Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Filip Kisiel
Pilne!
Filip Kisiel , 22 lata

Guz jest OGROMNY – aż 27 cm❗️Wykryto przerzuty do płuc... RATUJ❗️

W grudniu 2022 roku zatrzymał się cały mój świat. Po niefortunnym upadku ze schodów trafiłem do lekarza, by wykonać rutynowe badania i upewnić się, że nic mi nie jest. Niestety, zmiana, która wydawała mi się być zwykłym guzem, okazała się początkiem onkologicznego koszmaru… Lekarz od razu, gdy obejrzał guza, wiedział, że coś jest nie tak. Skierował mnie do szpitala i kazał przeprowadzić dokładniejsze badania. Po ich wykonaniu okazało się, że guz jest OGROMNY – ma aż 27 cm! Miesiąc leżałem w szpitalnym łóżku i modliłem się, by to wszystko było jedną wielką pomyłką… Wynik biopsji okazał się jednak wstrząsający i bezlitosny. Nowotwór złośliwy – te dwa słowa zapisane na kartce papieru sprawiły, że nogi się pode mną ugięły, a przed oczami zrobiło się ciemno. W momencie diagnozy miałem zaledwie 20 lat. Jeszcze całe życie przede mną, to nie pora, by umierać!  Nagle mój świat stał się tak odległy od tego rówieśników. Znajomi studiowali wymarzone kierunki, szukali pierwszej dorywczej pracy i umawiali się na randki, a ja w tym czasie miałem tylko jedno marzenie – ŻYĆ. Drugi cios przyszedł tuż po pierwszym. Gdy w guzie lekarze znaleźli komórki nowotworowe, zdecydowali się od razu wykonać dalsze badania. Przerzuty do płuc – te słowa onkologa zdawały się brzmieć niekończącym echem w mojej głowie. Świat wokół się zatrzymał i ucichł. Nagle wszystko inne przestało mieć znaczenie. Wiedziałem, że rozpoczęła się walka o moje życie i nie ma czasu do stracenia. Przez moje żyły popłynęły pierwsze dawki chemii.  Mimo tak wstrząsającej diagnozy starałem się nie załamać. Każdego dnia widziałem, jak wypadają mi kolejne włosy, jak moje ciało wyniszczają kolejne wlewy i jak coraz mniej przypominam samego siebie.  Każdego dnia znosiłem zdające się nigdy nie kończyć wymioty oraz mdłości. Każdego dnia żyłem nadzieją, że ten koszmar niedługo się skończy, że pokonam chorobę i wszystko będzie jak dawniej.  Od momentu diagnozy minęło 1,5 roku. Mój stan jednak ciągle się pogarsza i najpewniej na wątrobie pojawiły się kolejne przerzuty. Leczenie jest nieskuteczne, a ja – coraz słabszy. Potrzebuję pomocy przy wykonaniu podstawowych czynności. Ponadto mam znacznie osłabione funkcje lewej nogi, przez obniżoną ruchomość spowodowaną guzem, zanikają mi mięśnie. W moich płucach zbiera się płyn, który uniemożliwia oddychanie, ostatnio lekarze musieli ściągnąć aż 4 litry! Konieczne jest wykonanie specjalistycznych badań i jak najszybsza zmiana leczenia oraz rozpoczęcie intensywnej rehabilitacji! Niestety, jest to związane z ogromnymi kosztami finansowymi, których nie jestem w stanie udźwignąć samodzielnie. Jedynym moim wsparciem są ukochani dziadkowie, lecz ich możliwości pomocy także są ograniczone. Jedyne, o czym dzisiaj marzę, to by wygrać z nowotworem. Zrobię wszystko, przyjmę każdą dawkę żrącej chemii, przejdę całą drogę onkologicznego piekła – byle tylko wyzdrowieć. Jestem młodym człowiekiem wkraczającym w dorosłość i wiem, że moje życie dopiero się zaczyna. To jeszcze nie mój czas, by się żegnać. Proszę, pomóżcie mi pokonać nowotwór! Tak bardzo chcę móc podejść do moich dziadków, otrzeć ich łzy i powiedzieć „Koszmar się skończył… Będę żył!” Filip

31 356,00 zł ( 58,94% )
Brakuje: 21 836,00 zł
Dorota Błaszkowska
Dorota Błaszkowska , 69 lat

