Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Wojciech Maj
22:39:04  do końca
Wojciech Maj , 2 latka

Pomóż Wojtkowi w walce o zdrowie... Tak bardzo tego potrzebuje!

Bardzo dziękujemy Wam za dotychczasowe wsparcie dla naszego synka. Dzięki niemu było nam znacznie łatwiej opłacić dotychczasowe leczenie. Niestety, walka o zdrowie Wojtka trwa nadal i po raz kolejny musimy poprosić Was o pomoc... Nasza historia: Syn przyszedł na świat w wyniku długiego i skomplikowanego porodu. Miałam cukrzycę ciążową i ostatecznie cesarskie cięcie. Wszystko jednak wskazywało na to, że Wojtek urodzi się zdrowy. Niestety, z czasem było inaczej. Gdy miał 3 miesiące zaczęły się trudności. Niepokojące objawy w postaci mokrego kaszlu, świstów i duszności. Okazało się, że nasz chłopczyk ma wrodzoną, ciężką astmę... Pomimo przyjmowanych leków i wziewów, nasz Wojtek bardzo często choruje i mierzy się z problemami oddechowymi... Syn miał również wykonane badania krwi na skazę białkową, z którą prawdopodobnie się zmaga. Z tego powodu wiele produktów musiało zostać wykluczonych z diety naszego chłopca. Każda nowa trudność, to dla nas zmartwienie i dodatkowe koszty, których nie jesteśmy już w stanie zliczyć... Starszy brat, Kacper, także zmaga się z poważną chorobą. Miał przeszczepione serduszko, które niestety całkiem niedawno odmówiło pracy... Jest obecnie w szpitalu, z dala od domu, w ciężkim stanie... Lekarze reanimowali go godzinę, nie wiemy, jakie zmiany zaszły w jego głowie. Jest naprawdę ciężko.  Na co dzień zmagamy się z walką na dwa fronty. Dwie poważne choroby naszych synków, odzierają nas ze wszelki sił i środków. Aktualnie nie mamy już żadnych pieniędzy, żeby walczyć o ich zdrowie...  Kluczem do lepszej przyszłości Wojtka jest profesjonalna i specjalistyczna opieka. Niestety, wiąże się ona z bardzo dużymi kosztami, które jest nam ciężko udźwignąć samodzielnie... Wiemy, że tylko specjalistyczne leczenie jest w stanie pomóc. Tylko specjalistyczne wizyty i terapie są w stanie nadal wpłynąć i odmienić przyszłość Wojtka, dlatego musimy działać już dziś! Każda wpłata to krok w stronę zdrowia naszego synka... Prosimy o pomoc! Rodzice

1 880,00 zł ( 70,67% )
Brakuje: 780,00 zł
Jacek Lubaszka
22:39:04  do końca
Jacek Lubaszka , 59 lat

Twoje wsparcie da Jackowi szansę na lepszą przyszłość❗️

Diagnozowanie mojego męża trwało bardzo długo. W tym czasie choroba nie czekała, stale postępowała, stopniowo odbierając mu coraz więcej umiejętności. Dziś Jacek jest człowiekiem, który potrzebuje stałej opieki, wsparcia i pomocy w każdej, najprostszej czynności. Proszę, zapoznaj się z naszą historią: Wszystko zaczęło się od problemów z pęcherzem. Mąż przeszedł operację, po której miało być już dobrze. Niestety… trzeba było założyć na stałe cystostomię – cewnik, przez który oddaje mocz do worka. Po wielu specjalistycznych badaniach stwierdzono bardzo groźną, przewlekłą chorobę neurologiczną. Aktualnie Jacek nie chodzi, leży prawie bez ruchu, traci władzę w kończynach. Cierpi również na nagłe, groźne wzrosty i spadki ciśnienia. Choroba postępuje, a Jacek jest coraz słabszy… Dotychczasowe leczenie nie przyniosło żadnego efektu. Mąż przez brak możliwości poruszania się ma bardzo bolesne odleżyny. W związku z nasilającym się problemem z przełykaniem założono mu PEG-a – rurkę, za pomocą której podaję mu płynną dietę przemysłową.  Niestety, mąż nie może również mówić, nie może wyrazić swoich emocji ani potrzeb.           Dlatego zbieramy środki na zakup urządzenia C-EYE (cyberoka) służącego do komunikacji za pomocą ruchu gałek ocznych. Dzięki niemu można porozumiewać się z bliskimi, a nawet pisać. Bardzo prosimy o wsparcie. Każda złotówka będzie dla nas niezwykle cenna! Żona Jacka

