Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Antoś Jaworski
Urgent!
Antoś Jaworski , 5 years old

5-latek kontra GUZ MÓZGU❗️Brakuje pieniędzy na leczenie Antosia❗️

23 stycznia 2024 zawalił się nasz świat. U mojego 5-letniego synka wykryto guza mózgu! Nie mogłam uwierzyć w to, co usłyszałam… Przecież dopiero co byliśmy tacy szczęśliwi, nasza rodzina w lipcu się powiększyła. Nagle mój starszy syn musiał rozpocząć walkę o życie! Bez Waszego wsparcia nie uda mu się jej wygrać, dlatego przychodzę prosić o pomoc! Musimy PILNIE rozpocząć kosztowne leczenie w Niemczech, żeby uratować Antosia… Guz IV komory mózgu – Medulloblastoma classic – bardzo złośliwy i agresywny nowotwór. To ten zabójca przyszedł po mojego ukochanego synka… Obiecaliśmy sobie z mężem, że się nie poddamy i z całych sił będziemy walczyć o Antosia! Nie spoczniemy, dopóki nie będzie zdrowy! Od diagnozy mijają trzy miesiące. Antoś dzień przed badaniem kilka razy wymiotował, nie trzymał równowagi i chwiał się na lewą stronę. Byliśmy przerażeni, ale w życiu nie spodziewalibyśmy się groźnego guza! Nigdy nie zapomnę wzroku oraz słów pani doktor: “mamy guza…”. Świat w takich momentach naprawdę się zatrzymuje… Na szczęście trafiliśmy na wspaniałych lekarzy w szpitalu we Wrocławiu, otrzymaliśmy od nich dużo wsparcia. Zorganizowali wszystko bardzo profesjonalnie i kilka dni po otrzymaniu diagnozy, jechaliśmy karetką do Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach.  Na miejscu Antoś przeszedł długą, skomplikowaną operację. Godziny oczekiwania na jej zakończenie dłużyły się w nieskończoność. Ale w końcu mogliśmy wejść do naszego synka! Dowiedzieliśmy się, że operacja zakończona się sukcesem. Istniało duże ryzyko, że synek zupełnie straci sprawność, ale na szczęście mówi, widzi, przełyka. Walczymy jednak z lewostronnym niedowładem... Po operacji Antoś mógł rozpocząć kolejny etap leczenia. Niedługo zakończy czwarty cykl chemioterapii. Jest wykończony leczeniem, ma złe wyniki, musiał mieć przetaczaną krew… Uśmiech, który zawsze gościł na twarzy Antosia, teraz pojawia się rzadziej… Zamiast niego co chwilę pojawiają się łzy... Ma tylko 5 lat, a musi tyle znieść... Ze względu na to, że nowotwór jest bardzo agresywny, Antoś oprócz chemii musi przejść naświetlania. W przypadku synka najkorzystniejsza będzie protonoterapia, ze względu na mniejsze skutki uboczne, jakie niesie ten rodzaj leczenia dla tak malutkiego organizmu. Niestety Antoś się nie zakwalifikował do protonoterapii w Polsce ze względu na wiek! Synek musiałby być usypiany w trakcie terapii, a niestety u nas nie ma takiej możliwości.  Cała nadzieja jest więc w Was! Antoś musi pilnie wyjechać na leczenie do Niemiec! Jego koszt to ponad 200 tysięcy złotych! Nie mamy takich pieniędzy, a czas ucieka... Antoś właśnie kończy pierwszy etap leczenia, a zaraz po nim trzeba rozpocząć kolejny!  Bardzo dziękujemy osobom, które wsparły poprzednią zbiórkę. Niesamowite było widzieć, jak nasi przyjaciele i rodzina organizują kolejne akcje, żeby zebrać pieniądze dla Antosia. Każda wpłata była dla nas niesamowitym wsparciem. Teraz rozpoczynamy walkę o uzbieranie środków na drugi etap leczenia.  Zrobimy wszystko, żeby Antoś mógł wrócić do beztroskiego dzieciństwa, które bezlitośnie zostało mu odebrane. Jako rodzice bardzo prosimy o dalsze wsparcie i pomoc. Strach pomyśleć, co stanie się, jeśli zabraknie środków na dalszą walkę… Wtedy okrutny guz powróci... Razem walczmy o życie i zdrowie naszego ukochanego synka Antosia!  Rodzice Antosia

38 178,00 zł ( 11.96% )
Still needed: 280 971,00 zł
Staś Rahmanov
Urgent!
Staś Rahmanov , 13 years old

