Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Malwinka Marszałek
Pilne!
Malwinka Marszałek , 23 miesiące

Córeczka polskiego sportowca walczy o życie❗️Pomóż Malwince!

Przeżyłem w życiu wiele – smak sukcesu i gorycz tragedii w rodzinie. Ale dopiero gdy okazało się, że moja córeczka jest ciężko chora, odkryłem w sobie niedoświadczalne wcześniej emocje… Jako tata i jako sportowiec wiem, że się nie poddam w walce o życie mojego dziecka. A dziś – choć to bardzo trudne – przychodzę do Was z historią naszej rodziny i bardzo proszę o wsparcie. Dla Malwinki jest nadzieja, a ja muszę zrobić absolutnie wszystko, by ją wykorzystać! Bez Was to jednak będzie bardzo trudne… Nazywam się Bartłomiej Marszałek i być może kiedyś o mnie już słyszeliście – jestem polskim motorowodniakiem. Większość osób kojarzy mnie właśnie przez sport. Do tej pory jednak mało kto wiedział więcej o moim życiu prywatnym… Dziś jest czas, gdy muszę się odsłonić i o nim opowiedzieć, bo bardzo potrzebuję wsparcia. Potrzebuje go moja malutka, ukochana córeczka, która jest najważniejsza na świecie. I jest bardzo chora… Przez wiele lat angażowałem się w wiele działań charytatywnych, z potrzeby serca pomagałem osobom w potrzebie. Wtedy przez myśl mi nawet nie przeszło, że ja znajdę się kiedyś po drugiej stronie i że to moja rodzina będzie potrzebowała wsparcia... Moja ukochana córeczka będzie wymagała pomocy... Zespół Retta – tak brzmi diagnoza, którą pewnie poznalibyśmy znacznie później, gdyby nie ogromny instynkt macierzyński mojej żony. Ta pewność, że coś jest nie tak – mimo uspokajających słów lekarzy – skłoniła nas do wykonania na własną rękę dokładnych badań genetycznych. I wtedy poznaliśmy wyrok… Zespół Retta sprawia, że dziewczynki stają się “żywymi lalkami”. Niektórzy zwą je “milczące anioły”. Nie cierpię tych określeń, boli mnie serce, gdy je słyszę, ale one opisują obrazowo, co dzieje się z dziećmi, które nie zdążyły otrzymać leczenia...  Ale to, że nie chodzą i nie mówią, nie nawiązują kontaktu, to tylko mniejsze z problemów. Do tego dochodzi bardzo osłabiony układ immunologiczny. Problemy z oddychaniem, ze wszystkimi organami po kolei, dochodzi niszcząca padaczka, stan zapalny mózgu… Straszny los dla niewinnego dziecka! Pierwszy szok i rozpacz musiały szybko odejść na dalszy plan. Trzeba było działać. Staliśmy się właściwie specjalistami od tej okropnej choroby – łącznie z poznaniem wszystkich dostępnych na świecie metod leczenia.  I pojawiło się nie światełko, ale prawdziwe światło w tunelu!  Wszystkie nasze oszczędności wydaliśmy na lek, który na ten moment maksymalnie spowalnia postęp choroby! Jedna buteleczka, która wystarcza zaledwie na tydzień, kosztuje 10 300 dolarów. Roczne koszty leczenia to 2 200 000 zł... Lek jest w formie syropu, jest niezwykle kosztowny, ale pozwala doczekać nam do terapii genowej – ogromnej nadziei dla dzieci z Zespołem Retta na odwrócenie skutków choroby! Na życie! Terapia genowa jest już w bardzo zaawansowanym stadium badań i już wkrótce spodziewamy się, że stanie się dostępna w USA! W tym momencie lek podawany testowo jest już dziewczynkom w Stanach Zjednoczonych, a efekty są zdumiewające! Wyselekcjonowany gen dostarczany do płynu mózgowo-rdzeniowego za pośrednictwem odpowiedniego wirusa zastępuje ten wadliwy, co całkowicie zatrzymuje postęp zespołu Retta! Szacunkowy koszt terapii genowej będzie oscylował jednak w okolicach 3 000 000 dolarów...  ❗️Gdy lek zostanie zarejestrowany, zbiórka zostanie przekwalifikowana, a kwota odpowiednio powiększona. Terapia genowa jest ogromną nadzieją dla wszystkich dziewczynek z zespołem Retta. Dla naszej córeczki! Tylko Malwina musi do niej doczekać… Nadzieję na to daje właśnie lek, który od zeszłego roku podajemy córeczce w porozumieniu z amerykańskimi lekarzami. Polscy lekarze także są zgodni – dzięki lekowi Malwinka jest dzisiaj w o wiele lepszym stanie, niż jej nieleczone rówieśniczki z tą samą chorobą!  Ta nadzieja trzyma nas przy życiu. Gdyby nie ona, nie mielibyśmy siły nawet to zwykłego funkcjonowania… Tymczasem poruszamy niebo i ziemię, żeby uratować Malwinkę przed tragicznymi skutkami Zespołu Retta! Pierwszą dawkę syropu córeczka przyjęła właściwie w ostatniej chwili. Zaledwie tydzień wcześniej pojawiły się pierwsze, przerażające objawy… Akurat trzymałem ją na kolanach, gdy jej oczka zaczęły uciekać. Widoczne były same białka, a potem było coraz gorzej… Wiedzieliśmy, że to się już zaczyna dziać! Że jeśli nic nie zrobimy, będzie tylko gorzej! Po tygodniu od podania pierwszej dawki syropu ustąpił oczopląs, bezdechy senne i hiperwentylacja. Wcześniej Malwinka spała może pełną godzinę w nocy. Dziś przesypia całą! To wszystko dzięki dotychczasowemu leczeniu. Leczeniu, którego nie można przerwać, bo skutki tego mogłyby być tragiczne… I tutaj pojawia się nasza ogromna prośba… Przez ostatnie miesiące leczenia wydaliśmy już prawie wszystkie nasze życiowe oszczędności. Co miesiąc muszę latać do USA po kolejną dawkę leku, bo ściągnięcie go importem docelowym wyszłoby znacznie drożej… Nie żałujemy żadnej złotówki, ale przeraża nas fakt, że tych powoli zaczyna brakować, a przed Malwinką przynajmniej jeszcze 2,5 roku leczenia – do czasu wprowadzenia możliwości podania terapii genowej, która będzie dostępna prawdopodobnie dla dzieci od 4. roku życia.  W imieniu mojej żony, naszej córeczki, jej młodszego braciszka i przede wszystkim moim – jej taty – z całego serca proszę o każde możliwe wsparcie. Zaszliśmy już tak daleko… Nie możemy wszystkiego stracić, nie możemy pozbawić Malwinki nadziei na normalne życie! Dziękujemy z góry za każdą pomoc, która nie pozwala umrzeć naszej nadziei. ➡️ Licytacje dla wojowniczki Malwinki ➡️ Pomóż Malwince w walce o życie - strona internetowa Malwinki Dzień Dobry TVN: Córka Bartka Marszałka choruje na rzadką chorobę. "Tydzień syropu to jest 10 300 dolarów" Press: Stanowski w dwie godziny zebrał ponad 1,5 mln zł na leczenie córki Bartłomieja Marszałka Przegląd Sportowy - Onet: "Dziewczynki stają się »żywymi lalkami«". Córka reprezentanta Polski walczy z chorobą Eska.pl: Krzysztof Stanowski z widzami pomaga córce Bartłomieja Marszałka. Szybko zebrali milion złotych o2.pl: Milion złotych w nieco ponad godzinę. Wszystko dla córki polskiego sportowca NaTemat.pl: Milion w niecałe półtorej godziny! Stanowski na Kanale Zero pomógł chorej córce znanego sportowca WirtualneMedia.pl: Błyskawiczna akcja charytatywna Kanału Zero. Widzowie wpłacili ponad 1,5 mln zł Antyweb: Stanowski zebrał 1 mln złotych w nieco ponad godzinę. Miał szczytny cel pytanienasniadanie.tvp.pl: Codzienne życie z rzadką chorobą genetyczną  pytanienasniadanie.tv.pl: Rzadkie choroby, dlaczego leczenie aż tyle kosztuje? przegladsportowy.onet.pl: Bartłomiej Marszałek: Mój najważniejszy wyścig w życiu! Po zdrowie córeczki sport.tvp.pl: Córka polskiego sportowca poważnie chora. Tak można ją wspomóc sportowefakty.wp.pl – Znany sportowiec walczy o życie córki. Usłyszał fatalną diagnozę obcas.pl – Znany sportowiec prosi o pomoc dla ciężko chorej córki przegladsportowy.onet.pl – Polski sportowiec walczy o córkę. "Lekarze uspokajali, ale nie odpuściliśmy. Diagnoza była szokująca" [WYWIAD] wpolityce.pl – Nie zostawiajmy mistrza sportu samego w potrzebie! Zawodnik motorowodnej Formuły 1 Bartłomiej Marszałek walczy o życie córki eurosport.tvn24.pl – BARTŁOMIEJ MARSZAŁEK ZBIERA PIENIĄDZE NA TERAPIĘ CHOREJ CÓRKI. MALWINA CIERPI NA ZESPÓŁ RETTA sport.se.pl: Bartek Marszałek walczy o życie córki. Znakomity motorowodniak prosi o wsparcie ludzi dobrej woli

