WZNOWA – nowotwór zaatakował naszego synka po raz drugi! Ratuj!
Ostra białaczka limfoblastyczna – WZNOWA. Zaledwie pół roku po zakończeniu chemioterapii koszmar, o którym tak bardzo chcieliśmy zapomnieć – powrócił z podwójną mocą! Nasz 4-letni synek po raz drugi trafił do onkologicznego piekła. Po raz drugi leży w szpitalnym łóżeczku, a przez jego drobne, dziecięce żyły płyną kolejne litry chemioterapii. Jego delikatne loczki dopiero co odrosły, a już wypadają po raz kolejny… Jego ufne oczy po raz kolejny wypełniają ból i łzy. Nie ma słów, które są w stanie opisać naszą rozpacz. Pierwszy raz diagnozę białaczki usłyszeliśmy, gdy Dawidek miał zaledwie 2 latka. Przez 1,5 roku z całych sił walczył o życie na onkologii. Kiedy już myśleliśmy, że koszmar się skończył, że wróciliśmy do normalności… Choroba wróciła i dziś nasze maleństwo staje walki po raz drugi. Każde kolejne starcie z nowotworem jest jeszcze trudniejsze – nie tylko dlatego, że wiemy już jakie piekło nas czeka. Białaczka wraca silniejsza, a leczenie musi być bardziej agresywne. Jak wytłumaczyć synkowi, że musi przejść to wszystko jeszcze raz? Jak wytłumaczyć, że znowu musi zamienić swój bezpieczny, dziecięcy pokoik na salę szpitalną? Jak wytłumaczyć, że tym razem chemioterapia paląca jego żyły musi być jeszcze mocniejsza? Jesteśmy na dziecięcej onkologii 3. tydzień. Synek już nie je, nie pije, a brzuszek boli go coraz bardziej. Z każdym wlewem chemii Dawidek robi się coraz słabszy. Włoski wypadają już tak mocno, że musieliśmy je ściąć. Codziennie trzymam rączkę synka przy kolejnych wkłuciach i ocieram łezki płynące po jego buzi. Obiecuję, że wygramy po raz drugi. Obiecuję, że wrócimy razem do domu – do jego taty i rodzeństwa. Przed nami jeszcze długie miesiące w szpitalu. Jeśli po trzech zaplanowanych cyklach chemioterapii nastąpi remisja, nasze maleństwo będzie musiało przejść przeszczep szpiku. Ze względu na zgodność, dawcą zostanie jego starszy, nastoletni brat. Całą rodziną robimy wszystko, co w naszej mocy, by ratować Dawidka. Sami jednak nie damy rady. Potrzebujemy Waszej pomocy, ponieważ koszty związane z leczeniem, suplementacją i dojazdami do szpitala są niezwykle wysokie. Nasz synek jest bardzo osłabiony nowotworem oraz chemioterapią i będzie wymagał kosztownej rehabilitacji. Jedyne, o czym dzisiaj marzymy, to by usłyszeć słowa lekarza „Remisja. Koszmar się skończył!”. Marzymy o tej chwili każdego dnia, gdy budzimy się rano i gdy kładziemy się spać. Marzymy, że weźmiemy Dawidka w ramiona, przytulimy z całych sił i wyszeptamy "Jesteś bezpieczny. Wracamy do domu". Prosimy, pomóż nam spełnić to marzenie. Rodzice Dawidka