Nowotwór powrócił❗️Staś w walce na śmierć i życie z guzem mózgu❗️POMOCY❗️

Staś ma 13 lat. Jeszcze do niedawna odkrywał z pasją świat, jak większość jego rówieśników. Planował, marzył… A teraz chce tylko wyzdrowieć. Tylko żyć… Nasz ukochany synek nagle ciężko zachorował. Diagnoza zburzyła nasz świat – złośliwy nowotwór mózgu! Z całego serca prosimy – pomóżcie naszemu synkowi walczyć i żyć! Jedynym ratunkiem jest drogie leczenie w Niemczech! Dziś czas dzielimy na przed i po. Przed diagnozą było normalne, szczęśliwe i spokojne życie. Po niej jest tylko nowotworowe piekło, a w jego środku nasz nastolatek! Nie był na to gotowy. My też nie byliśmy. Lecz czy ktokolwiek jest gotów zmierzyć się ze śmiercią?! Był już moment, gdy wydawało się, że Stasiowi udało się pokonać okrutnego przeciwnika. Ale niedawno usłyszeliśmy słowo, którego baliśmy się najbardziej… WZNOWA! Niestety, choroba nie chce odczepić się od naszego synka. Znów stajemy do walki. Nie możemy się poddać, nie możemy pozwolić, żeby choroba go nam odebrała. Ale nie mamy pieniędzy na dalsze leczenie… Walka z nowotworem zaczęła się w styczniu 2023. Staś zaczął wymiotować. Wtedy jeszcze nie znaliśmy przyczyny, nikt nawet jej nie podejrzewał… Gdy stan synka się nie poprawiał, poszliśmy do lekarza. Badanie USG nie wykazało niczego niepokojącego. Staś czuł się coraz gorzej. Doszły zawroty głowy i wtedy dostaliśmy skierowanie na rezonans magnetyczny. “Jest duży guz” – gdy to usłyszeliśmy, świat się zawalił… Staś pojechał na pilną operację ratującą życie. Przez 6 godzin na stole operacyjnym lekarze robili, co mogli, by usunąć potwora. Badanie histopatologicznie nie pozostawiło złudzeń – to złośliwy nowotwór, IV stadium! Staś trafił na onkologię, poznaliśmy plan leczenia. Po 3 cyklach chemii rezonans wykazał nowe ogniska… Zmiana chemii na mocniejszą, radioterapia. Powiedziano nam, że obarczone ciężkimi powikłaniami leczenie to jedyna nadzieja! Wtedy dowiedzieliśmy się też, że aby zwiększyć szansę naszego synka na życie, powinniśmy wdrożyć immunoterapię. Okazało się jednak, że NFZ nie refunduje takiego leczenia i musimy sami zapłacić za wyjazd do Niemiec! Nie mieliśmy potrzebnych środków, ale wtedy stał się cud! Z pomocą przyszła niesamowita armia cudownych aniołów! Dzięki dobrym, empatycznym ludziom udało się uzbierać potrzebną kwotę w ramach zbiórki na Siepomaga. Mogliśmy wyjechać i kontynuować walkę w Niemczech! Leczenie przyniosło ogromne zmiany. Guzy w głowie się nie zwiększały, a po 2 cyklach immunoterapii lekarz powiedział nam, że szpik jest czysty! Polepszył się apetyt syna, w końcu przebrał na wadze, zaczęły odrastać włosy. Nasza radość nie znała granic! Niestety, ten względny spokój trwał zaledwie 2 miesiące! Przyszedł kolejny tragiczny dzień… Rezonans wykazał, że jeden z guzów się podzielił i choroba znów zajęła szpik kostny! Stasiu znów przyjmuje chemię, trwa też immunoterapia. Nasz syn jest bardzo dzielny, ale po tym, jak okazało się, że choroba znów postępuje – strasznie płakał. Takie wiadomości potrafią zwalić z nóg najsilniejszych… Walka odciska straszliwe piętro nie tylko na psychice Stasia, ale też jego organizmie. Syn stracił włosy, a jego waga spadła w pewnym momencie do 21 kilogramów! Obecnie waży już około 28 kilogramów, ale skutki uboczne leczenia dalej dają się mu we znaki…  Koszt dalszego leczenia będzie niewyobrażalnie wysoki. Jak duży? Poinformujemy Was, gdy sami się tego dowiemy po kolejnym rezonansie. Będzie to przynajmniej pół miliona złotych! Nie mamy takich pieniędzy, a nie możemy przerwać leczenia... Wtedy Stasiu umrze! Błagamy! Bez Was nasze dziecko nie ma szans! Jego życie nie może zakończyć się już teraz, przecież przed Stasiem jest całe życie! Dopiero co zaczął je poznawać. Znowu razem możemy dokonać czegoś niemożliwego – uratować życie! Prosimy, liczy się każda wpłata! Stasiu nie zasłużył, by tak cierpieć. Żadne dziecko nie powinno bać się śmierci… Rodzice Stanisława ▶️ Zobacz apel Stasia:

62 310,00 zł ( 11.71% )
Still needed: 469 605,00 zł
Alan Stępień
Urgent!
Alan Stępień , 4 years old

RATUJ 4-letniego Alanka❗️Nowotwór złośliwy sieje spustoszenie – musimy to zatrzymać❗️

Chciałabym, by było inaczej... Chciałbym usłyszeć, że to wszystko nieprawda, że mój synek nie umiera, a diagnoza lekarzy to wielka pomyłka. W jednej chwili straciłam niemal cały mój świat. 18 października obchodziliśmy 4. urodziny Alanka. Były kulki, balony, dużo dzieci i dużo zabawy. Nic nie zapowiadało tego, że za chwilę spotka nas taka tragedia. Nie mieliśmy nawet jak się na nią przygotować... Pod koniec października u Alanka zauważyłam guza w okolicy łuku brwiowego. Mój synek zawsze był bardzo energicznym dzieckiem, dlatego założyłam, że zwyczajnie gdzieś się uderzył – w końcu to 4-latek.  Po kilku dniach guz, zamiast się zmniejszać, robił się coraz większy. Zaniepokojeni udaliśmy się do internisty, który po dokładnym zbadaniu synka i analizie bardzo dobrej morfologii uznał, że wszystko jest w porządku. Potwierdził, że prawdopodobnie Alanek musiał się w coś uderzyć. Ze skierowaniem do okulisty opuściliśmy gabinet.  Na kontrolną wizytę umówiliśmy się dopiero na poniedziałek, ale niestety w trakcie weekendu guz zwiększał się na tyle szybko, że zaczął deformować i zamykać oczko Alanka. Postanowiliśmy nie czekać i zabrać czym prędzej synka na SOR. Na miejscu lekarze nie stwierdzili żadnych dolegliwości okulistycznych. Uspokojeni siedzieliśmy na korytarzu, oczekując na dokumentację medyczną. Jeden z przechodzących właśnie lekarzy, zwrócił na nas uwagę. Podszedł do Alanka i zapytał, czy może zbadać guza, bo go coś bardzo zaniepokoiło. Po chwili oznajmił nam, że natychmiast mamy udać się na tomograf, a on za chwilę przybiegnie ze skierowaniem. Byliśmy bardzo zaskoczeni. Alanka przyjęto na oddział i przeprowadzano wszystkie badania. Czekaliśmy na wyniki, rozmyślając, jaki smak lodów za chwilę zjemy. Obiecałam synkowi, że resztę popołudnia spędzimy, tak jak on będzie chciał. W końcu przyszli do nas lekarze. Poprosili, bym na chwilę usiadła. “Pani syn ma guza” – dodał jeden z lekarzy. Roześmiałam się w głos – “przecież to widzę na własne oczy” – powiedziałam. “Pani, źle nas zrozumiała. Alanek ma 20 cm guzów w nadnerczach, a zgrubienie na czole to przerzut. To nowotwór złośliwy, przykro nam”.  Nic więcej nie pamiętam. Obudziłam się po kilku minutach, leżąc w szpitalnym łóżku. Zemdlałam. Nie mogłam uwierzyć w słowa lekarzy. Przecież za chwilę mieliśmy iść razem na lody, a potem na spacer… Nikt z nas nie spodziewał się, że życie Alanka jest w takim niebezpieczeństwie.  Neuroblastoma IV stopnia zaczęła siać spustoszenie w nadnerczu, stamtąd dawała przerzuty do oczodołu i zatoki szczękowej oraz szpiku. W związku z tym lekarze natychmiast podjęli decyzję o wdrożeniu intensywnego leczenia. Alan został objęty najcięższym protokołem.  Od momentu przyjęcia pierwszej chemii nie ma takiego dnia, by nie cierpiał. W ciągu kilku dni zmienił się tak bardzo, że nie poznawała go najbliższa rodzina, nie poznawałam go nawet ja… Alan przelewał się przez ręce. Nie jadł, nie pił, nie oddawał moczu. Męczyły go silne wymioty. Z oczu płynęła krew… Był tak osłabiony, że nie wstawał z łóżka. Nie miał siły przejść kilku kroków. Poruszał się wyłącznie na wózku.  A ja byłam przy nim każdego dnia. Z bliska przyglądałam się, jak rak odbiera mi moje najdroższe dziecko… Starałam i wciąż staram się być silna. Ale czasem po prostu nie potrafię… Tych wspomnień nie wymarzę nigdy z mojej pamięci. Pewnego dnia moje serce bezpowrotnie rozsypało się na milion kawałków. 27 lutego Alanek przeszedł bardzo ciężką operację. Lekarze wycięli 98% z 20-centymetrowej masy nowotworowej znajdującej się w jego nadnerczach. Miesiąc temu Alanek przyjął ostatnią dawkę megachemii. 21 i 22 marca, czyli w ciągu ostatnich dwóch dni, przeszedł autoprzeszczep szpiku z pobranych wcześniej komórek macierzystych.  Przez najbliższe tygodnie będzie dochodził do siebie, oczekując na kontrolne badania. Wtedy dowiemy się, czy magachamia wyniszczyła wszystkie ogniska nowotworowe. Przed nami jeszcze radioterapia i immunoterapia. Długie i agresywne leczenie. Mój synek nie jest już tym samym dzieckiem. Silne leki, a także uciskające guzy zmieniły jego zachowanie. Alanek szybko się denerwuje, nie chce współpracować. Na każdym kroku musimy uważać, by nie zrobił sobie krzywdy. Wspieram go, przytulam i zapewniam, że jeszcze będzie dobrze... Jego przypadek jest niezwykle ciężki. Niestety, dodatni N-MYC sprawia, że wznowa przyjdzie niemal na pewno. Muszę zrobić wszystko, by go przed tym uchronić. Szansą jest prowadzona w USA terapia przeciwko wznowie dla takich dzieci jak Alanek. Niestety jej koszt jest ogromny, co czyni ją na ten moment poza naszym zasięgiem… To jednak jedyna możliwość, by wyleczyć mojego synka, by wyrwać go ze szponów tej okrutnej choroby. Nie mogę siedzieć i czekać bezczynnie, wiedząc, że istnieje leczenie, które może mu pomóc. Proszę, jak mama mamę, przyjaciółka przyjaciółkę, pomóż mi… Spotkał nas dramat, o którym nie śniłam w najgorszych snach. Nie wyobrażam sobie życia bez Alanka. Jest sensem mojego życia… Jeżeli go stracę, moje życie także straci sens.  Proszę o każdą pomoc. Oliwia, mama dzielnego Alanka ➡️ ALAN vs. NEUROBLASTOMA – Licytacje charytatywne dla Alanka [FACEBOOK]

