Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Zosia Przybylska
Zosia Przybylska , 9 years old

Rączki Zosi łamią się jak zapałki! Potrzebna pilna operacja❗️

Dzień, w którym Zosia przyszła na świat, był najpiękniejszym dniem naszego życia. Nie mogliśmy się jej doczekać! Widzieliśmy, jaka jest maleńka i krucha. Jak okazało się niedługo później, była delikatniejsza niż inne niemowlęta… U Zosi zdiagnozowano wrodzoną łamliwość kości. Gdy się o tym dowiedzieliśmy, nasz idealny, szczęśliwy świat runął w jednej sekundzie. Tak bardzo baliśmy się o zdrowie naszej córeczki, jej dzieciństwo i przyszłość! To brzmiało jak wyrok!  Ciężko opisać to, jak uważni i ostrożni byliśmy, gdy Zosia rosła i zaczynała się poruszać. Jej każdy krok był przez nas bacznie obserwowany. Z bólem serca nie mogliśmy też pozwalać jej na niektóre aktywności, ponieważ była narażona na złamania bardziej niż inne dzieci. Musieliśmy uważać na każdy ruch naszej córeczki... Nie sposób jednak uniknąć upadków czy potknięć, gdy dziecko dorasta i poznaje świat. Zosia przez swoją chorobę doznała już tylu złamań, że przestaliśmy je liczyć. Najgorsze jest to, że może do nich dojść nawet podczas najprostszych czynności. Ponadto, po złamaniach kończyny nie zawsze zrastały się równo, przez co rączki córeczki nie są proste. Jednym z rozwiązań, by zapobiec złamaniom u Zosi i wyprostować jej ręce, jest operacja wszczepienia prętów teleskopowych. Taki zabieg został już wykonany na nóżkach naszego dziecka. Od tamtego czasu nie było więcej złamań w obrębie jej nóg! Niestety, rączki Zosi nie zostały wcześniej poddane operacji, przez co są bardziej narażone na złamania. Kilka dni temu, gdy córeczka jechała rowerkiem, przewróciła się i złamała obie ręce! Zosia tyle już wycierpiała, a teraz ten dodatkowy ból… Jej cierpienie rozdziera nasze serca! Tak trudno jest patrzeć na dramat własnego dziecka, nie mogąc mu pomóc! Ten wypadek jest ogromnym ciosem, ponieważ odebrał Zosi całą samodzielność. Teraz nie jest w stanie wykonywać podstawowych czynności – jeść, pić, myć zębów czy poruszać się na wózku, bo obie ręce ma w gipsie. Zosia na co dzień uczęszcza do szkoły, co także jest w tym momencie uniemożliwione.  Mimo wszystkich przeciwności losu, córeczka jest pogodną i radosną dziewczynką. Jest maleńka, ale swoim ogromnym uśmiechem zaraża każdego. Dobrze radzi sobie w szkole, ma tam też wielu przyjaciół. Przeraża nas myśl, że przez obecną sytuację i zamknięcie w domu, straci tę wewnętrzną radość i zamknie się w sobie… Nie możemy na to pozwolić! Ogromną szansą na poprawę stanu Zosi jest wzmocnienie jej rączek prętami. Zabieg można wykonać w ramach NFZ, jednak terminy są bardzo odległe. Ponadto refundowana jest operacja tylko jednej ręki podczas wizyty. To oznaczałoby dla naszej córeczki wydłużony czas rekonwalescencji oraz więcej pobytów w szpitalu... Pojawiła się jednak szansa na przeprowadzenie operacji na obu rączkach jednocześnie w prywatnej klinice! Zabieg jest jednak bardzo kosztowny, a my mamy coraz mniej czasu! Zosia pilnie potrzebuje tej operacji szczególnie teraz, gdy złamania ograniczają jej normalne funkcjonowanie. Prosimy, pomóżcie naszej córeczce! Rodzice Zosi

34 684,00 zł ( 65.2% )
Still needed: 18 508,00 zł
Agata Panasiuk
Agata Panasiuk , 4 years old

DRAMA! Neuroblastoma RECURRENCE! Little Agata is fighting for life!

Agata requires a more intense treatment! We want to express our gratitude for your previous quick support! We could count on you again! You are wonderful!    We also kept our previous fundraiser open until we obtained the results of the first two chemo cycles. We wanted to share the good news with you. Agata felt great despite painful IV infusions, which led us to believe that most tumors had disappeared. Unfortunately, they did not.  It turns out that immunotherapy is insufficient when it comes to treating metastases.   Although no other metastases have been detected, and two have already disappeared, the doctors said the healing process is too slow.  They decided to complement the 5-cycle treatment with another four cycles of immunotherapy and implement chemotherapy. It was heartbreaking news since the previous chemo was overwhelming for Agata. We are also afraid that she might lose her beautiful hair! Nevertheless, what's most important is a successful outcome of the treatment. This week, Agata will undergo her first cycle of chemoimmunotherapy. The bad news is that it is going to be expensive… Additionally, to prevent another cancer recurrence, we want Agata to get a vaccine for neuroblastoma, available in the USA. Your previous donations for the vaccine were needed for four surgeries and two cycles of immunotherapy. The difference between immunotherapy and vaccines is that the first uses antibodies against cancer cells, and the latter teaches the body how to produce the antibodies.   That is why it is so important to administer the vaccine as soon as therapy is completed. Unfortunately, we cannot afford the vaccine.  The total amount of all cost estimates exceeds the amount of your previous donations. Please stay with us, donate, and support us in our battle for Agata's life. 

