwile, które przezwyciężył. Dziś czekamy na kolejne jej podania i martwimy się, jak one przebiegną. Od dnia diagnozy nasze życie zmieniło się nie do poznania. W aucie zawsze mamy spakowaną walizkę na wypadek, gdyby stan naszego syna gwałtownie się pogorszył. Niestety w tym trudnym czasie nie możemy skupić się wyłącznie na chorobie Kamila. Kolejnym problemem są koszty, które z dnia na dzień coraz bardziej nas obciążają.  Dlatego musimy prosić o pomoc! Leczenie, rehabilitacja, suplementacja, dojazdy do szpitala i wizyty u specjalistów to tylko część potrzeb, z którymi musimy się mierzyć. Jesteśmy dopiero na początku tej niezwykle trudnej drogi, ale wiemy, że musimy przygotować się na nie jeden nieoczekiwany zwrot akcji. Jeśli możesz – proszę wesprzyj nas w tej nierównej walce! Rodzice Kamila

55 002,00 zł ( 103.4% )
Nina Strzebińska
Nina Strzebińska , 3 years old

Zespół Retta kontra nasza mała córeczka❗️Pomocy❗️

Nasza córeczka urodziła się zdrowa. Nic nie wskazywało, że wystąpią u niej jakiekolwiek problemy zdrowotne… Niestety po ukończeniu 5. miesiąca życia zaczęło się z nią dziać coś bardzo złego. Zaczęliśmy szukać źródła tych nieprawidłowości… Przeprowadziliśmy szereg badań, jednak żadne z nich nie dawało nam odpowiedzi. W końcu podjęliśmy decyzję o przeprowadzeniu kosztownych badań genetycznych, które na szczęście doprowadziły nas do diagnozy. Bez Waszej pomocy to nie byłoby możliwe. Dziękujemy! U naszej Niny zdiagnozowano zespół Retta… To schorzenie neurologiczne wpływające na funkcjonowanie całego organizmu. Byliśmy załamani, ale musieliśmy natychmiast rozpocząć walkę o sprawność córki! W końcu wiedzieliśmy, kto jest naszym przeciwnikiem! Poza tym Nina cierpi również na zaburzenia metaboliczne, wodogłowie nieaktywne i opóźnienie rozwoju psychoruchowego. Wymaga ciągłych rehabilitacji, wizyt lekarskich i przyjmowania leków. To wszystko jest bardzo kosztowne! Te wydatki, choć są niezbędne, znacząco obciążają nasz domowy budżet. Sami nie damy rady! Córeczka sama nie siedzi, nie chodzi, nie je... Wymaga stałej opieki i wsparcia, bo tylko to daje jej szansę! Jesteśmy pełni nadziei, że uda się poprawić funkcjonowanie naszej Niny. Cieszymy się, że wyniki badań dały nam jednoznaczną odpowiedź, dzięki czemu wiemy, jak działać! Wasze wsparcie jest niezbędne… Prosimy – otwórzcie swoje serca ponownie! Jesteście naszą nadzieją! Rodzice

407 zł
Jakub Motyliński
Urgent!
Jakub Motyliński , 12 years old

Rano jak zawsze poszedł do szkoły – wieczorem leżał już na dziecięcej onkologii❗️Ratunku❗️

