Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Maja Królewicz
Urgent!
2:47:21  left
Maja Królewicz , 5 years old

Trzymam rączkę córeczki chorej na BIAŁACZKĘ❗️Jednak ja też przyjmuję chemię – mam raka❗️

Ostra białaczka limfoblastyczna – jest to największy przeciwnik, z jakim przyszło mi się mierzyć. Inne, dotychczasowe problemy przestają mieć znaczenie, gdy w grę wchodzi zagrożenie życia własnego dziecka! Problemy ze stanem zdrowia Mai zaczęły się pod koniec listopada ubiegłego roku. Córeczka przewróciła się podczas jazdy na rolkach i początkowo wydawało się, że to zwykłe stłuczenie. Mimo leczenia jej noga cały czas źle wyglądała. Nie przypuszczałam, że jest to podłoże śmiertelnej choroby! Nagle Majka dostała wysokiej gorączki, miała czterdzieści stopni! Nie czekając, pojechałyśmy na pogotowie. Maja otrzymała leki, jednak nadal była bardzo osłabiona, nie chciała wstawać z łóżka i wolała tylko leżeć. Zaczął ogarniać mnie wtedy strach, jednak wszystko starałam się sobie wytłumaczyć... Stan Majki zaczął się pogarszać, a gorączka rosła. Córeczka stawała się też coraz bardziej blada, a jej skóra traciła swój zdrowy wygląd. Lekarz zalecił wykonanie morfologii, po której nasze życie już nigdy nie będzie takie samo! Od badania minęło tylko 30 minut, kiedy otrzymałam telefon z przychodni: „Musicie jak najszybciej jechać do szpitala! Czeka już na Was karetka! Śpieszcie się!”. Czas stanął w miejscu, a ja zastanawiałam się nad sensem tych słów. Co to oznaczało? Dlaczego miałyśmy się spieszyć? Przecież właśnie wróciłyśmy od lekarza… Dopiero po dłuższej chwili zrozumiałam powagę sytuacji, mimo że nie znałam jeszcze pełnej diagnozy. W pośpiechu spakowałam najpotrzebniejsze rzeczy, wzięłam Maję na ręce i wsiadłam z nią do karetki… Wszystkiemu winna okazała się BIAŁACZKA. To ona stała za tymi gorączkami, bólem nogi, osłabieniem. Do tej pory ciężko uwierzyć mi, że moje małe dziecko tak wcześnie musi rozpocząć WALKĘ O ŻYCIE! A jednak, rzeczywistość nie chciała być inna. Od 5. grudnia Maja przebywa ze mną w szpitalu. Codziennie przyjmuje chemioterapię i właśnie rozpoczęła drugi cykl. Lekarze twierdzą, że leczenie będzie trwało dwa lata, ale i tak wszystko uzależnione jest od wyników… Pierwszy miesiąc pobytu na oddziale był przerażający, zwłaszcza dla mojej malutkiej córeczki. Maja zamknęła się w sobie, nie chciała z nikim rozmawiać, nie chciała jeść i pić, nie miała siły chodzić. Na moich oczach roześmiana, radosna córeczka zmieniała się w smutną i unikającą kontaktu. Żadne słowa, głaskanie po głowie czy przytulanie nie pomagało.  Święta Bożego Narodzenia spędziłyśmy w szpitalu. Maja dostała wtedy zapalenia jelit i ból był tak silny, że lekarze zdecydowali o podaniu morfiny. Pierwszy raz zdarzyło się, że w naszym domu nie było prawdziwych świąt… W tej całej tragedii jest jeszcze jedna – moja śmiertelna choroba. Jakiś czas temu zachorowałam na raka piersi! Bezpośrednie zagrożenie zostało opanowane, ale co trzy tygodnie muszę przyjmować chemię podtrzymującą.  Nie sposób opisać cierpienia, jakie odczuwa nasza rodzina. Najpierw żona i matka zachorowała na raka, a potem u 5-letniego dziecka zdiagnozowano białaczkę! Trzeba więc ratować oba życia!  W domu czeka na nas mąż oraz 15-letnia córka, dla której cała ta sytuacja jest okropnie ciężka! Martyna teraz zajmuje się gotowaniem, codziennymi domowymi obowiązkami i cały czas jest dla nas dużym oparciem. To ona pierze nasze szpitalne ubrania, kiedy na tę krótką chwilę wracam do domu, aby się przepakować… Chciałabym być także przy Martynce, ale nie mogę… Teraz musimy skupić się na ciężkiej walce z białaczką Mai. Wiemy, że stojące przed nami koszty kontynuacji leczenia oraz rehabilitacji będą ogromne. Nie chcemy, aby nasza mała córka musiała jeszcze bardziej cierpieć! Nie możemy pozwolić, aby czegoś jej zabrakło! Dlatego, pełni skruchy, pokory i nadziei, prosimy o pomoc. W naszej rodzinie wykryto dwie śmiertelne choroby, to zdecydowanie za dużo! Pragniemy, aby Maja była w pełni zdrowa, a w naszym domu zapanował w końcu spokój bez panicznej obawy o przyszłość.  Patrycja, mama

