Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Maria Krak
Maria Krak , 12 lat

Każdy dzień jest dla Marysi nieustanną walką o jej samodzielne jutro!

Marysia urodziła się w 30 tygodniu ciąży jako skrajny wcześniak, ważąc zaledwie 1560 gram. Była taka maleńka i bezbronna, a mimo to dzielnie walczyła od pierwszych dni życia. U córeczki zdiagnozowano mózgowe porażenie dziecięce z obustronnym niedowładem kurczowym, przy czym lewa strona jest zdecydowanie słabsza od prawej, co skutkuje rozwijającą się asymetrią ciała. Jakby tego było mało, Marysia ma problemy ze wzrokiem. Wszystko to sprawia, że każdego dnia nasza córeczka musi pokonywać bariery, o których zdrowy człowiek nawet nie myśli. Pokonanie kilku schodów jest dla niej przeszkodą, nie wspominając o wyjściu na dwór, czy przejściu z jednego pokoju do drugiego. Niestety, bez pomocy drugiej osoby nie jest w stanie tego zrobić.  Od raczkowania, przekręcania się na bok, po siedzenie i pierwsze próby chodzenia była bardzo długa, okupiona łzami i bólem droga. Jeszcze dłuższa jest jednak przed nami. Intensywna rehabilitacja oraz systematyczne leczenie iniekcjami z toksyny botulinowej sprawiły, że udało się nam wiele wypracować. Jednak największe marzenie naszej córeczki pozostaje nadal niespełnione. Marysia nie chodzi samodzielnie. Dlatego tak bardzo ważna jest jej dalsza rehabilitacja, by to, co udało się osiągnąć nie poszło na marne… Aby wreszcie mogła postawić swój pierwszy krok! Każdego dnia stawiamy czoła nowym wyzwaniom. Martwimy się o przyszłość, gdyż wiemy, że przed nami ciężka praca nad sprawnością Marysi. Córeczka potrzebuje coraz intensywniejszej rehabilitacji, a w przyszłości również operacji ortopedycznej poprawiającej sprawność ruchową. A to niestety kosztuje krocie. Jednak nie poddajemy się i wierzymy, że Marysia kiedyś stanie na własnych nogach. Będzie chodzić i biegać jak inne, zdrowe dzieci. Dlatego prosimy Was o wsparcie i pomoc w zebraniu potrzebnych pieniędzy na dalszą rehabilitację i leczenie Marysi. Każde poświęcenie, każdy wysiłek jest jest tego wart i przybliża nas do celu. Bez Waszej pomocy to się jednak nie uda! Rodzice Marysi

2 457 zł
Nataniel Barczewski
3 dni do końca
Nataniel Barczewski , 7 lat

Przekleństwo wcześniactwa... Wspieramy Nataniela!

27 tydzień ciąży, 1400 gramów — liczby, które wskazywały, że nie jest dobrze. Od samego początku najedliśmy się stresu. Bardzo się bałam...  Skrajne wcześniactwo, niska masa urodzeniowa, a co za tym idzie powikłania, z którymi Natan walczy do tej pory. Być może zmagać się będzie i do końca życia... Niemal przy każdym spotkaniu z lekarzem dowiadywałam się, z jakiego powodu cierpi moje dziecko. Niewydolności oddechowa, odma opłucna, ropniak opłucnej bez przetoki, drożny przewód tętniczy, niedokrwistość wcześniaków, retinopatia nieproliferacyjna i zmiany naczyniowe siatkówki, złamanie nasady kości udowej, dysplazja oskrzelowo-płucna, dokomorowy krwotok III stopnia, wodogłowie... Lawina tragicznych diagnoz... Za każdym razem, gdy wymieniam powikłania, z którymi zmaga się Nataniel, lista ta zdaje się nie mieć końca... Kiedy już oswoiłam się, z tym że przyszłość synka nie będzie najłatwiejsza, a moja pomoc będzie mu potrzebna niemal na każdym kroku, dodatkowo zdiagnozowano stopy końsko-szpotawe oraz padaczkę. Koszty związane z walką o Nataniela zaczynają mnie przerastać, dlatego proszę, pomóż. Z Twoją pomocą dam radę zapewnić mojemu dziecku rehabilitację, a także profesjonalny sprzęt! Sama nie...  Beata — mama Nataniela

454 zł
Janusz Rabenda
Janusz Rabenda , 43 lata

By o zdrowie nie musieć się modlić, ale je wywalczyć!

