Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Mariola Woźniczak
Mariola Woźniczak , 48 lat

Mariola przeszła TRZECI UDAR❗️Dziś nie mówi i zmaga się z niedowładem... Pomocy❗️

Zwracam się do Was z ogromną prośbą o wsparcie dla mojej mamy, Marioli, która w wieku 48 lat stanęła w obliczu swojego trzeciego udaru i potrzebuje naszej wspólnej pomocy, aby móc wrócić do życia, które kocha. Odkąd pamiętam, mama zawsze była osobą pełną ciepła i miłości. Zawsze kochała piec ciasta i torty, które stały się symbolem wszystkich rodzinnych uroczystości i wielu chwil pełnych radości. Mariola, to nie tylko miłośniczka pieczenia i gotowania, ale przede wszystkim mama dwóch dorosłych córek i siostra dwóch wspaniałych kobiet, dla których zawsze była wsparciem. Niestety, w ubiegłym roku straciła swoją mamę w wyniku udaru, a dziś sama stanęła przed największym wyzwaniem swojego życia. To wydarzenie jeszcze bardziej uświadomiło nam, jak kruche jest życie i jak ważna jest każda chwila spędzona razem. Obecnie Mariola zmaga się z niedowładem prawej strony ciała i nie jest w stanie mówić ani się komunikować. Każdy dzień jest dla nas walką o najmniejszy ruch czy gest. Jej duch jest silny, ale potrzebuje dostępu do najlepszej możliwej opieki i rehabilitacji, aby mieć szansę na powrót do normalnego życia. Koszty takiej opieki są ogromne i niestety przekraczają nasze możliwości finansowe, ale wierzymy, że z Waszą pomocą możemy zebrać potrzebne środki, które pomogą pokryć koszty pobytu w ośrodku rehabilitacyjnym, który jest kluczem do odzyskania przez mamę w miarę normalnego życia. Każda złotówka, każde udostępnienie tej zbiórki to dla nas ogromna pomoc i promyk nadziei. Dołączcie do "Razem dla Marioli" – nie tylko zbiórki, ale społeczności, która wierzy w siłę wsparcia i cudowną moc ludzkiego serca. Razem możemy pomóc mamie odzyskać to, co udar odebrał – radość i możliwość dzielenia się swoją energią i miłością z innymi. Dziękujemy, za każdą formę wsparcia.Z wdzięcznością i nadzieją – córka Karolina wraz z całą rodziną

8 053,00 zł ( 11,64% )
Brakuje: 61 096,00 zł
Bartosz Lichota
Bartosz Lichota , 15 lat