Dzięki Tobie Dorota dostanie szansę na samodzielność❗️Nie zwlekaj, pomóż❗️

Kiedyś byłam bardzo energiczną, przedsiębiorczą kobietą, która prowadziła swoją firmę i spełniała się zawodowo. Wszystko układało się idealnie, aż do 2001 roku, w którym padła ta tragiczna diagnoza… Moje życie legło w gruzach. Po szczegółowych badaniach stwierdzono stwardnienie rozsiane. Choroba powoli, ale stale i skutecznie postępowała. Po czasie nie byłam już w stanie poruszać się inaczej, niż na wózku… Jestem do niego przywiązana już od 8. lat. Ostatnio jednak pojawiła się możliwość przetestowania specjalnego kombinezonu Molii, który ułatwił funkcjonowanie wielu osób z moją przypadłością.  Po założeniu poczułam, że kombinezon rzeczywiście wykorzystuje delikatne, ledwo wyczuwalne impulsy – rozluźniając napięte mięśnie. Reaktywuje również słabe mięśnie i przywraca naturalną ruchomość ciała, podczas testowej godziny. Tak oto pojawiła się szansa poprawy zdrowia, której nie mogę zmarnować! Niestety jest jedno “ale” – fundusze. Nie jestem w stanie sama zapłacić za ten sprzęt rehabilitacyjny. Jego koszt, to prawie 30 tysięcy…  Jestem zmuszona poprosić o pomoc. Sama nigdy nie będę w stanie uzbierać tak wysokiej kwoty. Kombinezon jest mi jednak bardzo potrzebny… Proszę, nie przechodźcie obojętnie… Dorota

2 140,00 zł ( 6,7% )
Brakuje: 29 775,00 zł
Nikodem Druszcz
Nikodem Druszcz , 4 latka

Pomóż Nikosiowi wyrwać się ze szponów autyzmu!

Nikoś to mój ukochany synek. Szczęście z powitania go na świecie było nieopisane! Niestety radość ta nie trwała długo… Los nie był dla niego łaskawy. Nagle zaczęły pojawiać się niepokojące objawy i napady agresji. Bałam się, że kiedyś zrobi sobie krzywdę! Byłam przerażona. Nie wiedziałam, co się z nim dzieje ani jak mogę mu pomóc. Natychmiast rozpoczęłam konsultacje ze specjalistami. Chciałam jak najszybciej znaleźć źródło kłopotów synka! W końcu zdiagnozowano u niego spektrum autyzmu. Ta informacja była dla mnie ogromnym ciosem. Czułam, jak nasz świat się wali. Wcześniej miałam nadzieję, że zaobserwowane objawy nie wiążą się z niczym poważnym i że szybko uda się pokonać wszystkie trudności. Tymczasem dotarło do mnie, że Nikoś do końca życia będzie nosił na swoich barkach ciężar diagnozy! Wiedziałam jednak, że muszę być silna – dla niego. Szukałam więc pomocy u kolejnych lekarzy i terapeutów. Niestety kłopotów zdawało się tylko przybywać, dlatego jak najszybsze zapewnienie Nikosiowi odpowiedniej opieki i wsparcia było kluczowe.  Udało nam się dostać na zajęcia wczesnego wspomagania rozwoju oraz regularne wizyty u psychologa, pedagoga i logopedy. To jednak dopiero początek walki o normalne życie… Konieczne są jeszcze częste konsultacje z neurologiem, fizjoterapeutą i terapeutą SI. Ważna jest również opieka ortopedy, ponieważ Nikoś ma spore kłopoty z prawidłowym chodem.  Marzę, by dzięki wsparciu specjalistów było mu choć odrobinę łatwiej. Trudno jest się pogodzić z tym, że synek jest uwięziony we własnym świecie, z którego nie mogę go wyciągnąć… Nikoś nie potrafi nawiązać relacji z rówieśnikami, ma problemy z komunikacją, zachowuje się, jakby mnie nie słyszał… Bardzo dużą trudnością stała się dodatkowo wybiórczość pokarmowa i nieprawidłowości trawienne. Czasami mam wrażenie, że z dnia na dzień jest coraz gorzej! Widok cierpienia i frustracji własnego dziecka to najgorsze, co może spotkać rodzica! Staram się, jak tylko mogę, by mu pomóc. Jednak koszty związane z kolejnymi terapiami i wizytami u specjalistów zaczynają mnie przerastać. Nie wiem już, jak mam je pokryć samodzielnie… Dlatego bardzo proszę o pomoc. Każda złotówka to dla Nikosia szansa na lepszą przyszłość! Mama