480 229,00 zł ( 26.55% )
Still needed: 1 328 282,00 zł
Małgorzata Łepkowska
Małgorzata Łepkowska , 52 years old

Znalazłem żonę w łazience, leżącą, bez kontaktu - Tragiczne skutki udaru❗️

Moja żona sama chciałby opowiedzieć o tragedii, która ją spotkała. Chciałaby, ale nie może… Przez udar niedokrwienny lewej półkuli mózgu dzisiaj nie mówi, ma znaczny niedowład prawej strony ciała – afazja całkowita. Wierzy jednak, że to nie koniec życia, że ma wiele przed sobą! Bardzo proszę o pomoc, bo ja też w to wierzę… Każdej nocy i dnia czujesz się bezpiecznie w swoim łóżku, znajomych czterech ścianach. Kto by pomyślał, że tragedia spotka Cię we własnym domu, w wieku 51 lat?! Znalazłem żonę w łazience, leżącą, bez kontaktu słownego. Później wszystko wydarzyło się tak szybko, karetka, szpital, dezinformacja, szok, niedowierzanie czy moja żona przeżyje, ma udar, liczyła się każda godzina, minuta, sekunda. Co by było, gdybym jej nie znalazł… W przypadku udaru kluczowe jest błyskawiczne działanie i jak najszybsze podanie leku rozrzedzającego krew, by usunąć skrzep, który zablokował tętnice. Gosia cały czas walczy o swoje życie. Nieprzytomna, bez kontaktu, nieustannie na granicy… Najgorsza jest bezradność. Okazało się, że przyczyną udaru był skrzep w żyłach, który zasymulowany zwykłym masażerem do ciała zaczął wędrować i spowodował udar. To się rozłożyło w czasie, nie stało się z dnia na dzień. Gosia nie jest już tym samym człowiekiem, co przed tym tragicznym wydarzeniem... Nie może się ruszać, nie może mówić. Obecnie przebywa na oddziale neurologicznym, a my z całą rodziną postanowiliśmy, że zrobimy co w naszej mocy, by wyzdrowiała! Jesteśmy gotowi na ciężką pracę, wyrzeczenia, ale też łzy radości z każdego kolejnego postępu! Najbardziej na zdrową mamę nie może doczekać się niepełnosprawny syn. Jemu ciężko jest zrozumieć, co obecnie dzieje się w naszym życiu.  Każda konsultacja, rehabilitacja, zabieg, mogące zwiększyć szanse powrotu Gosi do zdrowia kosztują mnóstwo pieniędzy, a to, co oferuje NFZ, jest tylko kroplą w morzu potrzeb. Obserwujemy mnóstwo historii ludzi po udarach, którzy dzięki zwiększonej liczbie rehabilitacji, zabiegów robią ogromny postęp, dlatego będziemy walczyć cały czas. Bardzo prosimy o Państwa pomoc i wsparcie. Grzegorz mąż Gosi oraz synowie Kuba i Łukasz