Przed Bartkiem operacja, która uwolni go od bólu ❗️ Bez Was się nie odbędzie ❗️

Choroba deformuje ciało naszego Bartusia. Patrzymy na synka cierpiącego z powodu powracających przykurczy. W takich momentach serce rodzica pęka na milion kawałków... Po ostatniej operacji w biodrach synka tkwią ŚRUBY i METALOWE ELEMENTY, które stanowią NIEBEZPIECZEŃSTWO dla jego rosnącego ciała i powodują KOSZMARNY BÓL. Bartek potrzebuje kolejnej PILNEJ OPERACJI! Niestety, jej koszt jest wysoki i by mogła się odbyć, potrzebujemy Waszego wsparcia! Bartek przyszedł na świat w milczeniu. Owinięty pępowiną, niedotleniony, siny. Zamiast gratulacji, w głowie dudniły mi słowa lekarzy:  Pani dziecko ma mózgowe porażenie dziecięce, będzie leżące do końca życia. Nie mogłam w to uwierzyć. Łzy nie przestawały płynąć po mojej twarzy. DLACZEGO? Przecież wszystko miało być dobrze. MIELIŚMY ŻYĆ NORMALNIE… I choć od tamtych chwil minęło tak wiele lat, a my poświęciliśmy mnóstwo czasu, energii i pieniędzy, wciąż mierzymy się z ogromnymi trudnościami. Bartek w wieku 15 lat nie potrafi mówić, samodzielnie się poruszać, jeść, pić i wykonywać większości rzeczy, które robią jego zdrowi rówieśnicy. Wykrzywione, spastyczne nogi i ręce są źródłem BÓLU. Patrzę w oczy mojego syna, tulę i pielęgnuję jego wiotkie ciało. W ukryciu płaczę, bo coraz częściej brakuje nam sił... Bartek przeszedł dwie operacje zwichniętych bioder. Pierwszą w 2018 roku. Na kolejną musiał czekać aż 3 lata! W tym czasie kość udowa wyszła poza panewkę biodra, powodując niewyobrażalny ból. By ustabilizować stawy, lekarze umieścili w nich śruby i metalowe elementy. Teraz blizny trzeba otworzyć na nowo, by pozbyć się tych części i umożliwić Bartkowi dalszy wzrost. Żeby wreszcie tak STRASZNIE nie bolało… W międzyczasie spotkała nas kolejna tragedia. Syn przeszedł zakażenie bakterią Helikobacter. Po zakończonym leczeniu zaczął wymiotować krwią. Kolejny raz okrutny los brutalnie wdarł się w naszą rzeczywistość. Poparzony przełyk Busia jest jedną, wielką, bolesną raną. Lekarze zadecydowali o wszczepieniu sondy PEG i od tej pory Bartek karmiony jest pozajelitowo. By nieodłączną częścią jego życia przestało być cierpienie, Bartuś niezwykle potrzebuje operacji i dalszych, specjalistycznych konsultacji lekarskich. Pomimo choroby nasz syn jest pogodny i ambitny. Każdego dnia zaskakuje nas swoją siłą, ale jeśli operacja ortopedyczna nie dojdzie do skutku – cała jego ciężka praca zostanie zaprzepaszczona. Koszty jednak nas przerastają... Z głębi serca zwracamy się do Was z prośbą o wsparcie. Każda wpłata i udostępnienie przybliżą Bartka do zabiegu, a tym samym pozwolą mu dalej walczyć o siebie. Już bez bólu... Mama i Tata Bartka ➡️ FB: Busio

2 080,00 zł ( 13,03% )
Brakuje: 13 878,00 zł
Igor Kubik
Igor Kubik , 6 lat

WESPRZYJ Igorka w walce o lepsze jutro! By mógł się rozwijać, jak jego rówieśnicy!

Mój synek Igor, tak jak jego rówieśnicy, lubi układać wieże z klocków, spędzać czas z babcią, bawić się z kotem… Niestety jego dzieciństwo nie jest beztroskie. Każdego dnia musi walczyć o swoją przyszłość, bo los nie był dla niego łaskawy… Mój synek codziennie walczy z niewidzialnymi wrogami: autyzmem, niepełnosprawnością intelektualną oraz torbielą szyszynki. Godziny ćwiczeń i rehabilitacji, pobyty w wielu szpitalach, liczne wizyty specjalistyczne to przykra rzeczywistość Igorka, z którą każdego dnia się mierzy. Syn uczęszcza do specjalistycznego terapeutycznego, gdzie na co dzień objęty jest terapią. Bierze udział w zajęciach integracji sensorycznej, chodzi do logopedy, na terapię pedagogiczną z elementami terapii behawioralnej oraz rehabilitację. Na pierwszy rzut oka Igor wygląda na zdrowego chłopca, jednak zmaga się z wieloma problemami... Moim największym marzeniem jest, aby synek nie musiał w przyszłości borykać się z problemami związanymi z komunikacją. Pragnę, by mógł normalnie mówić i rozwijać się jak jego rówieśnicy. Jednak aby tak się stało Igorek potrzebuje turnusów rehabilitacyjnych i logopedycznych, terapii mowy i autyzmu, oraz kolejnych wizyt lekarskich. Samej jest mi bardzo ciężko sprostać tym wszystkim wyzwaniom, dlatego przychodzę z prośbą o pomoc. Wiem, że ze wsparciem ludzi dobrych serc, będę w stanie zapewnić mojemu dziecku specjalistyczną opiekę i lepszą przyszłość. Za każdą, nawet najmniejszą wpłatę – z całego serca DZIĘKUJĘ! Marika, mama Igora

180,00 zł ( 0,3% )
Brakuje: 58 331,00 zł
Łucja Fluda
Łucja Fluda , 12 miesięcy

Serduszko naszej córeczki się zatrzymało! Pomóż walczyć o powrót do zdrowia Łucji!

