Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Maks Kozicki
Maks Kozicki , 7 lat

Zawalcz z Maksem o jego przyszłość❗️By życie z autyzmem również miało kolor❗️

Pierwszy raz słowo „mama" usłyszałam, gdy mój synek miał 4 lata. Maksio jest trzeci z kolei, także już około pierwszego roku jego życia widziałam niepokojące sygnały, zwiastujące ciszę przed burzą.  Autyzm wczesnodziecięcy zdiagnozowano u Maksia, gdy miał 2 latka. Objawy były typowe: brak kontaktu wzrokowego, wybiórczość pokarmowa, brak mowy, reakcji na imię. Ogromną przeszkodą było jeszcze zaburzenie integracji sensorycznej. W domu mamy 2 koty. Maksiu nawet ich nie zauważał, siadał na nich, potykał się o nie. W grę nie wchodziło również dotknięcie zabawki o zwierzęcym futerku. Wszystko zmieniła hipoterapia. Maks na początku nawet nie chciał podejść do konika. O dotykaniu i przejażdżce już nie wspomnę. Teraz gdy widzi kucyka, puszcza moją rękę, biegnie po swoje schodki i już jest gotowy, by na niego wsiąść. To niesamowite, jak przebiliśmy tę barierę. Widzimy też poprawę na poziomie komunikacyjnym.  Pojawiły się pomocne echolalie. Najpierw połowiczne – powtarzanie końcówek słów, które usłyszał, potem echolalie prostych słów. Kiedyś podczas spaceru Maksiu krzyknął „Bocian!”. I rzeczywiście zaraz zobaczyliśmy unoszącego się nad głowami bociana. Nigdy wcześniej nie było takiej sytuacji, ale terapeutki podczas hipoterapii często powtarzają nazwy zwierząt, dlatego tę sytuację można by podpiąć pod echolalię odroczoną. Dziś Maks robi super postępy dzięki wdrożonej integracji sensorycznej i logopedycznej. A to nie byłoby możliwe bez wsparcia, które już od Was otrzymaliśmy. Szkoła okazała się bardzo pomocna w dalszym rozwoju, a największą siłą Maksia jest logiczne myślenie na podstawie wizualnych bodźców. Synek wypowiada już wiele słów, jego mowa przypomina mówienie 3-latka – wiele wyuczonych schematów, których potrafi użyć do sytuacji. Jak papużka potrafi powtórzyć wszystko i rozumie, że to nie tylko zabawa, ale dzięki mowie może uzyskać dużo więcej! To niesamowite jak terapia może wpłynąć na dziecko. Nie możemy tego zaprzepaścić, dlatego prosimy o pomoc. Tablet zdecydowanie ułatwi sprawę i da Maksiowi tyle nowych możliwości – wizualne zabawy, gry logopedyczne... To ogromna szansa, której nie chcę zmarnować. Dlatego znów proszę o Twoją pomoc.  Z góry dziękujemy! Paulina, mama

10 zł
Adam Raczkowski
Adam Raczkowski , 7 lat

Pomóż mojemu synkowi zrozumieć otaczający go świat!