405 zł
Renata Chomiszczak
Pilne!
Renata Chomiszczak , 55 lat

Brak operacji to wyrok śmierci❗️Potrzebna pełna mobilizacja🚨

My nie prosimy, my błagamy Was o pomoc! Tak bardzo się boimy, że nie zdążymy uratować mamy… Czas nie działa na naszą korzyść. Każdej nocy sen z powiek spędza nam myśl o najczarniejszym scenariuszu… Musimy jednak walczyć, by mama mogła być z nami jak najdłużej!  Nasza kochana mama pod koniec września 2023 trafiła do szpitala z podejrzeniem udaru. Byliśmy w szoku, gdy tomografia wykazała, że w jej głowie są 3 guzy! Rozpoczął się istny maraton badań i konsultacji. Ostatecznie wyniki biopsji wykazały, jak z ciężkim przeciwnikiem mam do czynienia. Na kartce czarno na białym napisane było: GUZ MÓZGU – glioblastoma. Czuliśmy, jak ziemia osuwa nam się spod nóg…  Mama rozpoczęła walkę z glejakiem, złośliwym nowotworem IV stopnia. W grudniu przeszła pierwszą chemioterapię i radioterapię. Efekty uboczne były bardzo dotkliwe… Ropne stany zapalne, znaczna utrata włosów… Wróciła do domu na święta. Cieszyliśmy się, że możemy spędzić je razem, błagając, by nie były to nasze ostatnie… Niestety, w styczniu ze względu na słabe wyniki krwi mama nie otrzymała kolejnej dawki chemii. Zapalenie płuc i zakażenie bakterią… Lekarze nie dawali jej szans. Kazano nam przygotować się na najgorsze. Mama jednak się nie poddała i pokonała napotkane przeszkody. Po powrocie do domu mogliśmy chwilę nacieszyć się jej uśmiechem, zaznać spokoju… Wyniki krwi były dobre, więc mam rozpoczęła przyjmowanie kolejnej dawki chemii. Tydzień po zakończeniu chemioterapii u mamy wystąpił nieoczekiwany atak drgawkowy. Od tej chwili wszystko się zmieniło. Pojawiła się afazja, problemy z pamięcią i ogólne osłabienie. Mama nie pamięta już nawet naszych imion. Na dzień dzisiejszy jest pampersowana, chodzi o balkoniku. Nie da się opisać słowami, jak trudne są to chwile dla naszej rodziny. Nie mogliśmy się jednak załamywać. Szczególnie że pojawiła się szansa na zabieg operacyjny. Wcześniej lekarze zapewniali nas, że guzy są nieoperacyjne. Jednak zdarzył się cud – zjawił się lekarz, który podejmie się operacji. Zabieg mikroskopowy ma trwać 6 godzin i usunąć wszystkie 3 guzy. Jednak koszt takiego cudu to 90 000 tysięcy! Do tego dochodzą wydatki związane z dalszym leczeniem i konieczną rehabilitacją. Nie jesteśmy w stanie sami w tak krótkim czasie uzbierać tak ogromnej kwoty! Operacja jest zaplanowana już na 20 maja! Co jeśli nie zdążymy zebrać środków? Nie możemy czekać, w przypadku mamy każdy dzień zwłoki, to zagrożenie życia! Zwracamy się z prośbą do wszystkich ludzi dobrej woli. Każdy, kto zna naszą mamę wie, że dla niej zrobimy wszystko. O niczym więcej nie marzymy, jak o tym, żeby nasza mama, babcia i żona wróciła do pełni sił i cieszyła się życiem jak najdłużej. Będziemy wdzięczni za nawet najmniejsze wsparcie. Bliscy Renaty