Gdy urodziła się Łucja, byliśmy najszczęśliwsi na świecie. Moment, gdy po raz pierwszy zobaczyliśmy córeczkę, mogliśmy wziąć ją w ramiona i poczuć delikatny zapach jej dziecięcej główki. Nie wiedzieliśmy wtedy jeszcze,  już niedługo nasz pokój przerwie potworna tragedia… Zaledwie parę miesięcy po narodzinach Łucja, najmłodsza z czwórki naszych dzieci, znalazła się w szpitalu z powodu wirusa RSV. To był początek koszmaru, który zmienił nasze życie na zawsze. Już kolejnego dnia stan Łucji się załamał. Z powodu ciężkiej obturacji dróg oddechowych stan Łucji był bardzo ciężki i niestabilny. Byliśmy przerażeni, tak potwornie się baliśmy, że stracimy ją na zawsze… Córeczka została natychmiast zaintubowana i przewieziona na Oddział Intensywnej Terapii. Infekcja była tak silna, że serduszko naszego maleństwa się zatrzymało. Każda sekunda zdawała się trwać wieczność. Jej stan był bardzo krytyczny, ale dzięki staraniom niesamowitego personelu medycznego, Łucja przeżyła. Wygraliśmy walkę o życie, lecz musieliśmy stanąć do tej o zdrowie. W wyniku niedotlenienia pojawiły się kolejne komplikacje atroficzne zmiany w mózgu oraz napady padaczkowe. Nasza córeczka wiele przeszła, niewydolność oddechowa sprawiła, że musiała spędzić dwa miesiące na intensywnej terapii bez nas, niedowład czterokończynowy, niewydolność oddechowa, atroficzne zmiany mózgu sprawiły, że Łucja ma przed sobą długą drogę rehabilitacji i leczenia. Lekarze mówią, że jest jeszcze zbyt wcześnie, by określić, w jakim stopniu ma szansę odzyskać swoją sprawność ruchową i umysłową. Potrzebujemy Waszej pomocy, aby dać Łucji szansę na lepsze jutro. Tylko wspólnymi siłami mamy szansę na przywrócenie Łucji zdrowia. Nie możemy tego zaprzepaścić. To, co uda się nam wypracować teraz, zaważy o jej funkcjonowaniu w przyszłości. Proszę, dajcie naszej Kruszynce szansę na lepsze jutro.  Rodzice Łucji

13 935 zł
Bartuś Urbaniak
Bartuś Urbaniak , 11 lat

Pomóż Bartkowi dogonić rówieśników! Potrzeba tak niewiele...

Cała ciąża z Bartusiem przebiegała prawidłowo. Czułam się dobrze i nic mnie nie niepokoiło. Niestety pewnego wieczora dostałam wysokiej gorączki. Zaniepokojona udałam się do szpitala, a tam otrzymałam informację, że konieczne jest pilne cesarskie cięcie!  Bartuś przyszedł na świat dokładnie 22.01.2013 roku. Urodził się w ciężkiej zamartwicy i dostał tylko 1 punkt w skali Apgar. Mój synek nie oddychał! Doszło do niedotlenienia organizmu i był reanimowany. Lekarze z całych sił walczyli o jego życie! Choć to, co najważniejsze Bartek wygrał, to konsekwencje jego trudnego startu są nieodwracalne. Obecnie syn jest pod stałą kontrolą poradni neurologicznej, rehabilitacyjnej oraz foniatrycznej.  Bartuś na pierwszy rzut oka nie odbiega od reszty rówieśników. Pomimo problemów, z którymi codziennie się mierzy, pozostaje pogodnym dzieckiem. Niestety zaburzenia sensoryczne, obniżone napięcie mięśniowe, choroby neurologiczne, zaburzenia głosu, mowy i choroby słuchu bardzo utrudniają Bartkowi funkcjonowanie.  Regularnie uczęszczamy na rehabilitację, korzystamy z zajęć integracji sensorycznej, logopedy, psychologa i terapii na basenie... To wszystko wymaga od nas ogromnych nakładów finansowych, a koszty każdego dnia rosną… Zebrane pieniądze chcemy przeznaczyć na bieżącą rehabilitację, żeby Bartuś mógł w rozwoju dorównać swoim rówieśnikom. Wiemy, że tylko dzięki intensywnej pracy będzie to możliwe. Jeśli jesteś w stanie, proszę, wesprzyj mojego syna! Kasia, mama Bartka