2 025 942,00 zł ( 71.61% )
Still needed: 802 844,00 zł
Lilka Kubiak
Lilka Kubiak , 2 years old

Guz mógł pęknąć, a Lilka umrzeć❗️Potrzebna pomoc w walce ze złośliwym nowotworem❗️

7 kwietnia 2024 roku nasz świat zawalił się już całkowicie, a zaczęło się 31 marca. Lilka przewróciła się na beton i nabiła sobie guza na czole. Pojechaliśmy na SOR, skąd odesłano nas do domu. Od tej pory Lilka zaczęła się „dziwnie" zachowywać...  Dotąd pogodna i uśmiechnięta dziewczynka nagle zaczynała bez powodu popłakiwać w zabawie, dużo leżała, chciała tylko pić mleko. Pediatra dała nam skierowanie na przyjęcie na oddział chirurgii, żeby sprawdzić główkę Lilki. Ale znów nas odesłano. Przez dwa dni Lilka miała 38 stopni gorączki. Potem wydawało się, że jest wszystko dobrze i wybraliśmy się do dziadków. Była piękna pogoda, słońce świeciło… Na spacerze wzięłam dziecko na ręce i poczułam guza. Pojechaliśmy znów do szpitala, gdzie tym razem zrobiono Lilce USG.  Byłam pewna, że to przepuklina, nic groźnego, ponieważ 2 tygodnie wcześniej Lilka miała robioną morfologię z krwi i wyniki były prawidłowe. Pamiętam słowa lekarza: "Dziękujemy za czujność.", na co ja odpowiedziałam: "Ale nic jej nie jest, możemy jechać do domu, tak?". Odpowiedź lekarza brzmiała:  „Niestety jest to nowotwór złośliwy prawdopodobnie od nerki…”. W nocy dotarliśmy na oddział onkologi. Świat runął…  Słońce świeciło za oknem, ale do nas zdawało się nie docierać. Dowiedzieliśmy się, że Lilka miała wielkie szczęście. Gdy się przewróciła, guz mógł pęknąć i mogła umrzeć! Na jakieś krzywe szczęście guz nie pęknął, lecz zaczął się powiększać i uwidaczniać... W jej malutkim ciałku ma aż 14 cm! Zaczęliśmy cykl 6 tygodniowej chemioterapii. Lilcia jest już po drugiej chemii, a czeka nas usunięcie guza z prawą nerką i potem znów chemioterapia... Lilka mimo wszystko wykazuje ogromną wolę walki. Jest uśmiechnięta, chociaż kiedy przychodzą do niej lekarze, boi się badań, przeżywa każdy dzień na oddziale i na pewno chciałaby wrócić już do domu… Wierzymy mocno, że wygramy tę bitwę. Dlatego bardzo prosimy o pomoc dla naszej córeczki. Za każdy gest wsparcia serdecznie dziękujemy! Rodzice Lilki ➡️ Licytacje – Lilka kontra Guz Wilmsa - nefroblastoma

121 053,00 zł ( 103.44% )
Marcelina Garska
Urgent!
Marcelina Garska , 3 years old

PILNE❗️Od tej operacji zależy życie mojej córeczki!

Marcelinka ma dopiero 3-latka, a już przeszła dwie operacje serca. Od urodzenia przebywa w różnych szpitalach. Niestety, kolejne badania wciąż wydłużają listę przeraźliwych diagnoz. Z każdym dniem jej stan się pogarsza, tętnice ulegają zwężeniu, a saturacja spada. Tworząc ten apel, przebywam z Marcelinką na oddziale kardiologii dziecięcej we Wrocławiu. 22 listopada lekarze wykonali cewnikowanie serca, nie pozostawiając żadnych złudzeń. Marcelinka potrzebuje kolejnej pilnej operacji. W Polsce córeczka jest pacjentem do operacji Fontana. Po tej operacji czeka już tylko leczenie paliatywne. Leczenie, które jak mówią lekarze daje maksymalnie 25 lat życia. Niewydolność serca, arytmie, reoperacje to tylko niektóre przyczyny wcześniejszego zgonu. To jest pierwszy scenariusz, który mnie jako matkę przeraża do bólu. Drugi jest szansą Marcelinki na lepsze życie. Tą szansą jest operacja w specjalistycznej klinice w Bostonie. Jestem w stałym kontakcie z lekarzami, którzy szukają alternatywnego leczenia dla Marcelinki. Ubiegam się o kwalifikację do leczenia w Bostonie, ponieważ chcę móc patrzeć w lustro ze świadomością, że robię wszystko co w mojej mocy, by dać Marcelince szansę na życie. Czasu mamy naprawdę niewiele. Decyzja mysi zapaść w ciągu najbliższych pojedynczych miesięcy. Decyzja, czy zostajemy w Polsce, wiedząc, że w każdej chwili mogę stracić córeczkę lub walczyć i prosić o pomoc. Dla mnie decyzja może być tylko jedna. Dziś stoję przed Wami i proszę o pomoc. Nie mogę dłużej czekać. Nie mogę czekać bezczynnie na śmierć dziecka. Muszę zrobić wszystko, co w mojej mocy, by uratować moją córeczkę. Bez Waszego wsparcia to się nie uda. Sama nie jestem w stanie uzbierać tak niewyobrażalnej sumy! Dlatego proszę Was o pomoc! Seweryna, mama Marcelinki Licytacje dla Marcelink –> KLIK