Narodziny synka były jednym z najpiękniejszych momentów w moim życiu. Zawsze marzyłam o byciu mamą, więc przez długi czas uśmiech nie schodził z mojej twarzy. Szczęśliwe dni macierzyństwa przekreśliła niespodziewana diagnoza… Mój Adaś jest w spektrum autyzmu! Z początku wydawało mi się, że synek rozwija się prawidłowo. Niepokój wzbudziły dopiero spostrzeżenia mojej mamy. Zauważyła, że Adaś nie reaguje na swoje imię i wydaje się nieobecny. Postanowiłam zasięgnąć pomocy specjalistów. Obawy okazały się słuszne. W wieku dwóch lat u mojego synka zdiagnozowano spektrum autyzmu. Byłam zagubiona. Zupełnie nie wiedziałam, jak będzie wyglądać życie Adasia za kilka lat. Co zrobić, by mu pomóc? Zapisałam synka do przedszkola, by miał możliwość kontaktu z innymi dziećmi. Niestety, lata upływały, a rozwój Adasia wydawał się stać w miejscu. Rozumiał, co się do niego mówiło, lecz nie potrafił wypowiadać słów. Bardzo bałam się o jego przyszłość… Były to bardzo trudne chwile. Ratunek przyniosła terapia. Dziś Adaś potrafi budować proste zdania, jednak znacznie częściej milczy. Niestety, nadal nie komunikuje swoich potrzeb fizjologicznych, co sprawia, że musi chodzić w pieluchach. Trzeba namawiać go do każdego posiłku. Źle reaguje także na niespodziewane odgłosy, takie jak wiercenie, czy dźwięk spadającego deszczu. Codziennie staram się tłumaczyć mu świat. Bardzo zależy mi na tym, by czuł się bezpiecznie. Synek chodzi do szkoły, gdzie ma jednego kolegę. Unika kontaktu z dziećmi. Czasem włącza się do ich zabaw, jednak częściej obserwuje je z boku. Cieszy się na widok równieśników, choć wydaje się nie rozumieć w pełni ich świata. Mimo trudności w kontakcie z innymi bardzo lubi bawić się ze swoją młodszą siostrzyczką. Ich kontakt niezwykle mnie wzrusza. Kiedy Amelki nie ma w domu, Adaś nie wie, co robić. Chce być jak najlepszym bratem i świetnie się w tym sprawdza. Opieka nad Adasiem jest pracą na pełny etat. Tłumaczenie mu zasad otaczającego go świata pochłania dużo czasu. W ostatnim czasie stał się coraz bardziej nerwowy i krzykliwy. Największą nadzieję pokładam w terapii. To ona przyniosła postępy w dotychczasowej mowie i daje szansę na pojawienie się kolejnych. Wiem, że jeszcze przez długi czas mój synek będzie potrzebował specjalistycznego wsparcia, które wzmocni jego rozwój. Niestety jego koszt przekracza nasz domowy budżet…  Często czuję się bezradna… Chciałabym, żeby mój synek był samodzielny. Widzę postępy Adasia, jednak regularność terapii jest tu kluczowa. Proszę, pomóżcie mojemu synkowi zrozumieć otaczający go świat. Wasze wsparcie będzie miało wielką moc! Mama Adasia

50 zł
Waleria Yanush
Waleria Yanush , 5 lat

Waleria potrzebuje Twojej pomocy❗️Trwa walka o sprawność❗️

Moja córeczka ma na imię Waleria. Urodziła się w 2019 roku z trisomią 18 chromosomu, tak zwanym zespołem Edwardsa.  Intensywnie uczestniczy w rehabilitacjach. Leczenie koncentruje się przede wszystkim na prawidłowym rozwoju zdolności motorycznych. Dodatkowo córeczka bierze udział w zajęciach logopedii oraz integracji sensorycznej.  Pomimo leczenia lekarze nie prognozują dużych postępów. Według specjalistów Waleria nigdy nie będzie w stanie samodzielnie się poruszać czy jeść. Jednak moja córka jest niezwykle silną dziewczynką! W wieku 5 lat zjada z łyżki, nauczyła się samodzielnie siedzieć, bardzo lubi słuchać muzyki, chodzić na spacery i bawić się ze mną i tatą. Teraz próbuje stawać na czworaka! We wszystkie swoje osiągnięcia włożyła ogrom pracy i serduszka. Każdy dzień to wyzwanie, nowe cele do osiągnięcia. Moim największym marzeniem jest, by córka zaczęła samodzielnie chodzić. Bardzo skorzystałaby z dodatkowych sesji rehabilitacyjnych. Niestety koszty specjalistów przekraczają moje możliwości finansowe. Nie jestem w stanie sama zapewnić dziecku wystarczającego leczenie. Koszty są wciąż ogromne i bez dalszego wsparcia może nie starczyć nam środków. Już raz się udało, więc proszę, zawalcz ze mną o sprawność Walerii jeszcze raz! Yana, mama

130,00 zł ( 1,22% )
Brakuje: 10 509,00 zł
Sebastian Sawiński
Pilne!
Sebastian Sawiński , 45 lat

Sebastian walczy z nowotworem mózgu! Potrzebna pilna pomoc!

