Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Nataniel Mączka
Nataniel Mączka , 7 lat

Wesprzyj Nataniela w walce o lepszą przyszłość!

Przez wiele lat, wszystkie nietypowe zachowania mojego dziecka, tłumaczyłam sobie jego trudnym charakterem. Nie dostawałam od lekarzy żadnych niepokojących sygnałów na temat stanu zdrowia Nataniela. Synek rozwijał się prawidłowo, był pogodny, miał zainteresowania. Jednak we wrześniu zeszłego roku zaczęłam zauważać nasilające się nieprawidłowości… Nataniel rozpoczął szkołę, był bardzo podekscytowany. Niestety, nie potrafił bawić się z innymi dziećmi, często trzymał się na uboczu, a na lekcjach miał ogromny problem z koncentracją. W domu również nie potrafił zaznać spokoju. Pojawiły się u niego problemy ze snem, był nadpobudliwy i zaczęły pojawiać się zachowania agresywne. Każda mama potrafi wyczuć, że z jej dzieckiem dzieje się coś niedobrego.  Chodziłam z Natanielem od lekarza do lekarza, gdy w końcu udało się uzyskać diagnozę. U mojego dziecka wykryto autyzm, ADHD oraz niedotlenienie mózgu. Byłam w ogromnym szoku! W głowie ciągle miałam tylko jedno pytanie: „dlaczego to spotkało akurat moje dziecko?!”. Myślę, że do dzisiaj nie pogodziłam się z diagnozą. Nataniel jest niesamowicie inteligentny, wrażliwy i wesoły – wiedzę przyswaja z prędkością światła! Nie zasłużył na utrudnienia, które zaoferował mu zły los. Staram się go wspierać jak mogę. Zakupiłam dla niego wszelkie potrzebne pomoce, zapisałam na trening umiejętności społecznych, a na także terapię behawioralną… To wszystko niestety generuje ogromne koszty, których nie jestem w stanie udźwignąć w pojedynkę. Widzę postępy, które robi Nataniel. Synek jest spokojniejszy, czuje się potrzebny i akceptowany, co daje mu ogromne szczęście. Niestety, aby efekty były trwałe, terapia musi być regularna i intensywna. Proszę, jeśli masz możliwość, wesprzyj mojego synka w walce o lepszy rozwój. Wierzę, że z Twoją pomocą Nataniel będzie w przyszłości mógł cieszyć się spokojnym i samodzielnym życiem! Monika, mama Nataniela

1 610 zł
Sandra Synowiec
Sandra Synowiec , 9 lat

Pomóż Sandrze w trudnej walce o sprawność❗️

Kochani! Serdecznie dziękujemy Wam za wsparcie, które okazaliście nam w pierwszym etapie zbiórki. Dzięki Wam mogliśmy zakupić protezę, opłacić rehabilitację, sprzęt medyczny i rehabilitacyjny!  Niestety Wasze wsparcie jest nam nadal bardzo potrzebne. Oto nasza historia: Sandra urodziła się 18 listopada 2014 roku. O wadzie naszej córeczki dowiedzieliśmy się dopiero po porodzie... To był dla nas szok, bardzo silne przeżycie. Tym silniejsze, że po prostu nie byliśmy na to przygotowani... Cała ciąża minęła nam w beztrosce, wszystkie badania wychodziły prawidłowo. Nie mieliśmy pojęcia, że nasza córeczka jest chora i to tak poważnie. Sandra urodziła się z ogromnym guzem okolicy lędźwiowo-krzyżowej i bez przedramienia i prawej rączki. Pękały nam serca, gdy płacząc, prosiła nas, byśmy sprawili, że tak jak inne dzieci, też będzie miała dwie... Dzięki Waszej pomocy – UDAŁO SIĘ! Tylko spójrz ⬆️ Kiedyś dzieci bały się Sandry, tylko dlatego, że nie miała rączki. Byliśmy załamani – przecież nasza córka jest wspaniałą, pogodną dziewczynką. Nie mogliśmy znieść tego, że jest odtrącana przez swoją wadę. Dzięki Waszemu wsparciu udało się zakupić protezę, w której córcia już ćwiczy pisanie i rysowanie! Przeszła operację guza, uczęszcza na rehabilitację i jest bardzo dzielna! To napawa nas ogromną nadzieją i wiarą, że będzie dobrze… Robimy, co możemy, by Sandra była szczęśliwa i nie odbiegała od innych dzieci. Niestety bez Waszej pomocy nie damy rady. Już raz otworzyliście dla naszej córci swoje serca. Prosimy, nie zamykajcie ich! Córcia potrzebuje dalszego leczenia, rehabilitacji i wsparcia! Rodzice

