Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Sandra Bekierz
Urgent!
Sandra Bekierz , 34 years old

Trwa dramatyczna walka o życie Sandry❗️Potrzebna PILNA pomoc❗️

Nigdy nie sądziłem, że można tak się bać… Mieliśmy żyć długo i szczęśliwie… Mamy wspólne marzenia i z każdym dniem realizowaliśmy rodzinne plany. Dzisiaj to wszystko nie ma żadnego znaczenia. Właśnie toczymy nierówną walkę z okrutnym przeciwnikiem i czasem... Moja żona może umrzeć, a ja mogę stracić cały mój świat. Sandra ma 34 lata. Jest kochaną żoną i mamą trójki wspaniałych dziewczyn: Oliwki, Amelki i Zuzi, a także towarzyszką jej ulubienicy – owczarka Luny. Nikt z nas nie mógł przeczuwać tragedii, jaka już za chwilę miała wkroczyć w nasze życie. 13 grudnia 2023 roku Sandra odebrała rutynowe wyniki z badania krwi, które wskazywały na nieprawidłowości. Natychmiastowo wykonane USG jamy brzusznej odkryło przed nami okrutną prawdę, na którą nikt z nas nie był gotowy – Sandra ma guza wątroby. Kolejne badania, w tym tomografia komputerowa, potwierdziła przypuszczenia lekarzy. Wynik zabrał nam grunt pod nogami: RAK, złośliwy rak IV stopnia, nowotwór przewodów żółciowych wewnątrzwątrobowych z przerzutami do miednicy, kręgosłupa i żeber oraz limfodenopatia węzłów chłonnych. Usłyszałem, że życie mojej kochanej żony i mamy naszych dzieci, jest w śmiertelnym zagrożeniu! Byłem przerażony. Jak to możliwe, że nic wcześniej nie zauważyliśmy? Dlaczego akurat ona? W głowie miałem tysiące pytań, na które nie mogłam znaleźć odpowiedzi... Niestety, w naszym mieście nie było ratunku dla mojej żony, dlatego musieliśmy poszukać pomocy gdzieś indziej. Natychmiast rozpoczęliśmy leczenie się w Gdańsku. Sandra przyjmuje chemioterapię systemową, która niestety nie przynosi oczekiwanych rezultatów. Dodatkowo w swoją dietę musi włączyć żywienie przeznaczenia medycznego, suplementacje wspomagające wycieńczony organizm oraz odbywać szereg konsultacji specjalistów i być pod opieką psychologa. To wszystko nie jest refundowane z NFZ. W dodatku dojazd do położonego 600 kilometrów od naszego miejsca zamieszkania szpitala i związane z tym wysokie koszty dojazdu i zakwaterowania bardzo obciążają nasz budżet.  Nie mogłem jednak stać bezczynnie i patrzeć na to, jak moja żona umiera... Jak każdego dnia zastanawia się, czy dożyje jutra. Czy doczeka Komunii córki, czy będzie mogła zaprowadzić dzieci 1 września do szkoły... Widzę jej cierpienie każdego dnia i nie ma we mnie na to zgody. Przecież gdzieś musi być ratunek dla mojej żony, to było aż wręcz niedorzeczne... Zaczęliśmy szukać pomocy w innych państwach. W końcu się udało! Dostaliśmy odpowiedź z Izraela z kliniki, która jest pionierem w leczeniu nowotworów. Usłyszeliśmy, że istnieje szansa na leczenie dla Sandry, niestety ta szansa ma ogromną cenę. Klinika w Izraelu musi przeprowadzić badanie molekularne, które polega na znalezieniu uszkodzonego genu, aby dobrać do niego odpowiedni protokół leczenia. Jest to leczenie celowane bezpośrednio w uszkodzony gen, dzięki czemu szanse na to, że moja żona przeżyje, są naprawdę duże. Musimy skorzystać z tej szansy. Wydałem już wszystkie oszczędności życia, by ratować Sandrę. 21 kwietnia wylatujemy do Izraela na badania. Sam koszt badań i przelotu to kwota ponad 40 tysięcy złotych. Całe leczenie w zależności od protokołu może opiewać na kwotę ponad półtora miliona złotych. Równocześnie chcemy rozpocząć leczenie uzupełniające w Niemczech, by jak najsilniej zadziałać na naszego przeciwnika. Koszt leczenia opiewać może w granicach miliona złotych. To wstępne założenia, ale już teraz to ogromne sumy, których nigdy nie będę w stanie zgromadzić... Proszę, choć nie jest mi łatwo... Proszę o pomoc. Każde wsparcie, złotówka, udostępnienie zbiórki są w tym przypadku nie na wagę złota, lecz życia! Muszę ratować żonę przed śmiercią, muszę, nim choroba wyrwie ją z objęć naszych ukochanych dzieci...  Paweł, mąż Sandry ➡️ Wspieraj Sandrę poprzez licytacje na Facebooku – Wola życia, której nie złamie rak!!!

