Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Maja Milda
22:17:01  left
Maja Milda , 9 years old

Nóżki krwawią od ortez... Majka potrzebuje operacji❗️

Potknęła się raz i drugi. Mówię: “Majka! Patrz pod nóżki. Musisz być bardziej ostrożna”. Za trzecim razem upadła: “Majusia, co się dzieje? Przecież droga jest prosta…”. Niby nic. Które dziecko w wieku przedszkolnym się nie potyka? Jedne są bardziej gapowate, a inne mniej. Ale ja jestem mamą. Coś mi nie pasowało. Znasz to uczucie, gdy obcy głos głęboko w Tobie podpowiada Ci, że coś musisz zrobić? Wzięłam Majkę za rękę i poszłyśmy do lekarza. Usłyszałam, że wszystko jest w porządku. Nie odpuszczałam. Mój wewnętrzny głos nie był już taki cichy jak wcześniej. Dobitnie nie pozwalał o sobie zapomnieć. Znalazłam bardzo dobrego specjalistę. Zaproponował badanie. Niezwykle bolesne badanie, ale tylko tak mogłam się dowiedzieć, co  dzieje się mojej córeczce. 4 godziny płakałam, widząc zapłakaną i zwijającą się z bólu Maję. Przez jej ciałko przepływał prąd. Tylko w taki sposób mogłyśmy zbadać tę dziwną chorobę. Lekarz wykrył wzmożone napięcie mięśniowe w rączkach, a za małe w nóżkach. Teraz w ogóle nóżki Mai nie słuchają. Opadają. To potworna choroba genetyczna… Zespół Sharko Marie Tooth. Majka nosi ortezy. Potworne, ciężkie, niewygodne. Obcierają, nóżki się odparzają, tworzą się odciski… Moje dziecko tak cierpi. Ortezy w obecnej sytuacji to rozwiązanie tymczasowe. Majeczka potrzebuje pilnej operacji. Jedną już przeszła. Nie na kasę chorych, ponieważ nikt nie chciał się podjąć. Niestety po prywatnej operacji powstała przerośnięta blizna, która ciągnie stópkę do wewnątrz. Nóżki znów się wykręcają.  Musimy walczyć dalej. W styczniu jesteśmy umówieni na wizytę w Paley European Institute w Warszawie. Niestety prywatna wizyta. Na NFZ niestety nikt nam nie chce już pomoc. My musimy działać, ponieważ córeczka rośnie, a nóżki znowu się wykręcają. Co się wiąże z wizytą ? Ogromne koszty. Sama wizyta z badaniami wyceniona jest na około 1300zł. Najbardziej boimy się ceny samej operacji. Wiemy tylko, że będzie ogromna…  Bardzo proszę Cię o pomoc dla mojej córeczki, aby mogła w końcu kroczyć przez świat w 100% o własnych siłach bez ortez. Wiem, że nie damy radę sami. Twoja pomoc jest niezwykle potrzebna! Nie jesteśmy w stanie udźwignąć kwoty liczonej w dziesiątkach, a już na pewno nie w setkach tysięcy. Bardzo proszę, choć o złotówkę. Razem możemy więcej. Razem mamy wielką moc! Mama i tata

14 707 zł
Klaudia Strugała
22:17:01  left
Klaudia Strugała , 17 years old

Podaruj Dusi trochę słońca... Pomoc wciąż potrzebna!