590 zł
Agnieszka Sarnacka
Agnieszka Sarnacka , 53 lata

Agnieszka walczy z nowotworem! Pomocy!

Jestem Agnieszka, mam 53 lata. Od 2 lat choruję na ostrą białaczkę szpikową. Bez pomocy ludzi o dobrym sercu, nie wiem, czy dałabym radę  przejść ten wyjątkowo trudny czas choroby. Diagnozę ostrej białaczki szpikowej usłyszałam niespodziewanie pod koniec lutego 2022 r. Miałam 51 lat. Pół roku wcześniej zmieniłam pracę, by wrócić do nauczania w szkole. To było moje marzenie. W szpitalu na samym początku usłyszałam, że już nie wrócę do pracy. Musiałam spisać testament, bo w domu została zupełnie sama moja 16-letnia córka. Musiała nagle zmierzyć się z brutalną rzeczywistością, samotnością i dorosłością. Miesiąc w szpitalu, chemioterapia, remisja choroby, potem kolejne pobyty w szpitalach, chemie, toczenia krwi, w międzyczasie sepsa.  Cała rodzina, w tym moja 80-letnia mama, chorowała ze mną. Nie chciałam ich obarczać, opowiadać, jak mi jest ciężko, ale czasami się po prostu nie da. 10 sierpnia 2022 r. w Katowicach odbył się przeszczep szpiku. Dostałam najlepsze komórki od mojej siostry. Jestem wyjątkową szczęściarą, bo mam tylko jedną siostrę i to w 100% zgodną. Na oddziale przeszczepowym przebywałam 7 tygodni. Ciężka chemia przed przeszczepem, potem powikłania i oczekiwanie, by szpik zaczął pracować. Doświadczyłam wiele dobroci ze strony lekarzy, pielęgniarek i personelu. Wiedziałam, że jestem w najlepszych rękach. Czułam wokół siebie dar ludzi, którzy modlili się o moje zdrowie. Choroba odcisnęła na mnie ogromne piętno. Wszystko, co było przed diagnozą, zamknęłam, jak przeczytaną książkę. Nic już nie jest i nie będzie takie samo. Nowy szpik przyjął się, ale niestety pozostały komórki nowotworowe, dlatego leczenie wciąż trwa. Aby zahamować rozwój niekorzystnej mutacji FLT+, która nie rokuje dobrze, przyjmuję leki o silnym działaniu toksycznym i szeregu uciążliwych działaniach ubocznych. Moje zdrowie i siły nie są na tyle dobre, abym mogła pracować. Otrzymałam tylko na rok rentę chorobową.  Od 1,5 roku jestem pod stałą kontrolą poradni przeszczepowej w Katowicach i lekarza hepatologa, a także onkologa, laryngologa i dermatologa onkologicznego w Białymstoku. Wizyty kontrolne mam obecnie co miesiąc lub 3 miesiące. To 600 km w jedną stronę z ograniczeniem przebywania w miejscach publicznych, z racji osłabionej odporności. Moja córka zdecydowała się przejść na tzw. edukację domową, aby być przy mnie. W tym roku zdaje maturę. Julia jest bardzo zdolna i chciałaby rozpocząć studia. Wierzę, że uda się jej spełnić te marzenia, a ja będę mogła w nich uczestniczyć. Uśmiecham się do każdego nowego dnia i wszystkiego, co się w nim zdarzy – bez względu na to czy będzie to radosne, czy trudne. To moje drugie życie i najważniejsze, że mogę go wciąż doświadczać. Jest we mnie ogromna wdzięczność za bezinteresowną pomoc, moc życzliwości, troski i wsparcia finansowego, które są darem serca wielu przyjaciół i ludzi dobrej woli. Poczucie oparcia w drugim człowieku wspiera mnie przez cały czas i daje nadzieję, wiarę i siłę na pokonanie choroby. Walka z białaczką jest jednak bardzo kosztowna. Dojazdy do Katowic, noclegi, wizyty u lekarzy oraz leki podczas walki z chorobą są ogromnym obciążeniem finansowym. Każda złotówka jest dla mnie wielkim wsparciem. Dziękuję za ogromną wrażliwość, serdeczność i poczucie bezpieczeństwa, że nie jestem sama, mimo iż rzeczy przełomowe przeżywamy zawsze w wewnętrznej samotności. Proszę Was o dalsze wsparcie w chorobie. Tak bardzo chciałabym osiągnąć pełną remisję i móc zostawić cały ten koszmar za sobą. Wierzę, że z Waszą pomocą będzie to możliwe. Każda wpłata to krok w stronę wygranej z białaczką.  Agnieszka