8 grudnia 2023 roku to data, której nigdy nie zapomnimy. To właśnie wtedy dowiedzieliśmy się, że nasz synek jest w śmiertelnym niebezpieczeństwie. To właśnie tego dnia Kuba wyszedł rano do szkoły jak zupełnie zdrowy chłopiec, a wieczorem leżał już na dziecięcej onkologii – miejscu, które przypomina piekło na ziemi. Gdy otrzymałam telefon z prośbą o odebranie synka ze szkoły z powodu złego samopoczucia, nie przeszło mi przez myśl, że może to być początek naszego koszmaru. Od razu pojechaliśmy do lekarza na badania, a pierwsze podejrzenia padły na infekcję wirusową. W końcu jeszcze wczoraj Kuba czuł się dobrze i był na treningu, a rano maszerował do szkoły.  Niestety, wyniki badań były wstrząsające i bezlitosne. Natychmiast trafiliśmy do szpitala. „Wasz syn ma białaczkę” – te słowa onkologa sprawiły, że serca zamarły nam na ułamek sekundy, a gardła zacisnęły się z przerażenia. Nagle wokół nas zrobiło się bardzo ciemno i cicho.  Chcieliśmy płakać i wyć z rozpaczy, lecz wiedzieliśmy, że nie możemy się załamać. Trwał wyścig z czasem i musieliśmy być silni – dla Kuby. Przez żyły syna popłynęły pierwsze dawki chemioterapii. W momencie diagnozy miał zaledwie 12 lat.  Życie naszej rodziny podzieliło się na dwie części: w szpitalu Kuba i tata, który musiał zrezygnować z pracy, by przy nim być, a w domu mama z młodszym synkiem, Adasiem. Z każdym kolejnym cyklem chemii pojawiało się coraz więcej skutków ubocznych, a Kuba stawał się coraz słabszy. Codziennie widzieliśmy, jak syn walczy z mdłościami i jak z jego głowy wypadały kolejne włosy. Obecnie Kuba zakończył 4 cykle chemii i oczekuje na rozpoczęcie chemioterapii podtrzymującej. Niezbędny jest także przeszczep szpiku, nie ma jednak zgodnego dawcy. Początkowo ogromną nadzieją był Adaś – młodszy braciszek Kuby. Niestety, pomimo zgodności nie może on zostać dawcą. W ostatnim momencie kwalifikacji okazało się, że podobnie jak jego starszy brat, Adaś ma cukrzycę. To był dla nas ogromny cios – kolejna diagnoza u jednego z naszych dzieci oraz utrata szansy na przeszczep u drugiego. Znowu musimy czekać na cud – na znalezienie dawcy szpiku. Wszystkie koszty związane z leczeniem Kuby, dojazdami do szpitala i rehabilitacją po przeszczepie są ogromne. Nie jesteśmy w stanie udźwignąć ich samodzielnie – zwłaszcza gdy oboje musimy być teraz z naszymi dziećmi. Jedyne czego chcemy, to by Kuba wyzdrowiał. Wszystko inne straciło dla nas znaczenie. Codziennie przed zaśnięciem marzymy o chwili, w której ten koszmar się już skończy. Marzymy, by Kuba był już w domu z nami i swoim młodszym braciszkiem. Prosimy, pomóż nam spełnić to marzenie.  Rodzice Kuby

6 570 zł
Amelka Wilman
Amelka Wilman , 10 years old

Trwa walka o sprawność Amelki! Potrzebna pomoc!

Lista diagnoz mojej Amelki jest długa… Pomimo trudności, które spotykamy każdego dnia, starałam się zapewniać jej możliwie jak najlepsze funkcjonowanie. Niestety sama nie damy rady. Proszę o pomoc! Córeczka cierpi na hipoglikemię, niedoczynność przysadki i autyzm atypowy. Ma też wrodzoną wadę serca.  Amelka wymaga specjalistycznej diety i przyjmowania hormonów, ze względu na to, że jej wzrost jest znacznie niższy, niż rówieśników.  Pod koniec zeszłego roku córeczka zupełnie przestała rosnąć. Prognozowany przez endokrynologa wzrost końcowy wynosił zaledwie 144 cm. Niestety prócz niedoboru hormonu wzrostu u Amelki wystąpiło też przedwczesne dojrzewanie, które spowodowało przyspieszenie wieku kostnego. Przez niedobór hormonu wzrostu nasilały się też napady hipoglikemii. Odkąd podajemy Amelce hormon wzrostu – nie miała ani jednego napadu hipoglikemii. Dzięki poprzedniej zbiórce udało się uzbierać środki na półroczne leczenie hormonem wzrostu. Początkowa dawka wystarczyła nam na 1,5 miesiąca, niestety teraz pojawiła się konieczność zwiększenia dawki… Jest to dla mnie koszt zupełnie nieosiągalny, ponieważ ze względu na częste choroby Amelki i liczne wizyty u wielu specjalistów, nie jestem w stanie podjąć pracy. Utrzymujemy się głównie ze świadczenia pielęgnacyjnego… Wiem, że już raz otworzyliście dla nas swoje wielkie serca, jednak nadal potrzebujemy pomocy… Zdrowie i sprawność Amelki są dla mnie najważniejsze… Aby córeczka miała szansę na jak najlepsze funkcjonowanie, potrzebuje rocznego leczenia hormonem wzrostu, licznych terapii i zajęć rehabilitacyjnych. To wszystko generuje ogromne koszty! Bardzo proszę o pomoc… Amelka jest bardzo pogodną dziewczynką. Uwielbia zwierzęta, pływanie i wspinaczki. Interesuje się też ratownictwem medycznym. Chciałabym uchylić jej nieba. Z Twoją pomocą córeczka dostanie szansę na lepszą przyszłość! Mama Amelki