16 301,00 zł ( 15.32% )
Still needed: 90 082,00 zł
Noemi Drajer
Noemi Drajer , 3 years old

Ogromny guz w ciele 3-latki... Ratuj Noemi❗️

4 kwietnia 2024. Tego dnia beztroskie dzieciństwo mojej Noemi się skończyło. Zamiast przedszkola i zabaw z rodzeństwem, jest szpitalna sala i chemioterapia… Do teraz trudno uwierzyć w to, co się stało. U mojej 3-letniej córeczki zdiagnozowano neuroblastomę IV stopnia! Okrutny guz przyszedł zabrać życie Noemi… Błagam o pomoc! Ta diagnoza to jeden z najgorszych rodzajów nowotworu. Guz jest ogromny i obecnie nie można go usunąć… Przylega bezpośrednio do przepony, uciska na wątrobę, prawą nerkę i rdzeń kręgowy. A przecież córeczkę tylko bolał brzuszek… Wiele razy przeszła USG i nikt nie zauważył nic niepokojącego! W październiku zeszłego roku Noemi zaczęła skarżyć się na ból brzucha, który nie pozwalał w nocy spać. Od razu zaczęliśmy szukać powodu tego stanu. Wizyta za wizytą, badania za badaniami, a diagnozy dalej nie było. Ból niestety powracał, a ja tak bardzo chciałam pomóc mojej kochanej dziewczynce. Nie wiedziałam już, co robić. A ona ciągle budziła się w nocy i płakała, prosiła, żeby już nie bolało… Przed świętami wielkanocnymi ponownie trafiliśmy do szpitala, ponieważ ból był już nie do zniesienia. Pojawiła się także gorączka. Wstępnie zdiagnozowano u córki zapalenie wyrostka robaczkowego. Wiedziałam, że w takich przypadkach trzeba działać szybko. Następnego dnia chirurg nie potwierdził jednak tej diagnozy! W szpitalu powiedziano, że możemy zostać na obserwacji, ale oni nie widzą takiej potrzeby… Kilka dni później, 4 kwietnia, znów pojawił się ból, temperatura. Córka odczuwała też ból nóżki. Na SORze lekarz wykrył coś niepokojącego i skierował nas na oddział onkologiczny. Z jednej strony cieszyliśmy się, że nie zostaliśmy po raz kolejni odesłani do domu, z drugiej było przerażenie… I nadzieja, że może jednak nie jest to nic aż tak poważnego… Ta nadzieja szybko umarła… Kolejne badania przyniosły okrutną diagnozę. Chyba najgorszą z możliwych… NEUROBLASTOMA IV stopnia! Ogromny guz o wielkości ponad 7 centymetrów w malutkim ciele Noemi… Niedowierzanie, złość, łzy i pytanie dlaczego?! Dlaczego moja córeczka?! Noemi rozpoczęła już chemioterapię. Jest tak niesamowicie dzielna! Chociaż pojawia się ból i pytania, o to dlaczego musi tu być… Trudno widzieć swoje malutkie dziecko na szpitalnej sali. Ta cała aparatura, igły, kroplówka, płacz innych dzieci i ich rodziców… Chciałabym, żeby ten koszmar się nie wydarzył. Ale musimy być silni dla córeczki! Z tatą Noemi jesteśmy przy niej cały czas. W szpitalu odwiedza ją rodzeństwo i rodzina. Jesteśmy w tym razem i wierzę, że przejdziemy przez te najgorsze momenty życia. Niedługo zostanie podjęta decyzja, czy będzie możliwa operacja wycięcia guza. Drżę też, czy nie pojawiły się przerzuty… Walka z nowotworem będzie długa i kosztowna. Po operacji i zakończeniu chemioterapii Noemi będzie potrzebować szczepionki przeciw wznowie. Niestety jest ona nierefundowana i kosztuje prawie 2 miliony złotych! Nie mamy takich pieniędzy… Dlatego przychodzę błagać Was o pomoc!  Jesteście naszą jedyną nadzieją. Ta droga dopiero się rozpoczęła, ale Noemi nie pokona jej sama. Wiele w rękach lekarzy, ale także każdej dobrej osoby, która zdecyduje się wspomóc tę zbiórkę. Liczy się każda złotówka i każde udostępnienie. Proszę, jak prosić może tylko matka śmiertelnie chorego dziecka...Katarzyna, mama Noemi ➡️ Facebook - Waleczna Noemi VS Neuroblastoma