3 581 909,00 zł ( 48,09% )
Brakuje: 3 864 899,00 zł
Mateusz Gołąbek
Pilne!
Mateusz Gołąbek , 18 lat

Jedyne czego pragnę to ŻYĆ❗️Pomóż mi pokonać GUZA MÓZGU❗️

Mam na imię Mateusz i mam 18 lat. Uczę się średnio, mam trochę kolegów. Lubię historię, politykę, filozofię i militaria. Mam plany i marzenia, jak każdy nastolatek. Niestety, niecały rok temu moje całe życie zmieniło tor. Stało się walką na śmierć i życie.  We wrześniu 2023 roku zdiagnozowano u mnie guza mózgu. Zaczęło się od niewinnych bólów głowy. Mniej więcej w tym czasie byłem umówiony na konsultację okulistyczną. Podczas badania dna oka okulista zauważył, że moja gałka nerwu wzrokowego jest bardzo obrzęknięta. Usłyszałem, że muszę jak najszybciej skonsultować to z neurologiem i wykonać rezonans. Z gabinetu wyszedłem trzymając w ręku skierowanie.  Kilka dni później przeszedłem szczegółowe badania. To wtedy po raz pierwszy dowiedziałem się, że mam guza mózgu – bardzo dużego guza 8x6 cm – glejaka IV stopnia. Nie mogłem w to uwierzyć. Jestem przecież jeszcze bardzo młody! Chciałem iść na studia, rozwijać się, a właśnie usłyszałem, że muszę walczyć o życie… Na szczęście guz był operacyjny. Operację przeszedłem w warszawskim szpitalu. Wszystko przebiegło pomyślnie, dlatego w następnym kroku rozpocząłem chemio i radioterapię. Rokowania były dobre, żyłem więc nadzieją, że w końcu wszystko zmierza w odpowiednim kierunku.  Niestety, kilka tygodni temu podczas kontrolnego rezonansu usłyszałem słowo, którego najbardziej się bałem – WZNOWA.  Wiem już, że czeka mnie kolejna resekcja guza – operacja została zaplanowana na 8 maja. Następnie ponownie przystąpię, tym razem do silniejszej chemii. Jednak do całkowitego powrotu do zdrowia potrzebuję leczenia za pomocą urządzenia TTF. Ta metoda wraz z chemią czynią cuda.  Jest jednak pewien szkopuł – koszt miesięcznego leczenia wynosi około 120 tysięcy złotych. Im dłużej stosuje się leczenie, tym większa szansa, że guz nie odrośnie. Minimalny okres terapii w moim przypadku wynosi minimum 8 miesięcy, a najskuteczniejsza terapia to 24-miesiące, co daje kuriozalną kwotę. Dlatego, jeśli czytasz to teraz i możesz jakkolwiek mi pomóc, wesprzeć wpłatą, udostępnić zbiórkę w internecie lub opowiedzieć komuś bliskiemu o mojej historii będę Ci ogromnie wdzięczny.  Jedyne, o czym teraz najbardziej marzę to żyć. Być zdrowy i cieszyć się z życia. Móc z niego korzystać pełnymi garściami. Jestem jeszcze bardzo młody, dlatego z całego serca proszę Cię, pomóż mi spełnić to marzenie.  Dziękuję z całego serca za ten wielki uczynek miłosierdzia wobec mnie. Mateusz