250 320,00 zł ( 7.84% )
Still needed: 2 941 170,00 zł
Michał Hajdas
Michał Hajdas , 40 years old

Pomóż nam odzyskać Michała! Tak bardzo nam go brakuje...

Michał zawsze był zdrowym i silnym mężczyzną. Dla wszystkich, którzy go otaczają starał się być wspierający, pozostawał pełen pasji i wiary w ludzi. Wtedy nagle spotkała go wielka tragedia! Tego dnia nie obierał telefonów. Tata wraz z bratem pojechali sprawdzić, czy wszystko z nim dobrze. Kiedy znaleźli Michała nieprzytomnego na podłodze, nie było chwili do stracenia! Pogotowie niezwłocznie zabrało go do szpitala. Okazało się, że w wyniku utraty minerałów Michał stracił przytomność, a przez niedotlenienie doszło do uszkodzenia mózgu. Lekarze musieli walczyć o jego życie! Choć minęło już wiele tygodni Michał nadal jest w śpiączce. A my każdego dnia, błagamy okrutny los tylko o jedno, żeby do nas wrócił! Lekarze dają Michałowi szansę na odzyskanie zdrowia i sprawności, jednak musi zostać pilnie poddany wielopłaszczyznowej, specjalistycznej rehabilitacji. Niestety koszty są ogromne, miesięcznie przekraczają kwotę 30 tysięcy złotych, dlatego musimy prosić o pomoc... Wiemy, że nie po to znaleźliśmy go wciąż żywego, żeby dziś odpuścić. To cud, że Michał żyje, dlatego nie możemy się poddać. Prosimy pomóż mu i całej nasze rodzinie zrealizować kolejny cud – by Michał odzyskał świadomość i aktywność ruchową! Rodzina Michała

7 964,00 zł ( 2.07% )
Still needed: 375 015,00 zł
Wiktorek Franczak
Urgent!
10 days left
Wiktorek Franczak , 16 months old

PILNE❗️Czy mamy odwiedzać kolejny grób...? 16 milionów za życie Wiktorka - URATUJ NASZEGO SYNKA!