118 645,00 zł ( 6.58% )
Still needed: 1 683 355,00 zł
Oluś Łopato
Urgent!
Oluś Łopato , 3 years old

Złośliwy nowotwór zaatakował Olusia❗️Gigantyczna cena za życie – POMOCY❗️

Oluś ma neuroblastomę – złośliwy nowotwór, który zabija połowę chorujących na niego dzieci! Jeszcze nie oswoiliśmy się z tą myślą, a już trafiliśmy na onkologiczne pole walki! Nagle naszym domem został szpital i wszystko wywróciło się do góry nogami… Z całego serca proszę o pomoc w walce o życie mojego synka. Lekarz polecił nam jak najszybciej zacząć zbiórkę, bo przed nami koszmarnie ciężka, długa i kosztowna droga… Swoje 3 urodziny pod koniec czerwca – pierwsze świadomie obchodzone – Oluś spędził na oddziale onkologii w szczecińskim szpitalu. Zaledwie dwa tygodnie wcześniej poszłam z synkiem do lekarza z powodu utrzymującej się gorączki. Dziś jesteśmy już w trakcie chemioterapii – kto mógł wtedy przypuszczać, że podejrzenie infekcji zmieniło się nagle w walkę o życie mojego synka! Lekarz powiedział, że jest gorzej, niż podejrzewał na początku… Oluś ma neuroblastomę z przerzutami do węzłów chłonnych! Nowotwór zaatakował też szpik kostny! Podczas tej samej rozmowy przyznał – jest ryzyko, że za jakiś czas nie będą mogli nam zaproponować już żadnej nowej metody leczenia. Ich możliwości się skończą, dlatego lepiej jak najszybciej założyć zbiórkę na leczenie zagraniczne, szczepionkę przeciw wznowie oraz dalszą rehabilitację i drogie leki. Dlatego teraz piszę do Was – pełna strachu i obaw, porzuciwszy wszelkie opory, by dać synkowi nadzieję na życie…  Nie było wcześniej żadnych objawów… Nagle zadzwonili ze żłobka, żeby zabrać synka, bo ma gorączkę. Nic nadzwyczajnego – dzieci często łapią infekcję. Ale nie było żadnych innych objawów, tylko ta gorączka, która nie chciała ustąpić… Potem wszystko działo się błyskawicznie – USG brzuszka, nagła cisza, zaniepokojona twarz specjalistki i dramatyczna odpowiedź na moje pytanie, co się dzieje, co tam widzi – “Jest guz. Duży”. Świat się zawalił…  Obecnie Oluś jest w trakcie intensywnej chemioterapii, następnie czeka nas usunięcie guza wielkości 7 x 8 cm, który zajmuję większość jego brzuszka. Przeszczep megachemia i przeszczep szpiku... Co dalej? Tego dziś nie wie nikt… Pozostaje nam czekać. Nawet jeśli leczenie protokołem w Polsce przyniesie oczekiwane skutki, to będzie bardzo kosztowne. Po nim będzie nas czekać długa i równie kosztowna rehabilitacja. Oluś to bardzo żywy i wesoły chłopiec, nawet tutaj - na oddziale onkologii dziecięcej w Szczecinie, dobry humor go nie opuszcza. Cieszymy się z tego, że nie cierpi, nie czuje bólu. Przynajmniej na razie… Wiemy, że potem może być różnie. Może być bardzo źle… Nie poddajemy się, walczymy. Prosimy o każdą możliwą pomoc, każdą złotówkę… Ja za chwilę będę musiała zrezygnować z pracy, bo przed nami długie miesiące ciężkiego leczenia w szpitalach w całej Polsce – każdy etap będzie gdzie indziej. Już jest ciężko, a będzie jeszcze gorzej…  Z całego serca z góry dziękujemy za pomoc Olusiowi. Rodzice ➡️ Strona na FB: ONKO świat Olusia ➡️ Licytacje dla Olusia 14.12.23: Otrzymaliśmy kosztorys leczenia przeciwko wznowie neuroblastomy. To gigantyczna kwota – samo leczenie może sięgnąć 2 milionów złotych! A do tego dochodzą dodatkowe koszty leczenia, przelotu, rehabilitacji... Pomoc dla Olusia PILNIE potrzeba!