Mój mąż ma glejaka IV stopnia, najwyższy stopień złośliwości. To zdanie zmienia wszystko. Nasze do tej pory szczęśliwe życie skończyło się w momencie usłyszenia tej strasznej diagnozy. Przyszłość staje pod znakiem zapytania… Proszę o pomoc dla Sebastiana! On ma dopiero 45 lat... A nasza rodzina nie wyobraża sobie życia bez niego! Na początku roku mąż poczuł się zmęczony, miał zaburzenia koncentracji i silne bóle głowy. Pierwszy raz w życiu czuł się źle, nigdy nie chorował. Zawsze był niezwykle aktywną osobą i dbał o zdrowie. Gdy pewnego dnia odwoził mnie do pracy, skręcił w zły zjazd na rondzie. Jest doświadczonym i dobrym kierowcą, więc nigdy mu się to nie zdarzyło. Po całym zdarzeniu był zdezorientowany. Szybko udał się do neurologa. Po badaniach okazało się, że w głowie Sebastiana jest guz… I to w takim miejscu, że wycięcie go jest niemożliwe, przez co rokowania są złe… Po usłyszeniu tych słów byliśmy przerażeni. Nikt nie jest gotowy na usłyszenie takich słów, każda osoba myśli, że jego nie może spotkać coś takiego… Tak naprawdę do dzisiaj jesteśmy w szoku… Najtrudniej było powiedzieć dzieciom. Syn i córka są już dorośli, ale nasze najmłodsze dziecko ma dopiero 10 lat! Wszyscy źle znieśli to psychicznie, zawsze mogli liczyć na tatę, a teraz nagle jest tak poważnie chory… Młodszy syn mówi ciągle, że marzy tylko o tym, żeby tata wyzdrowiał. Rozpoczęliśmy więc trudną walkę z potężnym przeciwnikiem. Sebastian pilnie rozpoczął radiochemioterapię. Do tej pory przeszedł aż 42 cykle! Jego organizm jest wycieńczony, bardzo ciężko jest mu się skoncentrować, normalnie żyć. Niestety nie wiemy, czy leczenie przynosi pożądane rezultaty, ponieważ ciągle czekamy na wyniki nowych badań. Nieustannie szukamy też sposobów na to, żeby zmaksymalizować szansę na pokonanie choroby. W ramach NFZ mamy bardzo ograniczony dostęp do specjalistów, czy badań. Terminy przerażają… Kolejki są tak długie, że będziemy musieli spróbować leczenia prywatnego. A to będzie wiązać się z niewyobrażalnie wysokimi kosztami… Dlatego zdecydowaliśmy się na założenie tej zbiórki i poproszenie Was o wsparcie! Sebastian jest jeszcze młody, ma dopiero 45 lat. Uwielbia wędkarstwo, motoryzację, przyrodę. Aktywne spędzanie czasu, siłownie, kajaki. Obecnie jest w stanie co najwyżej pójść na rower... Dalej stara się jednak angażować w życie synka. Jeździ z nim na treningi piłkarskie, na mecze. Jest bardzo dumny z tego, jak nasz chłopiec świetnie sobie radzi. Myśleliśmy, że czeka nas piękna, spokojna przyszłość. Mąż zmienił pracę na spokojniejszą, mniej wyjeżdżał. Mieliśmy więcej czasu na cieszenie się sobą. Robiliśmy kolejne plany, marzyliśmy o miejscach, które zobaczymy. Teraz nasza przyszłość staje pod znakiem zapytania… Nie możemy już znieść niepewności i dalszego oczekiwania, braku planu leczenia, tego tkwienia w zawieszeniu, dlatego musimy działać i szukać sposobów na pokonanie glejaka. Do tego potrzebujemy jednak Waszego wsparcia! Boimy się, że pojawi się szansa leczenia, a my nie będziemy mieć pieniędzy, żeby je opłacić… Pomocy! Paulina, żona

