Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Eryk Mystek
Eryk Mystek , 11 lat

Eryk walczy o samodzielność i niezależność – POMÓŻ!

Eryk ma dopiero 11 lat, a już musi toczyć ciężkie zmagania z chorobą. Pomimo niepełnosprawności jest zawsze wesołym, energicznym dzieckiem. Na jego twarzy gości uśmiech, ale jak długo jeszcze będzie miał siłę do walki?  Eryk urodził się jako wcześniak w 37 tygodniu ciąży. W bardzo wczesnym dzieciństwie stwierdzono u niego przykurcze ścięgien Achillesa, przez co w 2019 roku przeszedł operację. Przez rok po zabiegu Eryk chodził prawidłowo na całych stopach. To był czas ogromnej radości. Synek cieszył się nowo uzyskaną sprawnością – w końcu mógł korzystać z dzieciństwa! Niestety, taki stan nie trwał długo. Eryk zaczął znowu chodzić na palcach i skarżył się na nocne bóle nóg. Pojawiły się też mocne bóle głowy, kilka razy w tygodniu. Co więcej, niepokoił nas niewielki wzrost i waga synka – mimo swojego wieku waży dopiero 23 kg i ma 128 cm wzrostu.  Długo szukaliśmy lekarza, który postawi odpowiednią diagnozę – jeździliśmy od szpitala do szpitala, wykonaliśmy mnóstwo specjalistycznych badań. W końcu znaleziono jedną z przyczyn problemów Eryka. Stwierdzono u niego wrodzoną, dość ciężką polineuropatię ruchowo-czuciową z przewagą zmian w kończynach dolnych. Nim udało nam się oswoić z nową rzeczywistością, pojawiły się kolejne przeszkody. Obecnie synek jest diagnozowany pod kątem choroby Charcota-Mariego-Tootha oraz zespołu Noonan w poradni genetycznej. Dni Eryka wypełniają badania i zajęcia wzmacniające sprawność. Syn wymaga stałej i długotrwałej rehabilitacji – tylko to może poprawić jakość jego życia. Specjaliści zalecili zakupienie maty medycznej, która pozwoli przywrócić prawidłowy przepływ krwi w organizmie. Niestety, jej cena jest bardzo wysoka – to ponad 25 tysięcy złotych. Koszty leczenia i rehabilitacji przekraczają nasze możliwości finansowe. Potrzeby synka rosną z roku na rok, a nas nie stać na pokrycie tak ogromnych wydatków. Dzięki ludziom dobrej woli życie Eryka może stać się lepsze. Bardzo prosimy o pomoc dla naszego syna. Każda wpłata, nawet najmniejsza, daje nam nadzieję, że choroba Eryka nie będzie postępować aż tak szybko. Rodzice

961,00 zł ( 1,8% )
Brakuje: 52 231,00 zł
Kamil Majewski
Pilne!
Kamil Majewski , 16 lat