13 880,00 zł ( 43,49% )
Brakuje: 18 035,00 zł
Marzena Morgaś
22:39:04  do końca
Marzena Morgaś , 50 lat

Nieuleczalna i postępująca choroba odbiera Marzenie coraz więcej... Pomocy!

Z całego serca dziękuję Wam za całe dotychczasowe dobro, które mi okazaliście. Niestety, nie udało się zebrać środków niezbędnych do terapii, w której pokładałam tak ogromną nadzieję. Co gorsza, choroba z każdym rokiem postępuje i po raz kolejny muszę zwrócić się do Was z prośbą o pomoc... Moja historia: Mam na imię Marzena. Urodziłam się zdrowa i nic nie wskazywało na to, że moje życie okaże się tak wyboistą i ciernistą drogą. Przemierzałam nogami kilometry, bawiłam się, skakałam po drzewach, ojciec pozwalał mi jeździć konno. Tak... Z perspektywy czasu myślę, że miałam udane dzieciństwo, ale tylko dzieciństwo. Dalej to już tylko ciężka batalia o pozostanie na tym świecie. Batalia moja i mojej Mamy... Zaczęło się, kiedy jeszcze byłam dzieckiem. Wewnętrzny genetyczny zegar już tykał. W końcy zaczęłam tracić wszystkie umiejętności. Od dziesiątego roku życia, stopniowo i odczuwalnie, a przy tym bardzo skutecznie, zaczęły się pojawiać pierwsze oznaki choroby… Przychodziło niezrozumienie – ze strony nauczycieli i ze strony szkolnych kolegów. W wieku 12 lat skierowano mnie do poradni w Warszawie. Diagnoza: dystrofia mięśniowa Duchenne'a, czyli rozwleczony w czasie wyrok śmierci. "Proszę się nastawić na najgorsze, choroba jest postępująca i nieuleczalna, długo się z nią nie żyje...". Lekarz przybił pieczątkę, podpisał dokument i kazał wracać do domu. To był rok 1986. Po nim poznaliśmy jeszcze wielu innych specjalistów, którzy zgodnie stawiali na mnie krzyżyk. Moje mięśnie miały zanikać, niewiele później miało mnie już nie być na tym świecie. Choroba postępowała, odbierała mi coraz więcej i siała coraz większe spustoszenie w mięśniach. Byłam coraz słabsza, a rodzice coraz bardziej zdesperowani szukali ratunku. Z czasem przestałam chodzić. W wieku 23 lat zostałam zmuszona przez chorobę do korzystania z wózka inwalidzkiego.   Z czasem było coraz trudniej. Tata – ten, który miał najwięcej siły, by mi pomagać – zmarł w 2000 roku na atak serca. Zostałam razem z mamą i chorobą, która mnie zabijała. Zgodnie z tym, co przepowiadał mój pierwszy lekarz, za kilka lat miałam umrzeć. Zostawić mamę samą i pożegnać się z tym światem. Niewiele później nadeszła era internetu – czasy mojego kontaktu ze światem, szybszych i dużo bardziej obszernych informacji o własnej chorobie. Przez wiele dekad czekałam na ratunek, na przełom w medycynie. W 2017 roku wraz z Waszą pomocą próbowałam uzbierać środki niezbędne do eksperymentalnego leczenia, które dałoby mi szansę na odzyskanie zdrowia. Niestety, nie udało się, a ja zostałam ze wciąż postępującą chorobą.  Aby móc przesiąść się z łóżka na wózek potrzebuję specjalnego podnośnika. Ten, który służył mi przez ostatnie lata, jest w opłakanym stanie – w każdej chwili może pęknąć. Korzystanie z niego nie jest bezpieczne, jednak nie mam wyboru – inaczej nie byłabym w stanie ruszyć się z łóżka. Przez całe życie moim wsparciem była mama – także w poruszaniu się. Niestety, 3 lata temu przeszła udar i sama jest osobą leżącą, potrzebującą pomocy. Sprawia to, że nasza sytuacja jest szczególnie trudna.  Niezbędny jest jak najszybszy zakup nowego podnośnika, jednak jest to bardzo kosztowne. Nie jestem w stanie udźwignąć tak ogromnego ciężaru finansowego sama... Całe swoje życie muszę walczyć o rzeczy, które dla innych są codziennością. Proszę, wyciągnij do mnie pomocną dłoń. Każda wpłata to krok w stronę mojej samodzielności. Nie pozwól, bym całe życie musiała spędzić przykuta do łóżka...  