4 545 zł
Krzysztof Kobylski
Krzysztof Kobylski , 45 lat

Lekarze nie dawali mu żadnych szans – pomóż Krzysztofowi❗️

To miała być zwykła operacja… Nigdy nie podejrzewaliśmy, że zamieni się w walkę o życie Krzysia! Zamiast się wybudzić, nasz przyjaciel trafił na OIOM, a my drżeliśmy ze strachu, czy przeżyje! Krzysztof ma znaczny stopień niepełnosprawności już od 8 lat. Mimo to, pozostał aktywny zawodowo i nigdy nie zapominał o innych potrzebujących. Świadomość, jak ważna jest jego pomoc, motywowała go do dbania o zachowanie sprawności. Krzyś miał zaplanowaną operację usunięcia naczyniaka z jamy brzusznej. To miał być zwykły zabieg… Nikt nie spodziewał się, że na sali operacyjnej wydarzy się tragedia! W ciele naszego przyjaciela znaleziono liczne krwiaki, które musiały zostać usunięte w trybie natychmiastowym. Krzysztof zamiast wybudzić się po operacji, trafił na OIOM z ZAGROŻENIEM ŻYCIA! Każdy jego oddech kontrolował respirator i nagle przestała pracować jedna z jego nerek. Lekarze nie dawali mu najmniejszych szans na przeżycie! Wiedzieliśmy, że może pomóc tylko cud… I ten cud nastąpił! W pewnym momencie Krzysztof potrzebował przetoczenia krwi, więc w naszym mieście zorganizowano dla niego zbiórkę. Krew przekazana przez ludzi dobrego serca pomogła i organizm Krzysia podjął walkę. Jego stan w końcu choć trochę się poprawił i lekarze postanowili przenieść go na oddział chirurgii naczyniowej, gdzie przebywa do dziś. Gdy pierwszy raz udało nam się porozmawiać z Krzysiem, obudziła się w nas nadzieja! Niestety, stan naszego przyjaciela nadal jest ciężki. Komplikacje, które pojawiły się podczas operacji sprawiły, że Krzysztof ma sparaliżowaną całą prawą stronę ciała, a jedna nerka przestała pracować. Co więcej, w nodze odkryto tętniaka, który musi zostać usunięty. Jednak specjaliści na razie nie podejmą ryzyka, jakim jest kolejna operacja. Nie wiemy, ile czasu Krzysztof spędzi jeszcze w szpitalu… Jednak pewne jest, że po opuszczeniu oddziału będzie potrzebował wielomiesięcznej rehabilitacji i leczenia. Bez tego nigdy nie wróci do stanu sprzed operacji. Szacunkowy koszt rocznej rehabilitacji i leczenia to ponad 200 tysięcy złotych! Potrzebne są także leki, opatrunki, wizyty u specjalistów i sprzęt medyczny. To wszystko składa się na ogromną kwotę… Rodzina Krzysia nie jest w stanie udźwignąć takich kosztów samodzielnie, dlatego zwracamy się z prośbą do Was.  Krzysztof pragnie żyć! Chce jak najszybciej wrócić do domu, do swojej ukochanej partnerki. Czas gra ogromną rolę – musimy natychmiast rozpocząć intensywną rehabilitację, która pozwoli Krzysiowi na odzyskanie dawnego życia i zdrowia! Prosimy o pomoc!  Bliscy Krzysztofa

1 280,00 zł ( 0,6% )
Brakuje: 211 486,00 zł
Wiktoria Krasiwska
Wiktoria Krasiwska , 15 lat

Nie możemy dopuścić do tego, aby Wiktoria przestała chodzić! POMOCY!

Kiedy 10 lat temu usłyszeliśmy diagnozę byliśmy przerażeni. Nawet w najgorszych snach nie przypuszczaliśmy, że zmiany na skórze naszej córeczki, liczne plamy koloru kawy z mlekiem i kilka guzków na skórze, okażą się poważnym schorzeniem! Nerwiakowłókniakowatość, tak brzmiała diagnoza, która na zawsze zmieniła życie Wiktorii.  Niestety, trochę ponad rok temu, zauważyliśmy, że choroba się rozwija. Oprócz zmian na skórze naszej córeczki pojawił się też guz w jej dole podkolanowym! Wiki zaczęła też skarżyć się na pogorszenie wzroku i silne bóle głowy. Byliśmy przerażeni!  Niezwłocznie udaliśmy się do specjalisty i wykonaliśmy wszystkie konieczne badania. Okazało się, że guz ma 3 cm, jednak wtedy niewiele dało się z nim zrobić. Z czasem córka zaczęła mieć problemy ze stawem skokowym, placami u stopy i przede wszystkim z dużym palcem. Wykonaliśmy zlecony rezonans magnetyczny, który wykazał, że guz rośnie i ma już ponad 5 cm! A do tego jest powiązany z nerwem strzałkowym…  Specjaliści zalecają chirurgiczne leczenie nerwu, ponieważ objawy są coraz gorsze, i jeśli nic z tym nie robić, najprawdopodobniej przestanie chodzić. Choroba każdego dnia postępuje, dlatego liczy się czas! Niestety koszt operacji jest ogromny! Przekracza kwotę 300 tysięcy złotych! A to i tak nie wszystko, ponieważ po operacji Wiktoria będzie potrzebowała rehabilitacji i będzie musiała zażywać bardzo drogie leki.  Pękają nam serca patrząc na cierpienie naszego dziecka. Wiktoria jest utalentowaną, wszechstronnie rozwiniętą dziewczynką z wielkim sercem. Prosimy o pomoc! Pomóż nam uratować nasze dziecko! Rodzice Wiktorii

207,00 zł ( 0,05% )
Brakuje: 347 746,00 zł
Jakub Wyrostek
Jakub Wyrostek , 18 lat

Nie chcę być więźniem własnego domu! Pomóż mi zawalczyć o życie bez bólu!