2 530 zł
Eryk Kozioł
Eryk Kozioł , 7 lat

Marzymy, by Eryk w końcu się obudził i do nas wrócił❗️POMOCY 🚨

Eryk do niedawna, jak inne dzieci był zdrowym i pełnym energii chłopcem, Chodził do szkoły, trenował piłkę nożną, uwielbiał grać w szachy, czytać i rozwiązywać łamigłówki matematyczne. Miał 14. miejsce w Polsce, rywalizował z dziećmi starszymi od siebie! Niestety nasz poukładany świat rozsypał się NAGLE, w ciągu 3 dni. Pewnego dnia synka rozbolało ucho – podaliśmy leki przeciwzapalne i przeciwbólowe, które niestety nie pomogły. Kolejnego dnia zaczęła boleć go głowa, był bardzo zmęczony, długo spał… 2 dni później zapadł w śpiączkę… Lekarze zdiagnozowali u niego bakteryjne zapalenie opon mózgowo – rdzeniowych. Po dwóch tygodniach walki o życie udało się pozbyć bakterii z mózgu i ciała, ale dopadły go powikłania pozapalne.  Przeszedł dwie operacje założenia drenów najpierw zewnętrznych, następnie wewnętrznych, których zadaniem jest odprowadzenie nadmiaru płynu mózgowo rdzeniowego. Niestety Eryk do dziś się nie obudził. Jest stale podłączony do respiratora, nie jest w stanie samodzielnie oddychać.  Chcielibyśmy zabrać go w końcu do domu, jednak aby tak się stało, musimy zapewnić mu codzienną rehabilitację wykwalifikowanego specjalisty, artykuły do codziennej higieny i zorganizować łóżko ze specjalnym materacem na odleżyny. Bardzo prosimy o wsparcie, sami nie damy rady. Musimy zrobić wszystko, by synek do nas wrócił. Bardzo za nim tęsknimy… Rodzice

62 268 zł
Hanna Lipska
Hanna Lipska , 63 lata

Hanna potrzebuje pomocy! Operacja już w marcu❗️

Odkąd pamiętam, zawsze o siebie dbałam. Wiem, jak ważne jest zdrowie, wiele lat pracowałam w szpitalu. Obecnie jestem na emeryturze. Nie mogę jednak zaznać spokoju – każdego dnia martwię się, co ze mną będzie… Tylko operacja może mi pomóc, niestety nie jest refundowana… Wszystko rozpoczęło się, gdy poszłam na rutynowe badanie kontrolne do ginekologa. Kolejnego dnia miałam zaplanowany wyjazd, zupełnie się nie spodziewałam, że coś może pójść nie tak! Podczas wizyty lekarz zauważył nieprawidłowości i skierował mnie na dalszą diagnostykę. Rozpoczęłam prawdziwy maraton po gabinetach… Przeszłam wiele badań, ostatecznie wylądowałam w szpitalu. Czekałam na najważniejsze wyniki badania histopatologicznego. To wszystko było dla mnie bardzo stresujące. Czas oczekiwania trwał w mojej głowie wieczność… Gdy przyszły wyniki, nie mogłam w to uwierzyć – rozrost endometrium z atypiami. Byłam przerażona! Wiem, że przerost endometrium zwiększa ryzyko rozwoju choroby nowotworowej. Każdego dnia tak bardzo boję się o swoje zdrowie…   Lekarze zalecili mi operację TLH. Został już wyznaczony wstępny termin w niedalekiej przyszłości. Niestety, koszty operacji są poza moim zasięgiem.  Wierzę, że przede mną jeszcze wiele szczęśliwych lat. Obecnie każdy mój dzień to stres i lęk o przyszłość… Nie chcę się załamywać, muszę walczyć! Zwracam się do Was z prośbą o wsparcie – każda wpłata to dla mnie nieoceniona pomoc! Hanna