Kilka miesięcy temu skończył się nasz świat… 11 października dowiedzieliśmy się, że Wiktorek - nasz malutki synek - cierpi na dystrofię mięśniową Duchenne’a, ciężką chorobę genetyczną. Jest to choroba, która stopniowo atakuje mięśnie dziecka, począwszy od szkieletowych, po serce i płuca, co czyni ją śmiertelną. Pacjenci dożywają średnio 20. roku życia… Wiemy już, że w naszej rodzinie były już 3 przypadki takiej choroby i każda z nich kończyła się śmiercią. Jesteśmy przerażeni  i szukamy pomocy, gdzie się da, bo inaczej będziemy patrzeć, jak nasz synek umiera… Mama Wiktorka: Jestem najmłodsza z rodziny. Bracia byli ode mnie kilkanaście lat starsi. Byłam dzieckiem, gdy zmarli. Najlepiej pamiętam Adama… Odkąd pamiętam, poruszał się na wózku inwalidzkim. To było 30 lat temu. Wtedy nie wiedziano, co im dolega. Lekarze uznali, że to zanik mięśni… Mam jeszcze dwie siostry i brata, mają już dzieci, wszyscy jesteśmy zdrowi. Razem z mężem również bardzo chcieliśmy mieć dziecko. Dwie kreski na teście ciążowym były spełnieniem naszych marzeń o rodzinie… Potem okazało się, że będziemy mieć synka. Chciałam tylko jednego - tego, że był zdrowy. Przez całe życie myślałam, że moja rodzina naznaczona jest piętnem SMA. Z nadzieją obserwowałam więc rozwój medycyny, która wprowadziła rozwiązania, by leczyć tę chorobę - terapię genową, badania przesiewowe… Dzień, w którym otrzymaliśmy wynik badań, że synek nie ma SMA, był dla nas najpiękniejszy na świecie. Myśleliśmy, że nie czyha na niego już żadne niebezpieczeństwo. Tata Wiktorka: Gdy urodził się synek, oszaleliśmy na jego punkcie. Przez 5 miesięcy cieszyliśmy się zdrowym dzieckiem… Synkowi w pewnym momencie zaczęły dokuczać kolki. Pediatra na wszelki wypadek wysłał nas do szpitala. Tam Wiktorkowi zrobiono szereg badań, w tym zmierzono poziom CK - kinezy kreatynowej. Wyszedł ponad 300 razy wyższy, niż miałoby to miejsce w przypadku zdrowego dziecka… To był szok… Lekarze zapytali nas, czy w rodzinie były jakieś choroby mięśni. Kiedy usłyszeliśmy to pytanie, zmroziło nas ze strachu… Gdy lekarze dowiedzieli się o zmarłych braciach żony, skierowano synka na dodatkowe badania. Mama Wiktorka: Czekaliśmy na wynik badania genetycznego jak na ścięcie. Nic jednak nie wykazało, a w naszych sercach pojawiła się nadzieja, że to Wiktor jest jednak zdrowy… Lekarze zdecydowali o kolejnym badaniu genetycznym, robionym inną metodą. Tym razem odpowiedź była jednoznaczna i brutalna. 11 października dowiedzieliśmy się, że Wiktorek cierpi na dystrofię mięśniową Duchenne’a. Na tę chorobę zapewne cierpieli też moi bracia - niestety ciężko dotrzeć do jakiejkolwiek dokumentacji medycznej sprzed 30-40 lat… Mięśnie naszego synka słabną i umierają. Dystrofia mięśniowa Duchenne'a jest rzadką chorobą, atakuje jednego na trzech tysięcy chłopców. Gdyby Wiktorek urodził się dziewczynką, byłby zdrowy… Niestety przegrał w genetycznej loterii. Choroba prowadzi do osłabienia i powolnego rozpadu mięśni, najpierw tych odpowiedzialnych za poruszanie, potem za przełykanie i oddychanie, następnie prowadząc do śmierci. Chłopiec trafia na wózek inwalidzki, a potem pod respirator… Moi bracia w chwili śmierci byli nastolatkami. Jeśli nic nie zrobimy, taki los czeka również Wiktorka. Za kilkanaście lat pochowamy z mężem własne dziecko. Tata Wiktorka: Wiktorek, póki co, rozwija się prawidłowo. Patrząc na niego, można zapomnieć, że jest śmiertelnie chory. Choroba jednak jest z nim cały czas… Informacja o diagnozie była dla nas pierwszym szokiem, drugim na pewno będą pierwsze objawy tej choroby - kiedy Wiktorek zacznie się potykać i mieć problemy z chodzeniem… Dystrofia mięśniowa Duchenne’a kiedyś była nieuleczalna, zostało tylko powolne umieranie. Szczęściem w nieszczęściu jest to, że medycyna rozwinęła się na tyle, że pojawiło się światełko w tunelu. W zeszłym roku w USA zatwierdzono terapię genową, by leczyć małych pacjentów w DMD! Terapia dostarcza kopię genu, który produkuję mikrodystrofinę, co daje szansę na zatrzymanie lub na znacznie spowolnienie rozwoju choroby. Warunek jest jeden - pacjenci muszą mieć mniej niż 5 lat i być w dobrym stanie. Niestety, terapia jest najdroższą na świecie - kosztuje blisko 16 milionów złotych. Tyle musimy zebrać, by ratować synka! Sami nigdy nie damy rady zebrać takich pieniędzy. Kwota jest niewyobrażalna… Jeśli jednak nic nie zrobimy, naszego synka czeka powolne umieranie. Odejdzie w męczarniach, podłączony do respiratora… My nie prosimy, lecz błagamy o pomoc. Terapia powinna być podana jak najszybciej, zanim choroba zabierze Wiktorkowi kolejne umiejętności. Pomóżcie nam uratować życie naszego synka. Wiktorkowi możesz pomóc też przez LICYTACJE - Waleczny Wiktorek Walczy z DMD -  KLIK!

122 579,00 zł ( 0.76% )
Still needed: 15 834 868,00 zł
Mateuszek Warchoł
Urgent!
11 days left
Mateuszek Warchoł , 20 months old

CRITICALLY URGENT ❗️ A ticking bomb instead of a heart!

