Doczekać dnia, gdy nowotwór będzie już tylko złym wspomnieniem

Dalsze leczenie onkologiczne w Monachium
Zakończenie: 2 Marca 2021
Opis zbiórki
Kiedy raz pokonany rak wraca, w innej odmianie atakując ze zdwojoną siłą pozostają dwie drogi: poddać się i czekać na śmierć albo spojrzeć ostateczności w oczy i powiedzieć głośno, podejmuję rękawicę - będę walczyć do końca.
Siostra Agnieszki: Patrzę na Agę i jestem przerażona. Nie słyszę, co mówi. Wiem, że chciałaby powiedzieć mi wiele, ale głos więźnie w gardle. Choroba odebrała jej możliwość samodzielnego wypowiadania swoich potrzeb, bólu, ale teraz stoimy przed poważnym wyzwaniem, bo zdaje się, że tym razem choroba zaatakowała z większą siłą, a my by stanąć do walki i podjąć batalię o życie Agnieszki musimy znaleźć pomoc, bo w tym momencie sami nie damy rady…
Agnieszka: Zaczęło się w 2005 roku. Dokładnie 15 lat temu poznałam istotę strachu o własne życie. Pierwsza diagnoza to brodawczak tarczycy. Pokonanie choroby zajęło trochę czasu, ale po operacji usunięcia tarczycy i radioterapii zaczęłam zupełnie inaczej podchodzić do życia. Każdy dzień traktowałam jak dar. Nauczyłam się uważności i docenienia momentów, które do niedawna przeciekały przez palce w codziennym biegu. Miałam nadzieję, że myśl o chorobie, zmagania z efektami ubocznymi, codzienny strach, będą tylko koszmarną rysą na mojej historii. Niestety, choroba postanowiła znów wystawić mnie na próbę. W ubiegłym roku po badaniach lekarz przekazał mi tragiczną wiadomość. Płaskonabłonkowy rogowaciejący rak dolnego gardła - ta informacja sprawiła, że moje serce na chwilę się zatrzymało.
Droga przez cierpienie i leczenie czekała mnie ponownie. Druga diagnoza bolała jeszcze bardziej, bo zburzyła długo budowane poczucie bezpieczeństwa. Mur runął i wszystko zaczęło się od początku… Strach i bezsilność wróciły.
Siostra Agnieszki: Znalazłyśmy się w dramatycznym momencie. Jedynym ratunkiem dla Agi okazuje się nierefundowana terapia w Monachium. Pierwsza transza za leczenie została opłacona, ale potrzebujemy pełnej kwoty, by leczenie nie zostało przerwane! Widzimy pierwsze efekty, choroba zaczyna powoli się wycofywać, ale zdajemy sobie sprawę, że jeśli podanie leku zostanie wstrzymane, nasza walka skazana jest na przegraną. Prowadzimy walkę na śmierć i życie! I choć to potwornie trudne, musimy prosić o pomoc. W tej sytuacji nie ma żadnego wyboru… Ratunku!
Kiedy w Polsce ludzie przestano nam dawać szansę, zaczęliśmy tracić nadzieję, ale nie na długo, bo wiedzieliśmy, że każdy dzień życia warty jest tej dramatycznej walki. Ratunek w Monachium przyszedł właściwie w ostatniej chwili. Teraz kiedy dowiedzieliśmy się, że leczenie jest skuteczne, musimy walczyć o każdą złotówkę. Każda z nich jest na wagę życia.
Twoja pomoc to nasza jedyna nadzieja na to, że Agnieszka będzie mogła jeszcze raz stawić się chorobie. Bez ciebie nasza nadzieja przepadnie, a jesteśmy na prostej drodze do zwycięstwa. W tej sytuacji słowa “wszystko będzie dobrze…” to za mało, potrzebujemy działania. Pomocnej dłoni, która da możliwość na wyjście z dramatu, który przydarzył się w naszej rodzinie.