76 360,00 zł ( 59,81% )
Brakuje: 51 300,00 zł
Beata Osuch
Beata Osuch , 45 lat

Dzięki Twojemu wsparciu mam szansę na lepszą przyszłość... Pomocy❗️

Moja codzienność nie należy do najprostszych… Nie mogę podjąć żadnej pracy, bardzo rzadko wychodzę z domu… Jest mi niezwykle trudno. Potrzebuję pomocy, bo sama nie dam sobie rady. Proszę, zapoznaj się z moją historią. Lista moich diagnoz jest długa… Stwierdzono u mnie zmiany degeneracyjne stawów kolanowych, torbiel Bakera, zmianę ogniskową w mózgowiu i zaburzenia napadowe, które są jeszcze w trakcie dalszej diagnostyki. Utrzymuję się z renty, która nie wystarczy na pokrycie wszystkich codziennych potrzeb i zakupu leków… Wychowuję również syna, który też ma problemy zdrowotne. Chciałabym zapewnić mu wszystko, ale jak, skoro środków brakuje na utrzymanie jednej osoby… Moja sprawność fizyczna i psychiczna z dnia na dzień jest niestety coraz gorsza… Marzę o tym, by wrócić jeszcze do pracy, spełniać się zawodowo, korzystać z życia. Nie wiem, czy to będzie kiedykolwiek możliwe… Jestem zmuszona poprosić o pomoc. Choroby, które u mnie zdiagnozowano, obciążają nie tylko moje finanse, ale przede wszystkim samopoczucie i możliwość samodzielnego, prawidłowego funkcjonowania. Bardzo proszę o wsparcie… Jesteście moim ratunkiem… Beata

741,00 zł ( 13,92% )
Brakuje: 4 579,00 zł
Nikodem Bieda
Pilne!
Nikodem Bieda , 2 latka

Białaczka niszczy dzieciństwo Nikosia – POMOCY❗️

Patrzymy na malutkiego Nikosia, który płacze w szpitalnym łóżku i nie możemy uwierzyć… Jeszcze kilka miesięcy temu beztrosko bawiliśmy się w domu. Wszystko zniszczyła okrutna diagnoza! W marcu synek trafił do szpitala z zapaleniem oskrzeli oraz dużym, wzdętym brzuszkiem. Zapalenie oskrzeli udało się wyleczyć, jednak lekarze nie wiedzieli, co jeszcze dolega synkowi. Dostaliśmy skierowanie na wizytę u endokrynologa, ponieważ Nikoś miał podwyższone wyniki tarczycy. Przez około miesiąc było spokojnie, synek czuł się dobrze. Nie wiedzieliśmy, że to cisza przed burzą! Pewnego dnia u Nikosia pojawiły się wybroczyny w okolicy skroni oraz liczne siniaki na nogach. Od razu zrobiliśmy badania krwi – nie mogliśmy uwierzyć własnym oczom. Poziom płytek krwi był przerażający. Łudziliśmy się jeszcze, że być może jest to spowodowane wcześniejszą infekcją oskrzeli, ale lekarze wysłali nas już do szpitala.  Pojechaliśmy karetką na oddział hematologii i onkologii. Kolejne badania nie pozostawiły wątpliwości. Naszego synka zaatakowała ostra BIAŁACZKA LIMFOBLASTYCZNA! Trzeba było natychmiast wdrożyć leczenie. Nikoś przyjmuje teraz sterydy i chemię. Widzimy, jak z dnia na dzień nasz maluszek jest coraz bardziej niespokojny i słaby. Łzy same napływają nam do oczu… Lekarze oceniają, że przed Nikosiem jeszcze około 2 lata leczenia, z czego co najmniej kilka miesięcy w szpitalu. Białaczka wtargnęła do życia naszego chłopca i brutalnie odebrała mu dzieciństwo.  Leczenie tej okrutnej choroby jest refundowane, jednak pozostałe koszty opieki nad chorym Nikosiem zaczynają nas przerastać. Potrzebujemy wsparcia, by móc opłacić częste dojazdy do szpitala, leki i niezbędne produkty pielęgnacyjne.  Błagamy Was o wsparcie walki naszego synka. Oddalibyśmy wszystko, by koszmar białaczki zniknął z jego życia. Prosimy, pomóżcie! Rodzice

3 038,00 zł ( 3,56% )
Brakuje: 82 069,00 zł
Mania Zięba
Mania Zięba , 22 miesiące

Na chorobę Marysi nie ma leku... Pomóż zapewnić jej konieczne wsparcie!