To przerażające, że jedna chwila potrafi wywołać w nas strach, który zostaje z nami już na zawsze. Bezwzględny los od samego początku wystawił naszą Dusię na niedogodności i przykrości, którym musiała stawić czoła, ale nic nie było gorsze od dramatycznych chwil, które jakiś czas temu całkowicie zmieniły naszą codzienność.  Córka przyszła na świat w 2007 roku ze zdiagnozowaną przepukliną oponowo-rdzeniową i wodogłowiem. Już w pierwszej dobie życia została poddana operacji zamknięcia przepukliny i zabiegowi wszczepienia układu zastawki komorowo-otrzewnowej. Niestety, liczne komplikacje zdrowotne przełożyły się na trwałe konsekwencje - porażenie kończyn dolnych, pęcherz neurogenny, padaczkę i opóźnienie rozwoju psychoruchowego.  Wydawało nam się, że nie spotka nas już nic bardziej stresującego. Prawdziwy strach przeżyliśmy jednak we wrześniu 2020 roku.Ten dzień zapamiętamy już do końca życia. U Klaudii pojawił się silny ból głowy, przez który straciła przytomność. Po chwili jej serce się zatrzymało!  Gdy Klaudia trafiła do szpitala, powiedziano nam, że jej stan jest krytyczny. Lekarze musieli poddać córkę operacji odbarczenia dolnego dołu czaszki. Dwa dni po tym zabiegu, który uratował życie naszej córce, doszło jednak do dalszych komplikacji -  wzrostu ciśnienia śródczaszkowego. Usłyszeliśmy słowa, przez które ugięły się pod nami kolana, że nic więcej nie da się już zrobić i możemy pożegnać się z córką. Nie mogłam dopuścić do siebie takiej myśli! Wierzyłam, że Dusia da radę, że ma w sobie dość siły, by przeżyć. Gdy okazało się, że to prawda, nie mogłam powstrzymać łez ulgi i szczęścia.  Po długim pobycie na oddziale intensywnej opieki medycznej, Dusia została wypisana do domu, ale wciąż zmagała się z całkowitym niedowładem. Dzięki intensywnej rehabilitacji udało się odzyskać czucie w górnej części ciała. Klaudia oddycha przy pomocy respiratora. Karmiona jest za pomocą specjalnej rurki PEG. Każdy jej dzień to wymagająca walka, a mimo to nie daje po sobie tego poznać. Jestem dumna, gdy widzę jak dzielnie walczy o lepsze jutro. Powoli przerastają nas jednak związane z tym koszty. Leczenie, rehabilitacja i zakup odpowiedniego sprzętu pochłaniają ogromne sumy pieniędzy, dlatego z całego serca prosimy Was o pomoc! Rodzice 

10 975 zł
Halina Trzepizur
22:17:01  left
Halina Trzepizur , 68 years old

Nowotwór nie może zabrać życia mojej mamie! Proszę, pomóż mi ją ratować!

To jest moja mama – najukochańsza, pełna troski o innych, ciepła, ale także energii, determinacji i woli życia, które niejednokrotnie pomogły jej w batalii z bezwzględnym przeciwnikiem, jakim jest nowotwór. Niestety, dziś to nie wystarcza... Od 5 lat moja ukochana mama walczy z nowotworem złośliwym IV stopnia, który zdążył już całkowicie zadomowić się w jej organizmie... Mimo przejścia chemioterapii i radioterapii, które dawały ogromną nadzieję na zatrzymanie choroby, ta wróciła... Niedawno u mamy zdiagnozowano guzy na płucach. Już 1 kwietnia przeszła operację, jednak to nie pozwoliło w pełni rozwiązać problemu - guzy okazały się nieoperacyjne... Załamaliśmy się. Znów znaleźliśmy się na życiowym zakręcie... Z dnia na dzień mama straciła siły i wolę do walki... Wiedzieliśmy jednak, że my – jej najbliżsi – nie możemy się poddać. Musimy dla niej walczyć!  Dziś już wiemy, że jedyną szansą dla mamy jest dalsze, specjalistyczne leczenie. Niestety, każda wizyta u specjalisty, badania, terapie i leki - pochłaniają ogromne pieniądze. Dlatego nie pozostaje nam nic innego, jak prosić Was o wsparcie. Każda złotówka jest dla nas na wagę złota! Proszę, pomóż mi, pomóż mojej mamie wywalczyć kolejne lata życia! Córka 

1 828 zł
Konrad Purtak
22:17:01  left
Konrad Purtak , 46 years old

Dzieci nie mogą stracić ojca! Konrad potrzebuje Twojej pomocy!