16-letni Kamil kontra NOWOTWÓR❗️Potrzebna pomoc❗️

Kamil ma 16 lat. Zawsze wszędzie było go pełno, uwielbiał wszelkie aktywności fizyczne, a siłownia stała się jego drugim domem. Niestety do czasu... W maju zeszłego roku Kamil przewrócił się podczas jazdy na rowerze. Po wypadku skarżył się na ból nogi, który z każdym dniem się nasilał. Syn nie mógł spać w nocy. To był początek naszego koszmaru… Natychmiast udaliśmy się z nim do lekarza pierwszego kontaktu. Stamtąd pokierowano nas do ortopedy. W czerwcu 2023 roku wykonano prześwietlenie, po którym po raz pierwszy usłyszeliśmy tę przerażającą informację. Jednak na tamten moment, były to jedynie przypuszczenia… Trafiliśmy do onkologa, który natychmiast przeprowadził szczegółowe badania. Już po kilku dniach otrzymaliśmy wynik, który zwalił nas z nóg. W naszym życiu nastał mrok, diagnoza brzmiała jak wyrok – kostniakomięsak (osteosarcoma) kości udowej prawej… Po szeregu kolejnych badań Kamil został zakwalifikowany do chemioterapii, przeszedł operację, a także serię chemii pooperacyjnej – w ten sposób kilka tygodni temu zakończył podstawowe leczenie.  Teraz lekarze podjęli decyzję o wdrożeniu terapii lekiem celowanym. Ostatnie dni minęły na wielu różnych badaniach, dzięki którym ma zostać ustalona dawka tego leku. Kamil ma niebawem zacząć terapię, która zaważy o jego przyszłości… Niestety leczenie celowane nie jest refundowane — jedna dawka to ok. 4000-6000 zł, a trzeba ją przyjmować co miesiąc! Koszty są ogromne i znacząco wykraczają poza nasz budżet… Kolejnym wyzwaniem po przebytym leczeniu ma być intensywna, ale również bardzo kosztowna rehabilitacja. Konieczne jest, aby Kamil ćwiczył kilka razy w tygodniu, by wrócić do sprawności i dawnej aktywności. Sama rehabilitacja pochłonie miesięcznie około 5000 zł…. Dochodzą do tego dodatkowe koszty leków, diety, sprzętu medycznego… Jesteśmy załamani! Nie możemy się jednak poznać. Postanowiliśmy zwrócić się do Was – ludzi o wielkich sercach, którzy na pewno nie przejdą obojętnie obok takiej tragedii. Kamil ma dopiero 16 lat, plany i marzenia, które musi zrealizować! Zrobimy wszystko, by tak się stało. Bardzo prosimy o pomoc… Rodzice

685,00 zł ( 0,64% )
Brakuje: 105 698,00 zł
Bartosz Spendel
Bartosz Spendel , 19 lat

Walczymy, by nasz syn mógł jak najlepiej funcjonować!

Mamy dwójkę dzieci, które kochamy ponad wszystko. Nasza codzienność jednak różni się od życia innych rodziców. Każdego dnia mierzymy się z wieloma wyzwaniami i robimy wszystko, aby życie naszego syna było jak najlepsze. Bartek przyszedł na świat i nagle nastała cisza… Byliśmy przekonani, że straciliśmy nasze maleństwo. Jednak zdarzył się cud! Synek w ciężkim stanie wylądował na OIOMie, gdzie rozpoczęła się walka o jego życie. Konieczna było nagłe przeprowadzenie  tracheostomii  oraz implantacja zastawki komorowo-otrzewnowej.  Niestety, doszło do zakażenia okołoporodowego i zamartwicy, wskutek czego Bartek cierpi na mózgowe porażenie dziecięce. Syn jest całkowicie niezdolny do samodzielnej egzystencji. Bartek jest dzieckiem spokojnym, miewa jednak gorsze dni. U syna mowa nigdy się nie rozwinęła, dlatego nie jesteśmy w stanie się z nim skomunikować. Zazwyczaj pokazuje nam lub niewyraźnie mówi, a my staramy się odgadnąć, o co mu chodzi. W tygodniu jeździ do ośrodka na pobyt dzienny. Po powrocie zawozimy go na konieczną fizjoterapię, uczęszczamy z nim do logopedy, psychologa, okulisty. Przy naszym wsparciu Bartkowi udaje się wykonywać kroki. Wózek to dla nas ostateczność. Dopóki jest możliwe, aby syn choć trochę poruszał się o własnych nogach, chcemy go do tego motywować. Jednak w tym celu niezbędna jest codzienna rehabilitacja.  Naszym marzeniem jest, by syn mógł pojechać na turnus rehabilitacyjny. W tej chwili nie jest to możliwe… Niestety, ze względu na odlegle terminy, wiele wizyt u specjalistów musimy opłacać sami. Dlatego z całego serca prosimy Was o wsparcie. Każda, nawet najmniejsza pomoc przybliża nas do celu. Ponad wszystko chcemy, by nasze dziecko mogło jak najlepiej funkcjonować. Rodzice