Kiedy wszyscy wesoło przygotowaliśmy się do świąt w jednym domu zapadła cisza. Strach unosił się w powietrzu i dusił. Wtedy jeszcze Janusz nie wiedział nawet, na co musi się przygotować, z czym przyszło mu walczyć. W jednej chwili został wplątany w desperacki wyścig o życie... Nigdy nie jest dobry moment na chorobę. Diagnoza pada z ust lekarza, a człowiek ma wrażenie, że się przesłyszał, że to nie może być prawda. Nagle wszystko wywraca się do góry nogami. Trzeba przeorganizować całą codzienność, a wybieganie myślami w przyszłość wiąże się ze strachem i bólem... Znamy Janusza, dobrze wiemy, jak silnym jest człowiekiem. Wiemy też, że bardziej niż ból niszczy go strach. O siebie, o swoją żonę, o dzieci. Na swoich barkach dźwiga brzemię nie tylko choroby, ale też odpowiedzialności za swoją rodzinę, bo jeśli go zabraknie... Boimy się nawet o tym myśleć! Nie mamy czasu na rozpacz, musimy działać! Na szali leży życie naszego przyjaciela. Leczenie, konsultacje, badania, dojazdy do szpitali - to wszystko generuje ogromne koszty. Jak skupić się na walce o życie, jeśli boisz się o to, czy tę walkę będziesz miał za co prowadzić? W tym możemy mu pomóc! Dlatego wszyscy ręce na pokład! Walczymy z Tobą! Przyjaciele

13 326 zł
Marcin Wypchło
Marcin Wypchło , 37 lat

Rehabilitacja – jedyny lek, na chorobę, z którą żyję. Proszę, pomóż...

Rehabilitacja to moja codzienność, nieodłączny element życia z chorobą, z którą przyszło mi walczyć. Niestety – koszty, które pochłania są ogromne. A bez niej stracę sprawność, o którą walczę całe życie.  Mam na imię Marcin. Urodziłem się jako zdrowe dziecko, jednak kiedy miałem 4 lata całe moje życie się zmieniło. W wyniku powikłań po leczeniu zapalenia oskrzeli doszło do porażenia nerwów. Właśnie wtedy zaczęła się moja walka, która trwa do dziś... Od tamtej pory moje życie przebiega pod znakiem bólu i bardzo ciężkiej walki o sprawność. Tym bardziej że po każdej przebytej infekcji moje postępy mogą się cofnąć. Obecnie, dzięki latom ciężkiej pracy, chodzę o kuli, ale na dłuższe trasy muszę używać wózka inwalidzkiego... Zdaję sobie sprawę, że nigdy nie pozbędę się skutków porażenia, ale widzę dużą szansę na poprawę mojego stanu. Mogę wygrać walkę o moją samodzielność! Dużą szansą są dla mnie turnusy rehabilitacyjne. Dzięki pomocy wielu wspaniałych ludzi w ubiegłym roku mogłem skorzystać z takiego turnusu. To kolejny krok do tego, by moje ciało bardziej mnie słuchało! Równocześnie konieczna jest też codzienna rehabilitacja w domu, do której potrzebuję odpowiedniego sprzętu. Niestety – choroba, z którą żyję jest bardzo wymagająca. Także finansowo... Przy codziennych wydatkach nie stać mnie na pokrycie całości rehabilitacji w tym roku, dlatego jeszcze raz zdecydowałem się poprosić o pomoc. Proszę Cię, pomóż mi w walce o niezależność. Każda Twoja złotówka jest dla mnie na wagę złota! Marcin

44 972,00 zł ( 78,69% )
Brakuje: 12 178,00 zł
Ola Łągiewska
13 dni do końca
Ola Łągiewska , 35 lat

Ola nagle zemdlała, to był początek tragedii... Potrzebna pomoc!