Urgent help is needed to save Mateusz's life! His little heart requires immediate surgery. If we don't act fast enough, a heart transplant may be the only option! Our beloved son Mateusz was born with a condition affecting the left side of his heart. The only chance to save his heart is through a complex surgery in the USA, where doctors possess the necessary knowledge and experience to give him the life every parent dreams of for their child. Thanks to this surgery, he has a chance to maintain a two-chambered heart. This is our family's last hope and a fight to see our son run, ride a bike, or play basketball alongside his peers. We learned about Mateusz's heart condition halfway through the pregnancy. On May 27, 2022, still in his mother's womb, Mateusz underwent a valve balloonoplasty operation to widen it as much as possible, giving him a chance to survive until birth. Mateusz was born on September 19, 2022, in Warsaw. Immediately after birth, he underwent further tests, confirming the diagnosis made during the pregnancy. Due to breathing difficulties, he underwent heart catheterization on the second day of life, followed by his first open-heart surgery on the fourth day. A month later, he finally returned home to meet his siblings, who eagerly awaited both their little brother and their mother. Mateusz underwent his second open-heart surgery a week before his first birthday. Unfortunately, there were complications, including postoperative bleeding and the occurrence of the superior vena cava syndrome. Due to unstable saturations, on his first birthday, Mateusz underwent heart catheterization instead of balloons and cake and received a "birthday" stent for his left pulmonary artery. After this, Mateusz's condition stabilized. However, Polish doctors then decided to continue treating Mateusz towards a single-chambered heart, completely abandoning the chance to save the left chamber of his heart. In the meantime, we got in touch with doctors at Boston Children's Hospital, sending them Mateusz's entire medical history. The US doctors strongly believe there is a chance to save Mateusz's left heart chamber, giving him a chance for proper development. On April 17, 2024, we received a surgery estimate from Boston - the price we must pay for our child to have a chance at a healthy life. It's $400,000. Within this amount, doctors plan to conduct numerous tests, perform heart catheterization, MRI scans, and build a 3D model of Mateusz's heart to assess its condition accurately and choose the best surgical method and of course the heart surgery itself as well. However, the costs of such an operation are enormous, and as an ordinary family, we cannot cover them alone. That's why we're reaching out to you, people with big hearts, asking for financial support. Every dollar you can offer us is a drop of hope for our family, a chance for Mateusz to live without reduced endurance, without constant hospital visits, without taking medications every few hours, and finally - without the need for a heart transplant in the future. As parents, we want to watch our son go to school, develop his passions, and enjoy life. And he may never get that chance. Thanks to your generosity, we can give our son a future full of joy and health. Thank you in advance for any help and support you can provide. We believe that together, we can work miracles and save the heart of our beloved son. With respect, Mateusz's parents

262 635,00 zł ( 15.01% )
Still needed: 1 486 616,00 zł
Małgosia Dzamalowa
Urgent!
Małgosia Dzamalowa , 6 years old

Walczymy o życie córki❗️Nie będzie już drugiej szansy na ratunek...