37 528 zł
Stanisław Olearka
2:47:21  left
Stanisław Olearka , 49 years old

Tragiczny wypadek odmienił życie Stanisława❗️Potrzebna pomoc 🚨

Wcześniej prowadziliśmy spokojne, poukładane życie. Mąż pracował i nic nie wskazywało, że tragiczny wypadek wywróci nasz świat do góry nogami.  Doszło u niego do urazu czaszkowo – mózgowego i kurczowego porażenia połowicznego, jak również niedowładu prawych kończyn z afazją. Stanisław jakiś czas spędził w szpitalu, gdzie mógł zawalczyć o odzyskanie sprawności.  Wypadek w jednej chwili zmienił wszystko. Od tamtej pory trwa walka o jego powrót do zdrowia i sprawności. Na początku mąż poruszał się wyłącznie na wózku inwalidzkim. Na szczęście po kilku miesiącach rehabilitacji i ciężkiej pracy udało mu się stanąć na nogi! W tej chwili, z pomocą, jest w stanie pokonywać niewielkie odległości. Niestety, nadal nie jest samodzielny, nie porusza prawą ręką, wciąż utrzymuje się afazja. Rehabilitacja przyniosła bardzo pozytywne efekty, ale nadal jest niezbędna. Niestety koszty są porażające. Jesteśmy zmuszeni poprosić o pomoc! Półroczny pobyt w specjalistycznym ośrodku rehabilitacyjnym, który daje ogromną nadzieję, generuje również ogromne koszty. Czy możemy liczyć na Wasze wsparcie? Każda złotówka jest niezwykle cenna… Żona i najbliżsi Stasia

61 967,00 zł ( 50.22% )
Still needed: 61 416,00 zł
Przemek Sobczak
2:47:21  left
Przemek Sobczak , 32 years old

Przed Przemkiem jeszcze dwie operacje! POMOCY!