Trwa walka o życie Konrada – taty dwóch synów! Przeczytaj dramatyczny apel i pomóż ratować jego życie: Rak – każdy boi się tego słowa. W moim życiu pojawiło się ono w październiku 2021, kiedy zdiagnozowano u mnie nowotwór migdałka podniebiennego. Od tamtej pory toczę dramatyczną walkę o życie! Mam wspaniałą i troskliwą żonę oraz dwóch synów w wieku 12 i 16 lat, którzy potrzebują ojca. Pomimo choroby codziennie zmagam się ze sobą, aby okazać im i ich mamie jak najwięcej miłości. Każdego dnia walka z nowotworem staje się dla mnie coraz trudniejsza. Ale wiem, że mam dla kogo walczyć! Muszę żyć – muszę widzieć jak dorastają moje dzieci... Rodzina i najbliżsi wspierają nas w walce, ale leczenie staje się coraz droższe i bardziej uciążliwe. Co gorsza, stwierdzono przerzut do węzłów chłonnych. Zdecydowano o przedłużeniu terapii, które przyczyniło się do powstania odczynu popromiennego! W pierwszej fazie choroby udawało mi się pogodzić leczenie z pracą zawodową, ale od grudnia stało się to niemożliwe. Wszystkie oszczędności, które udało się odłożyć, aby zabezpieczyć przyszłość synów, zostały przeznaczone na moje leczenie... Obecnie trwa kolejny etap leczenia, które ze względu na utratę dochodów stało się uciążliwe i niezwykle kosztowne. Pomoc rodzinny i najbliższych już nie wystarcza na zaspokojenie podstawowych potrzeb. Potrzebuję Waszego wsparcia, aby móc kontynuować moją walkę... Konrad

6 702 zł
Adrian i Kacper Rutkowscy
22:17:01  left
Adrian i Kacper Rutkowscy , 15 years old

Samotna matka walczy o życie ciężko chorych dzieci… Pomóż!

Od 5 października ubiegłego roku wychowuje dzieci sama. Mąż nas zostawił. Jest mi bardzo ciężko. Moi synowie są śmiertelnie chorzy na rzadką i nieuleczalną chorobę Miopatię Wrodzoną. Bez codziennego leczenia moi synowie umrą. Jestem na skraju załamania, to walka, której staram się sprostać od kilku lat doprowadziła mnie do ciężkiej depresji, z której leczę się klinicznie. Jedyną szansą na życie moich dzieci jest intensywna terapia, na którą brakuje mi pieniędzy. Każdego dnia podłączam chłopców pod odpowiednią aparaturę, ćwiczę z nimi, jeżdżę do specjalistów. Nie pracuję – nie mogę. Moje dzieci wymagają całodobowej pomocy. Zostałam z tym sama, a Adrian i Kacper rosną i potrzebują coraz więcej opieki i siły, której mi zaczyna brakować. Jako matka staram się być silna, staram się być wzorem dla moich dzielnych synków. Zostali mi tylko oni. To Adrian i Kacper trzymają mnie jeszcze przy życiu, sprawiają, że się nie poddaję i codziennie jestem z nimi! Chciałabym Cię poprosić o pomoc. Jak matka matkę, jak rodzic rodzica. Bez Twojego wsparcia nie dam już rady…  Obecnie chłopcy są pod opieką Ośrodka Wentylacji Domowej z powodu przewlekłej zaawansowanej niewydolności oddechowej. Ich oddech wspomagany jest każdej nocy respiratorem. Adi i Kacperek są świadomi swojej odmienności, wiedzą, że jedyny dostępny lek, który pozwala nam walczyć z Miopatią to nieustanna rehabilitacja, sprzęt rehabilitacyjno-ortopedyczny oraz leczenie zachowawcze. Na tę chorobę nie ma leku. Tylko dzięki rehabilitacji Adrian i Kacperek są ze mną! Potrzebujemy specjalnego auta, przystosowanego do potrzeb Adrianka i Kacperka, żebyśmy mogli zabrać na wyjazd wszystko, co jest potrzebne i żebym nie musiała analizować, co muszę zabrać, a co mogę zostawić. Sprzęt jest potrzebny zawsze. Respiratory, ssak, asystor kaszlu, nawilżacze do respiratorów, wózki inwalidzkie, dostawki elektryczne do wózków, by dzieci mogły też same jeździć, akcesoria do tych sprzętów, zestawy ambu na wszelki wypadek... W aucie brakuje nam miejsca, żeby włożyć foteliki – chłopcy rosną. Muszę z nimi jeździć do specjalistów. To są nieustanne koszty...  Strasznie przerażają mnie te sumy pieniedzy. Z jednej strony wiem, że nie moge się poddać, że muszę dla nich walczyć, a za chwilę przychodzi rezygnacja, lęk i jedna i ta sama myśl "ja już nie chce, nie mam siły, nie dam rady już iść do przodu... Potrzebujemy turnusów rehabilitacyjnych - tylko tak mogę pomóc przedłużyć życie moich  chłopców.  Niestety kwota jaką musimy zebrać, na zakup potrzebnego sprzętu i auta jest dla mnie, samotnej matki, nieosiągalna. Inni marzą o domu z ogródkiem, o wakacjach na Bali, ja chciałabym móc mieć czym codziennie transportować moich synków do szpitala, żeby żyli jak najdłużej! Życie moje Adrianka i Kacpra to nieustanna rehabilitacja, która ratuje ich życie. Wszystko bym dała żeby móc podać im lek, albo podpisać zgodę na jakąś operację, ale to niemożliwe. Jestem ich matką, kocham ich i nie poddam się. Ty też byś się nie poddał! Pomóż nam!   *Kwota zbiórki jest szacunkowa.