67 840,00 zł ( 2,55% )
Brakuje: 2 591 735,00 zł
Mateuszek Warchoł
Pilne!
Mateuszek Warchoł , 19 miesięcy

KRYTYCZNIE PILNE❗️Tykająca bomba zamiast serduszka!

Potrzebna jest błyskawiczna pomoc, by ocalić życie Mateuszka! Jego serduszko wymaga pilnej operacji. Jeśli nie zdążymy, zostanie tylko przeszczep serca! Nasz ukochany synek Mateusz urodził się z zespołem niedorozwoju lewej części serca. Jedyną szansą na uratowanie jego serduszka jest przeprowadzenie skomplikowanej operacji w USA, gdzie lekarze posiadają niezbędną wiedzę i doświadczenie, by zapewnić mu życie o jakim marzy rodzic każdego dziecka. Dzięki tej operacji ma on szansę na zachowanie serca dwukomorowego. To dla naszej rodziny ostatnia nadzieja i zarazem walka o to, byśmy mogli zobaczyć, jak nasz synek będzie mógł biegać, grać w koszykówkę, na równi ze swoimi rówieśnikami. O tym, że serduszko Mateuszka nie rozwija się prawidłowo, dowiedzieliśmy się w połowie ciąży. 27 maja 2022 roku, jeszcze w łonie mamy, Mateusz przeszedł operację balonoplastyki zastawki, czyli poszerzenia jej na tyle, na ile było to możliwe. Dzięki temu miał w ogóle szansę na dożycie do porodu. Mateusz urodził się 19 września 2022 roku w Warszawie. Po porodzie został od razu zabrany na dalsze badania, które niestety potwierdziły diagnozę postawioną w trakcie ciąży. Ponieważ Mateuszek miał problemy z oddychaniem, w drugiej dobie życia przeszedł cewnikowanie serca, a w czwartej dobie życia pierwszą operację na otwartym sercu. Miesiąc po niej wreszcie mógł wrócić do domu, by poznać swoje rodzeństwo, które z wytęsknieniem czekało zarówno na braciszka, jak i na swoją mamę. Drugą operację na otwartym sercu Mateusz przeszedł tydzień przed swoimi pierwszymi urodzinami. Niestety nie obyło się bez powikłań w postaci krwawienia pooperacyjnego oraz wystąpienia tak zwanego syndromu zespołu żyły głównej górnej. Z powodu niestabilnych saturacji Mateuszek w dniu swoich pierwszych urodzin przeszedł cewnikowanie serca, a zamiast balonów i tortu dostał „urodzinowy” stent do lewej tętnicy płucnej. Po tym stan Mateuszka się ustabilizował. Niestety po tym etapie operacji lekarze w Polsce podjęli decyzję o kontynuacji leczenia Mateusza w kierunku serca jednokomorowego, zupełnie porzucając szansę na uratowanie lewej komory jego serca. My jednak w międzyczasie weszliśmy w kontakt z lekarzami z Boston Children’s Hospital, gdzie wysyłaliśmy im całą historię leczenia naszego synka. Lekarze z USA stanowczo wyrazili opinię, że wg nich istnieje szansa na uratowanie lewej komory serduszka Mateusza, dając mu szansę na prawidłowy rozwój. 17 kwietnia 2024 roku otrzymaliśmy z Bostonu kosztorys operacji… cenę, którą musimy ponieść, by nasze dziecko miało szansę na zdrowe życie. Jest to 400 000 USD. W ramach tej kwoty lekarze planują przeprowadzić szereg badań, wykonać cewnikowanie serca, rezonans magnetyczny oraz wykonać operację, która będzie miała za zadanie „zrehabilitowanie” lewej komory i przygotowanie jej do podjęcia pracy. Jednak koszty takiej operacji są ogromne, a my, jako zwykła rodzina, nie jesteśmy w stanie ich pokryć sami. Dlatego zwracamy się do Was, ludzi o wielkich sercach, z prośbą o wsparcie finansowe. Każda złotówka, którą możecie nam ofiarować, jest kroplą nadziei dla naszej rodziny, szansą dla Mateuszka na życie bez obniżonej wydolności, bez nieustannych wizyt w szpitalu, bez przyjmowania leków co kilka godzin i wreszcie – bez konieczności wykonania w przyszłości przeszczepu serca. My rodzice, chcielibyśmy móc patrzeć, jak nasz syn idzie do szkoły, jak rozwija swoje pasje i cieszy się życiem. A może tego nigdy nie dostać. Dzięki Waszej hojności możemy dać naszemu synkowi szansę na przyszłość pełną radości i zdrowia. Z góry dziękujemy za każdą okazaną pomoc i wsparcie. Wierzymy, że wspólnymi siłami możemy zdziałać cuda i uratować serce naszego kochanego synka. Z poważaniem,Rodzice Mateusza