W listopadzie 2023 roku dotarła do mnie wspaniała wiadomość. Dowiedziałem się, że zostanę ojcem! Postanowiłem wyjechać za granicę, żeby przed narodzinami dziecka zgromadzić jak najwięcej oszczędności. Mój plan brzmiał doskonale. Nie przewidziałem jednego – wypadku. Koszmar rozpoczął się w grudniu. Opiłki metalu wpadły mi do oka. Nic nie widziałem, pojawiło się ropienie. Miałem nadzieję, że szybko przejdzie. Niestety po 3. dniach trafiłem do szpitala z bardzo wysoką gorączką. Zupełnie przestałem kontaktować. Z tego tygodnia nie pamiętam nic! Podawano mi kroplówki z lekami na zbicie gorączki, zaczęto wykonywać badania. Okazało się, że doszło do zapalenia opon mózgowo-rdzeniowych. Przeszedłem pierwszy zabieg – operacyjne leczenie zatok przynosowych. Poprawy jednak nie było… W dalszych badaniach rezonans magnetyczny wykazał ropień. I wtedy zaczęło się najgorsze. Podjęto decyzję o natychmiastowym otwarciu mojej czaszki. Ropniak został usunięty. Po wybudzeniu przez pierwszy tydzień nie mogłem powiedzieć ani słowa! Wykonanie samodzielnie jakiejkolwiek czynności było niemożliwe.  Na szczęście mogłem liczyć na pomoc mojego brata. Przyjechał do mnie i nieustannie wspierał. Mój stan powoli się poprawiał, zacząłem nawet wypowiadać pojedyncze słowa. Jednak radość z poprawy nie trwała długo… 17 grudnia powróciła wysoka temperatura. Zabrano mnie na badania. Nie mogłem uwierzyć, gdy okazało się, że potrzebna jest kolejna operacja! Po otwarciu czaszki stwierdzono, że bakterie zajęły płat czołowy i nie da się go uratować. Usunięto dwa fragmenty czaszki: czołową i boczną. Na sali operacyjnej niemal straciłem życie.  W związku z tym, że nie udało się zamknąć mojej czaszki, otrzymałem specjalną osłonę i muszę nosić kask ochronny. Gdy tylko było to możliwe, wróciłem do Polski do ukochanej narzeczonej. W końcu byłem w domu! Teraz muszę prowadzić bardzo oszczędny tryb życia. Nie mogę się nachylać, dźwigać, przebywać w zapylonych miejscach. Wymagam ciągłej opieki, nie ma takiej możliwości, żebym został w domu sam. Jednak nie zamierzam się poddawać. Czekają mnie jeszcze dwie skomplikowane operacje zamknięcia czaszki. Niewielu lekarzy chce się tego podjąć, ponieważ jest duże ryzyko, że nie przeżyję operacji. Codziennie staję przed dylematem – poddać się zabiegowi, czy czekać na narodziny dziecka. Nie pozostaje mi jednak nic innego, jak zaryzykować… Muszę to zrobić dla mojej rodziny. Każdy dzień oczekiwania mnie wykańcza. Co chwilę odbywam kolejne wizyty lekarskie. Niestety, większość jest prywatna. Przed operacją muszę usunąć chirurgicznie aż 6 zębów! Pilny jest również rezonans. Jest to niemożliwe, żebym zrobił to na fundusz w tak krótkim czasie. Mam przepisaną sporą ilość leków, które muszę przyjmować codziennie w dużych ilościach, by móc funkcjonować. Koszty związane z leczeniem, dojazdami na konsultacje i badania zaczynają nas przerastać. Wcześniej jako jedyny utrzymywałem rodzinę. Muszę zrobić wszystko, żeby wrócić do zdrowia. Nie da się opisać słowami, jak wielką motywacją są dla mnie nadchodzące narodziny dziecka. Chcę być dla niego opieką i wsparciem, zrobię wszystko, żeby było to możliwe. Liczę na waszą pomoc, każda złotówka jest dla nas bardzo cenna. Przemek

9 508 zł
Kornel Kiclak
2:47:21  left
Kornel Kiclak , 12 years old

Kornel od urodzenia walczy❗️Potrzebna pomoc 🚨

Ciąża przebiegała prawidłowo. Lekarze nie sygnalizowali mi, że z Kornelem dzieje się coś niedobrego. Niestety rzeczywistość okazała się inna. Mój kochany synek urodził się z genetyczną wadą wrodzoną – rozszczepem wargi, podniebienia miękkiego i twardego. Jest już po 5. operacjach plastycznych, ale przed nim jeszcze kolejnych 6, by mógł wrócić do normalnego życia i do szkoły. Syn ma nauczanie indywidualne, przez co nie ma żadnego kontaktu z rówieśnikami, nie nawiązuje nowych znajomości. To bardzo źle wpływa na jego codzienne funkcjonowanie. Koszty leczenia i niezbędnych terapii są ogromne. Wizyty, ciągłe dojazdy, kosztowne leki, wsparcie specjalistów – to nasza trudna codzienność. Kornel ma siostrę, która również potrzebuje mojej uwagi i wsparcia. Chciałabym zapewnić dzieciom wszystko, czego potrzebują, niestety sama nie daję już rady. Synek łapie częste infekcje, przez które musimy przekładać operacje i zabiegi. Jest osłabiony przez silne leki, które stale musi przyjmować. Nasza codzienność to koszmar. Przed nami jeszcze długie leczenie ortodontyczne, korekta wargi i podniebienia, podnoszenie nosa, przeszczep… Sama nie dam rady pokryć tych wszystkich kosztów. Bardzo proszę o pomoc. Zdrowie dzieci jest dla mnie najważniejsze. Muszę zrobić wszystko, by Kornel miał szansę na sprawność i samodzielną przyszłość. Z Waszą pomocą będzie to możliwe! Mama Kornela

929 zł
Dominik Gwiazda
2:47:21  left
Dominik Gwiazda , 20 years old

Upadek z wysokości mógł zabić mojego syna❗️To cud, że Dominik żyje...