Jak uwierzyć w takie nieszczęście… Wiem, ze to mogło spotkać każdego, ale dlaczego spotkało moją córkę? 6 marca 2021 roku moja córka była w domu. Nagle upadła, straciła przytomność. Do szpitala w karetce jechała już przytomna. A potem nastąpiło zatrzymanie akcji serca… Tamta tragedia na zawsze zmieniła życie Oli. Dziś proszę – pomóżcie o to życie walczyć!  Moja córka była taką pogodną, radosną dziewczyną. Tyle marzeń, planów… I nagle, zupełnie nieoczekiwanie to wszystko się skończyło! Okazało się, że przyczyną utraty przytomności była zatorowość płucna. Gdy serce Oli się zatrzymało, czułam, że moje pęka… Lekarze reanimowali ją aż 1,5 godziny. Udało się! Jednak niedotlenienie mózgu doprowadziło do tragicznych konsekwencji… Do 19 kwietnia Ola przebywała na OIOM-ie. Oddychał za nią respirator, karmiona była przez sondę. Potem została przewieziona do kliniki w Olsztynie, gdzie mieliśmy nadzieję, będzie odzyskiwać siły i sprawność. Niestety, dziś wiem, że to była najgorsza decyzja… Zamiast lepiej, było tylko gorzej!  16 sierpnia na własne żądanie wypisaliśmy Oleńkę i tego samego dnia zawieźliśmy do Polskiego Centrum Rehabilitacji Funkcjonalnej VOTUM w Krakowie. Tam po 4 turnusach trwających aż do grudnia, po ciężkiej i mozolnej pracy rehabilitantów zrobiła bardzo duże postępy!  Codzienna praca z neurologopedą miała duże znaczenie w kształtowaniu wymowy. Na razie córka ma ograniczoną sprawność ruchową, ale ważne, że rozmawia, widzi i poznaje. Jeszcze nie chodzi, ale stara się siedzieć stabilnie. Każdy najmniejszy postęp to dla niej i dla nas krok milowy. To wiara w to, że przyszłość przyniesie jeszcze więcej, że Ola odzyska sprawność! Do 2 kwietnia tego roku, Ola była na kolejnym turnusie. Dzięki temu pobytowi oraz codziennej współpracy z neurologopedą zrobiła postępy w wymowie. Dalsza praca z rehabilitantami poprawiła sprawność ruchową w rękach. Wiemy, że to miejsce, gdzie moja córka ma największe szanse, dlatego walczymy o więcej. Po tak tragicznym wydarzeniu droga do powrotu jest długa. Nigdy nie będzie tak, że jakimś cudownym sposobem Ola pójdzie spać, a obudzi się już taka, jak przed zatrzymaniem krążenia, choć – wierzcie mi – o niczym bardziej bym nie marzyła.  Nasza codzienność to jednak walka o każdy kroczek do przodu, który Ola robi dzięki ciężkiej pracy i Waszej pomocy! Dlatego z całego serca wciąż prosimy o wsparcie w finansowaniu dalszej rehabilitacji. Za wszystko bardzo dziękujemy! Świadomość, że obok nas jest ktoś, że nie jesteśmy na tej naszej drodze sami, dodaje nam skrzydeł. Mama Oli

75 045,00 zł ( 38,89% )
Brakuje: 117 902,00 zł
Adam Tyniorek
Adam Tyniorek , 40 lat

Aby wyrwać się z więzów choroby...pomóż mi walczyć o sprawność!

Mam na imię Adam. W ubiegłym roku skończyłem 37 lat. Moja walka o zdrowie i sprawność trwa niemalże od zawsze. Urodziłem się jako skrajny wcześniak w 26. tygodniu ciąży. Chwilę po przyjściu na świat zdiagnozowano u mnie szereg schorzeń: retinopatię wcześniaczą obu oczu, porażenie mózgowe, niedowład czterokończynowy i wzmożone napięcie mięśniowe.  Choroby uniemożliwiają mi wykonywanie wielu codziennych czynności. Nie mogę samodzielnie składać ubrań i przygotowywać posiłków. Każdego dnia muszę mierzyć się z wieloma barierami i ograniczeniami, które nie pozwalają mi normalnie funkcjonować. To jednak nie koniec przeszkód i przeciwności, narzuconych mi przez los. Z powodu niedowładu kończyn dolnych i nieprawidłowej pozycji pozycji podczas chodzenia, czytania i korzystania z komputera, najbardziej cierpi mój kręgosłup i stawy. Każdego dnia pogłębia się u mnie skolioza kręgosłupa, co wywołuje nasilający się ból.  Codziennie wkładam ogrom wysiłku w intensywną rehabilitację, aby postępujące schorzenia nie odebrały mi całkowicie sprawności. Ciągła rehabilitacja zapewnia mi kompleksowe ćwiczenia, które pomagają usprawniać mięśnie. Dzięki hipoterapii i zajęciom na basenie udaje się również zmniejszać napięcie mięśniowe. Zdaję sobie jednak sprawę, że konieczna jest systematyczność, bo bez niej wszystkie poczynione postępy mogą się cofnąć. Turnus rehabilitacyjny jest dla mnie szansą na dalszą walkę o jak największą sprawność. Nie jestem w stanie samodzielnie pokryć wszystkich kosztów, dlatego zwracam się do Państwa z ogromną prośbą o wsparcie w zebraniu potrzebnych środków. Adam