361 zł
Grzegorz Kotwica
Grzegorz Kotwica , 30 lat

Twój mały gest może odmienić moją codzienność❗️

Wypadek odmienił moje życie. Wcześniej byłem aktywnym, energicznym mężczyzną. Pracowałem fizycznie, a w wolnych chwilach interesowałem się motoryzacją i majsterkowaniem. Nie spodziewałem się, że w ułamku sekundy moje życie legnie w gruzach… W trakcie wykonywania pracy spadłem z rusztowania z wysokości trzech metrów. Wtedy świat się zatrzymał. Konsekwencją wypadku jest niepełnosprawność narządów ruchu. Od tamtej pory poruszam się wyłącznie na wózku inwalidzkim. Mój stan wymaga tego, bym stale ćwiczył i uczęszczał na zajęcia rehabilitacyjne. Niestety wszystko, co niezbędne, generuje koszty, których nie jestem w stanie pokryć sam. Na co dzień mieszkam u rodziców, którzy się mną opiekują. Mama musi wspierać mnie w codziennych najprostszych czynnościach. Jest nam niezwykle ciężko, ale nie mogę się poddać. Mam przecież dopiero 30 lat, wiele planów i całe życie przed sobą… Dzięki rehabilitacji jest szansa, że mój stan nie będzie się pogarszał. Na szczęście dzięki mojej ciężkiej pracy i mobilizacji udało się wypracować samodzielne siadanie na wózku. To właśnie pokazuje, że bez rehabilitacji nie mam szans na poprawianie swojej sprawności i funkcjonowania. Bardzo proszę o wsparcie. W ośrodku rehabilitacyjnym miałbym zapewnione stałe ćwiczenia, opiekę i wsparcie specjalistów. Niestety 3-miesięczny pobyt w takim ośrodku generuje koszty, których nie będę w stanie pokryć sam. Liczę, że nie przejdziecie obojętnie obok mojej trudnej sytuacji. Każda złotówka ma ogromne znaczenie! Grzegorz

4 381,00 zł ( 5,45% )
Brakuje: 75 949,00 zł
Filip Kisiel
Pilne!
Filip Kisiel , 22 lata

Guz jest OGROMNY – aż 27 cm❗️Wykryto przerzuty do płuc... RATUJ❗️

W grudniu 2022 roku zatrzymał się cały mój świat. Po niefortunnym upadku ze schodów trafiłem do lekarza, by wykonać rutynowe badania i upewnić się, że nic mi nie jest. Niestety, zmiana, która wydawała mi się być zwykłym guzem, okazała się początkiem onkologicznego koszmaru… Lekarz od razu, gdy obejrzał guza, wiedział, że coś jest nie tak. Skierował mnie do szpitala i kazał przeprowadzić dokładniejsze badania. Po ich wykonaniu okazało się, że guz jest OGROMNY – ma aż 27 cm! Miesiąc leżałem w szpitalnym łóżku i modliłem się, by to wszystko było jedną wielką pomyłką… Wynik biopsji okazał się jednak wstrząsający i bezlitosny. Nowotwór złośliwy – te dwa słowa zapisane na kartce papieru sprawiły, że nogi się pode mną ugięły, a przed oczami zrobiło się ciemno. W momencie diagnozy miałem zaledwie 20 lat. Jeszcze całe życie przede mną, to nie pora, by umierać!  Nagle mój świat stał się tak odległy od tego rówieśników. Znajomi studiowali wymarzone kierunki, szukali pierwszej dorywczej pracy i umawiali się na randki, a ja w tym czasie miałem tylko jedno marzenie – ŻYĆ. Drugi cios przyszedł tuż po pierwszym. Gdy w guzie lekarze znaleźli komórki nowotworowe, zdecydowali się od razu wykonać dalsze badania. Przerzuty do płuc – te słowa onkologa zdawały się brzmieć niekończącym echem w mojej głowie. Świat wokół się zatrzymał i ucichł. Nagle wszystko inne przestało mieć znaczenie. Wiedziałem, że rozpoczęła się walka o moje życie i nie ma czasu do stracenia. Przez moje żyły popłynęły pierwsze dawki chemii.  Mimo tak wstrząsającej diagnozy starałem się nie załamać. Każdego dnia widziałem, jak wypadają mi kolejne włosy, jak moje ciało wyniszczają kolejne wlewy i jak coraz mniej przypominam samego siebie.  Każdego dnia znosiłem zdające się nigdy nie kończyć wymioty oraz mdłości. Każdego dnia żyłem nadzieją, że ten koszmar niedługo się skończy, że pokonam chorobę i wszystko będzie jak dawniej.  Od momentu diagnozy minęło 1,5 roku. Mój stan jednak ciągle się pogarsza i najpewniej na wątrobie pojawiły się kolejne przerzuty. Leczenie jest nieskuteczne, a ja – coraz słabszy. Potrzebuję pomocy przy wykonaniu podstawowych czynności. Ponadto mam znacznie osłabione funkcje lewej nogi, przez obniżoną ruchomość spowodowaną guzem, zanikają mi mięśnie. W moich płucach zbiera się płyn, który uniemożliwia oddychanie, ostatnio lekarze musieli ściągnąć aż 4 litry! Konieczne jest wykonanie specjalistycznych badań i jak najszybsza zmiana leczenia oraz rozpoczęcie intensywnej rehabilitacji! Niestety, jest to związane z ogromnymi kosztami finansowymi, których nie jestem w stanie udźwignąć samodzielnie. Jedynym moim wsparciem są ukochani dziadkowie, lecz ich możliwości pomocy także są ograniczone. Jedyne, o czym dzisiaj marzę, to by wygrać z nowotworem. Zrobię wszystko, przyjmę każdą dawkę żrącej chemii, przejdę całą drogę onkologicznego piekła – byle tylko wyzdrowieć. Jestem młodym człowiekiem wkraczającym w dorosłość i wiem, że moje życie dopiero się zaczyna. To jeszcze nie mój czas, by się żegnać. Proszę, pomóżcie mi pokonać nowotwór! Tak bardzo chcę móc podejść do moich dziadków, otrzeć ich łzy i powiedzieć „Koszmar się skończył… Będę żył!” Filip