Kiedy 10 grudnia zeszłego roku otrzymałam telefon z informacją, że mój syn trafił do szpitala, świat nagle się zatrzymał. Od razu wsiedliśmy z mężem do samochodu i pojechaliśmy do Warszawy. Ta trasa nigdy nie wydawała się tak długa. Cały ten czas powtarzałam sobie, że przecież nie może być aż tak źle, że to nic aż tak poważnego... Gdy wbiegliśmy na oddział intensywnej terapii, moje serce rozpadło się na miliony kawałków. Dominik walczył o życie! Mój syn jest młodym mężczyzną, który dotychczas prowadził normalne życie. Był społecznikiem, uwielbiał angażować się w pomoc charytatywną. Starał się być aktywny – kochał spacery, przyrodę i zwierzęta. Wszystko zmienił tragiczny wypadek… Dominik spadł z dużej wysokości, wskutek czego doznał wielonarządowych urazów i poważnych złamań. Lekarze nie pozostawili złudzeń, wprost mówili, że jego stan jest krytyczny. Przez ponad dwa tygodnie był w śpiączce – dla naszej rodziny był to najgorszy czas. Umierałam ze strachu, zatracając się w myślach, kiedy obudzi się mój ukochany syn...  Przez wiele dni Dominik nie reagował na żadne bodźce. Każda próba odłączenia od respiratora kończyła się niepowodzeniem. Zaczęłam tracić nadzieję. Patrzyłam na moje dziecko i nie mogłam sobie wyobrazić, że mogłoby go zabraknąć… 1 stycznia stał się CUD – mój syn zaczął sam oddychać! Z każdym następnym dniem coraz bardziej walczył. Stopniowo zaczęły się pojawiać pierwsze reakcje, zaciśnięcia dłoni, a później nawet słowa. Dziś Dominik przebywa na oddziale rehabilitacyjnym, gdzie pełen motywacji walczy o powrót do zdrowia. Chociaż początkowe rokowania były złe, okazuje się, że intensywna rehabilitacja może sprawić, że mój syn odzyska sprawność! Już pierwsze tygodnie terapii przyniosły ogromne postępy. Dominik odpowiada na pytania, kiwa znacząco i przecząco głową, a także zaczyna przypominać sobie podstawowe fakty z życia. Nadal jednak zmaga się z dużym obrzękiem mózgu… Jest pacjentem wyłącznie leżącym. Poza wymagającą rehabilitacją, bardzo potrzebuje także naszej bliskości. Pęka mi serce, ponieważ widuję go wyłącznie w weekendy. Chciałabym spędzać z nim każdą chwilę... Niestety, nie możemy pozwolić sobie z mężem, aby chociaż jedno z nas zrezygnowało z pracy. Wiem, że pobyt w specjalistycznym ośrodku to dla Dominika jedyna szansa, niestety koszty mocno obciążają domowy budżet. Dlatego zwracam się z ogromną prośbą o wsparcie.  Mój syn całe swoje dotychczasowe życie angażował się w pomoc innym – dziś sam potrzebuje wsparcia. Wierzę, że z pomocą ludzi o dobrym sercu jego los się odmieni i odzyska utraconą sprawność. Z góry dziękuję za okazaną pomoc!  Mama Dominika

33 712,00 zł ( 21.55% )
Still needed: 122 671,00 zł
Marek Rybkin
2:47:21  left
Marek Rybkin , 14 months old