657,00 zł ( 2,53% )
Brakuje: 25 301,00 zł
Kornel Kłoda
Kornel Kłoda , 16 lat

Pomóżmy Kornelowi wygrać z nowotworem!

Kornel, zawsze uśmiechnięty, pełen życia i pasji nastolatek i zapalony sportowiec, zawodnik klubu piłkarskiego Escola Varsovia, marzy o jak najszybszym powrocie do zdrowia i normalnego życia  –  do szkoły i na boisko. Jednak obecnie jego rzeczywistość to ciągłe badania, pobyty w szpitalu i trudne chwile związane z podawaniem chemioterapii… Był 2019 rok, kiedy Kornel zdecydował się na usunięcie niewielkiego znamienia ze stopy. W takim przypadku lekarz zwykle zleca badanie histopatologiczne. Nikt z nas nie spodziewał się, że wynik tego badania tak wiele zmieni…  Okazało się, że to nowotwór. Na szczęście szybko przeprowadzona operacja pozwoliła nam pokonać chorobę. I dać nadzieję, że pożegnaliśmy ją na zawsze. Nie sądziliśmy, że przyjdzie nam się mierzyć z tym ponownie. Niestety, czerniak powrócił, tym razem z przerzutami do płuc. Kornel od października 2023 jest leczony w Klinice Onkologii Centrum Zdrowia Dziecka, lekarze robią wszystko, by mógł powrócić do zdrowia, ale koszty niezbędnego leczenia są ogromne. Tym bardziej, że szansę na pokonanie tej podstępnej choroby daje spersonalizowana terapia limfocytami TIL (tumour-infiltrating lymphocyte), która może być dla Kornela dostępna jedynie poza granicami Polski.  Obecnie nasi lekarze z CZD prowadzą konsultacje z ośrodkami w Stanach Zjednoczonych, czekając na możliwość zakwalifikowania Kornela do programu leczenia tą metodą poza granicami Polski. Jednocześnie nie rezygnują z dostępnych u nas – terapii immunologicznej i chemioterapii.   Aby pokryć koszty leczenia w Polsce, a także umożliwić Kornelowi dostęp do terapii poza granicami naszego kraju, zwracamy się do Was z gorącą prośbą o wsparcie finansowe.  Jego siła i determinacja w walce z chorobą zasługują na pełne wsparcie. Żaden gest nie jest zbyt mały, a każda wpłata przyczyni się do walki Kornela z chorobą. Razem możemy wygrać ten trudny mecz o Kornela zdrowie i powrót do normalności. Z głębi serca już teraz dziękujemy,  Rodzice Kornela – Daniela i Wojtek

3 436 843,00 zł ( 78,79% )
Brakuje: 924 860,00 zł
Justyna Ołów
Justyna Ołów , 15 lat

Trwa walka z ciężką chorobą! Nawet zwykła infekcja może być dla Justyny ZAGROŻENIEM❗️