184 237,00 zł ( 43.29% )
Still needed: 241 295,00 zł
Małgorzata Stępniak
22:17:01  left
Małgorzata Stępniak , 56 years old

”Mamo, jeszcze będzie dobrze…” Pomóż nam zawalczyć o jej sprawność❗️

Moja mama była kobietą o niespożytej energii, wszędzie obecna, zawsze uśmiechnięta i pomocna. Uwielbiała pracę w ogrodzie i czas spędzony z wnukami. Ten krótki opis nie jest nadzwyczajny i wiele osób mogłoby tak powiedzieć o swoim rodzicu… Ale dla nas najprostsze rzeczy nabrały ogromnego znaczenia, gdy jeden dzień zabrał nam wszystko…  Mama przeszła udar niedokrwienny. Nikt nie mógł tego przewidzieć i nikt z nas nie miał na to wpływu. Już w szpitalu dowiedzieliśmy się, że ma niedowład połowiczy lewostronny z dyzartrią. Myśleliśmy wtedy, że nie może być gorzej, a był to początek złych wiadomości.  Podczas badań wykryto krytyczną stenozę tętnicy szyjnej, tętniaka tętnicy mózgu i chorobę niedokrwienną serca. Duży tętniak, zagrażający mamy życiu, wymagał pilnej operacji. To było na tamtą chwilę naprawdę za dużo. Cieszyliśmy się, że mama jest wśród nas, ale nie wiedzieliśmy, jak dużo jeszcze wytrzyma jej organizm.  Na co dzień mama potrzebuje stałej opieki, również przez pojawiającą się ostatnio epizodyczną padaczkę. Rehabilitacja w domu skupiona jest przede wszystkim na niesprawnej ręce. Mama chodzi samodzielnie, ale jedna z kończyn dolnych nie jest w pełni funkcjonalna. Stały trening jej sprawności na pewno pomógłby w powrocie do zdrowia.  Oczywiście minie czas, zanim zbierze siły do walki o codzienność. Na tę chwilę potrzebuje naszej pomocy w każdej codziennej czynności. Aktualnie opiekuje się nią tata i teściowa. Starają się o orzeczenie o niepełnosprawności, ale to wymaga czasu… Dzielą więc obowiązki, żeby tata mógł nadal pracować i zarabiać.  Mama ma dwoje wnucząt, trzecie w drodze. Ma dla kogo walczyć i jest nam wszystkim bardzo potrzebna. Dziś tylko specjalistyczna rehabilitacja neurologiczna może pomóc wrócić do zdrowia. Odzyskać dawne życie i to wszystko, co odebrała choroba.  Każdego dnia wszyscy toczymy bój o mamy zdrowie. Rezygnujemy często z siebie i swoich obowiązków, żeby niczego jej nie brakowało. Mama nauczyła nas tego, żeby zawsze mieć serce na dłoni… Niestety koszty leczenia są tak duże, że musimy prosić o wsparcie! Wierzymy, że będzie dobrze i bardzo prosimy o każdą, nawet najmniejsza pomoc!  Rodzina