Prosimy o pomoc, o ratunek dla naszej córeczki! Dostaliśmy kwalifikację na podanie terapii genowej w Lublinie. Nigdy byśmy sobie nie wybaczyli, że życiowa szansa Małgosi przepadnie, a my nawet nie spróbujemy… Nasza córeczka ma SMA – śmiertelną chorobę, która zabija mięśnie. Rzuciliśmy wszystko, by ratować Małgosię. Teraz gdy pojawiła się nadzieja na zatrzymanie choroby, zrobimy wszystko, by ją wykorzystać! Nasze wszystko jednak to za mało, bo potrzebujemy cudu… Dlatego błagamy Was o niego, sprawmy go razem! Mamy krytycznie mało czasu! Małgosia waży już 11 kilogramów. Terapię genową w Polsce i większości krajów świata podaje się dzieciom, które nie przekroczyły 13,5 kg. Jednak im szybciej, tym lepiej! Tego, co odbierze choroba, najczęściej już nie da się odzyskać.... Opuściliśmy nasz kraj i w 2018 roku przeprowadziliśmy się do Polski, by ratować życie naszego dziecka... Teraz mieszkamy w Warszawie, to nasz nowy dom. Podjęliśmy tutaj pracę. Porzuciliśmy stare życie, znajomych, rodzinę - wszystko, by Małgosia miała szansę walczyć z nieuleczalną chorobą. Drugi raz zrobilibyśmy to samo… Bardzo prosimy o pomoc, bo walka z SMA przerasta nasze możliwości finansowe... W tej trudnej sytuacji probujemy radzić sobie, jak tylko możemy. Uczymy się języka polskiego oraz poznajemy tutejszą kulturę, bo wiążemy przyszłość naszą i naszych dzieci z Polską. Tu też prosimy o wsparcie dla córeczki… Nieco ponad pół roku - tyle beztroskiego rodzicielstwa dał nam los. Mieliśmy plany, marzenia, ale wszystko to przestało mieć znaczenie kiedy dowiedzieliśmy się, że nasza córeczka jest chora. SMA - rdzeniowy zanik mięśni. Najgorsza postać, typ 1. Nasz świat runął… W naszym rodzinnym kraju nie dostaliśmy żadnej pomocy, żadnej propozycji leczenia. Tam moglibyśmy tylko czekać, aż Małgosia umrze. Z tą chorobą, bez leczenia, nie dożyłaby nawet drugich urodzin. W poszukiwaniu ratunku przeprowadziliśmy się do Polski. Tutaj chcemy żyć. Poruszamy niebo i ziemię, by życie Margaritki było jak najlepsze. Codziennie drżymy ze strachu o życie i sprawność córeczki, ale wiemy, że nie możemy się poddać, że musimy walczyć! Jesteśmy bardzo wdzięczni, że w Polsce nasze ukochane dziecko otrzymuje refundowany lek, który opóźnia postęp choroby. Rehabilitacja, walka o każdy oddech oraz sprawność - to nasza codzienność. Nie poddajemy się dramatycznej chorobie, bo kochamy naszą Margarittke i chcemy dla niej tego, co najlepsze. To mądra i dobra dziewczynka - SMA wpływa tylko i aż na ciało, ale dziecko umysłowo rozwija się znakomicie. Małgosia się nie poddaje. Chciałaby być jak zdrowe dzieci. Móc robić to samo… Prosimy, pomóżcie nam podarować jej terapię, która może zatrzymać chorobę i dać naszej córeczce nadzieję na szczęśliwą przyszłość! Mama Małgosi ➡️ Strona na FB: Małgosia kontra SMA➡️ Licytacje dla Małgosi ➡️ Tik-Tok Małgosi ➡️ Instagram Małgosi   Informacja z dnia 23.08.2022 r.: Zgodnie z decyzją Ministerstwa Zdrowia od 1 września 2022 terapia genowa będzie w Polsce refundowana, jednak TYLKO dla dzieci poniżej 6. miesiąca życia, nieleczonych wcześniej w kierunku SMA. Wedle tych kryteriów Małgosia niestety nie kwalifikuje się do refundacji, dlatego pomoc jest dalej potrzebna. Informacja z 13.05.2022 r.: Zgodnie z decyzją o zniesieniu stanu epidemii na terenie kraju, od 16 maja br. znikają "covidowe" uproszczenia i ulgi zawarte w Rozporządzeniu z 2020 roku. Ma to wpływ także na cenę terapii genowej, która została podniesiona o kwotę 8% VAT. W związku z tym konieczne było zwiększenie kwoty zbiórki o wartość podatku. Informacja z 19.07.2022 r.: Zgodnie z rozporządzeniem z 13 lipca 2022 r. cena leku dla zbiórek rozpoczętych w trakcie stanu epidemii, tj. do 16 maja 2022 roku została obniżona o kwotę VAT (z 8% na 0%). W związku z tym mogliśmy obniżyć kwotę zbiórki o wartość podatku.

1 731 316,00 zł ( 18.38% )
Still needed: 7 683 578,00 zł
Kuba Matusiewicz
Urgent!
Kuba Matusiewicz , 20 years old