5 129,00 zł ( 9,64% )
Brakuje: 48 063,00 zł
Dorota Błaszkowska
Dorota Błaszkowska , 69 lat

Dzięki Tobie Dorota dostanie szansę na samodzielność❗️Nie zwlekaj, pomóż❗️

Kiedyś byłam bardzo energiczną, przedsiębiorczą kobietą, która prowadziła swoją firmę i spełniała się zawodowo. Wszystko układało się idealnie, aż do 2001 roku, w którym padła ta tragiczna diagnoza… Moje życie legło w gruzach. Po szczegółowych badaniach stwierdzono stwardnienie rozsiane. Choroba powoli, ale stale i skutecznie postępowała. Po czasie nie byłam już w stanie poruszać się inaczej, niż na wózku… Jestem do niego przywiązana już od 8. lat. Ostatnio jednak pojawiła się możliwość przetestowania specjalnego kombinezonu Molii, który ułatwił funkcjonowanie wielu osób z moją przypadłością.  Po założeniu poczułam, że kombinezon rzeczywiście wykorzystuje delikatne, ledwo wyczuwalne impulsy – rozluźniając napięte mięśnie. Reaktywuje również słabe mięśnie i przywraca naturalną ruchomość ciała, podczas testowej godziny. Tak oto pojawiła się szansa poprawy zdrowia, której nie mogę zmarnować! Niestety jest jedno “ale” – fundusze. Nie jestem w stanie sama zapłacić za ten sprzęt rehabilitacyjny. Jego koszt, to prawie 30 tysięcy…  Jestem zmuszona poprosić o pomoc. Sama nigdy nie będę w stanie uzbierać tak wysokiej kwoty. Kombinezon jest mi jednak bardzo potrzebny… Proszę, nie przechodźcie obojętnie… Dorota

550,00 zł ( 1,72% )
Brakuje: 31 365,00 zł
Nikodem Druszcz
Nikodem Druszcz , 4 latka

Pomóż Nikosiowi wyrwać się ze szponów autyzmu!