1 704 867,00 zł ( 80.12% )
Still needed: 422 792,00 zł
Jakub Fila
Urgent!
Jakub Fila , 21 years old

Pokonałem białaczkę, zaatakował mnie złośliwy glejak❗️Pomóż mi wygrać życie, proszę!

Jestem Jakub, mam 21 lat. To zdecydowanie za szybko na to, by umierać… Nie jestem gotowy, nie zdążyłem jeszcze żyć pełnią życia… Tymczasem w listopadzie 2023 roku dowiedziałem się, że mam w głowie dużego guza. Okazał się być nim glejak w IV, najgorszym stopniu złośliwości…  Rokowania nie są dobre… Nie chcę się pogodzić z wyrokiem – ani ja, ani moja mama i bliscy. Dlatego ta zbiórka, dlatego chęć podjęcia leczenia za granicą i wykorzystania wszystkich możliwości, jakie daje mi medycyna! Nie jestem “syty dni”, jakie przeżyłem. Wiele z tych dotychczasowych było bardzo ciężkich. Kilka walk o życie już stoczyłem, prawie już byłem na tamtym świecie. Ale o tym później… Obecnie jestem studentem informatyki na Uniwersytecie Wrocławskim. Uwielbiam grać na fortepianie, chciałbym rozwijać swoją pasję na Akademii Muzycznej. Kocham wspinaczkę górską i nasze polskie Tatry. Najbardziej na świecie jednak kocham moich przyjaciół, z którymi wiele już przeżyliśmy. I mamy tyle planów na przyszłość… Myśl o tym, że za chwilę to może wszystko się skończyć, paraliżuje… To nie może być koniec. Nie mogę teraz umrzeć – właśnie teraz, gdy życie się dopiero zaczyna…  Żeby mieć jakąkolwiek szansę, oprócz podstawowego protokołu leczenia dostępnego w Polsce, muszę skorzystać z nierefundowanej terapii. I to niejednej… Kosztorys pierwszej to ok. milion złotych. Ale to na pewno nie koniec, bo właśnie trwają konsultacje z innymi klinikami…  Glejak nie poczeka kilkudziesięciu lat, aż sam postaram się zarobić tak gigantyczne pieniądze… Mnie i mojej rodziny nie stać na tak kolosalnie drogie leczenie, dlatego moja prośba o pomoc. Proszę Was o wsparcie w tym trudnym dla mnie czasie. Za wszystko dziękuję.  Historia Kuby oczami jego mamy: Był środek wakacji. Zabrałam swoich synów do parku rozrywki. Starszy, Kuba, wtedy dziesięcioletni, zagorączkował, osłabł i leciała mu krew z nosa. Kolejnego dnia wykonaliśmy morfologię krwi – 80 tys. leukocytów, płytki krwi nieoznaczane… Skojarzyłam, że od dłuższego czasu synek miał “siniaki”  i już wiedziałam, że to białaczka. W trakcie leczenia wydawało mi się, że nic gorszego nie może spotkać dziecka, a tym samym rodzica. Z perspektywy tego, przez co Kuba przeszedł w kolejnych latach wiem, że to był dopiero początek… Po roku od remisji przyszła wznowa. Zaczęliśmy ekstremalnie ciężkie leczenie, które Kuba zaczynał w stanie prawie agonalnym… Lekarz dyżurny mówił, że to najcięższy przypadek w Przylądku Nadziei na tamten moment…  Kuba przeżył dzięki dawcom krwi, od których dostał hektolitry osocza. W trakcie chemioterapii znaleziono w jego głowie zmiany – podejrzewane o nacieki białaczkowe lub zmiany udarowe, co w jego stanie oznaczało przegraną… Zmiany okazały się na szczęście odwracalne. Nieopisana ulga… Trzeci raz Kuba otarł się o śmierć, kiedy przeoczono u niego zakrzepicę 4. stopnia, grożącą zatorem płuc. Została wykryta w ostatniej chwili… I na szczęście wyleczona.  Kiedy już wydawało się, że wychodzimy na prostą, okazało się, że jego białaczka jest chemiooporna, a w płucach ma ogromny ropień naciekający na serce! Bez przeszczepu Kuba miał 10% szans na przeżycie, a ropień go z tego przeszczepu dyskwalifikował. Operacji podjął się doskonały torakochirurg, Doktor Joachim Buchwald. Wyciął mu ropień. Mieliśmy 25% szans na to, że jedyny brat Kuby, 3 lata młodszy Tomek będzie zgodnym dawcą. Był.  Nigdy nie zapytał, jak będzie wyglądało pobranie szpiku, czy będzie bolało… Był przeszczęśliwy, że ratuje życie bratu! Jestem z niego bardzo dumna. Chłopcy zawsze mieli dobrą relację, ale od czasu przeszczepu ich więź stała się jeszcze silniejsza. Mają swój świat, swój język, swoje żarty, tajemnice, plany…  Kuba, mimo tak ciężkiej choroby, zdał maturę z rewelacyjnymi wynikami. Dostał się na informatykę z zapasem 100 punktów. Poznał wspaniałych przyjaciół. Z wielką pasją angażował się w projekty społeczne, jak pomoc uchodźcom, czy wsparcie dla młodzieży. Czerpał z życia garściami i służył ludziom swoim czasem i talentami, całym sobą. Chciał nadrobić czas, jaki zabrała mu choroba. Kocha i docenia życie znacznie bardziej… A teraz przyszła kolejna ciężka próba… W listopadzie, podczas kolacji z przyjaciółką, zaczęła mu drżeć ręka. Przyjechała karetka, a w szpitalu Kuba dostał napadu padaczkowego. Stracił przytomność.  Tomografia głowy wykazała guza mózgu… Kolejne badania obrazowe pokazały, że to glejak motyli, bardzo złośliwy. Jednym z markerów jest Ki67. Kiedy nowotwór jest bardzo agresywny, przyjmuje on wartość 30-40%. Guz Kuby ma aż 80%!  Zbieramy na leczenie zagraniczne, które daje Kubie nadzieję. Pierwszą z terapii są dedykowane szczepionki, tworzone indywidualnie dla pacjenta z izolowanych komórek dendrytycznych. Zmodyfikowane i ponownie wszczepione są w stanie rozpoznać i niszczyć cel – czyli komórki nowotworowe. Dostępne badania pokazują, że terapia ta w połączeniu z immunoterapią daje bardzo dobre efekty przy leczeniu nawet zaawansowanych glejaków! Trwa walka z czasem. Straciliśmy go już za dużo… Chcemy i musimy zrobić wszystko, co oferuje teraz medycyna, by zyskać kolejne miesiące i lata życia Kuby. I mieć nadzieję, że przez ten czas nauka pójdzie jeszcze bardziej do przodu, dając możliwość całkowitego wyleczenia glejaka!  Taka choroba to bardzo ciężki krzyż, to często samotne zmaganie – choćbym chciała, nie zabiorę choroby synowi. Nie pojadę z nim na badania, nie zabiorę czarnych myśli.... Kuba niesie swój krzyż z niezwykłą pokorą, niezłomnością i godnością, a często nawet z uśmiechem.  Możemy mu pomóc, dlatego bardzo proszę o każdą cegiełkę, która pozwoli nam opłacić niezwykle drogie leczenie. Pozwoli Kubie walczyć i żyć dłużej i pełniej. Pokażmy Kubie, że nie jest z tym całkiem sam…  Wygramy razem! Mocno w to wierzymy! Mama, rodzina i przyjaciele Kuby *Kwota zbiórki jest szacunkowa, jednak po otrzymaniu kosztorysów kolejnych możliwych terapii dla Kuby, cel zbiórki może wynieść nawet kilka milionów złotych.