Pomóżmy Markowi dobrze usłyszeć świat❗️

Z głębi serca zwracamy się do Was z prośbą o wsparcie naszego ukochanego synka, Marka, który urodził się ze zrośniętym przewodem słuchowym i niewykształconą małżowiną uszną. Ta wada już teraz prowadzi do poważnego niedosłuchu.  Rozwój oraz przyszłość Marka są zagrożone. Jeśli nie będzie słyszał, nie będzie mógł się uczyć i rozwijać. W przyszłości mogą wystąpić nawet poważne wady postawy! Jesteśmy rodzicami i najbardziej na świecie chcemy dać mu szansę na rozwijanie się, odkrywanie świata dźwięków i normalny rozwój. Jedynym sposobem, by to osiągnąć, jest operacja. Niestety, nie możemy liczyć na żadną formę refundacji ani wsparcia finansowego, a zabieg najpewniej odbędzie się za granicą i będą to koszty kilkuset tysięcy złotych! Zależy nam bardzo na zapewnieniu synkowi najlepszych szans na zdrowe i pełnowartościowe życie. Dlatego z największą pokorą zwracamy się do Waszej dobroci i otwartego serca. Każda darowizna, jaką zechcecie przekazać, będzie ogromnym krokiem w kierunku uzyskania niezbędnych środków i przygotowanie się na przyszłość.  Bardzo serdecznie dziękujemy za każdą formę wsparcia. Rodzice

2 311 zł
Dominik Wejnarski
2:47:21  left
Dominik Wejnarski , 10 years old

Każdy dzień to walka o przyszłość mojego dziecka!

Dominik to mój drugi syn. Jego starszy brat ma zespół Aspergera. Dzięki temu, gdy zaczęły pojawiać się nietypowe zachowania u Dominika, od razu zapaliła mi się czerwona lampka! Wiedziałam, co zrobić i jaką drogę musimy przebyć. Pierwszym sygnałem był brak mowy. Dominik bardzo długo nie mówił, bo aż do 4. roku życia. Udałam się z nim do logopedy, później do psychologa. Ostateczną diagnozę otrzymaliśmy u psychiatry. Nie trwało to długo. Specjaliści nie mieli wątpliwości, że mój synek zmaga się z autyzmem. W życiu Dominika wciąż pojawiają się trudności. Początkowo synek chodził do szkoły z klasą integracyjną. Niestety, tam nie dał sobie rady. Szukałam dla niego najlepszych możliwych rozwiązań i tak Dominik trafił do szkoły specjalnej. Teraz jestem spokojna, bo wiem, że tam ma zapewnioną potrzebną opiekę. Gdy dojdzie do ataku agresji u syna, specjaliści dadzą sobie radę. Ja też wiem, co mogę zrobić w tych niezwykle trudnych sytuacjach. Niestety, poza szkołą i domem nie zawsze jest to takie proste... W codzienności Dominika bardzo ważne jest, żeby nie dochodziło do przebodźcowania.  Nie zawsze jest to możliwe. Gdy przychodzi atak, pojawia się krzyk, rzucanie, kopanie, a nawet uderzanie głową o ścianę… Za każdym razem tak bardzo się boję, że Dominik zrobi sobie krzywdę. Takie sytuacje to dla mnie i dla niego ogromny stres. Bardzo ważne jest, żeby synek uczęszczał na trening umiejętności społecznych. W tej chwili czekamy już rok i jesteśmy dopiero w połowie kolejki… Nie mogę tyle zwlekać, gdy na szali jest przyszłość mojego dziecka. Marzę o tym, żeby Dominik mógł być jak najbardziej samodzielny w przyszłości. Bardzo pomogłyby w tym turnusy rehabilitacyjne.  Systematyczna praca to jedyna skuteczna metoda, żeby pomóc Dominikowi. Ponad wszystko chcę mu zapewnić wszelkie dostępne opcje. Niestety jest bardzo kosztowne. Będę wdzięczna za każde wsparcie. Mama Dominika