100 885,00 zł ( 5,76% )
Brakuje: 1 648 366,00 zł
Marysia Białońska
Pilne!
Marysia Białońska , 7 lat

Straszna ciemność zabiera Marysię❗️Ratunek za 3 miliony – pomocy❗️

Pochłania ją ciemność – stopniowo Marysia traci wzrok. Nieodwracalnie… Szczęście w nieszczęściu jest nadzieja! Szczęście – Marysia ma zmianę w genie, którą można wyleczyć terapią genową! Nieszczęście – lek nie jest refundowany. Jego koszt to 3 miliony złotych…  To jedyna szansa, że Marysia będzie widziała! Choroba zostanie zatrzymana! Lekarze z Poznania są gotowi podać lek nawet teraz. Skąd jednak mamy wziąć taki majątek!? Jeśli nawet sprzedamy wszystko, co mamy, będzie to tylko ułamek kwoty… Dlatego dziś z całego serca prosimy o każdą możliwą pomoc dla córeczki, by nie pochłonęła jej ciemność… Na zawsze…  Marysia urodziła się po konflikcie serologicznym, dlatego pod opieką okulisty była właściwie od początku swojego życia. Do czasu rozpoczęcia szkoły to były wyłącznie wizyty kontrolne – nie wskazywały, że mamy się czego bać. W końcu jednak dostaliśmy skierowanie do poradni w Katowicach. Czas oczekiwania na NFZ - pół roku… W międzyczasie więc zrobiliśmy także badania genetyczne. Wyniki zwaliły nas z nóg… U Marysi zdiagnozowano zwyrodnienie barwnikowe siatkówki. To ciężka choroba, która cały czas postępuje, prowadząc do całkowitej ślepoty!  Już teraz córeczka właściwie nie widzi po zmierzchu. Gdy idzie nocą, musi trzymać się ścian. Już wcześniej to zauważyliśmy – starsze córeczki nie miały takich problemów, dlatego tym bardziej widzieliśmy różnice. Okazało się, że spowodowane właśnie ciężką chorobą…  Jej wzrok będzie się tylko pogarszał. Straci widzenie obwodowe, a później całkowite. Choć teraz jeszcze widzi świat, wkrótce zniknie jej z oczu. A wraz z tym wszystko, co zna i kocha…  Co innego urodzić się niewidomym i nie znać innej rzeczywistości, a co innego być dzieckiem, któremu stopniowo znika wszystko, co zna. Całe bezpieczenstwo związane z widzeniem. Zostaje tylko pustka…  Jest jednak nadzieja – noratorska terapia genowa, dostępna w Polsce, w klinice w Poznaniu! Pierwsi pacjenci zostali jej poddani z sukcesem! Szczęście z nieszczęściu, że Marysia ma uszkozony właśnie ten gen, który można poddać terapii!  Niestety – nie jest ona w żaden sposób refundowana… Koszt tego, by córeczka nie straciła wzroku, to 3 miliony złotych… Zrobilibyśmy dla niej wszystko, wszystko oddali… Ale nie mamy tak ogromnej sumy i nigdy jej sami nie zdobędziemy…  Dlatego z całego serca prosimy o pomoc! Wiemy, że to będzie bardzo trudna zbiórka, trudna walka… Musimy jednak spróbować – dla Marysi! Lekarze mówią, że im szybciej dostanie lek, tym lepiej – choroba się zatrzyma na aktualnym etapie! Czyli Marysia będzie widzieć! Im później, tym będzie gorzej, bo choroba postępuje, a cofnąć jej się już nie da… Z całego serca prosimy o pomoc dla Marysi. Walczymy o cud i wierzymy w cud i w to, że nasza córeczka nie straci świata, nie utonie w ciemności… Ania, mama Marysi   ➡️ Pomóż zobaczyć więcej - Licytacje dla Marysi Białońskiej ➡️ Pomóż zobaczyć więcej - Marysia Białońska    ➡️ Przegląd Tygodniowy 21.02.2024 ➡️ Kronika TVP3 Kraków

1 983 017,00 zł ( 58,86% )
Brakuje: 1 385 970,00 zł
Samuel Jurczyk-Szostak
Pilne!
Samuel Jurczyk-Szostak , 3 latka

WZNOWA❗️Rak atakuje, by zabrać małe życie! Ratujmy 3-letniego Samuelka!