Kuba dryfuje na granicy życia i śmierci... Pomocy❗️

To były sekundy. Sekundy, które zadecydowały o losie naszego syna i już na zawsze przekreśliły wszystkie plany, marzenia i nadzieje. Kuba spadł z wysokiego i stromego dachu. Dziś jest przykuty do łóżka i nawet nie wie, że żyje. Nigdy już nie zagra na swojej ukochanej gitarze, nigdy nie zrobi samodzielnie kroku, nigdy już się do nas nie odezwie, ale jego młode serce wciąż bije... Jakub był wesołym, energicznym, pełnym talentów i pasji chłopakiem. Ukochany pierwszy syn. Dla młodszego brata Marcina był wzorem i inspiracją. To za jego przykładem brat zdecydował się wybrać akordeon, jako wiodący instrument. Kuba natomiast po skończeniu wałbrzyskiej szkoły muzycznej, rozpoczął studia w Szkole Muzyki Nowoczesnej we Wrocławiu. Kochał muzykę, grał na wielu instrumentach, uwielbiał grać w koszykówkę i wspinać się na ściance. Miał przed sobą całe życie, wiele planów i niespełnionych marzeń… Wszystko runęło jak domek z kart, kiedy dzień po swoich 20. urodzinach uległ tragicznemu wypadkowi. Kuba poślizgnął się i z ogromną prędkością zsunął ze stromego dachu. Moment, w którym dowiedziałam się o wypadku, zapamiętam na całe życie, choć chciałabym wymazać go z pamięci.  Zadzwonił do mnie kolega, który mieszka w tym budynku. Wracał właśnie do domu, gdy zobaczył, że na trawniku leży nieprzytomny Kuba. Zatelefonował do mnie i wezwał pogotowie. Gdy przyjechaliśmy na miejsce, Kuba już był w karetce. Wtedy jeszcze żyliśmy nadzieją, że wszystko będzie dobrze… Jego ręce i spodnie były całkowicie pozdzierane, ale Kuba podczas upadku nie złamał sobie ani jednej kosteczki. To uraz głowy okazał się katastrofalny. Rozległy i nieoperacyjny. Zniszczone zostały obszary odpowiedzialne za myśli, uczucia, nadzieje, ale i za najprostsze kontrolowane odruchy. Nie ma szans, żeby nawet intensywna rehabilitacja sprawiła, że Kuba wróci do nas. On nie wie, że żyje… Lekarze nie zostawili nam złudzeń. W 15-stopniowej skali Glasgow Kuba ma jedynie 4 punkty. Przy 3 punktach ludzie są odłączani od aparatury medycznej. Nasz syn jest więc na granicy życia i śmierci. Działa pień mózgu odpowiedzialny za bicie serca i za oddychanie, ale Kuba nie ma świadomości i mamy tylko nadzieję, że nie odczuwa żadnego bólu. Dziś synek wciąż przebywa na OIOMie. Spędzamy tam z nim każdą możliwą godzinę podczas odwiedzin. Chcemy podjąć próbę rehabilitowania, ale sprawa jest skomplikowana. Szukamy specjalistycznego ośrodka, który zaopiekuje się Kubą po wypisie ze szpitala. Niestety na przeszkodzie znów staje nam skala Glasgow. Specjalistyczne ośrodki rehabilitacji neurologicznej przyjmują pacjentów, u których wskaźnik jest wyższy niż 6 punktów. Ale nie poddajemy się… Chcemy się skupić na tym, żeby synek miał jak najlepszą opiekę… Niestety, z tym wiążą się ogromne wydatki, które mogą przekraczać 20 000 zł miesięcznie. Nie wiemy też, jak długo będziemy musieli zapewnić Kubie takie wsparcie. Czy to będzie rok, czy dłużej? Nasz syn ma młody i bardzo silny organizm, więc taki stan może trwać latami. Kuba do tej pory nie odzyskał świadomości i być może nie odzyska jej już nigdy – uszkodzenia mózgu są zbyt rozległe. Obecnie wymaga wsparcia oddechowego przez respirator, karmiony jest przez PEG’a, wymaga całkowitej opieki medycznej i pielęgnacyjnej 24 godziny na dobę. Koszty związane z zapewnieniem mu specjalistycznej opieki są ogromne i nie jesteśmy w stanie sami sobie z tym poradzić. Dlatego zwracamy się z prośbą o pomoc do wszystkich, którzy nie przejdą obojętnie obok naszej trudnej sytuacji i wesprą w walce o syna… Przecież cuda się zdarzają… A jeśli nie, błagamy, pomóżcie sprawić, by syn odchodził w godnych warunkach… Rodzice

119 035,00 zł ( 37.29% )
Still needed: 200 114,00 zł
Sena Bilir
Urgent!
3 days left
Sena Bilir , 14 months old

Jej czas się kończy❗️Błagam o RATUNEK❗️

Kiedy po narodzinach jedynej córeczki cieszyliśmy się rodzicielstwem, nasze życie drastycznie zmieniła jedna rozmowa telefoniczna. Dowiedzieliśmy się, że wynik badania krwi Seny był pozytywny. Gdy miała zaledwie 9 dni, zdiagnozowano u niej SMA typu 1. Choroba śmiertelna i postępująca. Wszystkie nasze marzenia nagle utonęły w smutku. Jak mamy opisać ból świadomości, że nasza córeczka po prostu rozpłynie się na naszych oczach i że każda mijająca sekunda działa na naszą niekorzyść?  Nasza Sena została skazana na życie w bólu. Nie może siedzieć, przewracać się… A my nie możemy zrobić nic? Tylko płakać i patrzeć jak nasza córeczka cierpi? Na tę chorobę jest lek i chcemy walczyć do końca o życie Seny. Jest dla nas wszystkim, jej uśmiech rozświetla każdy dzień i daje siłę do działania. Dlatego dziś prosimy ludzi dobrego serca o pomoc, o jakiekolwiek wsparcie.  Robimy, co możemy, staramy się nagłośnić naszą sytuację i prosić o pomoc gdzie tylko się da, ale często odbijamy się od ściany. Bo jak zebrać tak ogromną kwotę na leczenie, kiedy utrzymujemy się zaledwie z jednej pensji, a wokół jest tyle spraw i tragedii? Prowadzimy również zbiórkę w Turcji, ale zdecydowaliśmy się szukać pomocy również w Polsce. Chcemy tylko zebrać wystarczająco środków, by kupić lek dla naszej córeczki. To dla nas bardzo ważne… Nie. To nasza jedyna szansa. Marzymy, aby nasze maleństwo, które ma teraz 7 miesięcy, rozwijało się jak jej rówieśnicy, a kiedy nadejdzie czas, biegało i bawiło się. Proszę, nie zostawiaj nas samych... Sena potrzebuje naszej pomocy. Rodzice ➡️ Licytacje dla Seny ➡️ Razem dla Seny ➡️ Instagram HelpSena ➡️ X RazemdlaSeny➡️ TikTok

122 430,00 zł ( 3.79% )
Still needed: 3 106 215,00 zł
Mateusz Gruszczyk
Urgent!
8 days left
Mateusz Gruszczyk , 20 years old

Mateusz potrzebuje kolejnej operacji❗️ Twoja pomoc może zmienić jego przyszłość na lepsze!