Choroba zamyka naszą nastoletnią córkę w domu lub nawet w szpitalu. Każdy kontakt z drugim człowiekiem może skutkować infekcją, która dla Justyny może okazać się niebezpieczna! Nie przypuszczaliśmy, że zwykła morfologia krwi może być początkiem naszej ciężkiej walki o zdrowie! Justyna była ciągle zmęczona i osłabiona. Jej skóra stawała się blada, a oczy coraz bardziej podkrążone. Pierwszym krokiem było zbadanie krwi. Nie minęło jednak 1,5 godziny, gdy zadzwonił pracownik laboratorium z informacją, że mamy jak najszybciej wrócić! Wyniki morfologii były DRAMATYCZNE! Potem ruszyła machina… Córka została skierowana na oddział hematologii i onkologii dziecięcej, gdzie podano jej krew. Wiedzieliśmy, że dzieje się coś poważnego! W naszych głowach pojawiały sie najpotworniejsze diagnozy… Dni mijały, a my nadal nie znaliśmy odpowiedzi, co dolega naszemu dziecku! W końcu po tygodniu od pobrania szpiku kostnego, lekarze znaleźli przyczynę problemów: anemia aplastyczna! To ona sprawiła, że szpik naszej córki jest uszkodzony i nie działa prawidłowo, a jej układ krwiotwórczy jest niewydolny! Justyna spędziła w szpitalu miesiąc. Przepisano jej leki i kazano regularnie przyjeżdżać na jednodniową wizytę do szpitala, aby kontrolować stan córki. Każdej nocy sprawdzaliśmy, czy nasze dziecko oddycha i jaką ma temperaturę… Musieliśmy być w stałej gotowości! Leczenie Justyny cały czas jest w toku, doszło już nawet do zmiany leków. Postać anemii aplastycznej u Justynki oceniono jako ciężką Córka ma bardzo słabą odporność, a lekarze bezwzględnie zakazali wychodzenia z domu i spotykania się z rówieśnikami. Nawet kontakt z rodzeństwem jest ograniczony do minimum, w obawie, że jej bracia mogą „przynieść” jakiegoś wirusa ze szkoły… Średnio co 5 dni Justyna musi mieć przetaczane płytki krwi, aby wspomóc organizm. Cały czas musimy uważać na córkę i zapewniać jej sterylność niemal wszystkich przedmiotów codziennego użytku: sztućców, talerzy, ręczników, szczoteczki do zębów. Koszty z tym związane zaczynają nas coraz bardziej przerastać! Teraz Justynka zachorowała i przebywa w szpitalu razem ze mną, z mamą. Leżymy w izolatce na oddziale hematologii i onkologii dziecięcej. Lekarze wdrożyli kolejny etap leczenia i mocno wierzymy, że wszystko się uda. Jeżeli nie, konieczny będzie przeszczep szpiku kostnego! Już wcześniej przeprowadzono badania w kierunku znalezienia dawcy w naszej rodzinie. Niestety, nikt z nas nie może pomóc Justynce! Dlatego jesteśmy jeszcze bardziej przerażeni! Jeżeli leczenie zawiedzie konieczny będzie przeszczep i poszukiwanie dawcy niespokrewnionego… Dopiero rozpoczynamy leczenie i nie wiemy jakie koszty jeszcze przed nami stoją. Choroba własnego dziecka spędza nam sen z powiek, jednak musimy zrobić wszystko, aby Justyna była zdrowa i bezpieczna. Twoja pomoc będzie dla nas realnym wsparciem, o które dziś prosimy… Rodzice Justyny

