Usunąć piętno z twarzy Agatki - konieczna operacja!

usunięcie znamienia barwnikowego prawej strony twarzy
Zakończenie: 15 Marca 2018
Rezultat zbiórki
Agatka już jest w domu, bez niebezpiecznego i szpecącego znamienia, z nową, piękną buźką!
Dzięki Wam piętno zniknęło z jej twarzy, a dzielna dziewczynka może w pełni korzystać z uroków dzieciństwa, bez strachu przed chorobą, bez ciekawskich spojrzeń i niemiłych słów. Jest szczęśliwa!
Operacja przebiegła bez żadnych problemów, zostało usunięte całe znamię, Agatka przeszła operację bardzo dzielnie, w tym samym dniu wróciliśmy do Fundacyjnego domu Daru Serca w Schiller Park, gdzie Agatka w trybie ekspresowym doszła do siebie bawiąc się z innymi dziećmi. Efekt jest piorunujący, a my już prawie nie pamiętamy jak wyglądala buzia Agatki ze znamieniem i zdecydowanie wolimy oglądać to już tylko na zdjęciach. W tej chwili pozostaje nam dbać o blizny, codzienny masaż i ochrona przed słońcem. Agatka rozpoczęła właśnie przygodę z przedszkolem, czuję się bardzo dobrze, a my w końcu możemy spać spokojnie :)
Jeszce raz chcemy bardzo podziękować wszystkim darczyńcom za WIELKIE SERCA!
️
Dla Nas leczenie zostało już zakończone, ale wiemy, że jest jeszcze mnóstwo dzieci, które potrzebują pomocy. Teraz my postaramy się na miarę swoich możliwości pomagać innym :)
Jeszcze raz dziękujemy w imieniu swoim i Agatki.
Mama Aneta
A tak było chwilę przed operacją:
Opis zbiórki
Ogromne znamię na twarzy mojej córeczki przeraziło mnie w chwili, gdy pierwszy raz dostałam ją w ramiona. Brunatna plama pokrywała niemal połowę maleńskiej główki! Lekarze nie wiedzieli, co to jest, a w mojej głowie pojawiły się przerażające wizje - a co, jeśli to rak?! Wyszliśmy ze szpitala i właściwie zostaliśmy pozostawieni sami sobie. Musieliśmy z mężem na własną rękę szukać ratunku, bo znamię nie tylko szpeciło, ale stwarzało realne zagrożenie - nikt nie był nam w stanie powiedzieć, w co się może zamienić… Dzisiaj walka o to, by usunąć znamię z twarzy Agatki, trwa. Został już ostatni etap, jesteśmy już tak blisko, ale bez Ciebie nie damy rady…
Najbardziej boimy się o przyszłość. Już od pierwszych dni zaczęliśmy szukać ratunku dla naszej córeczki - by nigdy nie czuła się gorsza, by dzieci się z niej nie śmiały i najważniejsze - by jej zdrowiu i życiu nie zagrażało olbrzymie znamię barwnikowe, zajmujące pół twarzy, czoła i policzka. W Polsce lekarze niewiele wiedzieli. Na forum internetowym znalazłam tatę dziecka, które urodziło się z podobną przypadłością. Polecił szpital we Wrocławiu, pojechaliśmy. Gdy Agatka miała pół roczku, przeszła pierwszą operację, która polegała na starciu skóry ze znamieniem.
Niestety, nic nie dała… Plama pojawiła się znowu, tym bardziej ze zdwojoną siłą, jeszcze większa i ciemniejsza. Minęło pół roku, lekarze podjęli kolejną próbę. Mieliśmy ogromną nadzieję, że tym razem się uda, że z twarzy naszej córeczki zniknie to straszne piętno. Ale okazało się, że cały trud poszedł na marne. Znamię znowu powróciło.
Czuliśmy się, jakbyśmy walczyli z wiatrakami… Chociaż nieudane operacje załamały nas, nie traciliśmy nadziei i siły do walki. Chodziło przecież o przyszłość naszego dziecka, której nie mogła przekreślić niebezpieczna plama!
I tak, po wielu próbach, udało nam się trafić na prawdziwego cudotwórcę - doktora Bruce’a Bauera. Ma wieloletnie doświadczenie w operowaniu podobnych przypadków, a co dla nas najważniejsze - z sukcesem! Gdy przeglądaliśmy zdjęcia dzieci, którym doktor Bauer dał drugie życie, przecieraliśmy oczy ze zdumienia. Nie było widać śladu znamion! Podekscytowani wysłaliśmy do kliniki w USA wszystkie badania Agatki i już po dwóch dniach przyszła odpowiedź: podejmą się leczenia Agatki!
Dostaliśmy skrzydeł bo wiedzieliśmy, że tym razem się uda! Agatkę czekały dwa zabiegi - wszczepienie i stopniowe powiększanie specjalistycznych ekspanderów, które rozciągną skórę oraz wycięcie znamienia, a w miejsce wyciętego fragmentu skóry przyszycie tej rozciągniętej przez ekspandery. To najbezpieczniejsza i najskuteczniejsza metoda. W Polsce proponowali tylko przeszczep, który wiąże się z licznymi powikłaniami i komplikacjami, a na dodatek na twarzy Agatki do końca życia pozostałyby szpecące blizny. Musieliśmy więc spróbować…
Operacja w Stanach wiąże się z ogromnymi dla zwykłej rodziny kosztami, ale z pomocą ludzi o dobrych sercach udało nam się wyjechać! Pierwszą operację Agatka przeszła 28.02.2017 r. Doktor Bauer z zespołem wczepili pod skórę córeczki 3 ekspandery tkankowe. Po 12 tygodniach uzupełniania "baloników" solą fizjologiczną nadszedł dzień operacji. Agatce usunięto aż 95% znamienia! Niestety, okazało się zbyt duże, by za jednym razem usunąć je w całości. Wiedzieliśmy, że będziemy musieli wrócić na kolejną operację, ale w tamtym momencie w końcu, pierwszy raz od dawna poczuliśmy prawdziwą ulgę i szczęście.
Minął rok. Przed Agatką kolejna tura operacji. Agatka urosła, skóra się rozciągnęła, a wraz z nią powiększyło się znamię. Nie wystarczy już samo jego wycięcie. Początkowo miało obyć się bez ekspanderów, jednak po konsultacjach dr Bauer stwierdził, że trzeba po raz kolejny je wszczepić, żeby uzyskać jak najlepszy efekt końcowy. Tym razem będą to dwa mniejsze ekspandery, a po nich ostateczna operacja, dzięki której Agatka pozbędzie się całego znamienia!
Niestety, koszty operacji przerastają nasze możliwości finansowe. Pierwsza operacja musi się odbyć już 4 maja... Mamy mało czasu, a kwota do zebrania ogromna, dlatego postanowiliśmy poprosić o pomoc dla naszej córeczki. Tym razem spędzimy w USA mniej czasu, operacja będzie łatwiejsza i zakończy całe nasze trzyletnie zmagania o pozbycie się znamienia. Tak bardzo chcemy, by nasza córeczka była zdrowa i szczęśliwa, by znamię zniknęło raz na zawsze, a wraz z nim zagrożenie, że przemieni się w coś, o czym nawet boimy się myśleć… Prosimy o pomoc dla Agatki. Pragniemy tylko jej dobra...