200 zł
Marysia Derek
Marysia Derek , 3 latka

Choroba NISZCZY naszą córeczkę... Odebrała Marysi wszystko❗️Błagamy o ratunek❗️

Prawda jest okrutna, prawda boli. Marysia cierpi na Zespół Retta, straszną chorobę, która odbiera dziewczynkom wszystkie umiejętności. Zamyka je we własnym ciele, sprawia, że stają się żywymi lalkami. Na horyzoncie pojawia się jednak nadzieja na ratunek dla Marysi! Rozpoczynamy zbieranie środków na terapię genową. Przed nami długa droga, bo leczenie może kosztować nawet kilkanaście milionów złotych! Prosimy o pomoc! Codziennie toczymy walkę z chorobą. Póki co możemy przeciwstawiać się jedynie rehabilitacją. Niestety jesteśmy jak Syzyf, wtaczający swój kamień na górę… Gdy wydaje się, że Marysi udało się osiągnąć sukces, zdobyć jakąś umiejętność, choroba okrutnie ją odbiera. I zaczynamy od nowa. Znów codziennie ćwicząc, jeżdżąc na kosztowne turnusy rehabilitacyjne…  Nasza biedna Marysia nie potrafi chodzić, mówić, ciało nie słucha jej poleceń. Nie słuchają jej ręce, nogi, nie słucha buzia. Nie sięgnie po ulubioną zabawkę, czy jedzenie. A w czerwcu skończy 4 latka… Czasami myślimy, co byłoby gdyby nie choroba, która odebrała jej radość życia. Jaka byłaby nasza dziewczynka, co lubiłaby robić? Z takich rozmyślań wyrywa nas straszna rzeczywistość. Ta rzeczywistość to nocne wybudzanie z okropnym krzykiem. To okrutne ataki epilepsji. To karmienie przez PEGa i częste wizyty w szpitalu. To infekcje, które przychodzą znienacka i zabierają wszystkie wypracowane postępy…  Jednak Marysia cały czas walczy, walczy o odrobinę radości w jej małym życiu. Pomimo jej okropnej choroby każdego dnia budzi nas pięknym uśmiechem, patrząc w oczy, tak jakby chciała do nas powiedzieć – “mamo, tato nie martwcie się, poradzimy sobie, mamy siebie”. Jesteśmy szczęśliwą rodziną, która robi wszystko, żeby pomóc Marysi. Niesamowitym wsparciem są nasze trzy cudowne córki, pomagają przy opiece nad swoją młodszą siostrą. Gdy jesteśmy w szpitalu, co chwilę dzwonią, kiedy do nich wrócimy. Ale my jako rodzice, nie chcemy ich obciążać, są nastolatkami, przed nimi mnóstwo wyzwań związanymi z wchodzeniem w dorosłość.  Kiedy dwa lata temu dowiedzieliśmy się o chorobie naszej córeczki, ciężko było nam to przyjąć. Czuliśmy smutek, ból, rozczarowanie i zadawaliśmy sobie pytanie: Dlaczego nasza córeczka, dlaczego los sprawił, że to ona musi być chora? Jednak dziś po prostu walczymy i staramy się myśleć o przyszłości! Trwają zaawansowane badania nad terapią genową, która będzie mogła zatrzymać okrutną chorobę! Rozpoczynamy zbieranie pieniędzy na jej opłacenie. Koszt leczenia będzie wynosił kilkanaście milionów złotych! Będziemy Was informować, gdy dowiemy się czegoś więcej. Póki co wiemy jedno – leczenie będzie dostępne prędzej, czy później, a my musimy być gotowi na jego opłacenie. Już teraz nasze wydatki są ogromne. Musimy kupić Marysi nowe ortezy, wózek, fotelik… Córeczka potrzebuje też sprzętów, takich jak pionizator. Wyjazdy na turnusy również wiążą się z dużymi wydatkami. A nie możemy przestać walczyć, bo choć choroba zabiera wypracowane postępy, to bez rehabilitacji byłoby jeszcze gorzej! Nasza córeczka to taki nasz kochany milczący aniołek, bo tak nazywa się dziewczynki z Zespołem Retta. Kochani, prosimy Was o wsparcie. Ona nas wszystkich potrzebuje. Każda nawet najmniejsza kwota daje Marysi szansę na lepsze życie. Za każde otwarte serce dla naszej córeczki – z góry DZIĘKUJEMY! Rodzice

290 zł
Nikodem Holwek
Nikodem Holwek , 5 lat

Pomóż zawalczyć o przyszłość Nikosia!