1 070,00 zł ( 2,87% )
Brakuje: 36 165,00 zł
Milan Twardowski
22:39:03  do końca
Milan Twardowski , 16 miesięcy

Milan od swoich pierwszych chwil walczy o każdy oddech❗️

Ciąża przebiegała prawidłowo, nic nie wskazywało, że nasz synek urodzi się chory… Niestety, gdy przyszedł na świat, rozpoczęła się nasza wymagająca walka o jego sprawność i szansę na normalne, prawidłowe funkcjonowanie! Proszę, zapoznaj się z naszą historią: Po przeprowadzonym cesarskim cięciu nasz Milan nagle przestał oddychać! Był intubowany, ale na szczęście udało się go uratować… Lekarze podejrzewali padaczkę, ale szczegółowe badania ją wykluczyły. Stwierdzono jednak wrodzoną ośrodkową hipowentylację - klątwę Ondyny… To rzadka, uwarunkowana genetycznie choroba dotykająca układ nerwowy. Stanowi ona przyczynę bezdechu śródsennego. Nasz synek, podczas 6-miesięcznego pobytu w szpitalu musiał stale przebywać pod respiratorem. Teraz jego stan udało się już ustabilizować, może być z nami – w domu, jednak na noc nadal musimy podłączać go do aparatury! Milan potrzebuje intensywnej rehabilitacji i wsparcia – ma już ponad rok, a nadal sam nie jest w stanie siedzieć dłużej niż dwie minuty. Potrzebuje dużego wsparcia w swoim zaburzonym przez chorobę rozwoju. Uwielbia bajeczki i czytanie książeczek. Na szczęście w ciągu dnia jesteśmy w domu obydwoje i możemy w pełni skupić się na potrzebach synka. Chcielibyśmy zapewnić mu wszystko, co konieczne, niestety rehabilitacja generuje bardzo duże koszty. W większości musimy działać prywatnie! Bardzo prosimy o wsparcie. Każda złotówka będzie dla nas niezwykle cenna! Rodzice Milana

985 zł
Miłosz Mądry
22:39:03  do końca
Miłosz Mądry , 16 lat

Z Twoją pomocą Miłosz ma szansę na sprawność❗️

Nasz Miłosz do pewnego czasu rozwijał się prawidłowo. Uwielbiał chodzić na ryby i długie spacery po lesie… Niestety nagle nasza codzienność została brutalnie zburzona przez poważną diagnozę. Po wnikliwych i szczegółowych badaniach w 2022 roku stwierdzono u synka wrzodziejące zapalenie jelita grubego oraz przewlekłe zapalenie wątroby. Niestety niedługo później, przez lek na wątrobę, który bardzo mocno uszkodził kości, u Miłosza doszło do złamania kręgu odcinka piersiowego i lędźwiowego. Zdiagnozowano również osteoporozę.  Niestety nie obyło się bez noszenia gorsetu korekcyjnego, a także poruszania się na wózku inwalidzkim. Miłoszek jest pod stałą opieką lekarzy, między innymi gastrologów, psychologów, ortopedów i rehabilitantów. Przed nim jeszcze wiele kontroli w poradniach, a także badań specjalistycznych. Niestety wszystko, co niezbędne, generuje ogromne koszty! Zebrane fundusze pomogą Miłoszowi opłacić dodatkowe godziny rehabilitacji i kosztowne leki, dzięki którym będzie mógł wrócić do pełnej sprawności. Synek ma dopiero 15 lat i najlepsze, beztroskie chwile przed sobą. Otwórz dla niego swoje serce! Rodzice