KRYTYCZNIE PILNE! WZNOWA! Znaleźliśmy się ponownie w samym środku onkologicznego piekła, a przecież wydawało się, że opuściliśmy już na zawsze... Samuelek walczy z neuroblastomą - jednym z najbardziej agresywnych i śmiertelnych nowotworów dziecięcych... Połowa chorujących na niego dzieci umiera. Prosimy o pomoc, by nasz synek nie znalazł się wśród nich! Samuelek ma dopiero niecałe 4 latka, a przeszedł już więcej niż niejeden dorosły. W Święta Bożego Narodzenia 2022 roku, w Wigilię, dostawał swoją pierwszą chemię w szpitalu, zamiast rozpakowywać prezenty przy choince, w rodzinnym gronie... Trzecie urodzinki? W szpitalu. Dostawał chemię... Choroba odbiera mu nie tylko dzieciństwo, ale też wszystkie najpiękniejsze chwile w życiu... Nasza historia zaczęła się niepozornie, synkowi spuchła nóżka... Zaniepokojeni, pojechaliśmy na SOR. Tam stało się coś, czego nie się spodziewaliśmy... W brzuszku synka lekarz wyczuł guz. Po badaniach okazało się, że to neuroblastoma - bardzo agresywny i niebezpieczny dziecięcy nowotwór! Tak zaczęła się walka o życie... Dzięki wsparciu tysięcy ludzi wyjechaliśmy do szpitala w Barcelonie, gdzie leczy się najcięższe przypadki tej choroby u malutkich dzieci. Zaczęło się inne życie, na onkologii, wyznaczane przez kolejne cykle leczenia, badania, rozmowy z lekarzami. Wszystko przestało mieć znaczenie poza tym, by nasz synek wyzdrowiał. Do kolejnych Świąt Samuelkowi udało się wygrać z chorobą. Wróciliśmy wtedy do domu. Boże Narodzenie spędziliśmy z rodziną. Było cudownie! Samuelek dostał wiele prezentów, ale najważniejszych z nich było zdrowie i wygrana z nowotworem. Wracała upragniona normalność... Pojawialiśmy się w szpitalu na wizytach kontrolnych. Polecieliśmy do USA, żeby rozpocząć leczenie przeciwko wznowie. Żyliśmy nadzieją, że Samuelek będzie już zdrowy. Zapisaliśmy go do przedszkola, do którego bardzo chciał iść. Niestety szczęście nie trwało długo... 16 lutego 2024 roku okazało się, że potwór wrócił. Zagnieździł się tym razem w kości, w lewym bioderku. Samuelka od jakiegoś czasu bolała nóżka. Kiedy usłyszałam, że Samuelek ma nawrót choroby, zrobiło mi się ciemno przed oczami.... Po chwili popatrzyłam na Adama, tatę Samuelka i widziałam, jak z oczu płyną mu łzy... W głowie zaczęło się głębić milion pytań: co teraz? Jak długo? Jak Samuelek to zniesie? Jak to powiedzieć rodzinie? Kolejne urodzinki w szpitalu? A miał to być taki piękny dzień... Znowu nasze życie wywróciło się do góry nogami. 16 lutego dowiedzieliśmy się o nawrocie, a już 17 lutego zaczęło się leczenie - nowotwory u dzieci zawsze są złośliwe i niebezpieczne. Rozwijają się w zastraszającym tempie. Nie można czekać. Nie można przerwać leczenia. Trzeba działać szybko. Musimy mieć pieniądze na kolejne etapy leczenia. Nie możemy stracić naszego jedynego dziecka! 💔 Wracamy do Polski tylko na chwilę, by wziąć potrzebne rzeczy, a potem czekają nas znowu miesiące w szpitalu... Wznowa w trakcie leczenia przeciwkonawrotowego jest rzadka, dlatego lekarze będą musieli wytoczyć najcięższe działa. Po leczeniu w Barcelonie synek prawdopodobnie zostanie pacjentem szpitala w Rzymie, gdzie przejdzie terapię CAR-T. Terapia polega na pobraniu od pacjenta limfocytów, genetycznym zmodyfikowaniu ich tak, żeby niwelowały komórki nowotworowe neuroblastomy, a następnie wszczepieniu ich pacjentowi. To niestety kolejne koszty... Nic jednak nie jest ważniejsze od tego, żeby Samuel otrzymał najlepsze możliwe leczenie, bo od tego zależy jego życie!  Błagamy Was o pomoc, bo bez Was sobie z tym nie poradzimy. Pomóżcie nam, proszę, ratować naszego jedynego synka! Jest bystrym, kochanym i uśmiechniętym chłopcem, który ma w sobie wiele energii do walki! Po poprzednim leczeniu bardzo szybko się zregenerował i nie odstawał od innych dzieci już w parę miesięcy po ciężkim leczeniu! Teraz też tak może być, jeśli tylko nam pomożecie. Śmiertelna choroba u ukochanego dziecka to coś, czego nie życzymy najgorszemu wrogowi... Świadomość, że nowotwór jest tak podstępny, że zaatakował kilka miesięcy po leczeniu w Barcelonie, po prostu nas załamuje. Nie możemy jednak się załamywać. Samuel jest silny i my też będziemy. Mamy wokół siebie wspaniałych ludzi, którzy trzymają kciuki za Samcia. Znamy historie, kiedy nawet po trzeciej wznowie udawało się z tego wyjść, więc i nam się uda! Musimy w to wierzyć. Błagamy o wpłaty, udostępnianie zbiórki, branie udziału w licytacjach i obserwowanie losów Samuelka na mediach społecznościowych - to wszystko ma wielką moc! Bądźcie z nami, błagamy, bez Was uratowanie życia Samuelka nie będzie możliwe! 🥺🙏 Dziękujemy za każde wsparcie. Rodzice Samuelka ➤ FB: Samuelek VS Neuroblastoma ➤ INSTAGRAM: samuel.vs.neuroblastoma ➤ TIK-TOK: samuel.vs.neuroblastoma ➤ LICYTACJE: Licytacje dla Samuelka oraz Serduszko Nikolci pomaga Samuelowi Decyzją Zarządu Fundacji Siepomaga i rodziny śp. Zuzi Mielczarek, która w najtrudniejszych chwilach życia postanowiła podzielić się dobrem i poprosiła o przekazanie części środków z subkonta Zuzi na leczenie Samuelka, subkonto Samuela zasila kwota 421 675,12 zł. O tyle też zmniejszamy kwotę do zebrania na zbiórce.

1 601 360,00 zł ( 32,67% )
Brakuje: 3 299 950,00 zł
Liliana Bilińska
Pilne!
Liliana Bilińska , 3 latka

Maleńka Lilianka zachorowała na złośliwy nowotwór❗️Pomóż w walce o życie!