Nikoś to mój ukochany synek. Szczęście z powitania go na świecie było nieopisane! Niestety radość ta nie trwała długo… Los nie był dla niego łaskawy. Nagle zaczęły pojawiać się niepokojące objawy i napady agresji. Bałam się, że kiedyś zrobi sobie krzywdę! Byłam przerażona. Nie wiedziałam, co się z nim dzieje ani jak mogę mu pomóc. Natychmiast rozpoczęłam konsultacje ze specjalistami. Chciałam jak najszybciej znaleźć źródło kłopotów synka! W końcu zdiagnozowano u niego spektrum autyzmu. Ta informacja była dla mnie ogromnym ciosem. Czułam, jak nasz świat się wali. Wcześniej miałam nadzieję, że zaobserwowane objawy nie wiążą się z niczym poważnym i że szybko uda się pokonać wszystkie trudności. Tymczasem dotarło do mnie, że Nikoś do końca życia będzie nosił na swoich barkach ciężar diagnozy! Wiedziałam jednak, że muszę być silna – dla niego. Szukałam więc pomocy u kolejnych lekarzy i terapeutów. Niestety kłopotów zdawało się tylko przybywać, dlatego jak najszybsze zapewnienie Nikosiowi odpowiedniej opieki i wsparcia było kluczowe.  Udało nam się dostać na zajęcia wczesnego wspomagania rozwoju oraz regularne wizyty u psychologa, pedagoga i logopedy. To jednak dopiero początek walki o normalne życie… Konieczne są jeszcze częste konsultacje z neurologiem, fizjoterapeutą i terapeutą SI. Ważna jest również opieka ortopedy, ponieważ Nikoś ma spore kłopoty z prawidłowym chodem.  Marzę, by dzięki wsparciu specjalistów było mu choć odrobinę łatwiej. Trudno jest się pogodzić z tym, że synek jest uwięziony we własnym świecie, z którego nie mogę go wyciągnąć… Nikoś nie potrafi nawiązać relacji z rówieśnikami, ma problemy z komunikacją, zachowuje się, jakby mnie nie słyszał… Bardzo dużą trudnością stała się dodatkowo wybiórczość pokarmowa i nieprawidłowości trawienne. Czasami mam wrażenie, że z dnia na dzień jest coraz gorzej! Widok cierpienia i frustracji własnego dziecka to najgorsze, co może spotkać rodzica! Staram się, jak tylko mogę, by mu pomóc. Jednak koszty związane z kolejnymi terapiami i wizytami u specjalistów zaczynają mnie przerastać. Nie wiem już, jak mam je pokryć samodzielnie… Dlatego bardzo proszę o pomoc. Każda złotówka to dla Nikosia szansa na lepszą przyszłość! Mama