511 zł
Barbara Łyszkiewicz
Pilne!
22:39:03  do końca
Barbara Łyszkiewicz , 69 lat

Proszę o pomoc, abym mogła raz na zawsze pokonać nowotwór i żyć!

Dwa lata temu NOWOTWÓR wkroczył do mojego życia i od tamtej pory coraz bardziej wbija w nie swoje szpony. Nie chcę, nie mogę pozwolić, aby wygrał! Jednak w tej ciężkiej walce potrzebuję pomocy finansowej. Jest nadzieja na jego pokonanie, a to dodaje mi siły! Zachorowałam na nowotwór jelita cienkiego. W 2022 roku przeszłam 12  cykli chemioterapii. Miałam nadzieję, że jakoś się już ułoży, że chemia raz na zawsze pokona tę chorobę. Myliłam się. W następnym roku zdarzyło się to, czego bardzo się bałam: wystąpiły przerzuty na jajniki, a guz osiągnął zastraszającą wielkość 8 cm! Nie było innego wyjścia, jak usunięcie nie tylko guza, ale także jajników.  Mam wrażenie, że szpital stał się miejscem, gdzie w ostatnich latach przebywam najczęściej. Szpitalne sale stały mi się bardzo dobrze znane, a widok ścian i ten specyficzny zapach szpitala bardzo mocno zapadł mi w pamięć… Niestety te wspomnienia umacniają są coraz bardziej. Pojawiły się kolejne przerzuty! Tym razem do opłucnej… Nieprzerwanie, od listopada przyjmuję chemioterapię, którą znoszę bardzo źle. Mój organizm jest już wycieńczony i szukam ratunku tam, gdzie to tylko możliwe! Onkolog zaproponował mi leczenie komórkami macierzystymi, które jest bardzo kosztowne i wynosi niemal 20 tysięcy złotych miesięcznie! Część kosztów byłabym w stanie ponieść sama, ale ta cała kwota jest dla mnie za wysoka… Proszę o pomoc, abym mogła raz na zawsze pokonać chorobę i żyć!  Basia

26 560 zł
Edyta Klęczar
22:39:03  do końca
Edyta Klęczar , 36 lat

Udar odebrał mi sprawność! POMÓŻ!

Jeden sierpniowy wieczór wywrócił całe moje dotychczasowe życie do góry nogami… Nigdy nie przypuszczałam, że w wieku 36 lat mogę doznać udaru! Dziś nieustannie walczę o powrót do sprawności. Nie ukrywam, że bywa ciężko… Ale jestem mamą i żoną. Moja rodzina to największa motywacja, staram się dla nich każdego dnia. To wszystko wydarzyło się tak nagle… Wróciłam z pracy, zaczęłam przygotowywać się do snu. Nagle straciłam czucie w lewej ręce i nodze i upadłam! Mój mąż natychmiast wezwał pogotowie. W szpitalu badanie wykazało, że to udar niedokrwienny mózgu. Szybko przewieziono mnie do kolejnej placówki… Niestety po podaniu leków, które miały usunąć skrzep, okazało się, że doszło do wylewu! Mój stan w jednej chwili jeszcze bardziej się pogorszył. Nie mogłam w to uwierzyć! Spędziłam miesiąc przykuta do łóżka na oddziale udarowym, a następne półtora miesiąca na oddziale rehabilitacji neurologicznej. Moje całe dotychczasowe życie się rozpadło.  Gdy wróciłam do domu, musiałam skonfrontować się z zupełnie nową rzeczywistością. Obecnie nie jestem w stanie wykonywać nawet podstawowych czynności domowych, takich jak gotowanie czy sprzątanie. Do teraz nie mogę poruszać ręką. Mam problem z chodzeniem, mogę wykonać tylko kilka kroków. Mimo że jest mi niezwykle trudno, staram się nie załamywać… Wiem, że powrót do sprawności wymaga czasu. Nieustannie ćwiczę i jestem zawożona na rehabilitację. Niestety, generuje to spore koszty, a przede mną jeszcze bardzo długa droga… Nie zamierzam się jednak poddawać. Wierzę, że z Waszym wsparciem, uda mi się odzyskać moje dawne życie. Edyta