Na teleporadzie, mimo moich prawie błagań, lekarz odmówił wystawienia skierowania na USG brzuszka albo chociaż badania krwi… Moja córeczka już wtedy umierała…  Gdyby nie matczyne przeczucie i mój upór, dziś Lilianki mogłoby już nie być… Zaczęłyśmy dramatyczną walkę o życie, bo moja córeczka zachorowała na złośliwy nowotwór, który zabiera połowę dzieci! Po zakończeniu leczenia w Polsce koniecznie musimy wyjechać do USA na terapię przeciwko wznowie! Powracający nowotwór i powtórna walka wycieńczonego organizmu zbyt często kończą się śmiercią… Proszę o pomoc dla Lilusi! Ja muszę wierzyć tylko w szczęśliwie zakończenie… Nigdy wcześniej nie pomyślałam nawet, że dzieci mogą tak bardzo cierpieć… Że tak strasznie cierpieć będzie moja córeczka…  Zaczęło się infekcjami – wrzesień, początek przedszkola. Niby standard, musi swoje przechorować. Ale infekcja goniła kolejną. Pediatra stwierdzał zwykłe wirusówki, jednak Lilę zaczął boleć brzuszek. Leki przestawały pomagać… Nadszedł 22 grudnia 2023 roku. Dzień końca wszystkiego, co znałyśmy i początku obcego – walki o życie dziecka…  Przed Świętami trudno było się dostać do lekarza, została teleporada. Mówiłam lekarzowi, że martwię się infekcją, bo jest dziwna. Lilkę za mocno boli brzuszek… Poprosiłam o skierowanie, żeby sprawdzić, co się dzieje. Usłyszałam odmowę…  Ja czułam jednak, że z moją córeczką dzieje się coś złego! Jeszcze tego samego dnia – prywatnie – udało się nam dostać na USG. Mina lekarza nie zapowiadała nic dobrego. Chyba już wiedziałam, że za chwilę padną straszne słowa… Jest guz. Widać było od razu. Nie wiedzieliśmy, jak rozległy, tylko że ulokował się na prawym nadnerczu! Szok, świat w tamtej sekundzie się zatrzymał. A przynajmniej ja chciałam, żeby tak było. Żeby nie nastąpiło nigdy to, co właśnie trwa… Jeszcze tego samego dnia pojechałam z córeczką do szpitala w Warszawie. Nie miałyśmy skierowania, tylko wynik tego badania. Ale przyjęli nas od razu. Od 22 grudnia 2023 do teraz jestem z Lilką w szpitalu. Bez przerwy. Nie wiemy, kiedy uda nam się choć na chwilkę wrócić do domu…  Badania potwierdziły złośliwy nowotwór. Przez świąteczny okres niewiele dało się jednak zrobić, tymczasem guz zaczął uciskać, doszedł ból nóżki! Lilka była przerażona nową rzeczywistością… Dziś już się przyzwyczaiła, tylko nie do igieł. A te czuje codziennie… Dziecko szybko się przyzwyczaja, choć rodzic nigdy by nie chciał, by “mój pokój” maluszek mówił o szpitalnej sali…  Guz okazał się bardzo rozsiany. Sięga kręgosłupa, przesuwa aortę. Zajęty jest też szpik… Jedyny promyk nadziei – nie ma przerzutów w główce… Pierwszą chemię Lila zniosła fatalnie. Wszystkie koszmarne skutki uboczne, ból, cierpienie nie do opisania… Dopiero opioidy były w stanie go zagłuszyć… 2 tygodnie nie wstawała z łóżeczka…  Trwa chemia, kolejne cykle na szczęście nie są tak dramatyczne, jak pierwszy. Ale lekko też nie jest… Na szczęście uszkodzenie organów się zatrzymało. Przed nami jeszcze cały protokół leczenia, łącznie z operacją wycięcia guza, megachemią, przeszczepem komórek, radioterapia, immunoterapia… Może za kilka miesięcy – choć na kilka dni – pozwolą nam wrócić do domu… Jestem z córeczką w szpitalu sama, tatuś nie może za często nas odwiedzać… Lilka ma właściwie zerową odporność. Każdy wirus może być dla niej śmiertelnie niebezpieczny i opóźnić leczenie. A musimy je prowadzić zgodnie z planem – to daje największą szansę na osiągnięcie remisji… A jak już to wywalczymy, musimy wtedy jak najszybciej lecieć do USA na terapię przeciwko wznowie, która… jest kosmicznie droga. Ma jednak bardzo dużą skuteczność! To szansa na powrót do normalnego życia. Może już do przedszkola Lilka nie zdąży wrócić, ale choć do zerówki…  Bardzo proszę każdego, do kogo dotarł mój apel – o każdą możliwą pomoc. Dla mojej córeczki jestem gotowa zrobić wszystko! Ale najgorsza jest ta paraliżująca bezradność… Gdy ona tak strasznie cierpi, a w jej oczach widzę błaganie, bym to zabrała, by to wszystko się skończyło… A ja mogę tylko przytulać, wycierać łezki i obiecywać, że w końcu będzie dobrze… Proszę o pomoc, by tak właśnie było…  Paulina, matka Lilianki   Zachęcamy do wzięcia udziału w licytacjach: ➡️ Lilianka kontra neuroblastoma - licytacje

1 595 629,00 zł ( 88,22% )
Brakuje: 212 881,00 zł
Iwona Balsam
Pilne!
Iwona Balsam , 34 lata