Gdy Nikoś miał 3 lata, jego rozwój nagle zahamował! Przestał reagować na imię, nie patrzył na nikogo i nagle uciekał. Nie mówił i nie wskazywał nic palcem. Czułam, jakby między synkiem a naszą rodziną wyrósł mur, którego nie da się zburzyć… Nikodem urodził się z rozszczepem wargi i wyrostka zębowego. Wiedzieliśmy, że nie będzie nam dane długo cieszyć się czasem w domu i trzeba będzie powrócić do szpitala. Bardzo martwiliśmy się, jak to wpłynie na rozwój synka. Pierwszą operację, zszycia wargi, Nikoś przeszedł w wieku 6. miesięcy! Po kilku latach przeprowadzono jeszcze przeszczep kości z uda do wyrostka zębowego.  Lekarze przewidują, że Nikoś będzie musiał przejść jeszcze kilka zabiegów chirurgicznych – przeszczep kolejnego fragmentu kości oraz operacje laryngologiczne. Mieliśmy nadzieję, że teraz w końcu Nikodem będzie mógł cieszyć się dzieciństwem i zabawami z rodzeństwem. Niestety, stało się coś, czego nigdy nie podejrzewaliśmy… Do pewnego momentu Nikoś rozwijał się w prawidłowym tempie, jego zachowanie nie odbiegało od rówieśników. Nagle zauważyliśmy, że stracił zainteresowanie kontaktem z innymi dziećmi, przestał reagować na swoje imię, zupełnie zamknął się w sobie. W trakcie spacerów nagle wyrywał się i uciekał. Tak bardzo baliśmy się o jego bezpieczeństwo! Musieliśmy poszukać pomocy. U Nikosia zdiagnozowano autyzm. Udało nam się zapisać na terapię w ramach NFZ, dzięki czemu synek miał szansę ponownie rozwinąć umiejętności społeczne, pracować nad sensoryką i ćwiczyć z neurologopedą. Niestety, obecnie Nikodem nie może już uczęszczać na refundowaną terapię. Nie wyobrażamy sobie odbierać synkowi możliwości rozwoju – chcielibyśmy zapewnić mu chociaż kilka godzin terapii w tygodniu, jednak jest to ogromny wydatek.  Co więcej, Nikoś zmaga się z wieloma nietolerancjami pokarmowymi. Syn nie może jeść glutenu, mleka krowiego, musi unikać cukru i przetworzonej żywności. Specjalistyczna żywność jest sporo droższa niż tradycyjna, co mocno obciąża nasz budżet. Nikoś ma jeszcze trójkę rodzeństwa – oni także potrzebują wiele wsparcia.  Zdrowie i przyszłość Nikosia są dla nas najważniejsze, dlatego chcemy zrobić badania potrzebne do dalszej diagnostyki. Kiedy podsumujemy koszty specjalistycznych badań, konsultacji lekarskich oraz leków i suplementów wychodzi ogromna suma, która przekracza nasze możliwości finansowe. Zwracamy się do Was z prośbą o wsparcie dalszego diagnozowania i terapii naszego synka. Musimy działać teraz, kiedy Nikoś jest jeszcze mały i jest największa szansa na polepszenie jego stanu zdrowia. Chcemy dać synkowi wszystko, co najlepsze. Prosimy, pomóżcie! Rodzice Nikosia ➡️ Facebook – grupa z licytacjami

166,00 zł ( 0,22% )
Brakuje: 74 303,00 zł
Wojtuś Krysiak
Wojtuś Krysiak , 4 miesiące