46 943,00 zł ( 88,25% )
Brakuje: 6 249,00 zł
Grażyna Wieczorek
22:39:03  do końca
Grażyna Wieczorek , 61 lat

Nagle straciła przytomność i upadła... To był początek dramatycznej walki❗️

5 grudnia 2023 miał być zwyczajnym dniem. Siostra jak co dzień  szykowała się do pracy – ze względu na niską emeryturę cały czas była aktywna zawodowo. Nagle, zupełnie nieoczekiwanie straciła przytomność i upadła na podłogę. Siostra trafiła do szpitala, gdzie ze względu na silne krwawienie niezbędne było odbarczenie mózgu. To był dla nas niezwykle trudny czas pełen strachu, ale i nadziei, że Grażynka poradzi sobie i wróci do nas. Na szczęście dzięki wysiłkom lekarzy i dużej woli życia moja siostra powoli odzyskuje sprawność. Niestety okazało się, że paraliż objął prawą stronę ciała Grażynki. Może poruszać lewą ręką, nawet podnieść łyżkę i samodzielnie jeść, ale do poruszania się będzie potrzebowała wózka. Siostra będzie potrzebowała wielu tygodni rehabilitacji, która umożliwi jej odzyskanie sprawności. Ale koszty są ogromne i czeka nas naprawdę trudna przeprawa, z którą nie poradzimy sobie sami. Dzięki wsparciu rodziny, przyjaciół, znajomych i ludzi wrażliwych możliwe będzie udzielenie jej pomocy w jak największym zakresie. Przed tym wypadkiem Grażynka  prowadziła aktywne życie. Uwielbiała wypady nad morze, długie spacery, dużo czytała… Marzymy, by nadal mogła wykonywać to, co sprawiało jej radość. Proszę, pomóżcie jej w tym... Rodzina i bliscy

2 200,00 zł ( 8,1% )
Brakuje: 24 928,00 zł
Leon Pilarski
22:39:03  do końca
Leon Pilarski , 5 lat

Wspomóż walkę z autyzmem❗️Razem dla Leonka❗️

Jestem mamą 5-letniego Leosia. To cudowny, radosny chłopiec, który musi mierzyć się z okrutną diagnozą – autyzmem.  Leoś uwielbia się uczyć, poznawać świat, uczęszczać na terapie. Ciągle mu mało! Niestety, mierzy się też z szeregiem konsekwencji swoich problemów zdrowotnych. Synek nie potrafi odczytać emocji innych dzieci, bardzo lubi stawiać na swoim i chce, by wszystko wyglądało tak, jak sobie zaplanował. Wszelkie odmowy są trudne do zaakceptowania. Leoś potrzebuje wielu specjalistycznych terapii, by móc poradzić sobie w otaczającym go świecie.  Bardzo nie chcę, by synek żył w kręgu niezrozumienia i samotności. Musi pracować więcej, niż jego rówieśnicy, ale wcale go to nie zniechęca, ma mnóstwo zapału do pracy! Dotychczasowa terapia przynosi wspaniałe rezultaty, dlatego tak ważne jest, by ją kontynuować. Niestety, wszystko, co niezbędne, generuje ogromne koszty! Dlatego potrzebujemy pomocy, by zapewnić synkowi samodzielną, sprawną przyszłość. Otworzysz swoje serce dla Leonka? Rodzice Leona

620 zł

Obserwuj ważne zbiórki