2 727 zł
Radek Gnaś-Szybicki
22:17:01  left
Radek Gnaś-Szybicki , 14 years old

Samotna mama walczy z chorobą nowotworową syna! Pomóż!

Radek to 12-letni chłopiec, który walczy z bardzo złośliwym nowotworem – RME miednicy – IV stopnia. Jego życie jest w niebezpieczeństwie. Potrzebna pomoc!  ------ "Twoje dziecko ma nowotwór" – te słowa trafiły we mnie niczym pociski wystrzelone z pistoletu. Przeżyłam ogromny cios, doświadczyłam bólu, jakiego dotąd nigdy nie znałam i emocji, które ciężko jest udźwignąć... To był najgorszy dzień mojego życia. Przed poznaniem diagnozy wiedliśmy normalne, szczęśliwe życie. Ja i dwójka dzieci – córka i syn. Moje oczka w głowie, dla których zrobiłabym wszystko.  W najgorszych snach nie sądziłam, że lada moment jedno z nich będę musiała wyrywać z objęć śmierci...   Choroba syna spadła na nas niespodziewanie w sierpniu 2020. Najpierw pojawił się ból głowy i ból pleców. Na początku byliśmy przekonani, że wszystkie te dolegliwości są wynikiem zwykłego przemęczenia. Radek zawsze był aktywny i żywiołowy. Uwielbiał sport, był w ciągłym ruchu. Nieustannie spotykał się z kolegami, grał w piłkę i jeździł na rowerze. Jednak kiedy objawy zaczęły się nasilać i dodatkowo pojawił się silny ból brzucha, wiedzieliśmy, że jak najszybciej należy skonsultować je z lekarzem.  Radek przeszedł szereg badań. Niestety, wyniki jednoznacznie wykazały – nieoperacyjny nowotwór złośliwy miednicy z przerzutami do kręgu L3 i zmianę ogniskową w śródmózgowiu.  Załamałam się...  Kiedy usłyszałam diagnozę, nie mogłam w to uwierzyć. Zaczęłam zalewać się łzami. Miałam ochotę krzyczeć z przerażenia i niemocy, ale nie mogłam. Wiedziałam, że muszę być silna dla mojego syna. Przecież ma tylko mnie...  Zebrałam siły i zapewniła go, że zrobię wszystko, by go uratować. Tak zaczęła się nasza walka… Natychmiast rozpoczęliśmy życie na oddziale onkologii dziecięcej. To miejsce, gdzie człowiek uświadamia sobie, jak bardzo niebezpieczny i bezwzględny jest nowotwór... Jednak dzięki dużemu doświadczeniu lekarzy, zaczyna również wierzyć, że jest szansa, aby go pokonać. Niestety, przez to, że guz okazał się nieoperacyjny, Radek musiał przejść intensywną i wyczerpującą chemioterapię. Później został poddany radioterapii i wielu innym zabiegom ratującym życie.  Całe leczenie okazało się bardzo inwazyjne. Syn stracił apetyt, bardzo schudł. Przez podawaną chemię zniknęły włosy. Przez kiepskie samopoczucie – uśmiech. Z podkrążonymi oczami i łysą główką, leżał w wielkim szpitalny łóżku. Kruchy, obolały i bezbronny... Dla mnie – jego matki – to straszliwy widok, który już na zawsze pozostanie w mojej głowie...  Obecnie, od tych dramatycznych chwil dzieli nas kilka miesięcy. Radek wciąż przyjmuje kurację podtrzymującą. Jest pod stałą opieką wielu lekarzy i specjalistów. Do dziś nasza walka jest trudna, bolesna i niestety bardzo kosztowna.  Choroba bardzo wyniszczyła organizm mojego syna, dlatego wciąż konieczne jest dalsze leczenie, rehabilitacja, ale także odpowiednie dieta onkologiczna. Radek codziennie musi spożywać 4 nutridrinki i inne potrzebne suplementy. Dodatkowo raz w tygodniu muszę wynajmować samochód z kierowcą, aby dojechać z synem do szpitala (72 km w jedną stronę, cztery razy w miesiącu)! To ogromne koszty...  Wydatki piętrzą się z każdym dniem, a nasze oszczędności już dawno się wyczerpały... Jest ciężko, bo na placu boju zostałam sama. Jestem samotną mamą, mój synek i córka mają tylko mnie... Dlatego nie pozostaje mi nic innego, jak prosić Was o pomoc... Aleksandra, mama Pomóc możesz również poprzez udział w licytacji na Facebooku: ➡️ Licytacje dla Radka 💚