1 936 349,00 zł ( 82.73% )
Still needed: 404 076,00 zł
Natalia Dąbkowska
Urgent!
Natalia Dąbkowska , 17 years old

To nie czas umierać❗️ Pomóż nastoletniej Natalii wygrać ze złośliwym nowotworem mózgu❗️

Nic nie jest w stanie przygotować rodzica na taki szok. Nic nie jest w stanie przygotować na widok ukochanego dziecka na oddziale onkologicznym – tracącego włosy, wstrząsanego konwulsjami, podłączonego do kroplówki z chemioterapią… Nic nie jest w stanie przygotować na wszechogarniającą panikę, gdy dowiadujemy się, że nasze dziecko jest śmiertelnie chore… To był moment, którego nie zapomnimy nigdy. Gdy lekarz powiedział nam, że u Natalii wykryto glejaka, nasz świat się załamał. Diagnoza brzmiała jak wyrok śmierci. Nie mogliśmy w to uwierzyć, nie chcieliśmy w to uwierzyć! Modliliśmy się, żeby to była jakaś dramatyczna pomyłka, koszmar, z którego obudzimy się nazajutrz…  Niestety, następnego ranka w głowie naszego dziecka nadal rósł zabójczy i złośliwy nowotwór… Lekarze natychmiast zadecydowali o operacji. Nie było nawet sekundy do stracenia, musieliśmy ratować życie córki. 6 grudnia 2023 roku Natalia trafiła na stół operacyjny, a chirurdzy wycięli glejaka. Lekarze mają nadzieję, że udało się usunąć cały nowotwór, jednak ostateczne potwierdzenie przyniosą dopiero kolejne miesiące. Do tego czasu każdego dnia będziemy drżeć o życie córki.  Natalia jako 17-letnia dziewczyna musi przejść piekło. Kolejne dawki chemioterapii palą jej żyły, a dni wypełniają bóle głowy, żołądka i zdające się nigdy nie kończyć wymioty… Gdy patrzy w lustro, widzi zupełnie inną siebie niż jeszcze parę miesięcy temu – wychudzoną, siną i z łysą głową. Nasza córka stara się być dzielna i nie rozpaść się na tysiące kawałków. Ile jednak jeszcze musi wycierpieć? Dla Natalii zrobimy wszystko. Gdybyśmy tylko mogli, zabralibyśmy od niej tę okrutną, bezlitosną chorobę i zajęli miejsce córki. Przeszlibyśmy całą tę drogę za nią i zamiast niej przyjęli każdą z dawek chemioterapii. Niestety, jedyne co możemy zrobić to ucałować chłodne, blade czoło córki i ocierając łzy – obiecać ratunek. Leczenie onkologiczne zarówno w Polsce jak i za granicą wiąże się z niezwykle wysokimi kosztami. Jeżeli jednak taka jest cena życia naszego dziecka – zrobimy wszystko, by ją zapłacić. Poprosimy o pomoc każdego i zapukamy do każdych drzwi.  Nikt nie jest w stanie przejść takiego koszmaru sam. Prosimy, podajcie nam pomocną dłoń i pomóżcie wyciągnąć Natalię z onkologicznego piekła. Rodzice

193 318,00 zł ( 90.85% )
Still needed: 19 448,00 zł
Radosław Wójtowicz
Radosław Wójtowicz , 30 years old

