

Stan jest KRYTYCZNY❗️Bez natychmiastowej pomocy nasz synek UMRZE, ratunku!
Cel zbiórki: ratowanie życia - transplantacja szpiku i leczenie w szpitalu w Turcji
Wpłać, wysyłając SMS
Przekaż mi 1,5% podatku
Przekaż mi 1,5% podatku
Cel zbiórki: ratowanie życia - transplantacja szpiku i leczenie w szpitalu w Turcji
Aktualizacje
Proszę, pomóż mojemu synkowi– wciąż czekamy na przeszczep, który może uratować jego życie!
Nasza sytuacja niezmiennie jest trudna i nieprzewidywalna... Mimo starań, zbiórka stoi w miejscu – prawie nic nie udaje się zebrać. A czas nie jest po naszej stronie... Boimy się, że nie uda nam się ratować synka... Błagamy, pomóż!
Jedyne, na co obecnie możemy sobie pozwolić, to wyjazdy do Turcji – by zakupić niezbędne do przeżycia leki i wykonywać diagnostykę. Musimy mieć pewność, że organy syna jeszcze wytrzymają, że będą w stanie czekać, aż zbierzemy potrzebne pieniądze...
Takie wyjazdy udało się zrealizować w październiku i grudniu zeszłego roku – tylko dzięki Waszej pomocy. Dziś nasz synek otrzymuje kroplówki 4–5 razy w tygodniu. Jego życie podtrzymują leki, które z trudem zdobywamy.

Każdy dzień to walka – od jednej kropli nadziei do drugiej. Wierzymy, że uda się zebrać chociaż te 50 tysięcy dolarów, które są niezbędne, by klinika przyjęła nas na przeszczep i rozpoczęła leczenie...
Prosimy – jeśli możesz, pomóż nam. Każda złotówka, każde udostępnienie, każda dobra myśl ma dla nas znaczenie. Dziękujemy z całego serca wszystkim, którzy są z nami. Nie poddamy się.
Rodzice
Tracę już nadzieję... Proszę Cię, ratuj mojego syna... 🙏🏻
Nie wiem, co będzie dalej... Bez przeszczepu mój syn jest w śmiertelnym niebezpieczeństwie. Aktualnie poddawany jest kilku transfuzjom krwi miesięcznie, aby podtrzymać go przy życiu. Bez tego nie przeżyje...
Jestem zrozpaczona... Nie wiem, ile moje dziecko jeszcze wytrzyma... Transfuzje to tymczasowe rozwiązanie, które u nas trwa już za długo! Żaden człowiek nie powinien tak cierpieć...

Abdul każdego dnia ma świadomość, jak blisko jest śmierci. A ja wciąż nie zebrałam pieniędzy, by go uratować...
Jako matka z całego serca Cię proszę – pomóż mojemu synkowi. On ma dopiero 14 lat... Przed nim całe życie...
Mama
Nie zdążymy... Nasz syn umrze!
Znajdujemy się w sytuacji bez wyjścia! Szczerze mówiąc, straciliśmy już nadzieję, że będziemy w stanie uzbierać niezbędną kwotę. A przecież musimy zapłacić, żeby klinika przyjęła nas z powrotem i żeby nasz syn dostał szansę na życie!
My już nie prosimy, my Was błagamy. Jak długo może trwać nasza walka? Ile jeszcze ma cierpieć nasz syn? Mijają miesiące, a nasza sytuacja się nie zmienia. Tak bardzo się boimy, że nie zdążymy uratować synka.
Wciąż jeździmy na przetaczanie krwi... Abduś jest wycieńczony, ma już dość. To nastolatek, chciałby mieć normalne życie, kolegów... A jego rzeczywistość to szpitalne mury, ból i cierpienie. Czy to się zmieni? Czy jest dla niego jeszcze szansa?
Codziennie błagamy, by zdarzył się cud i pasek naszej zbiórki się zazielenił. Strach, że za moment nie będzie dla nas już opcji ratunku, towarzyszy nam od rana do nocy... Jesteśmy już na krawędzi... Błagamy – uratuj nasze dziecko!
Madina, mama
Opis zbiórki
Jesteśmy rodzicami, którzy stoją w obliczu najgorszego dramatu, jaki może spotkać człowieka - śmiertelnej choroby własnego dziecka... Desperacko walczymy o jego życie. Przez ten czas byliśmy na wielu pogrzebach dzieci, które nasz synek znał z oddziału, których życia przedwcześnie skończyła choroba. Widzieliśmy rozpacz ich rodziców... Śmierć dotyka swoimi wykręconymi szponami również naszego synka, dlatego, zdesperowani i bezsilni, prosimy Cię o pomoc!
12 lat temu spełniło się nasze największe marzenie - zostaliśmy rodzicami. Syn był spełnieniem naszych snów... Wydawało się, że urodził się zupełnie zdrowy. Wróciliśmy do domu w trójkę i nie dowierzaliśmy własnemu szczęściu. Z troską opiekowaliśmy się naszą malutką, kruchą istotką... Wszystko było wspaniałe, nawet nieprzespane noce nie wydawały się dużym zmartwieniem. Niestety, wkrótce wszystko się zmieniło...