14 271 zł
Krzyś Floras
Pilne!
Krzyś Floras , 5 miesięcy

Krzyś urodził się z krytyczną wadą serduszka❗️Ratunku❗️

Krzyś jest naszym trzecim dzieckiem. Pokochaliśmy go z całą mocą, gdy tylko dowiedzieliśmy się o tym, że nasza rodzina się powiększy… Niestety, synek urodził się z „połową” serduszka, czyli nieuleczalną, krytyczną wadą serca HLHS – zespołem niedorozwoju lewego serca. O tym, że nasz synek jest obciążony taką wadą, dowiedzieliśmy się na badaniach połówkowych w trakcie trwania ciąży, a kolejne badania echa serca płodu tylko potwierdzały tę diagnozę. Tak potwornie baliśmy się o życie naszego maleństwa… W siódmej dobie swojego życia Krzyś przeszedł pierwszą operację ratującą życie, tzw. metodą Norwooda i do tej pory przebywa na intensywnej terapii kardiochirurgicznej Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Krakowie.  Aby nasz synek mógł w przyszłości funkcjonować na miarę swoich możliwości, będzie musiał przejść jeszcze co najmniej dwie poważne operacje, a  także kolejne zabiegi, badania i kontrole kardiologiczne. W walce z chorobą serduszka będzie wymagał także silnych leków, intensywnej rehabilitacji oraz zakupu specjalistycznych urządzeń medycznych monitorujących funkcje życiowe. Wszystko to jednak wiąże się z dużymi kosztami, Nie wiemy, dlaczego nasze maleństwo musi tak bardzo cierpieć... Dlaczego pierwsze miesiące życia musi spędzić w szpitalnym łóżku podłączony pod aparaturę, a nie w domu – w bezpiecznych objęciach rodziców. Wiemy jednak, że zrobimy wszystko, co w naszej mocy, aby uratować serduszko Krzysia. Jako rodzice ufamy, że nasz synek jest w najlepszych rękach i pomimo tych zawirowań, które za nami i tych, które jeszcze nas czekają – Krzyś będzie mógł cieszyć się życiem. Droga do zdrowia naszego maleństwa jest jednak bardzo kosztowna... Dlatego z całego serca prosimy Was wsparcie w walce o życie naszego synka. Każda wpłata to nadzieja na wygranie z wadą serduszka Krzysia. Bardzo dziękujemy za każdy, nawet najmniejszy, odruch serca. Rodzice Krzysia-Natalia i Andrzej

144 275,00 zł ( 90,41% )
Brakuje: 15 300,00 zł
Marcin Sajnog
Marcin Sajnog , 50 lat

Tragiczna śmierć żony i matki trójki dzieci❗️Rodzina Basi potrzebuje pomocy!

Śmierć mamy i żony jest dla nas ogromną tragedią, świat nagle stanął do góry nogami. Trudno opisać bezmiar bólu i chaos. Kiedy taka tragedia spada na barki rodziny, żal żałobny rozdziera i zostawia nas z pustką, której nic nie jest w stanie ukoić.  Basię przygniótł świat, odeszła walcząc z chorobą, ale nadal zbyt nagle, zbyt niespodziewanie, pozostawiając wszystkich z krwawiącą raną w sercu. Była miłością mojego życia, nadawała sens, rozjaśniała każdą chwilę i każdego dnia pokazywała nam jak kochać świat. Pomimo choroby opiekowała się dziećmi i stanowiła opokę. Brak jej wkładu w życie rodziny jest wielką wyrwą i żeby ją wypełnić musimy się zwrócić o pomoc. Zostałem sam, z trójeczką cudownych i zdolnych dzieciaków, 9-letnią Zosią, 5-letnim Stefankiem i niespełna 3-letnią Gosią, których los będzie zależał głównie od tego czy i ile będę mógł pracować oraz łączyć obowiązki dwójki rodziców, a także jedynego żywiciela rodziny. Czuję duże wsparcie emocjonalne od rodziny, która jest wciąż przy nas i robi wszystko by pomóc.  Staję przed olbrzymim wyzwaniem, które dopiero kiełkuje. Wychowanie dzieci, to ogromna odpowiedzialność we dwoje, a co dopiero kiedy jest się samemu.  Do dzieci nie dotarła jeszcze świadomość, że mamy już nie ma... Żałoba, która niszczy nas od środka, niedługo będzie ich codziennością. Moja obecność jako taty musi być im zapewniona do granic możliwości. Oni naprawdę potrzebują ogromnego wsparcia, by znaleźć siły i by iść dalej. Muszę zapewnić dzieciom maksimum bezpieczeństwa i stabilności, aby to traumatyczne zdarzenie przeszły jak najłagodniej, by jak najmniej odczuły stratę... Samemu jest mi ogromnie ciężko. Bardzo tęsknię za Basią, ale wiem, że jest z nas dumna. Muszę zrobić wszystko, by jej nie zawieść. Pomożesz mi? Jej śmierć to dla nas potworna tragedia. Niestety trudna sytuacja finansowa jeszcze pogarsza naszą i tak dramatyczną codzienność. Proszę Cię o pomoc – ja, tata trójki małych dzieci. Pomóż mi zapewnić im wszystko, czego potrzebują... Marcin

32 148 zł

Obserwuj ważne zbiórki