Marysia to nasza druga córeczka, tak bardzo cieszyliśmy się na jej przyjście na świat. Chwilę po porodzie maleństwo miało nierówny oddech, jednak nic nie wskazywało, że  w przyszłości pojawią się poważniejsze problemy… Gdy córeczka miała 1 miesiąc zauważyliśmy, że kieruje wzrok tylko w jedną stronę. Niedługo później zaczęły się trzęsienia główki, przez które Marysia kilkukrotnie lądowała w szpitalu. Konsultacja okulistyczna stwierdziła, że córeczka ma nadwzroczność. Do domu wróciliśmy z okularami.  W wieku 9 miesięcy ponownie byliśmy z córeczką na oddziale neurologicznym. Ta wizyta była jednak dla nas kluczowa, bo to wtedy w końcu dowiedzieliśmy się, co jest przyczyną problemów Marysi. Wyniki rezonansu nie pozostawiły już wątpliwości. U córeczki stwierdzono Zespół Jouberta, a badania genetyczne dały nam ostateczne potwierdzenie.  Córeczka praktycznie od urodzenia jest rehabilitowana. Jesteśmy pod stałą kontrolą wielu specjalistów. Nieustannie odwiedzamy nefrologa, ponieważ choroba stwarza ryzyko uszkodzenia nerek i innych narządów. Co 3 miesiące zjawiamy się u okulisty, regularnie jeździmy do kardiologa, genetyka, gastroenterologa i poradni immunologicznej.  Rachunki za wizyty lekarskie i konieczną rehabilitację wciąż rosną… Znaczącą większość spotkań ze specjalistami opłacamy sami. Lista potrzeb ciągle się powiększa. Marysia zaczęła stawiać pierwsze kroki, jednak źle ustawia stopy i konieczny jest zakup butów ortopedycznych. Okulary musimy zmieniać co kilka miesięcy.  Na chorobę Marysi nie ma leku. Możemy jednak wspomóc nasze dziecko, zapewniając mu konieczną opiekę lekarską i regularną rehabilitację. To wszystko niestety kosztuje… Dlatego będziemy wdzięczni za każde wsparcie. Ponad wszystko zależy nam, żeby Marysia pomimo czasu spędzonego w gabinetach lekarskich i szpitalach, miała szczęśliwe i dobre dzieciństwo. Rodzice

200 zł
Angelika Komorska
Pilne!
Angelika Komorska , 28 lat

Boję się, że nowotwór okaże się silniejszy i mnie zabije! Ratuj❗️

Do choroby można podchodzić w różny sposób. Ja wybieram walkę! Mam na imię Angelika i od dziecka zmagam się z niepełnosprawnością. Zawsze, mimo przeciwności losu, starałam się być silna. „Przecież moja niepełnosprawność to nie zagrożenie życia!" – myślałam. Przyszedł jednak dzień, w którym wszystko się zmieniło... Niedawno dowiedziałam się, że choruję na nowotwór złośliwy. Załamałam się. Ile cierpienia może znieść jedna osoba?! Ile siły muszę jeszcze pokazać, by w końcu przezwyciężyć choroby?! Na początku pojawił się silny duszący kaszel, zawroty głowy, obrzęk szyi, które utrzymywały się przez wiele miesięcy. Nawet przy najmniejszym wysiłku traciłam oddech! Symptomy od początku były poważne, jednak nie sądziłam, że za chwilę przyjdzie mi walczyć o życie! Jak najszybciej zgłosiłam się na pogotowie. Przeszłam szereg badań krwi, prześwietlenia płuc, tomografię, rezonans – diagnostyka zdawała się nie mieć końca. Skierowano mnie na oddział otolaryngologii, gdzie usłyszałam wstępną diagnozę. Lekarze nie mieli jednak jeszcze pewności. Do końca liczyłam więc, że to pomyłka, że to nic poważnego... Niestety, niedługo potem zostałam skierowana w trybie pilnym na hematologię. Gasła we mnie nadzieja. Nie rozumiałam, co się dzieje. Przeszłam biopsję, liczne konsultacje z onkologiem oraz kolejne badania i w końcu otrzymałam informację, która brzmiała, jak WYROK: chłoniak Hodgkina ze stwardnieniem guzkowym! Świat się zatrzymał. To był dla mnie ogromny szok. Natychmiast rozpoczęto leczenie i wdrożono chemioterapię. Mimo że to początek mojej walki, lekarze apelują, że choroba bardzo szybko postępuje! Boję się każdego kolejnego dnia. Boję się, że nowotwór okaże się silniejszy i już nic nie będzie w stanie go zatrzymać. Na razie wiem tylko jedno – właśnie trwa najtrudniejsza walka w moim życiu, której nie wygram bez Twojej pomocy! Martwię się, ponieważ nie mam z czego opłacić kolejnych leków, specjalistycznej diety oraz wizyt u specjalistów. Koszty znacznie przewyższają moje możliwości finansowe. Moja niepełnosprawność od zawsze utrudniała mi wykonywanie jakiejkolwiek pracy. Utrzymuję się tylko z renty socjalnej i świadczenia pielęgnacyjnego. Niestety środki te nie wystarczają na pokrycie większości wydatków! Dlatego bardzo proszę o pomoc. Liczy się każda złotówka. Jesteście dla mnie jedyną nadzieją! Angelika