"Mamo, nie mogę Cię stracić..." – pomóż uratować Iwonę przed nowotworem❗️

Nazywam się Iwona. Mam 34 lata. Mam wspaniałego syna, narzeczonego, z którym planuję ślub, wspaniałą rodzinę i przyjaciół. Mam też złośliwy nowotwór, który próbuje zniszczyć moje życie, w którym przeszłam już naprawdę dużo. Proszę Cię, zatrzymaj się na chwilę, przeczytaj mój apel i daj mi szansę na życie… Wychowuje synka Kacpra, który ma 15 lat. Od zawsze był dla mnie najważniejszy. Stracił tatę, gdy miał kilka lat… Nie wyobrażam sobie, że i mnie miałoby zabraknąć w jego życiu. Jesteśmy tak blisko, spędzamy ze sobą mnóstwo czasu. W opiece nad Kacprem pomaga mi mój narzeczony. W czerwcu tego roku chcielibyśmy wziąć ślub… Czy zdążę? Mimo że jestem dość młodą osobą, to w życiu wycierpiałam już naprawdę dużo. Od 2017 roku zmagam się z endometriozą. Jest to straszna choroba powodująca bóle nie do wytrzymania. Nie byłam w stanie normalnie funkcjonować. Nagle pojawiła się nadzieja na normalne życie. Była to operacja w prywatnej klinice, której koszt wynosił 25 tysięcy złotych. Poddałam się operacji, dzięki czemu zaczęłam żyć na nowo - bez bólu!  Odzyskałam sens życia. Znowu byłam szczęśliwa i spełniona. Nie trwało to długo… W 2020 roku poczułam, że znowu dzieje się coś niedobrego. Bolało mnie całe ciało i odsyłano mnie od lekarza do lekarza. Dwa lata walczyłam o diagnozę, która okazała się tragiczna! Usłyszałam wyrok – guz prawego nadnercza, 16-centymetrowy. Świat się dla mnie zawalił, ale mimo wszystko postanowiłam walczyć. 11 lipca 2022 roku poddałam się operacji usunięcia guza, węzłów chłonnych oraz prawego nadnercza. Wierzyłam, że będzie już tylko lepiej. Jednak badania histopatologiczne kolejny raz nie były dla mnie łaskawe. Zdiagnozowano przerzuty na węzły chłonne oraz usłyszałam dodatkowe, bardzo gorzkie słowa: “Niestety, ma Pani ogromnego pecha. To rak dziecięcy, neuroblastoma…”. W tym momencie wiem, że zainfekowany jest cały brzuch, czekamy na informacje, gdzie dokładnie umiejscowił się potwór… W Polsce założyli ręce i nie wiedzieli, jak mnie leczyć. Postanowiłam poszukać innego leczenia i pojawiła się nadzieja na terapię w Barcelonie. Jest bardzo skuteczna, jednak przekracza moje możliwości finansowe. A ja naprawdę bardzo chcę żyć! Z całego serca proszę o pomoc. Każda – nawet ta najmniejsza wpłata – jest na wagę życia… A ja mam dla kogo żyć! Iwona ➤ Zbiórkę Iwony można także wspierać poprzez LICYTACJE ➤ TVP Lublin  ➤ TVP Warszawa ➤  #CHALLENGE_DLA_IWONY

8 420 283,00 zł ( 90,64% )
Brakuje: 868 537,00 zł
Milena Dereberya
Pilne!
Milena Dereberya , 13 lat

Mówili, że za 3 dni UMRZE❗️ RAK zabiera życie Milenki - samotna matka błaga o ratunek!

KRYTYCZNIE PILNE! Milenka walczy o życie! Za nią czteroletnia, wyczerpująca walka z nowotworem; dni upływające pod znakiem rozpaczy, bólu i ciągłego zmęczenia. Ostatnie miesiące to po prostu przeprawa przez piekło... Milenka bardzo boi się śmierci. Dziewczynka i jej mama, która wychowuje ją samotnie, błagają Cię o pomoc, by uratować małe życie! Mama Milenki: Pamiętam ten dzień, jakby to było wczoraj... Lekarz nie owijał w bawełnę — powiedział, że moja córeczka za 3 dni umrze. Spadałam w przepaść, świat zniknął, przesłoniły go łzy... Nic nie widziałam, nie słyszałam. Padłam na kolana i tak już zostałam. Na kolanach na oddziale intensywnej terapii modliłam się do Boga o szansę na życie dla mojego dziecka! Milenka nigdy na nic nie chorowała... Była taką spokojną, grzeczną, skromną dziewczynką. Zawsze się dobrze uczyła — nigdy nie było mnie stać na korepetytorów, sama wychowuję córkę i 17-letniego syna, a ona sama, bez pomocy, dostała się do bardzo dobrej szkoły i dostawała najlepsze oceny. Kochała rysować, była bardzo aktywnym dzieckiem, zawsze miała wielu przyjaciół i cały czas się uśmiechała... Nie sądziłam, że jej uśmiech zastąpi grymas bólu... W marcu 2019 roku Milenka zaczęła skarżyć się, że bolą ją plecy. Bardzo długo lekarze nie mogli znaleźć przyczyny. Początkowo zakładano, że to choroba woreczka żółciowego. Diagnoza była niestety mylna i Milenka przeszła 2 miesiące nieudanego leczenia. Dopiero kiedy już prawie nie mogła wstać z łóżka, USG wykazało, że całe płuca są zalane płynem. W klatce piersiowej znaleziono ogromny guz. Nawet serce przemieściło się w prawo... Okazało się, że to nowotwór, neuroblastoma w IV stopniu zaawansowania! Wtedy padły te słowa, że Milenka nie przeżyje 3 dni... Chemioterapia rozpoczęła się niemal natychmiast. Nagle oddział onkologii, zapach szpitala, strachu i chemii... Milena poczuła się trochę lepiej, ale lekarze i tak byli kategoryczni —  powiedzieli, że rak jest tak zaawansowany, że córka nie przeżyje nawet roku... Modliłam się o cud... Niewiele pamiętam z tego okresu, tylko czas odmierzany kolejnymi kroplówkami z chemią, obchodami, rozmowami z lekarzem. Córeczka przeszła operację, niestety guza nie udało się całkowicie usunąć. Sprzedałam wszystko, co miałam, nie mamy już mieszkania, nie mamy samochodu... Zabrałam córeczkę do szpitala dziecięcego w Barcelonie, gdzie od lat leczy się dzieci z najcięższymi przypadkami neuroblastomy. Aby ratować życie Milenki, wywróciłam do góry życie syna i własne... Po wielu miesiącach koszmaru nastąpiła wymodlona przez nas remisja. Przez 9 miesięcy byliśmy w domu. Wszystko cieszyło jeszcze bardziej - kawa w fotelu, poranek we własnym łóżku, powrót córki ze szkoły. Niestety w kwietniu 2022 r. nastąpił nawrót – guz ponownie zaczął rosnąć, osiągnął rozmiary aż 10 centymetrów! Chirurdzy musieli rozciąć klatkę piersiową... Przez 5 długich godzin hiszpański zespół kardiochirurgów operował Milenkę; udało im się całkowicie usunąć guz. Lekarze tchnęli życie w Milę, kiedy nie było już na to szans... Niestety sytuacja nadal jest krytyczna. Córka jest w bardzo ciężkim stanie, dostaje immunoterapię połączoną z chemioterapią... Nie jest to leczenie refundowane, a od stycznia jego cena bardzo wzrosła. Jak zobaczyłam nowy kosztorys, niemal straciłam przytomność... Innego ratunku dla Milenki jednak nie ma! Milenka: Moje koleżanki ze szkoły zapytały mnie, jak to jest, mieć raka... Ja czuję się, jakby moje ciało było codziennie torturowane. Cierpienie to nieodłączna część choroby. Po czasie można się do niego przyzwyczaić... Po prostu boli Cię cały czas. Do leczenia znów włączono chemię, a przez ostatni rok mogłam już zobaczyć, jak wygląda życie, kiedy nie musisz co chwilę wymiotować. Po chemii nie mogę wstać z łóżka, nic nie jem, nie mam siły.  Czasem się zastanawiam, jak jest w niebie. Nie pytam jednak o to mamy, bo kiedy raz to zrobiłam, rozpłakała się. Najbardziej boję się, że to już... Że nigdy nie wrócę do domu, że też umrę i nie czeka mnie już nic więcej. Mama Milenki: Od 2021 roku żyjemy z dala od domu. Nie stać nas na to, żeby czasami tam przelatywać. Dostaję zasiłek na chore dziecko — z tych środków kupujemy jedzenie. Serce mi się kroi, bo mój syn jest daleko, ze względu na szkołę jest z moją mamą w domu. Żyją z jej emerytury. Jakkolwiek ciężko by było, nie mamy wyjścia. Milena już tyle zniosła... Przez ostatnie 4,5 roku praktycznie nie wychodzimy ze szpitali. Od czasu wznowy, kiedy rak powrócił i stał się jeszcze bardziej agresywny, wydaje się, że codziennie wchodzi na ring, aby odzyskać prawo do życia... Mama Milenki: Na dalsze leczenie nie mamy już pieniędzy. Tyle lat walki uczyniło nas żebrakami. Rachunek za życie jest ogromny... To jednak nasza ostatnia nadzieja. Błagam Cię o wsparcie mojej córeczki. Proszę, nie odmawiaj nam pomocy! Uratuj moją córeczkę! ➡️ Życie Milenki możesz też uratować przez udział w licytacjach - GRUPA: URATUJ ŻYCIE MILENKI - klik!