It is not easy to be a single mum of a disabled child. Yet what is even more difficult is to try to understand why the most innocent – the helpless children – are forced to suffer from severe conditions. My strongest desire has always been to protect my son from pain. However, it is hard to beat an unfortunate gene combination that is responsible for Mateusz’s suffering: recurring pain and injuries and the resulting fear of having to go through another day. The only chance to reduce my son’s suffering is an extremely costly surgery (not covered by the National Health Service in Poland), followed by physical therapy. The number of conditions Mateusz suffers from is overwhelming: drug-resistant epilepsy, Ehlers-Danlos syndrome, Marfan syndrome, muscular dystrophy, muscle contractures, floppy muscles, asthma, a number of allergies, depression and more. Everyday life has been increasingly gruelling for both of us. Ehlers-Danlos Syndrome is a rare, progressive disorder that put my son in a wheelchair 6 years ago. The condition has been affecting his joints, resulting in intense pain, and has effectively made it impossible for Mateusz to walk. My son dreams of running around and playing football like a regular boy. I often see him watch his friends with envy and tears as they run and jump effortlessly. What Mateusz has lost is an ordinary childhood. I cannot turn back the clock but I do want to fight for his future. My son has been qualified for a surgery in Paley European Institute – a treatment that would make it possible for him to walk again. This is a chance for my son to live a happy and fulfilling life – however, while the treatment is covered by health insurance in EU countries such as the UK, National Health Service in Poland does not pay for it. I need to collect the money on my own; this is why I am asking for your help. The surgery is on 13th Feb 2022 and the clock is ticking! An advance payment of 46 000 zloty must be made as soon as possible. Please, do not look away! It is not easy to be a single mum of a disabled child. Yet what is even more difficult is to try to understand why the most innocent – the helpless children – are forced to suffer from severe conditions. My strongest desire has always been to protect my son from pain. However, it is hard to beat an unfortunate gene combination that is responsible for Mateusz’s suffering: recurring pain and injuries and the resulting fear of having to go through another day. The only chance to reduce my son’s suffering is an extremely costly surgery (not covered by the National Health Service in Poland), followed by physical therapy. The number of conditions Mateusz suffers from is overwhelming: drug-resistant epilepsy, Ehlers-Danlos syndrome, Marfan syndrome, muscular dystrophy, muscle contractures, floppy muscles, asthma, a number of allergies, depression and more. Everyday life has been increasingly gruelling for both of us. Ehlers-Danlos Syndrome is a rare, progressive disorder that put my son in a wheelchair 6 years ago. The condition has been affecting his joints, resulting in intense pain, and has effectively made it impossible for Mateusz to walk. My son dreams of running around and playing football like a regular boy. I often see him watch his friends with envy and tears as they run and jump effortlessly. What Mateusz has lost is an ordinary childhood. I cannot turn back the clock but I do want to fight for his future. My son has been qualified for a surgery in Paley European Institute – a treatment that would make it possible for him to walk again. This is a chance for my son to live a happy and fulfilling life – however, while the treatment is covered by health insurance in EU countries such as the UK, National Health Service in Poland does not pay for it. I need to collect the money on my own; this is why I am asking for your help. The surgery is on 13th Feb 2022 and the clock is ticking! An advance payment of 46 000 zloty must be made as soon as possible. Please, do not look away! It is not easy to be a single mum of a disabled child. Yet what is even more difficult is to try to understand why the most innocent – the helpless children – are forced to suffer from severe conditions. My strongest desire has always been to protect my son from pain. However, it is hard to beat an unfortunate gene combination that is responsible for Mateusz’s suffering: recurring pain and injuries and the resulting fear of having to go through another day. The only chance to reduce my son’s suffering is an extremely costly surgery (not covered by the National Health Service in Poland), followed by physical therapy. The number of conditions Mateusz suffers from is overwhelming: drug-resistant epilepsy, Ehlers-Danlos syndrome, Marfan syndrome, muscular dystrophy, muscle contractures, floppy muscles, asthma, a number of allergies, depression and more. Everyday life has been increasingly gruelling for both of us. Ehlers-Danlos Syndrome is a rare, progressive disorder that put my son in a wheelchair 6 years ago. The condition has been affecting his joints, resulting in intense pain, and has effectively made it impossible for Mateusz to walk. My son dreams of running around and playing football like a regular boy. I often see him watch his friends with envy and tears as they run and jump effortlessly. What Mateusz has lost is an ordinary childhood. I cannot turn back the clock but I do want to fight for his future. My son has been qualified for a surgery in Paley European Institute – a treatment that would make it possible for him to walk again. This is a chance for my son to live a happy and fulfilling life – however, while the treatment is covered by health insurance in EU countries such as the UK, National Health Service in Poland does not pay for it. I need to collect the money on my own; this is why I am asking for your help. The surgery is on 13th Feb 2022 and the clock is ticking! An advance payment of 46 000 zloty must be made as soon as possible. Please, do not look away!