384 446,00 zł ( 36.13% )
Still needed: 679 384,00 zł
Helena Mucha
6 days left
Helena Mucha , 18 months old

Skóra, która pali ogniem bólu.. Helenka potrzebuje pomocy!

Przez całą ciążę myśleliśmy, że urodzi się nam zdrowa córeczka. Byliśmy z tego powodu tacy szczęśliwi! Nie mogliśmy się już doczekać, kiedy weźmiemy naszą Helenkę w ramiona, by ją tulić, całować, łaskotać… Nikt nas nie przygotował na to, co się wydarzyło. Nie mógł. Żadne badanie prenatalne nie wykazałoby bowiem tego, co się okazało po jej przyjściu na świat… Po ciężkim porodzie, który ostatecznie musiał być zakończony cesarskim cięciem, okazało się, że Helenka ma na ciele mnóstwo ran głównie na stopach, dłoniach i głowie… To był totalny szok! Nie wiedzieliśmy, co myśleć, baliśmy się jej dotknąć! Jednak dopiero ostateczna diagnoza zwaliła nas z nóg… Helenka urodziła się z bardzo rzadką chorobą skóry: pęcherzowe oddzielanie się naskórka (EB). Jest to bardzo ciężka choroba genetyczna. Nieuleczalna... Następne 3 tygodnie spędziliśmy w Warszawskim Centrum Zdrowia Dziecka. Zamiast wrócić z naszym Maleństwem do domu, by uczyć się nowego rytmu dnia i nocy – musieliśmy opanować sztukę zmiany opatrunków. Teraz mamy już w tym wprawę, ponieważ robimy je samodzielnie w domu co dwa dni. Nadal jednak jest to dla nas ogromnie trudne, gdy patrzymy na cierpienie naszej Kruszynki… Musimy cały czas wyjątkowo troskliwie się z nią obchodzić. Pęcherze pojawiają się bowiem na całym ciele pod wpływem delikatnych otarć lub nawet samoistnie. Zdarzają się również w buzi i przełyku, co utrudnia Helence jedzenie i sprawia ogromny ból!  Jednak w najgorszym stanie są jej nóżki. Istniejące tam rany ma od urodzenia, a gdy tylko następuje poprawa, to pojawiają się nowe pęcherze… To takie demotywujące, gdy tak bardzo się starasz pomóc własnemu dziecku, a rezultatów właściwie nie widać... Jesteśmy tym zdruzgotani… Zwłaszcza że dziś już wiemy, że nie ma terapii dla tak małych dzieci! Helenka musi być pod opieką wielu specjalistów: dermatologa, chirurga, fizjoterapeuty, dietetyka, okulisty itd. Oprócz tego musi mieć specjalistyczne opatrunki i środki do pielęgnacji, co wiąże się z dużymi kosztami.  Skoro na ten moment nie osiągniemy trwałej poprawy jej zdrowia, jesteśmy zdani na pomoc innych, aby zapewnić jej jak najlepsze życie. Helenka wymaga bardzo drogich opatrunków, maści, leków. Będzie ich potrzebowała właściwie do końca życia...  Każda pomoc jest dla nas bardzo ważna! Z góry dziękujemy, jeśli zdecydujesz się pomóc właśnie naszej Helence. Rodzice

294 056,00 zł ( 57.81% )
Still needed: 214 526,00 zł
Krzyś Dąbrowski
Krzyś Dąbrowski , 15 months old

Little Chris suffers from deadly children's cancer❗️HELP IS NEEDED❗️

UPDATE April 15, 2024, at 10:56 am More CANCER DRAMA❗️We are desperately running out of time❗️ The more I visit the hospital, the more I realize that cancer is hell. When we return home, we enjoy spending quality time together and forget about the disease. These are rare moments, though.  Each time we return to the cancer unit, I see how great our enemy is. That's what brings me back down to earth.  We frequently learn about children who are either transferred to hospice care due to a failed cancer treatment or die. It's heartbreaking, so we must do our best to protect our son against cancer recurrence! Otherwise, Chris will share their fate. Please help us win our battle!  We have recently started another treatment - radiation therapy. We have 14 sessions ahead of us - of the left adrenal gland and above the right adrenal gland (where the tumor was removed). Each of them must be done under anesthesia to prevent Chris from moving.  Due to the tumor resection, the intestines became exposed to radiation. Chris switched to a special diet to minimize the side effects of therapy, which might include nausea, diarrhea, and fatigue. Also, the radiation near the spine could result in scoliosis, affect spinal development, and cause a risk of developing another type of cancer. Tears are rolling down my eyes again because I cannot protect our little boy from the pain and suffering. I had to give my consent to his life-saving treatment, though. He bravely takes on every necessary procedure!  