3 940 789,00 zł ( 71,77% )
Brakuje: 1 549 922,00 zł
Wiktor Zawadzki
Pilne!
4 dni do końca
Wiktor Zawadzki , 3 latka

Serce, które woła: chcę bić❗️Ratuj życie Wiktorka!

Wiktor Zawadzki - lat 3, skazany na śmierć. Mój syn. Pisząc te słowa, strach dosłownie rozwala mnie od środka. Nie wiem, czy otrzymam pomoc, nie wiem, ile mój synek jeszcze przeżyje... Czasami mam wrażenie, że nie wiem już nic. Wiktorek urodził się z wadą określaną HLHS (hipoplastic left heart syndrome). Po ludzku i w najprostszych słowach jest to Zespół niedorozwoju lewego serca. Wiktorek żyje z połową serduszka. Pierwszy rok swojego życia mój synek spędził na kardiologii. Nie znał innych ścian, za kołysankę do snu służyło mu pikanie maszyn. Walczył z sepsą, infekcjami... Walczył o życie... Trzeci zabieg cewnikowania zmienił bieg historii o 180 stopni. Po tym zabiegu Wiktorek był w stanie krytycznym, pod respiratorem. Spędził 4 długie miesiące na OIOM-ie. Jego serduszko stoczyło bitwę, której konsekwencje Wiktorek odczuwa do dziś: ciężki oddech, ból, sinica centralna, opuchnięcia spowodowane słabym krążeniem, zatrzymywanie się wody w organizmie, przyjmowanie dużych dawek leków, nadciśnienie płucne. Od niedawna jesteśmy w domu, z wyrokiem skazującym...  Jednego dnia jestem pełna optymizmu i nadziei, wiary, że się uda. Kolejnego siedzę i płaczę. Czuję bezsilność, że jako mama nie mogę pomóc Wiktorkowi wyjść z tej czarnej otchłani. Wyrwać go ze szponów choroby. Dałabym mu nawet swoje serce, by tylko mógł żyć i cieszyć się z bycia dzieckiem. Gdy śpi, krzyczę w poduszkę z rozpaczy. Gdy się budzi, przyklejam do twarzy uśmiech i łapiemy wspólne chwile. Ile ich będzie? Nie wiem. Dlatego proszę Was, ludzi o wielkich sercach, każdego, kto jest w stanie pomóc Wiktorkowi, o szansę! O zatrzymanie tego, czego najbardziej się boję! Nie chcę stracić mojego synka! On już tyle wywalczył, tyle przeszedł... Nadzieję może dać zagraniczna operacja. Wciąż czekamy na kwalifikację, jednak już teraz wiemy, że koszty leczenia będą kolosalne! Mówi się, że każdy jest kowalem własnego losu... Kowalem naszego losu: mojego i mojego synka, jesteście Wy... Bez was go nie uratuję. Proszę, pomóżcie...Mama   ➡️ Licytacja dla Wiktorka ➡️ Strona Wiktorka na FB: Z połową serduszka przez świat Telewizja Republika: TV Wschód:

15 407 305,00 zł ( 92,82% )
Brakuje: 1 191 068,00 zł

Obserwuj ważne zbiórki