4 212,00 zł ( 71,97% )
Brakuje: 1 640,00 zł
Adrian Milewski
Adrian Milewski , 22 lata

Adrian nie wiedział o tętniaku w swoim mózgu – pęknięcie doprowadziło do tragedii!

Miał tyle planów i marzeń. Już jako dziecko kochał sport oraz sztuki walki. Swoją przyszłość wiązał z ukochanym hobby. Wybierając gimnazjum, zdecydował się na klasę sportowo-mundurową, natomiast marzeniem Adriana były studia wojskowe. Dzisiaj nic już nie jest takie samo. Pęknięty tętniak wywrócił całe życie Adriana do góry nogami.... To był lipiec 2020 roku… Któregoś wieczoru Adrian poszedł ćwiczyć, a po chwili bardzo źle się poczuł. Przestał czuć nogi, ciało i nagle pojawił się ogromny i przeszywający ból głowy. Natychmiast trafił do szpitala. Gdy dowiedziałam się o jego stanie, moje serce rozpadło się na kawałki. U Adriana – zdrowego i młodego chłopaka – pękł tętniak, o którym nikt nigdy nie wiedział. Rozlał się na połowę mózgu, niemal zabierając życie. Lekarze nie dawali mu żadnych szans. Syn przez 6 miesięcy był w śpiączce. Każdego dnia wierzyłam, że się wybudzi… Aż nareszcie nadszedł ten dzień! Radość była ogromna, a dzięki pomocy lekarzy i rehabilitantów mogę porozumieć się z moim synem. Ustaliliśmy, że TAK – to dwa mrugnięcia, natomiast NIE – to jedno. Nasze codzienne rozmowy dają mi niesamowitą radość i nadzieję, że będzie tylko lepiej. Aktualnie Adrian porusza się na wózku i każdego dnia walczy o swoje zdrowie.  Syn robi ogromne postępy, jednak bez rehabilitacji nie da sobie rady. 6 lat temu stracił ojca, dlatego całą nadzieję pokłada we mnie. Nie chcę, żeby kiedykolwiek się na mnie zawiódł, jednak kwota rehabilitacji przekracza moje finansowe możliwości, a to jego szansa na powrót do zdrowia i samodzielności. Twoja pomoc jest dla nas na wagę złota. Mama - Justyna –––––––––––––––––––– Materiały o Adrianie: TVN Uwaga!: Fakt.pl:

28 186,00 zł ( 30,1% )
Brakuje: 65 432,00 zł
Rafał Żwański
Rafał Żwański , 20 lat

Prosimy, pomóżcie naszemu synowi znów stanąć na nogi!

Rafał to energiczny i pogodny 18-letni chłopak. Jego największą pasją są komputery, dlatego marzy o tym, by w przyszłości pracować jako informatyk wojskowy. Jakiś czas temu wszystkie plany  musiały jednak zejść na boczny tor... Codziennie słyszymy za oknem jadące na sygnale karetki. To często znak, że ktoś bardzo potrzebuje pomocy, a jego życie jest w dużym zagrożeniu. Jednak już po kilku chwilach zapominamy o tym, nasz dzień toczy się dalej. Raczej nikt się nie zastanawia - kim jest potrzebujący, co czuje jego rodzina, jak bardzo potrzebują pomocy i dobrych wieści,  które mogą przekazać jedynie medycy...  Informacja o tym, że Rafał uległ poważnemu wypadkowi wzbudziła w nas paraliżujący strach. Dzięki pomocy lekarzy nasz syn uniknął amputacji nogi, jednak obrażenia, których doznał były bardzo rozległe. Niestety, mimo mijających tygodni Rafał wciąż nie ma czucia w prawej ręce i potrzebuje naszej pomocy przy codziennych czynnościach.  Mimo XXI wieku wciąż nie wymyślono lepszej i skuteczniejszej metody usprawniania uszkodzonego ciała, jak rehabilitacja. Wiemy, że aby syn odzyskał sprawność potrzebuje niezwykle intensywnej i bardzo długiej rehabilitacji. Nauka chodu, pionizacja pod okiem ortopedy i wiele innych A za wszystko trzeba zapłacić, bo terminy NFZ sa niewiarygodnie odległe. Dlatego zwracamy się do Państwa z ogromną prośbą o pomoc w zebraniu środków na turnus rehabilitacyjny dla Rafała. Każdy pomocny gest ma dla nas ogromne znaczenie! Rodzice Rafała

