Tata z oddziału onkologii walczy o życie 5-letniego synka!

Leczenie i rehabilitacja, koszty dojazdów,
Ends on: 16 September 2022
Fundraiser description
Patrzy na nas swoimi pięknymi oczami i prosi o to, by przestało boleć... Oddalibyśmy co tylko można, żeby przestało, a możemy jedynie zwiększać dawkę morfiny. Zrobilibyśmy dla niego wszystko, ale nasze wszystko to za mało! Rak próbuje zabrać nam Szymka! A my musimy toczyć z nim okrutnie nierówną walkę, która prawdopodobnie oznacza wyjazd za granicę i nierefundowane leczenie w Niemczech!
Zdjęcie, które widzicie poniżej, obrazuje nasze dawne życie, zupełnie inny świat. Szczęśliwe dziecko, uśmiechnięty, dumny tata, a gdzieś obok machająca radośnie z drugiego pokoju mama. Ten świat już nie istnieje, a tamto życie skończyło się w połowie czerwca, kiedy w brzuszku Szymka odkryto ogromny guz, oznaczający przeciwnika najgorszego z najgorszych. Neuroblastomę IV stopnia - piekielnie złośliwe paskudztwo, nowotwór występujący tylko u dzieci. Mordercę, który ma tylko jeden cel - zabić największy skarb, jaki posiadam. Naszego 4-letniego synka.
Tak bardzo chcielibyśmy szepnąć mu do ucha, że będzie dobrze. Ale jak, skoro sami drżymy ze strachu... Żadne modlitwy nie są w stanie nas uspokoić, żadne leki nie są w stanie uśmierzyć tego bólu! Jeszcze 3 tygodnie temu byliśmy zwyczajną rodziną. Dzisiaj spacerujemy bosymi stopami po piekle, ale ze względów epidemiologicznych nie wolno nam być w tych potwornych chwilach we trójkę razem. Jeden tydzień trzyma go za rękę mama, a drugi tydzień tata. Przytulny pokoik synka musieliśmy zamienić na ponury szpitalny oddział, gdzie bezbronne maluchy walczą ramię w ramię o przetrwanie. Wszyscy chcą wygrać, nie wszystkim się uda...
W momencie przyjęcia na oddział guz miał wymiary 14x12 cm, obecnie ma już 14x20 cm - urósł w kilkanaście dni o 8 cm. Lekarze są przerażeni i mówią, że takiego przypadku dawno nie widzieli. Póki co nie da się go operować, dlatego Szymek przyjął już pierwszą chemię, a lada moment czeka go następna. Strasznie kiepsko ją zniósł, ale nie ma innego wyjścia. Trzeba strzelać do nowotworu najcięższą dostępną artylerią.
Co dalej? Tego jeszcze nie wiemy, ale kontaktowaliśmy się już ze specjalistyczną niemiecką kliniką, gdzie leczy się tak skrajnie trudne przypadki dziecięcych nowotworów. Jednak zanim zostaną podjęte jakiekolwiek decyzje, stan Szymka musi się ustabilizować, a guz zmniejszyć.
Najgorsze jest jednak to, że cena takiego leczenia w Niemczech może osiągnąć niewyobrażalnie wielkie wartości, które są nieosiągalne dla zwykłych śmiertelników. Dlatego też musimy być gotowi i zabezpieczeni finansowo na każdą możliwość.
Ja, tata... Wołam o wsparcie prosto ze szpitalnego oddziału, z pierwszej linii frontu. Proszę Cię o pomoc w ratowaniu mojego synka.
Krzysztof - tata
––––––––––
LICYTACJE DLA SZYMONA –> KLIK