Kuba był zdrowym, pełnym sił chłopcem, który świetnie się rozwijał. Byłam szczęśliwą mamą, gdy pewnego dnia spotkał nas koszmar, o którym nie śniłam… W tamtej chwili nasze życie zmieniło się nie do poznania, a moje dziecko prawie otarło się o śmierć!  Kuba wrócił z przedszkola, był wesoły, z chęcią opowiadał, o tym co robił. Nic nie zapowiadało tragedii, która miała zaraz nadejść. W nocy obudził nas jego płacz – wymiotował, był bardzo słaby.  Początkowo uważano, że to grypa jelitowa. Niestety, jego stan drastycznie się pogorszył i wtedy Kuba trafił na OIOM. Usłyszałam, że to posocznica meningokokowa inaczej zwana sepsą. Mój świat się załamał… Po długiej walce o życie, po ponad 5 miesiącach na OIOM-ie Kuba do nas wrócił. Niestety, sepsa odebrała mu prawie wszystko… Ma amputowane obydwie nogi, palce u rąk, liczne przeszczepy i blizny na skórze oraz padaczkę. Niestety stał się też niewidomy. Nasz syn ma za sobą 12 lat ciężkiej walki o swoje zdrowie. W tym czasie przeszedł kilkadziesiąt operacji i różnych zabiegów, a dorastanie mnoży kolejne problemy zdrowotne. Największym  problemem jest jego skrzywiony kręgosłup, który bardzo boli, a ból nie pozwala mu długo siedzieć. Wszystkie dostępne wózki na rynku polskim nie zabezpieczają jego kręgosłupa i nie pozwalają Jakubowi na dłuższe spacery.  Najtragiczniejszą rzeczą byłoby zamknięcie go w domu i skazanie na leżenie w łóżku, w którym i tak już żyje przez tyle lat. To właśnie ciągłe leżenie niesie kolejne konsekwencje zdrowotne. W końcu udało nam się znaleźć producenta za granicą, który produkuje wózki dostosowane pod danego pacjenta. Jest to wózek z modułowym systemem pozycjonowania pacjenta o nazwie SPEX, który układa się właśnie pod krzywiznę i ciało osoby niepełnosprawnej. Niestety produkcja w innym kraju generuje takie koszty. Koszt takiego wózka to blisko 40 tys. złotych. Jest to ogromna dla nas kwota, nierealna do uzyskania z naszego budżetu domowego. Mieszkamy w bloku a pokonanie każdego stopnia jest dla nas niesamowitym wyzwaniem. Gdy mąż jedzie do pracy na kilka dni i zostaję sama z Kubą czujemy się jak więźniowie własnego domu. Nie mogę wyjść z synem nawet na spacer. Nie dam rady go znieść… Chcielibyśmy również zamontować windę, która bardzo by nam ułatwiła codzienne funkcjonowanie. Niestety to również wiąże się z ogromnymi kosztami. Bez wsparcia, bez Waszej pomocy nie uda nam się uzbierać potrzebnej kwoty. Dlatego bardzo prosimy każdego z Was, kto tylko może wesprzeć mojego syna Jakuba i pomóc mu w walce o lepszą jakość życia o wsparcie tej zbiórki. Kuba kocha życie nawet takie trudne, jakie ma, kocha się uczyć, wychodzić na spacery a Wasza pomoc pomoże mu w trudności życia codziennego. Za każdą pomoc z całego serca dziękujemy! Marta, mama Kuby

80,00 zł ( 0,07% )
Brakuje: 106 303,00 zł
Miłosz Modzelewski
Miłosz Modzelewski , 6 lat

Mecz o sprawność Miłoszka trwa! Pomóż mu go wygrać!