Chris is about to undergo surgery to insert a second tube into his tiny body. It means another stay in the operating room, being on an empty stomach for hours, and facing another anesthesia.  Every CT scan, scintigraphy, bone marrow biopsy, trephine biopsy, and now radiotherapy must be performed under anesthesia. Despite that, our 14-month-old Chris is a happy boy who has just learned to walk.  My beloved husband and I, the parents of four children, are asking you for further support! I am scared that the only memories of our son's childhood will be hospital-related. Please, help me save my child. Any little donation matters! Every kind gesture has a great power - yours can work miracles!  Kasia, Chris's mom FUNDRAISER DESCRIPTION  I never would have thought that I would need to ask for money for my child's treatment. I used to be the one who supported and followed various fundraisers for sick children and thanked God mine were healthy. Today, the tables have turned, and we must ask you for help in raising funds for our little son.  Our story began on September 28. That date changed our lives. We rushed our youngest son to the emergency room. He had a fever, a cold, and a tense fontanelle. The blood test results showed a common infection. Just as we were about to head home, our doctor decided to perform an ultrasound of Chris' head and tummy. As it turned out, our 7-month-old son had two tumors on the adrenal glands (one of them measuring 8 x 6 cm) and numerous tumors in the liver! On the same day, the ambulance transferred us to the Children's Memorial Health Institute's cancer unit in Międzylesie. We created two teams. Chris and I stayed in the hospital, and my husband and our three older children returned home. A difficult chapter of life has begun for all of us.  Chris underwent all necessary examinations, including the CT scan, and had the large tumor with the right adrenal gland removed. He had liver and bone marrow biopsies, trephine biopsy, and a catheter inserted. It's hard to watch your child in the ICU, with tubes and cannulas stuck to his tiny body. You must also learn how to nurse him, which is a great responsibility.  The test results confirmed the earlier diagnosis: stage 4 neuroblastoma, a type of adrenal gland cancer. It's hard for me to even write about it. Chris is our one-year-old rainbow baby who already has gone through so much! That wasn't the end of bad news, though. The molecular tumor testing detected n-MYC amplification. Another examination showed bone tumors. The doctors started a specific treatment protocol that involves intense, complex therapies that take a heavy toll on overall health.  Chris has already undergone six cycles of chemotherapy, followed by mandatory blood and/or platelet transfusion. As a result, he developed ascites, and since he stopped urinating, he required catheterization. Thankfully, the doctors managed to improve his condition so he could receive another chemo.  At that time, we felt fear, anxiety, pain, and tears. Chris was on the verge of going back to the ICU. Also, the chemo affected his immune system, making him prone to upper respiratory tract infections. As a result, we frequently visited the hospital.  The treatment is working, though. The tumors on the liver and above the left adrenal gland have shrunk. Provided that the next eight rounds of chemo turn out to be successful and result in remission, Chris will undergo another stage of treatment - an autologous stem cell transplant, followed by radiation therapy and immunotherapy.  Unfortunately, the presence of N-Myc amplification is associated with a higher risk of cancer recurrence. As parents, we will travel anywhere in the world to get help! Recently, we learned about a cancer vaccine that is available in the United States which we cannot afford - it's too expensive! Please donate and help us purchase the vaccine so our son can reunite with his siblings and enjoy his childhood outside the hospital! Although he's too small to remember the treatment, it's heartbreaking to watch him take his first steps in the hospital corridor instead of at home.  Only treatment and a vaccine can save him. Our only wish is for him to stay alive! Chris' parents