30 486,00 zł ( 15.43% )
Still needed: 166 979,00 zł
Jakub Wyrostek
Jakub Wyrostek , 18 years old

Nie chcę być więźniem własnego domu! Pomóż mi zawalczyć o życie bez bólu!

Kuba był zdrowym, pełnym sił chłopcem, który świetnie się rozwijał. Byłam szczęśliwą mamą, gdy pewnego dnia spotkał nas koszmar, o którym nie śniłam… W tamtej chwili nasze życie zmieniło się nie do poznania, a moje dziecko prawie otarło się o śmierć!  Kuba wrócił z przedszkola, był wesoły, z chęcią opowiadał, o tym co robił. Nic nie zapowiadało tragedii, która miała zaraz nadejść. W nocy obudził nas jego płacz – wymiotował, był bardzo słaby.  Początkowo uważano, że to grypa jelitowa. Niestety, jego stan drastycznie się pogorszył i wtedy Kuba trafił na OIOM. Usłyszałam, że to posocznica meningokokowa inaczej zwana sepsą. Mój świat się załamał… Po długiej walce o życie, po ponad 5 miesiącach na OIOM-ie Kuba do nas wrócił. Niestety, sepsa odebrała mu prawie wszystko… Ma amputowane obydwie nogi, palce u rąk, liczne przeszczepy i blizny na skórze oraz padaczkę. Niestety stał się też niewidomy. Nasz syn ma za sobą 12 lat ciężkiej walki o swoje zdrowie. W tym czasie przeszedł kilkadziesiąt operacji i różnych zabiegów, a dorastanie mnoży kolejne problemy zdrowotne. Największym  problemem jest jego skrzywiony kręgosłup, który bardzo boli, a ból nie pozwala mu długo siedzieć. Wszystkie dostępne wózki na rynku polskim nie zabezpieczają jego kręgosłupa i nie pozwalają Jakubowi na dłuższe spacery.  Najtragiczniejszą rzeczą byłoby zamknięcie go w domu i skazanie na leżenie w łóżku, w którym i tak już żyje przez tyle lat. To właśnie ciągłe leżenie niesie kolejne konsekwencje zdrowotne. W końcu udało nam się znaleźć producenta za granicą, który produkuje wózki dostosowane pod danego pacjenta. Jest to wózek z modułowym systemem pozycjonowania pacjenta o nazwie SPEX, który układa się właśnie pod krzywiznę i ciało osoby niepełnosprawnej. Niestety produkcja w innym kraju generuje takie koszty. Koszt takiego wózka to blisko 40 tys. złotych. Jest to ogromna dla nas kwota, nierealna do uzyskania z naszego budżetu domowego. Mieszkamy w bloku a pokonanie każdego stopnia jest dla nas niesamowitym wyzwaniem. Gdy mąż jedzie do pracy na kilka dni i zostaję sama z Kubą czujemy się jak więźniowie własnego domu. Nie mogę wyjść z synem nawet na spacer. Nie dam rady go znieść… Chcielibyśmy również zamontować windę, która bardzo by nam ułatwiła codzienne funkcjonowanie. Niestety to również wiąże się z ogromnymi kosztami. Bez wsparcia, bez Waszej pomocy nie uda nam się uzbierać potrzebnej kwoty. Dlatego bardzo prosimy każdego z Was, kto tylko może wesprzeć mojego syna Jakuba i pomóc mu w walce o lepszą jakość życia o wsparcie tej zbiórki. Kuba kocha życie nawet takie trudne, jakie ma, kocha się uczyć, wychodzić na spacery a Wasza pomoc pomoże mu w trudności życia codziennego. Za każdą pomoc z całego serca dziękujemy! Marta, mama Kuby

6 035,00 zł ( 5.67% )
Still needed: 100 348,00 zł

Follow important fundraisers