Radek jak co dzień położył się spać – lecz rano już się NIE OBUDZIŁ❗️Ratunku❗️

Do tej pory nie możemy uwierzyć w to, co się stało. Przecież jeszcze niedawno nasz syn prowadził normalne życie, takie jak większość z nas. Był wykształcony, samodzielny, z głową pełną marzeń i planów na przyszłość. Niestety, jeden dzień zmienił wszystko. 10 lutego 2024 roku życie syna i nasze legło w gruzach. Radek poprzedniego wieczoru tak jak zawsze położył się spać. Niestety, rano się już nie obudził. Przebywa w śpiączce do dziś. Do syna natychmiast została wezwana karetka. Mimo szybkiej reakcji lekarzy doszło do przewlekłej niewydolności oddechowej. Radek oddycha jedynie przy użyciu respiratora. Obecnie przybywa w specjalistycznym ośrodku, gdzie dzięki intensywnej rehabilitacji ma szansę wybudzić się ze śpiączki.  Już w ciągu paru tygodni od rozpoczęcia terapii pojawiły się pierwsze postępy – Radek zaczyna reagować na bodźce. Rehabilitanci codziennie stymulują osłabione mięśnie syna i próbują go pionizować. W najbliższej przyszłości zapewne możliwe będzie także podejmowanie prób odłączania respiratora – choćby na chwilę. Jest to szczególnie ważne, by syn zaczął samodzielnie oddychać, ponieważ jest to warunek trafienia w przyszłości do kliniki wybudzeń. Radek zawsze był bardzo dobrym człowiekiem, na którego mogli liczyć najbliżsi i szerokie grono znajomych. Pragniemy, by mógł wrócić do swojego dawnego, aktywnego życia. Prosimy, pomóżcie nam odzyskać syna. Każdego dnia marzymy o momencie, gdy otworzy oczy. Marzymy o tym, że jeszcze kiedyś się do nas uśmiechnie i będziemy mogli porozmawiać. Radek to młody mężczyzna – ma jeszcze całe życie przed sobą. Każda wpłata, każde udostępnienie jest tu na wagę złota. Prosimy, pomóżcie nam wybudzić syna ze śpiączki, pomóżcie mu wrócić do zdrowia. Wiemy, ze wspólnymi siłami możemy tego dokonać! Rodzice Radka

57 264,00 zł ( 26.91% )
Still needed: 155 502,00 zł
Martyna Nowak
Urgent!
Martyna Nowak , 27 years old

Operacja kręgosłupa to ostatnia szansa, aby Martyna mogła pozbyć się bólu! Pomóż!

Jestem Martyna, mam 27 lat i od dziecka zmagam się ze skoliozą, która obecnie bardzo komplikuje mi życie. Dotychczas miałam do wyboru operację, która na zawsze usztywni moje plecy rujnując wiele moich marzeń lub życie ze skoliozą, która z każdym kolejnym rokiem boli mocniej – fizycznie i psychicznie... Przez wiele lat nie wiedziałam, co powinnam zrobić, jaką podjąć decyzję.... I kiedy już prawie pogodziłam się z nieuchronnym, pojawiła się iskierka nadziei. Przypadkowo natknęłam się na informację o nowej metodzie operacyjnego leczenia skoliozy – ASC, czyli zabiegu, który prostuje kręgosłup nie usztywniając go! Wiedziałam, że ten zabieg może być moim jedynym ratunkiem. Niestety, metoda ta nie jest stosowana w naszym kraju... Pełna obaw i lęku pojechałam na wizytę do Eifelklinik St. Brigida w Simmerath w Niemczech. Do samego końca nie wierzyłam, że to wszystko jest możliwe. Jednak udało się! Przeszłam kwalifikację i otrzymałam zgodę na operację. Poczułam wielką radość i strach jednocześnie, ponieważ dowiedziałam się, że zabieg powinien odbyć się jak najszybciej. Jeśli mój kręgosłup przestanie być wystarczająco elastyczny, raz na zawsze stracę szansę na operację metodą ASC i powrót do moich pasji.... Niestety, koszt jest ogromny i znacznie przekracza moje możliwości.  Tak bardzo boję się, że nie zdążę, że moja ostatnia nadzieja na komfortowe życie i pokonanie choroby zgaśnie.   Chciałabym móc żyć jak inne osoby w moim wieku, bez ciągłego zastanawiania się co będzie dalej... Chciałabym realizować swoje pasje i marzenia, nie myśląc o chorobie i ograniczeniach. Niestety, koszt operacji to około 240 tys. zł! Na chwilę obecną udało mi się zgromadzi około 100 tys. zł, jednak to wciąż za mało...  Jeżeli chciałbyś mi pomóc i wpłacić, choć symboliczną złotówkę – będę Ci bardzo wdzięczna... Twoje wsparcie będzie nieocenione!  Martyna Dowiedz się więcej:  ➡️ Operacja skoliozy, by wreszcie zacząć żyć 💚 Licytacja na Facebooku:  ➡️ Licytacje dla Martyny!

222 230,00 zł ( 71.01% )
Still needed: 90 715,00 zł

Follow important fundraisers