205 zł
Wiktor Samsel
Urgent!
2:47:21  left
Wiktor Samsel , 8 months old

❗️Nie pozwól, aby nowotwór zabrał nam synka❗️

Nasz synek urodził się niespodziewanie w 36. tygodniu ciąży. Już wcześniej wiedzieliśmy, że nasz chłopczyk przyjdzie na świat z wadą serca i nerek… Nie przypuszczaliśmy jednak, że sytuacja będzie tak tragiczna! Po urodzeniu Wiktorek trafił do szpitala w Warszawie, gdzie spędził pierwszy miesiąc swojego życia. To tam lekarze zdiagnozowali u naszego synka Zespół Simpson-Golabi-Behmel! Niestety to nie był koniec złych wiadomości. Gdy Wiktor miał zaledwie 3 miesiące lekarze wykryli u niego nowotwór złośliwy nerki. Jest to obustronny guz Wilmsa! Świat wtedy stanął w miejscu, a nas zalała fala rozpaczy! Stanęliśmy przed największym wyzwaniem w naszym życiu, jakim jest uratowanie życia naszego dziecka! Obecnie Wiktorek przebywa na oddziale onkologii, gdzie jest poddawany chemioterapii. Boimy się, jak wielki wpływ może mieć ona na organizm synka, ale nie ma innego sposobu leczenia… Przepełnia nas strach i niemoc. Jedyne co możemy zrobić, to czekać na efekty leczenia i opłacać kolejne wystawiane rachunki. Synek musi przyjmować specjalistyczne mleko oraz mnóstwo leków. Potrzebna jest też rehabilitacja, która wzmocni jego osłabione ciało.  Jeszcze nie tak dawno cieszyliśmy się z narodzin synka. W naszych głowach zaczęliśmy układać scenariusze spokojnych i rodzinnych dni. Teraz nasze wyobrażenia runęły jak domek z kart! Pozostał tylko lęk o przyszłość i trud codzienności – w domu na swojego braciszka czeka starsza siostra, która bardzo przeżywa częste rozłąki ze swoją mamą... Wierzymy jednak, że jeszcze kiedyś odzyskamy rodzinny spokój i wszyscy razem spędzimy popołudnie przy wspólnym stole. To się jednak nie stanie, jeżeli zabraknie środków na leczenie. Każda wpłata jest dla nas realną szansą, o którą dzisiaj prosimy... Rodzice Wiktorka

812 zł
Maciej Kuśnierz
2:47:21  left
Maciej Kuśnierz , 14 years old

Maciej kontra ZŁOŚLIWY NOWOTWÓR MÓZGU❗️🚨

Kochani Darczyńcy! Serdecznie dziękujemy za wsparcie, które okazaliście nam w poprzednim etapie! Wasza pomoc jest nieoceniona! Nadal Was potrzebujemy… Zostaniecie? Oto nasza historia: Będąc matką, zrobisz wszystko, by zapewnić dziecku dobre życie. Chcesz dać mu rodzinne ciepło, bezpieczny dom, wykształcenie i to, co najważniejsze – zdrowie. Niestety moja miłość nie zdołała uchronić Maćka przed chorobą… Diagnoza nowotworu u syna zwaliła nas z nóg. Najgorsze co możliwe stało się naszą rzeczywistością. U Maćka zdiagnozowano nowotwór złośliwy mózgu — czaszkogardlak. Synek przeszedł bardzo ciężką operację ratującą życie i wycieńczające leczenie. Gdy dzielnie przeszedł tę drogę, myślałam, że już wszystko będzie dobrze. Jednak po kontrolnych badaniach okazało się, że to jeszcze nie koniec. Podczas operacji usunięto guza jedynie częściowo, ponieważ było zbyt duże ryzyko uszkodzenia nerwów. Nasz syn mógł przestać widzieć, słyszeć… Ze względu na jego bezpieczeństwo ten potwór nie został więc usunięty w całości. Po operacji konieczne było przeprowadzenie radioterapii, którą Maciej dzielnie zniósł. Wykonaliśmy dwa kontrolne badania rezonansem, które wykazały, że stan synka jest stabilny. Niestety dalsza, intensywna rehabilitacja jest niezbędna! Maciuś ma nauczanie indywidualne, nie ma stałego kontaktu z rówieśnikami, przyjaciółmi… Stara się możliwie jak najlepiej funkcjonować, jednak w jego głowie nadal jest wróg, który w każdej chwili może zaatakować. Nie możemy do tego dopuścić! Musimy zapewnić synkowi jak najlepsze leczenie i rehabilitację, by wygrał walkę z tak potwornym przeciwnikiem… Pomożecie? Wszystko, co niezbędne, generuje ogromne koszty! Wasze wsparcie będzie na wagę złota! Maciej marzy, by pojechać do Japonii. Pomóżcie sprawić, że będzie miał szansę. Rodzice

1 085 zł

Follow important fundraisers