798 394,00 zł ( 50.03% )
Still needed: 797 351,00 zł
Agata Moskwa
9 days left
Agata Moskwa , 53 years old

Tylko rehabilitacja odwróci skutki paraliżu!

Mama poczuła ból kręgosłupa. Potem przeprowadzono operację, następnie drugą. Zabieg miał jej pomóc, ale niestety doszło do komplikacji. Z dnia na dzień pojawił się paraliż!  Początkowo uraz wydawał się niegroźny, jednak z każdym kolejnym tygodniem ból narastał. Konieczna była pomoc specjalisty. Lekarze postawili diagnozę – duża przepuklina w odcinku piersiowym. Konieczna była operacja.  Nie było łatwo znaleźć lekarza, który podjąłby się zabiegu. Jednak po wielu konsultacjach, udało się! Nikt nie spodziewał się, jak dalej może potoczyć się ta historia. To nie miało tak wyglądać…  Po operacji wystąpiły komplikacje, stan mamy był bardzo ciężki, konieczna była reoperacja. A potem nastąpił istny horror! Obezwładnił nas strach i niedowierzanie! Mama doznała całkowitego porażenia kończyn dolnych! Łudziliśmy się, że to tylko obrzęk, że to przejściowy stan po zabiegu i zaraz minie. Tymczasem rzeczywistość okazała się jeszcze bardziej okrutna… Rdzeń kręgowy został poważnie uszkodzony! Bardzo prawdopodobne, że doszło do tego podczas operacji… Byliśmy w ciężkim szoku. Łzy, niedowierzanie i złość na przemian pojawiały się na naszych twarzach. Nie chcieliśmy jednak bezczynnie siedzieć. Zapewniliśmy mamie rehabilitację, która jest jedyną formą pomocy. Niemal całe lato i jesień mama spędziła w szpitalu. Każdego dnia ciężko ćwiczyła i walczyła o powrót do normalnego funkcjonowania.  Trud włożony w pracę przyniósł efekty! Pojawiło się światełko w tunelu, ponieważ czucie w prawej nodze powoli wraca! To zasługa ciężkiej rehabilitacji, którą mama musi kontynuować, aby nie tylko utrzymać, ale także poprawić obecny stan! Nasza mama jest także żoną, babcią 6. wnucząt oraz córką. Przez całe życie bardzo ciężko pracowała. Tym bardziej jest nam przykro, że to wszystko musiało ją spotkać! Nie możemy patrzeć, jak jej życie zmieniło się na gorsze z dnia na dzień. Ze sprawnej i samodzielnej kobiety, stała się zależna od innych. Wszyscy specjaliści są zgodni, pomóc jej mogą tylko turnusy rehabilitacyjne, podczas których będzie poddawana intensywnym ćwiczeniom.  Będziemy wdzięczni, jeżeli podarujecie naszej mamie nadzieję na nowe, a zarazem stare życie. Robimy, co możemy, ale nasze możliwości są już bardzo ograniczone. Wcześniej radziliśmy sobie sami, jednak teraz nie jest to już możliwe. Serdecznie dziękujemy za każdą wpłatę przekazaną na rzecz naszej mamy. Rodzina 

24 974,00 zł ( 14.27% )
Still needed: 149 920,00 zł
Adaś Orlik
Urgent!
14 days left
Adaś Orlik , 2 years old

I wish I could wake up from this nightmare! DMD is a terminal disease that is killing my son! 