22 zł
Renata Chomiszczak
Pilne!
Renata Chomiszczak , 55 lat

Brak operacji to wyrok śmierci❗️Potrzebna pełna mobilizacja🚨

My nie prosimy, my błagamy Was o pomoc! Tak bardzo się boimy, że nie zdążymy uratować mamy… Czas nie działa na naszą korzyść. Każdej nocy sen z powiek spędza nam myśl o najczarniejszym scenariuszu… Musimy jednak walczyć, by mama mogła być z nami jak najdłużej!  Nasza kochana mama pod koniec września 2023 trafiła do szpitala z podejrzeniem udaru. Byliśmy w szoku, gdy tomografia wykazała, że w jej głowie są 3 guzy! Rozpoczął się istny maraton badań i konsultacji. Ostatecznie wyniki biopsji wykazały, jak z ciężkim przeciwnikiem mam do czynienia. Na kartce czarno na białym napisane było: GUZ MÓZGU – glioblastoma. Czuliśmy, jak ziemia osuwa nam się spod nóg…  Mama rozpoczęła walkę z glejakiem, złośliwym nowotworem IV stopnia. W grudniu przeszła pierwszą chemioterapię i radioterapię. Efekty uboczne były bardzo dotkliwe… Ropne stany zapalne, znaczna utrata włosów… Wróciła do domu na święta. Cieszyliśmy się, że możemy spędzić je razem, błagając, by nie były to nasze ostatnie… Niestety, w styczniu ze względu na słabe wyniki krwi mama nie otrzymała kolejnej dawki chemii. Zapalenie płuc i zakażenie bakterią… Lekarze nie dawali jej szans. Kazano nam przygotować się na najgorsze. Mama jednak się nie poddała i pokonała napotkane przeszkody. Po powrocie do domu mogliśmy chwilę nacieszyć się jej uśmiechem, zaznać spokoju… Wyniki krwi były dobre, więc mam rozpoczęła przyjmowanie kolejnej dawki chemii. Tydzień po zakończeniu chemioterapii u mamy wystąpił nieoczekiwany atak drgawkowy. Od tej chwili wszystko się zmieniło. Pojawiła się afazja, problemy z pamięcią i ogólne osłabienie. Mama nie pamięta już nawet naszych imion. Na dzień dzisiejszy jest pampersowana, chodzi o balkoniku. Nie da się opisać słowami, jak trudne są to chwile dla naszej rodziny. Nie mogliśmy się jednak załamywać. Szczególnie że pojawiła się szansa na zabieg operacyjny. Wcześniej lekarze zapewniali nas, że guzy są nieoperacyjne. Jednak zdarzył się cud – zjawił się lekarz, który podejmie się operacji. Zabieg mikroskopowy ma trwać 6 godzin i usunąć wszystkie 3 guzy. Jednak koszt takiego cudu to 90 000 tysięcy! Do tego dochodzą wydatki związane z dalszym leczeniem i konieczną rehabilitacją. Nie jesteśmy w stanie sami w tak krótkim czasie uzbierać tak ogromnej kwoty! Operacja jest zaplanowana już na 20 maja! Co jeśli nie zdążymy zebrać środków? Nie możemy czekać, w przypadku mamy każdy dzień zwłoki, to zagrożenie życia! Zwracamy się z prośbą do wszystkich ludzi dobrej woli. Każdy, kto zna naszą mamę wie, że dla niej zrobimy wszystko. O niczym więcej nie marzymy, jak o tym, żeby nasza mama, babcia i żona wróciła do pełni sił i cieszyła się życiem jak najdłużej. Będziemy wdzięczni za nawet najmniejsze wsparcie. Bliscy Renaty

18 148,00 zł ( 14,21% )
Brakuje: 109 512,00 zł
Marietka Górska
Marietka Górska , 11 miesięcy

Nie pozwól, by Marietta żyła w wiecznej ciszy❗️

W ciąży nic nie wskazywało, że nasza córeczka urodzi się chora. Z radością oczekiwaliśmy jej przyjścia na świat i nie spodziewaliśmy się, że w dniu jej narodzin rozpocznie się wymagająca walka o sprawność. Bardzo prosimy o pomoc! Po pierwszych badaniach okazało się, że coś jest nie tak ze słuchem Marietty. Lekarze nas jednak uspokoili, że najprawdopodobniej córeczka ma jeszcze wodę w uszkach i po czasie sytuacja się unormuje. Czekaliśmy zatem na kolejne badanie. Miesiące mijały, a nas coraz bardziej niepokoił stan słuchu córki. Udaliśmy się do lekarza, który skierował nas na szczegółowe badania. Właśnie wtedy padła diagnoza… Okazało się, że córeczka cierpi na obustronną głuchotę czuciowo-nerwową… Byliśmy załamani… Marietta jest pod stałą opieką audiologiczną, dzięki czemu jest szansa, że będzie w przyszłości sprawna. Lekarze mówią, że to wada wrodzona, ale nie przekreślają naszej nadziei, na lepsze funkcjonowanie córeczki. W tym momencie priorytetem jest zakup aparatów słuchowych, które będą idealnie dopasowane do uszu Marietty. Jesteśmy w trakcie testów. Córeczka jest bardzo radosną dziewczynką. Wbrew pozorom uwielbia wszystko, co wydaje jakiś dźwięk. Widzimy, że bardzo się stara i chce mówić! Próbuje naśladować proste słowa, otwiera buźkę i jest chętna do pracy! To napawa nas ogromną nadzieją… Niestety nie jesteśmy w stanie sami pokryć kosztów zakupu aparatów słuchowych… Jesteśmy zmuszeni poprosić o pomoc. Zdrówko Mariettki jest dla nas najważniejsze – nie możemy pogodzić się z myślą, że to finanse mogą nam stanąć na drodze… Nie przechodźcie obojętnie. Każda wpłacona złotówka jest dla nas niezwykle cenna! Rodzice

132,00 zł ( 0,77% )
Brakuje: 16 890,00 zł

Obserwuj ważne zbiórki