880 zł
Marzena Derenda
Marzena Derenda , 58 lat

Mama to bijące serce naszej rodziny – musi się wybudzić❗️Pomocy❗️

To miał być kolejny, zwyczajny, dobry dzień. Mama wracała z pracy do domu, ale nigdy do niego nie dotarła. W samym centrum Szczecina, w piątek po południu, doszło do dramatycznego w skutkach wypadku. Mężczyzna wjechał samochodem na Placu Rodła z dużą prędkością – najpierw na przejście dla pieszych, potem na tory, by w końcu wpaść na przystanek tramwajowy pełen ludzi.  Wśród nich była nasza mama, która ciężko ranna trafiła do szpitala w stanie krytycznym. Do tej pory utrzymywana jest w stanie śpiączki farmakologicznej. Mama znalazła się w niewłaściwym miejscu o niewłaściwej porze… Wystarczyła dosłownie chwila, by zmienić diametralnie cały nasz świat.  Nasza mama jest wspaniałą, kochaną osobą. Wychowała troje dorosłych już dzieci, jest babcią, żoną, córką… I wielkim wsparciem i ostoją dla całej rodziny. Niezwykle empatyczna, pogodna, zawsze zaangażowana w sprawy innych, kochająca życie, ludzi pomaganie innym… Jednak to, co się wydarzyło, sprawiło, że sama jak nigdy potrzebuje wsparcia.  Aktualnie mama jest w śpiączce farmakologicznej, utrzymuje się u niej obrzęk mózgu. Jesteśmy zrozpaczeni, bo nie możemy nic zrobić, tylko się modlić i czekać. Lekarze określają stan mamy jako bardzo ciężki. Już wiemy, że po wybudzeniu będzie potrzebowała bardzo intensywnej rehabilitacji w specjalistycznym ośrodku.  Wiąże się to z ogromnymi kosztami i wielomiesięczną walką, a to jedyna szansa, aby mama powróciła przynajmniej do podstawowej sprawności – czas, intensywność i profesjonalizm terapii mają tu kluczowe znaczenie. Szacowany miesięczny koszt takiej rehabilitacji, która będzie trwała od kilku do kilkunastu miesięcy to ok. 28-35 tys. zł. Doliczając koszty wizyt lekarskich, nierefundowanych leków, terapii wspierających oraz koszty dojazdów do specjalistów, do końca roku będzie potrzeba nawet ok. 500 tys. zł! Najważniejsze jednak, aby mama do nas wróciła… Jest bijącym sercem naszej rodziny, którego nie możemy stracić, osobą, która zawsze bezinteresownie pomagała każdemu, kto zwrócił się do niej o pomoc. Teraz czujemy się bezradni i zagubieni… Sami nie udźwigniemy tak ogromnych kosztów leczenia. Będziemy wdzięczni za najmniejsze nawet wsparcie, które pozwoli powrócić naszej ukochanej mamie do domu.  Córki wraz z bliskimi

1 050,00 zł ( 0,51% )
Brakuje: 203 078,00 zł

Obserwuj ważne zbiórki