"Dear son, I was so happy when I learned I was pregnant with you, heard your heartbeat, and saw you as a little "bean" on a sonogram. I was lucky to find out about you from the very beginning. Pregnancy made my wish come true. I already believed that my prayers for your health were listened to. Unfortunately, you suffer from a severe genetic disorder - Duchenne muscular dystrophy.  When I look at you, I cannot believe that the disease will take away all the milestones you achieved - muscle strength in your legs and arms, trunk, lungs, and eventually heart, leaving you for a slow, agonizing death. As a mother, how can I sit there and watch you go through this?  I wish I could wake up from this nightmare, but I can't. Every day, I refuse to think about the symptoms of the disease, although I am perfectly aware of the inevitable. I won't accept it, although I know it is going to happen either way. When I realize it, I feel helpless and desperate. I feel like my world has been falling apart - no mother wants her beloved child to suffer from such a terrible disease.  I wish I could protect you from its consequences, but I can't.  Despite my positive attitude, no one can see tears rolling down my eyes. When I look at you, I cannot believe you would experience such a terrible fate. You are such a happy boy! I gave you life, and I don't want you to suffer.  Despite that, I know that we will experience happy moments.  Eventually, you will start to talk, which shouldn't be affected by the disease. You will get to know the world, which you will find interesting.  You will still manage to learn new things, develop your hobbies, meet new people, and visit new places. You must make it on time until you cannot walk and have no strength. I will support you in everything. I am there for you.  I love you so much, and I will do everything to let you enjoy your life. My love for you makes me stronger! I will fight for your health! I will keep track of the medical progress. I will do my best to make you defeat the disease on time so that the negative scenarios that come to my head do not come true. I will search for solutions all over the world for you.  Maybe the early diagnosis you received makes sense? Maybe the reason you came to this world in modern times, not in the past, is that there will be more treatments  available for you soon.  Either way, I cry a lot, preparing for your battle. I will never accept our fate. I must stay strong for you, although sometimes I feel so weak." The DMD can affect anyone since the gene responsible for muscle regeneration is one of the largest genes in the human body and is most prone to mutation, of which the outcomes are terrifying.  Adaś cannot receive a drug available in Poland, which slows down the progress of the disease.  The drug we are raising funds for is only applicable to patients with a specified DMD gene mutation, and Adaś is one of them.  Unfortunately, the gene therapy costs almost 16,000,000 zlotys!  Important information according the fundraising goal: The cost of the drug itself is USD 3.2 million and does not include the costs of the flight to the USA, hospitalization, several months' stay in the USA for health check-up after administration of the drug, or rehabilitation. The fundraising goal was estimated based on the current dollar exchange rate and information on the estimated remaining costs associated with administering the drug, and will be updated depending on significant changes in the drug price or the exchange rate and on how money is collected from other sources. We also hope that the price of the drug will drop, because other pharmaceutical companies are working on similar gene therapy, but we do not know when the drug from other companies will be approved. However, we cannot wait for it with folded hands, because it may turn out that Adam will be at the age when he will no longer be eligible for gene therapy. However, if we collected too little money, most of it would be allocated to another child with DMD, as well as to Adam's rehabilitation, which, as the disease progresses, will be the most important factor in keeping him alive as long as possible.” We obviously cannot afford it! Time is running out - the drug must be administered between 4 through 5 years of age. The sooner Adaś receives it, the fewer muscles are affected. We believe it will stop the disease!  Please support and share our fundraiser. Any donation matters! The mother –––––––––––––––––– 🇩🇪 Ich würde gerne aus diesem Albtraum aufwachen ❗️ DMD ist eine tödliche Krankheit, die meinen Sohn tötet! „Mein Sohn, du hast mich vom ersten Moment an glücklich gemacht, als der Arzt Deine Existenz bestätigte, der Schlag deines kleinen Herzens, als du noch eine kleine „Bohne“ warst. Ich hatte das Glück, von Anfang an zu erfahren, dass du hier bist und dich weiterentwickelst. Die Schwangerschaft war für mich der wahrgewordene größte Traum. Ich habe bereits geglaubt, dass jemand auf meine Bitte gehört hat, dass du gesund aus die Welt kommst. Allerdings leidest Du an einer genetischen Erkrankung. Leider an einer sehr schweren Erkrankung: Duchenne-Muskeldystrophie (DMD). Wenn ich Dich anschaue, kann ich nicht glauben, dass die Krankheit Dir