6 187,00 zł ( 9,45% )
Brakuje: 59 239,00 zł
Monika Halamus
Pilne!
7 dni do końca
Monika Halamus , 42 lata

❗️Samotna matka w starciu z nowotworem - ratujmy życie Moniki!

Mam na imię Monika. Jestem mamą, samotnie wychowującą 3,5-letniego syna Wojtusia. Bałam się bólu, choroby, ale teraz wiem, że to nie one są najgorsze... Najgorszy jest właśnie strach. Co się stanie, jeśli przegram z nowotworem? Jeśli mnie zabraknie? Kto wtedy zajmie się moim synkiem...? Czy Wojtusia czeka życie bez mamy? Rok 2017 okazał się przełomowy w moim życiu... Z jednej strony był najpiękniejszy - zostałam mamą! Urodziłam synka, który nadał życiu wyższy cel, większy sens... Moje życie stało się wspaniałe, pełniejsze. A potem dowiedziałam się, że mogę je stracić... Że jestem chora, śmiertelnie. Pojawienie się Wojtusia i szczęście, jakie czułam, okrutny los postanowił zrównoważyć chorobą nowotworową i rozpaczą... Beztroską radość z macierzyństwa zabrał mi paraliżujący strach. Chłoniak Hodgina... Rzadki nowotwór krwi, atakujący głównie osoby młode, w trzeciej dekadzie życia... Osoby takie jak ja. Najpierw atakuje węzły chłonne, a potem często daje przerzuty. Choroba nie mogła wybrać gorszego momentu... Właśnie zostałam mamą, byłam potrzebna Wojtusiowi! Często wyobrażałam sobie początek moje macierzyństwa, ale w najgorszych koszmarach nie sądziłam, że jego scenerią będzie oddział onkologii... Że w ramionach, zamiast ukochanego dziecka, będę mieć rurki, prowadzące do kroplówki z sączącą się chemią... Okrutna diagnoza przewróciła moje życie do góry nogami. Lustrzanym odbiciem choroby jest samotność i tęsknota... Nie ból, ale rozłąka z synkiem jest w chorowaniu najgorsza. I strach, bo nowotwór nie odpuszcza... Chemioterapia nie przyniosła oczekiwanego rezultatu, autoprzeszczep szpiku też zawiódł. Zamiast nadziei przyszedł strach, jeszcze gorszy niż przedtem... Od narodzin Wojtusia trwa moja walka z chorobą, walka na śmierć i życie. Po nieudanym przeszczepie czekało mnie znów kolejne pół roku leczenia i chemia, przygotowująca do kolejnego przeszczepu. Szczęście w nieszczęściu, że znalazł się dawca... 8 czerwca 2020 przeszłam kolejny przeszczep. Po miesiącu w izolacji wreszcie wróciłam do domu, do synka. Jednak na tym moja walka o życie się nie kończy... Przyjmuję leki, które mają zapobiec odrzuceniu przeszczepu. Cały czas jeżdżę na konsultacje i badania, co generuje ogromne koszty. Koszty, których sama nie jestem już w stanie ponosić, utrzymuję się jedynie z renty chorobowej w wysokości 1247 zł miesięcznie, a mam jeszcze malutkie dziecko... Proszę Cię, pomóż mi! Tak bardzo potrzebuję wsparcia, by raz na zawsze pozbyć się nowotworu... Mam synka, jestem mamą, chcę żyć. Błagam - uratuj mnie. Monika

30 931 zł

Obserwuj ważne zbiórki