368 405 zł
Dorota Sowa
22:17:01  left
Dorota Sowa , 47 years old

Pęknięty tętniak na chwilę zatrzymał życie Doroty. Pomóż!

Życie czasami potrafi okazać się niezwykle brutalne. Zwłaszcza kiedy chce zabrać Ci to, co najcenniejsze, czyli bliskich. W wyniku tętniaka mózgu życie mojej ukochanej mamy zmieniło się o 180 stopni.  Kiedyś zawsze radosna, pogodna i nieustannie uśmiechnięta – teraz przykuta do łóżka, z grymasem na twarzy i gasnącym w oczach blaskiem. Jedynym ratunkiem jest dla niej kosztowne leczenie i rehabilitacja…  Jeszcze niedawno mama żyła na pełnych obrotach. Spełniała się jako wspaniała żona i cudowna mama. Niestety nagle, bez żadnego ostrzeżenia spadła na nas tragedia, która zmieniła wszystko... Pod koniec września mama straciła przytomność, a następnie szybko została przewieziona do szpitala, gdzie otrzymała straszliwą diagnozę – pęknięcie tętniaka mózgu. Wskutek czego doznała rozległego krwotoku podpajęczynówkowego, który pozostawił w jej mózgu wielkie spustoszenie...  Po niemal trzech tygodniach walki z ciśnieniem śródczaszkowym i wysoką temperaturą ciała, lekarze podjęli próbę wybudzenia jej ze śpiączki farmakologicznej. Mama miała wiele szczęścia – przeżyła. Jednak udar był na tyle poważny, że zabrał jej kontrolę nad ciałem, mowę, sprawność… Mama odzyskała świadomość, jednak wciąż jest zdezorientowana – nie do końca wie, co dzieje się dookoła, a teraźniejszość myli jej się z przeszłością...  Przez długi czas nie docierało do nas to, co się wydarzyło. Cała nasza rodzina była przerażona i zdruzgotana. Mama w jednej chwili stała się osobą niepełnosprawną, zależną od innych. Straciła sprawność i do dziś nie jest w stanie wyrazić swoich myśli i potrzeb.... Choroba zabrała jej możliwość komunikowania się z otoczeniem. Została zamknięta w więzieniu swojego ciała...  Od tego tragicznego zdarzenia minęło już kilka tygodni. Każdy dzień to ciężka walka, jednak mama się nie poddaje. Z godną podziwu determinacją walczy o dawne życie. Niestety, to nie wystarczy. Jedną szansą, aby wrócić do pełni sił fizycznych i umysłowych jest wdrożenie intensywnej, wielostronnej  rehabilitacji oraz leczenia.  Koszty są ogromne, a czas nie jest naszym sprzymierzeńcem. Im szybciej rozpoczniemy specjalistyczną rehabilitację, tym większa szansa na sprawność! Dlatego zwracamy się do wszystkich osób o wielkich sercach, by pomogli zebrać pieniądze na profesjonalną rehabilitację oraz dalsze leczenie.  Dominika

19 091 zł
Michał Wojtasik
22:17:01  left
Michał Wojtasik , 12 years old

Walczymy o przyszłość naszego syna! Proszę, nie bądź obojętny!