Nasz synek nie miał w ogóle apetytu... Wydawał się bardzo słaby, cały czas płakał, a potem nawet nie miał na to siły. Zaniepokojeni, zaczęliśmy bić na alarm... Przyjęto nas do szpitala, zaczęły się badania. Lekarze wiedzieli już, że coś mu dolega... Czekaliśmy na diagnozę, nie spodziewaliśmy się jednak, że będzie taka...
Opuszczając szpital położniczy, niepokoiło nas tylko jedno - synek miał niespotykany odcień skóry, wydawało się lekko żółta. Lekarze jednak powiedzieli, że to nic złego - wszystkie parametry i badania wyszły prawidłowo i wykluczyli wszystkie choroby. Niestety nasza intuicja rodzicielska nas wtedy nie zawiodła... Przeżyliśmy najszczęśliwsze pół roku w naszym życiu, a potem, w ciągu jednego wieczora, bajka zamieniła się w najczarniejszy koszmar... Okazało się, że nasz syn cierpi na talasemię - genetyczną chorobę krwi.

Organizm Abdulka nie wytwarza odpowiedniej ilości hemoglobiny, niezbędnej do prawidłowego rozwoju... Hemoglobina przenosi tlen i umożliwia właściwe funkcjonowanie komórek. Jej brak powoduje wady rozwojowe, zaburzenie życiowych procesów, a w najcięższych przypadkach po prostu śmierć, do której prowadzi niewydolne serce...
Co czuje się w takich chwilach, kiedy słyszy się, że Twoje dziecko jest chore na chorobę, która powoli i boleśnie je zabija...? My mieliśmy wrażenie, że ktoś odciął nam dopływ tlenu... Nie mieliśmy czym oddychać, rozpacz i strach wypełniły wszystko, pojawiły się w naszym życiu i są do dziś. Nasz syn ma najcięższą postać tej choroby, od początku kazano nam się liczyć z najgorszym... Postanowiliśmy, że zrobimy wszystko, żeby go ratować, że nie pozwolimy mu umrzeć!
Już wtedy mówiono nam, że leczenie będzie trudne i długie... Nie mieliśmy jednak pojęcia, jak ciężko będzie, że przez 12 lat choroba będzie deptać nam po piętach, że nasz syn przez 12 lat będzie torturowany ciągłymi transfuzjami krwi, że nie będzie mieć dzieciństwa, że lepiej niż dom będzie znać szpital... Niestety stan Abdula pogarsza się, jest coraz słabszy, narządy coraz gorzej funkcjonują, a my jesteśmy bezsilni.

Kiedy synowi zaczęły puchnąć nóżki, spuchła buzia, a parametry pracy serca spadły do zagrażających życiu, wiedzieliśmy, że nie możemy dłużej czekać... Przyjechaliśmy do szpitala w Turcji, tutaj Abdul ma jeszcze szansę... Przejdzie przeszczep szpiku, to jedyna szansa na uratowanie życia. Zaczęliśmy leczenie, chociaż nasz syn jest tu prywatnym pacjentem, za wszystko trzeba płacić... Nasza rodzina sprzedała wszystko, co mieliśmy: mieszkanie, samochód, aby opłacić drogie leczenie przez 12 lat. A teraz mamy szansę uratować życie naszego synka, a nie mamy już pieniędzy... Nie możemy pozwolić mu umrzeć!
Wskaźniki badań syna są krytyczne, lekarze powiedzieli nam, że jest bardzo źle... Abdul może umrzeć w dowolnym momencie. Musimy działać szybko! Trwają przygotowania do przeszczepu, dawca szpiku już się znalazł w międzynarodowej bazie - mamy ogromne szczęście, że będzie to osoba z Polski. Niestety, sama procedura jest bardzo kosztowna... Jesteśmy uzależnieni od pieniędzy, których nie mamy!
Ścigamy się z czasem... Szpital robi, co może, aby stan naszego synka się polepszył i nadawał się do przeszczepu. Procedura rozpocznie się, gdy zbierzemy pieniądze. Błagamy Cię, pomóż ratować naszego syna, tak bardzo chcemy go uratować ze szponów śmierci, modlimy się za każdego Anioła Stróża, który da naszemu synowi szansę na życie!
Z wyrazami szacunku i prośbą o pomoc,
Rodzice
- KrzysiekX zł
- Wpłata anonimowaX zł
- 300 zł
- Wpłata anonimowa300 zł
- Wpłata anonimowaX zł
- RobertX zł