Wojtuś potrzebuje pilnej diagnostyki – liczy się czas❗️

Jeszcze do niedawna byłam przekonana, że nieprzespane noce będą naturalną konsekwencją bycia mamą. Dziś nie mogę spać, ale nie dlatego, że budzi mnie mój Wojtuś, tylko dlatego, że nie mogę przestać się o niego martwić. Zawsze wyobrażałam sobie macierzyństwo, jako szczęśliwy, radosny czas pełen spełniających się marzeń. Synek był moim pragnieniem i długo wyczekiwanym cudem. Lekarze nie dawali mi większych szans na zajście w ciążę, więc kiedy dowiedziałam się, że zostanę mamą, poczułam, że los wreszcie się do mnie uśmiechnął.  Poród był ciężki. Pępowina zakręciła się Wojtusiowi wokół szyi, a mój świat się zatrzymał. Stres, jaki wtedy mi towarzyszył, wynagrodziły mi pierwsze dwa miesiące życia synka. Wspominam je, jako najpiękniejszy okres w moim życiu. Byłam pewna, że to koniec zmartwień. Niestety, do naszej codzienności wkradły się nieproszone problemy... W trzecim miesiącu życia Wojtuś przestał sygnalizować swoje potrzeby – dzisiaj już nie płacze, kiedy jest głodny. Mój synek przestał przybierać na wadze, a ponadto wykazuje zaburzony odruch ssania. Opieka nad Wojtkiem stała się bardzo czasochłonna. Jest prawdziwym więzieniem schematycznych czynności - godzina karmienia, godzina noszenia, dwie godziny przerwy, powtórka. Wszystko po to, by utrzymać masę ciała Wojtusia. Piękne dni, które powinna wypełniać radość, wypełnia rozpacz i stres. Bardzo boję się o przyszłość mojego synka. Nasze życie zmieniło się w nieustanną tułaczkę po lekarzach i placówkach medycznych. Każdego dnia jestem coraz bardziej bezradna. Nikt nie wie, co dolega mojemu małemu synkowi, gdyż stan Wojtusia może wskazywać na wiele, całkiem różnych od siebie przypadłości. W ciągu ostatnich dwóch miesięcy trafiliśmy do trzech szpitali, a do naszej dokumentacji trafiały kolejne ogólnikowe diagnozy i potencjalne rozpoznania. Niestety bez specjalistycznych, drogich badań, nie możemy ruszyć z leczeniem. Lekarze są bezradni. Moja codzienność to nieustanne zachęcanie Wojtusia do przyjmowania pokarmu i wdrażanie fizjoterapeutycznych ćwiczeń, by pobudzić jego buźkę. W momentach największej bezradności patrzę w jego piękne oczka i na wesoły uśmiech, który daje mi nadzieję, że specjalistyczne badania dojdą do skutku i rozwiążą nasze problemy. Mój Wojtuś dopiero zaczyna się rozwijać, więc szybko postawiona diagnoza to wielka szansa na eliminację dalszych, potencjalnych problemów. To prawdziwa walka z czasem! Teraz kiedy piękny sen o długo wyczekiwanym rodzicielstwie zamienił się w koszmar bezradności i niemocy, pragnę poprosić Was o pomoc. Każdy darczyńca jest dla nas bohaterem, który dołącza do misji ratunkowej o przyszłość mojego małego synka. Proszę, pomóżcie nam! Mama Wojtusia

73,00 zł ( 0,22% )
Brakuje: 31 842,00 zł
Małgorzata Gruchała
Małgorzata Gruchała , 39 lat

Kosztowne leczenie trzyma nowotwór w ryzach❗️Ale kończą się środki❗️

Kilka lat walki ze złośliwym nowotworem, a zaczęło się w 2021 roku od uczulenia pod piersią. Sprawdzając je, wyczułam guza w drugiej i potem poszło szybko. Lekarz, badanie i diagnoza – nowotwór złośliwy piersi HER2 3+. Nowotwór zaatakował też węzły chłonne i miał 22 milimetry. Pierwsza chemioterapia wywołała u mnie ostry ból kości i niedługo potem wyszły przerzuty do kości. Dziś skończyłam już chemię, ale do końca życia będę kontynuować leczenie peliatywne.  Co 3 tygodnie przyjmuję wlewy immunoterapię i szereg leków. Nowotwór na całe szczęście się zatrzymał, ale wciąż tam jest. Musi być stale monitorowany, czy przypadkiem pewnego dnia nie postanowi wrócić. W międzyczasie muszę kontynuować leczenie, którego koszty, krótko mówiąc, powalają. Leki, suplementy, czasem rehabilitacja, specjalistyczna dieta… Wszystko, by trzymać tego potwora w ryzach. Proszę o pomoc, ponieważ będąc na rencie, przestaje starczać mi na to środków pieniężnych. Renty mam zaledwie 1800 złotych. Mój organizm jest cały czas w napięciu. Muszę przyjmować leki i wlewy, ale kiedy brakuje środków, muszę skupić się na potrzebach moich dzieci. Nie zamierzam się poddać w walce z nowotworem i wszelka pomoc finansowa uratowałaby moją sytuację.  Małgorzata

146,00 zł ( 0,27% )
Brakuje: 53 046,00 zł

Obserwuj ważne zbiórki