Miłoszek od zawsze chciał być piłkarzem. Kiedy wychodził na murawę, widziałam w jego oczkach ogromną radość. Dziś marzenia o wielkich stadionach muszą poczekać. Synka dopadła niezwykle rzadka choroba! Gdy zostałam mamą, obiecałam sobie, że zrobię wszystko, by moje dziecko było szczęśliwe. Zapisałam go do pobliskiego klubu sportowego, który dawał mu szansę na wielką karierę. Niestety, treningi nie potrwały zbyt długo… Z dnia na dzień synek zaczął utykać. Skarżył się na ból prawej nogi. Byłam przekonana, że powodem są zbyt intensywne ćwiczenia. Liczne konsultacje lekarskie nie rozwiązywały problemów. Stan synka codziennie stawał się gorszy, jednak nie byłam przygotowana na to, co miało nastąpić… Pewnego dnia Miłoszek nie był w stanie wstać z łóżka! Zaniepokojona jego zdrowiem, zabrałam syna na badanie RTG. Stres, jaki mi wtedy towarzyszył, był nie do opisania. Czy moje dziecko będzie chodzić? Dlaczego to wszystko tyle trwa? Diagnoza sprawiła, że świat rozsypał mi się na kawałki. Lekarze zdiagnozowali poważne uszkodzenie narządu ruchu! Po usłyszeniu strasznych wieści od razu wdrożyliśmy leczenie. Wybrałam specjalistyczną klinikę w Łodzi. Choć dzieli nas od niej niemal cała Polska, chcę, by synek był pod jak najlepszą opieką. Dowiedziałam się tam, jakie ćwiczenia mam wykonywać z Miłoszem w domu, by ustabilizować jego stan. Chodzimy też na basen, laseroterapię oraz terapię polem magnetycznym. Wszystko to ma szansę sprawić, że synek odzyska sprawność i uniknie endoprotezy. Niestety, choć leczenie przynosi efekty, jego koszty są bardzo duże… Każda dłuższa przerwa w rehabilitacji sprawia, że synek nie może podnieść się z łóżka bez mojej pomocy... Kiedy widzę go w takim stanie, moje serce pęka. Tylko regularna, intensywna i systematyczna rehabilitacja sprawia, że Miłosz jest w stanie się poruszać. Musimy działać szybko, póki synek jest jeszcze mały. To prawdziwa walka z czasem! W trudnych chwilach siedzę w jego pokoju i trzymam go za rączkę. Wspólnie podziwiamy piłkarzy z plakatów, widniejących na jego ścianach. Mówię mu, że jeszcze kiedyś wyjdzie na boisko. Oboje mocno w to wierzymy. Potrzebne jest jednak Wasze wsparcie. Proszę, pomóżcie wygrać mojemu synkowi mecz o jego sprawność! Mama Miłoszka

1 850 zł
Michał Hajdas
Michał Hajdas , 40 lat

Pomóż nam odzyskać Michała! Tak bardzo nam go brakuje...

Michał zawsze był zdrowym i silnym mężczyzną. Dla wszystkich, którzy go otaczają starał się być wspierający, pozostawał pełen pasji i wiary w ludzi. Wtedy nagle spotkała go wielka tragedia! Tego dnia nie obierał telefonów. Tata wraz z bratem pojechali sprawdzić, czy wszystko z nim dobrze. Kiedy znaleźli Michała nieprzytomnego na podłodze, nie było chwili do stracenia! Pogotowie niezwłocznie zabrało go do szpitala. Okazało się, że w wyniku utraty minerałów Michał stracił przytomność, a przez niedotlenienie doszło do uszkodzenia mózgu. Lekarze musieli walczyć o jego życie! Choć minęło już wiele tygodni Michał nadal jest w śpiączce. A my każdego dnia, błagamy okrutny los tylko o jedno, żeby do nas wrócił! Lekarze dają Michałowi szansę na odzyskanie zdrowia i sprawności, jednak musi zostać pilnie poddany wielopłaszczyznowej, specjalistycznej rehabilitacji. Niestety koszty są ogromne, miesięcznie przekraczają kwotę 30 tysięcy złotych, dlatego musimy prosić o pomoc... Wiemy, że nie po to znaleźliśmy go wciąż żywego, żeby dziś odpuścić. To cud, że Michał żyje, dlatego nie możemy się poddać. Prosimy pomóż mu i całej nasze rodzinie zrealizować kolejny cud – by Michał odzyskał świadomość i aktywność ruchową! Rodzina Michała

400,00 zł ( 0,1% )
Brakuje: 382 579,00 zł

Obserwuj ważne zbiórki