Mój synek nie miał łatwego startu - właściwie od samego początku całe jego życie toczy się w cieniu leczenia, rehabilitacji, ale też cierpienia, którego przyczyną jest długa lista chorób. Chciałabym móc powiedzieć, że wszystko będzie dobrze. Niestety nie będzie to możliwe bez kompleksowej rehabilitacji… Michał urodził się z cytomegalią wrodzoną, która uszkodziła jego układ nerwowy oraz doprowadziła do znacznego opóźnienia rozwoju. Diagnozy, które usłyszeliśmy od lekarzy, stanowiły niekończącą się listę. Każda z nich to jednak nie tylko kolejne kartki dodawane do historii chorób, to też strach, ból i przerażająca niepewność.  U naszego syn zdiagnozowano mózgowe porażenie dziecięce, małogłowie, zwapnienie mózgu, wadę kory mózgowej, niedosłuch ucha prawego, głuchotę ucha lewego, zanik nerwów wzrokowych, zaburzoną praksję języka, osłabioną prawą stronę ciała... Trudno mi opisać słowami to, co czuje matka, kiedy dowiaduje się, że jej dziecko jest tak poważnie chore... Serce rodzica po prostu pęka na pół. Mój syn ma już 9 lat,  a ja z każdym rokiem coraz bardziej martwię się o jego przyszłość. Czy liczne choroby i zaburzenia pozwolą mu normalnie żyć?  Niestety, już teraz choroby znacznie obniżyły jego jakość życia. Dzieciństwo Michała niczym nie przypomina tego, które wiodą jego rówieśnicy. Nasz harmonogram wypełniają po brzegi rehabilitacje, konsultacje, wizyty u specjalistów – okulisty, neurologa, audiologa, logopedy czy fizjoterapeuty.  Wiemy, że Michał innego życia mieć nie będzie. Dlatego robimy wszystko, aby to życie, które ma, było dla niego jak najlepsze. Nie poddajemy się i dzielnie walczymy. Niestety każdego dnia pojawiają się nowe trudności...  Obecnie jednym z największych problemów, z jakim zmaga się nasz syn, jest nadmierne ślinienie, które trudno powstrzymać. Mokre zabawki, wilgotne książeczki czy częsta zmiana garderoby to nic przy ciągłych infekcjach wirusowych, bakteryjnych czy grzybiczych, pojawiających się w jamie ustnej. Ślina powoduje, że delikatna skóra naszego synka jest ciągle podrażniona, co sprawia mu ogromny ból i dyskomfort.  Probowaliśmy już wszystkiego – liczne masaże twarzy, ostrzykiwanie ślinianek, specjalistyczne plastry czy chustki – nic nie przynosiło oczekiwanych efektów.  Po długich poszukiwaniach, w końcu udało nam się dotrzeć do polecanego chirurga szczękowego. Lekarz dał nam cenne wskazówki. Jednak to nie wystarczy... Potrzebna jest jeszcze regularna i kompleksowa rehabilitacja. To jedyna szansa na życie bez ciągłych infekcji, bólu i cierpienia naszego synka. Niestety koszt jest ogromny...  Kwota znacznie przewyższa nasze możliwości finansowe. Na ten moment wszystkie oszczędności wydaliśmy na zapewnienie naszemu dziecku rehabilitacji, aparatów słuchowych czy niezbędnego sprzętu ortopedycznego… Bardzo prosimy o pomoc – to już ostatnia nadzieja na poprawę komfortu życia Michała. Prosimy, spójrz na naszego synka i nie przechodź obojętnie... Rodzice   

14 090,00 zł ( 51.73% )
Still needed: 13 145,00 zł

Follow important fundraisers