1 200,00 zł ( 2.01% )
Still needed: 58 341,00 zł
Nikodem Maciejewski
Nikodem Maciejewski , 4 months old

Maleńki skarb z poważną wadą serduszka – Pomagamy Nikosiowi❗️

Nikoś przyszedł na świat w 37 tygodniu ciąży. W jednej chwili wszystko było dobrze, a w drugiej musiał zostać przewieziony do innego szpitala. Jego saturacja spadała, a moje serce zamarło w przerażeniu. Nikt nie przewidywał, że ten maleńki skarb urodzi się z poważną wadą serduszka.  Szpital na Żwirkach i Wigurach w Warszawie stał się dla nas drugim domem przez pierwszy miesiąc. Codzienne rozłąki z pozostałymi dziećmi, walka o dokładną diagnozę, pierwszy zabieg, który niestety nie przyniósł oczekiwanego skutku. Potem operacja, która uratowała życie mojemu dziecku, a z nią siedem długich godzin oczekiwania pod drzwiami sali operacyjnej, siedem godzin nieskończonych obaw i strachu. Obecnie jesteśmy już w domu. Czasem wydaje mi się, że dni błąkania się po szpitalnych korytarzach są tylko koszmarem, o którym możemy już zapomnieć, ale walka wciąż trwa. Regularne wizyty kontrolne, leki, rehabilitacja, nieustanne dojazdy do Warszawy połączone z kosztami lekarzy – to wszystko jest jak najbardziej realne. Serduszko Nikosia chce bić. Mimo trudności, mimo tak trudnych początków. W każdym z tych malutkich uderzeń słyszę jego siłę i determinację. Chociaż jest jeszcze taki malutki, to on jest moim Bohaterem. Dlatego dzisiaj zwracam się do Was z gorącą prośbą o wsparcie. Otwieram tę zbiórkę, aby pomóc Nikosiowi. Mój syn potrzebuje kolejnych operacji serca zaplanowanych, gdy będzie miał ponad roczek. Do tego czasu każda złotówka, każdy gest dobroci, ma ogromne znaczenie. Proszę, dołączcie do nas w tej walce o serduszko Nikosia. Dajcie nam nadzieję na lepszą przyszłość. Magdalena, mama

285 zł
Igor Cichocki
Igor Cichocki , 3 years old

Igorek potrzebuje wsparcia w walce z wieloma przeciwnikami! POMÓŻ!

Mój synek Igor nie miał prostego startu. Już podczas porodu pojawiło się u mojego dziecka wiele komplikacji, które przełożyły się na jego późniejsze problemy zdrowotne. Doszło do powikłanego zachłyśnięcia wodami płodowymi. Po dwóch tygodniach u Igorka stwierdzono asymetrię i wzmożone napięcie mięśniowe. Natomiast gdy synek skończył roczek, okazało się, że jego rozwój jest znacznie opóźniony… Igorek miewał stany zawieszenia, bujał się do przodu i do tyłu, późno nauczył się siadać, raczkować czy chodzić. Gdy synek miał zaledwie 2-latka, specjaliści zdiagnozowali u niego autyzm dziecięcy. Byłam przerażona, ponieważ tego nie da się wyleczyć! Synek musi uczestniczyć w licznych terapiach, aby mieć szansę dogonić swoich rówieśników. Mimo wieku Igorek nadal ma problem z komunikowaniem się. Jest dzieckiem niemówiącym i niedosłyszącym. Musi być pod stałą kontrolą specjalistów: alergologa, endokrynologa, audiologa, neurologa, genetyka, gastrologa, laryngologa, psychologa i psychiatry. Niestety na naszej drodze pojawia się wciąż wiele trudności, a jedyne, o czym marzę, to aby Igorek miał zapewnioną potrzebną pomoc. Pragnę by synek mógł w przyszłości samodzielnie funkcjonować. Wiem, że czasy mamy trudne i bardzo niepewne, dlatego nie proszę o wiele. Naprawdę, każdy, nawet najmniejszy gest wsparcia ma dla nas znaczenie! Problemów nie brakuje, koszty każdego dnia rosną, a ja codziennie stoję na placu wojny w pojedynkę. Przede mną wiele lat walki o jego zdrowie i sprawność, dlatego całym sercem proszę Cię o wsparcie! Wiem, że tylko z Twoją pomocą dam radę! Natalia, mama Igora

801 zł

Follow important fundraisers