nach und nach alles, was Du bisher gelernt hast, nehmen würde, dass sie nach und nach die Kraft in den Beinen, dann in den Armen und dann im Rumpf, in der Lunge und dem Herzen rauben wird und Dich zu langsamen Qualen unter der lebenserhaltenden Ausrüstung verurteilt. Wie kann eine Mutter dem hilflos zusehen... Ich wünschte, ich könnte aus diesem Albtraum aufwachen, aber ich kann nicht. Jeden Tag versuche ich zu leugnen, was dich bedroht, obwohl ich genau weiß, was dich bedroht. Ich bin damit nicht einverstanden, ich möchte nicht damit einverstanden sein, aber ich weiß auch, dass ich keinen Einfluss darauf habe. Immer wieder, wenn ich mir dessen bewusst werde, fühle ich mich hilflos und verzweifelt ... Ich habe das Gefühl, dass meine Welt zusammenbricht, weil das nicht die Zukunft ist, die sich eine Mutter für ihren geliebten Sohn wünscht. Ich würde Dich gerne vor den Folgen dieser Krankheit schützen, aber ich fühle mich machtlos. Auch wenn ich versuche, positiv zu sein, fließen im Geheimen immer wieder Tränen ... Und dann schaue ich Dich an und wieder kann ich nicht glauben, dass Dir so etwas passieren würde. Du bist so ein fröhliches Kind. Ich habe Dir das Leben gegeben und ich möchte nicht, dass es nur Leiden bedeutet. Ich weiß, dass uns trotz allem noch schöne Momente erwarten. Du wirst noch anfangen, zu sprechen, was die Krankheit nicht wegnehmen sollte. Du wirst die Welt erkunden, die Dich von Anfang an so sehr interessiert. Du wirst viel lernen, Deine Leidenschaften entwickeln, neue Leute kennenlernen und viele neue Orte besuchen. Wir müssen das alles schaffen, solange du laufen kannst, solange du genug Kraft hast. Ich werde Dich in allem unterstützen, mein Sohn. Ich bin hier, um dich zu lieben. Ich liebe Dich sehr und werde alles tun, damit Du das Leben trotz allem genießt. Meine Liebe zu Dir gibt mir die Kraft zu kämpfen! Ich werde um Deine Gesundheit kämpfen! Ich werde den medizinischen Fortschritt verfolgen. Ich werde alles tun, was in meiner Macht liegt, um Dir zu helfen, die Krankheit zu überwinden, damit die düsteren Szenarien, die mir von Zeit zu Zeit in den Sinn kommen, nicht wahr werden. Ich werde überall auf der Welt Unterstützung für Dich suchen. Vielleicht hatte es einen Sinn, dass Du so schnell diagnostiziert wurdest. Vielleicht habe ich deshalb so lange auf deine Geburt gewartet, damit Du in Zeiten geboren wirst, in denen Du mit dem medizinischen Fortschritt Schritt halten kannst. Aber ich weine trotzdem. Ich sammle Kraft für diesen Kampf, denn damit werde ich mich nie abfinden. Ich muss stark für dich sein, auch wenn ich mich manchmal so schwach fühle ...” Die Krankheit kann jeden treffen, da das für die Muskelregeneration verantwortliche Gen das längste Gen im menschlichen Körper ist und daher leicht mutieren kann, was dramatische Folgen haben kann. Das Medikament, für das wir Geld sammeln, ist nicht für jeden Jungen mit DMD geeignet. Es kommt auf die jeweilige Mutation an. Adam gehört zu der Patientengruppe, die es aufnehmen können. Ein anderes in unserem Land erhältliches Medikament, das nur das Fortschreiten der Krankheit verlangsamt, ist für Adam nicht geeignet. Die einzige Chance für ihn ist die Gentherapie, die 3.2 Mio USD kostet. Diese Summe liegt außerhalb unserer Reichweite und das Medikament kann in einem engen Altersbereich verabreicht werden. Je früher es verabreicht wird, desto weniger Muskeln wird unser Adam verlieren. Wir hoffen aber vor allem, dass dadurch das Fortschreiten der Krankheit gestoppt wird. Wir möchten alle Leute bitten, die das lesen, uns zu unterstützen und Informationen über unsere Spendenaktion mit Menschen zu teilen, die helfen möchten. Jede Spende zählt. Wir hoffen sehr, dass wir mit Eurer Hilfe, diese hohe Summe rechtzeitig aufbringen werden.  Wichtige Informationen bzgl. der Höhe des Spendeziels: Die Kosten für das Medikament selbst betragen 3,2 Millionen US-Dollar und beinhalten nicht die Kosten für den Hinflug in die USA, Krankenhausaufenthalt, mehrmonatigen Aufenthalt in den USA zur Gesundheitsuntersuchung nach der Verabreichung des Medikaments oder Rehabilitation. Das Spendenziel wurde auf der Grundlage des Dollar-Wechselkurses und Informationen zu den geschätzten verbleibenden Kosten im Zusammenhang mit der Verabreichung des Medikaments geschätzt und wird in Abhängigkeit von wesentlichen Änderungen des Medikamentpreises bzw. Dollar-Wechselkurses und der Art und Weise, wie Gelder aus anderen Quellen gesammelt werden, aktualisiert. Wir hoffen auch, dass der Preis des Medikaments senken wird, da andere Pharmaunternehmen an einer ähnlichen Gentherapie arbeiten. Wir wissen jedoch nicht, wann das Medikament anderer Unternehmen zugelassen wird. Wir können nicht mit gefalteten Händen darauf warten, denn es könnte sich herausstellen, dass Adam dann in dem Alter wird, in dem er sich für die Gentherapie nicht mehr qualifizieren wird. Wenn wir jedoch zu wenig Geld sammeln würden, würden wir das meiste davon einem anderen Kind mit DMD zukommen lassen und für die Rehabilitation von Adam, die mit fortschreitenden Krankheitssymptomen der wichtigste Faktor sein wird, um ihn so lange wie möglich am Leben zu halten.

723 453,00 zł ( 4.82% )
Still needed: 14 276 547,00 zł

Follow important fundraisers