

Koszty walki z RAKIEM wciąż rosną, a ja tak bardzo chcę żyć❗️ Proszę, RATUJ❗️
Cel zbiórki: Leczenie i rehabilitacja
Wpłać, wysyłając SMS
Przekaż mi 1,5% podatku
Przekaż mi 1,5% podatku
Cel zbiórki: Leczenie i rehabilitacja
Aktualizacje
Chemioterapia wyniszczyła mój organizm... Ratunku!
Kochani, za mną pięć tygodni najtrudniejszej walki. 28 dni chemioradioterapii, 28 dni niewyobrażalnego cierpienia, wyczerpania, łez i niepokoju...
Naświetlania wypaliły mnie do cna, fizycznie i psychicznie. Codzienne osłabienie, biegunki oraz stany zapalne jelit wyniszczyły mój organizm. Są dni, w których naprawdę trudno uwierzyć, że dam radę wstać z łóżka. Ale wciąż się podnoszę, ponieważ wiem, że ta walka może ofiarować mi spokojne życie.
Tuż przed naświetlaniami po cyklu chemioterapii, tomografia pokazała coś, czego się nie spodziewałam, regresję guza. To był moment ogromnej nadziei. Dał mi siłę, by iść dalej, mimo wyniszczenia.
Za dwa tygodnie odbędzie się konsylium. Lekarze zdecydują, czy możliwa jest operacja. Tak bardzo chciałabym usłyszeć, że mogę spróbować pokonać chorobę. Ale mój organizm musi być silniejszy. A dziś ważę zaledwie 41 kilogramów...
Muszę jak najszybciej się wzmocnić. Potrzebuję zdrowego jedzenia, suplementacji oraz nutridrinków. To wszystko jest niezbędne, żeby przetrwać obecny etap i być gotową na operację. Ale ja naprawdę nie wiem, czy dam sobie sama radę…
Z całego serca proszę Was o pomoc. Bez Was ta droga byłaby zbyt trudna. Dziękuję, że jesteście ze mną.
Aleksandra
Opis zbiórki
Mam na imię Aleksandra. Jeszcze kilka miesięcy temu prowadziłam zwyczajne życie – byłam mamą, partnerką, kobietą z planami na przyszłość. Nigdy nie sądziłam, że grudzień 2024 roku na zawsze odmieni moją codzienność. Diagnoza była okrutna: rak dolnego odcinka przewodu pokarmowego. Nagle wokół mnie zrobiło się bardzo ciemno i cicho…
Nie mogłam w to uwierzyć, nie chciałam w to uwierzyć... W moim sercu tliła się rozpaczliwa nadzieja, że to po prostu jakaś pomyłka. Bo jak to? Przecież takie dramaty zawsze zdarzają się innym, gdzieś daleko – nie nam samym…
Niestety… Ten koszmar stał się moją rzeczywistością i od lutego 2025 roku leczę się w instytucie onkologii. Jestem w trakcie chemioterapii przedoperacyjnej – przede mną piąty cykl, a następnie pięć tygodni chemio-radioterapii. Jeśli wszystko pójdzie dobrze, później czeka mnie operacja. Wierzę, że dzięki leczeniu uda się pokonać chorobę… Ale droga do zdrowia jest bardzo długa, bolesna i niestety – kosztowna.

Do instytutu muszę dojeżdżać trzy dni w tygodniu, co dwa tygodnie. To kilometry, które musimy pokonywać mimo osłabienia i ogromnego zmęczenia. Niestety, mój partner musiał zrezygnować z pracy na pełen etat, by zawozić mnie na leczenie. Teraz pracuje tylko dorywczo, co sprawia, że sytuacja finansowa jest niezwykle trudna – szczególnie że na utrzymaniu mam także nastoletniego syna. Nasze dochody drastycznie zmalały, a koszty walki z nowotworem – wciąż rosną i rosną.
Staram się nie myśleć o tym, co będzie dalej, ale bardzo się boję… Boję się, że zabraknie nam środków na dalsze leczenie. Że nie starczy nam pieniędzy na dojazdy, rehabilitację, czy odpowiednie odżywianie, które jest tak ważne dla pacjenta onkologicznego.
Mam nadzieję, że nie proszę o zbyt wiele – proszę jedynie o szansę. O możliwość kontynuowania leczenia, o pomoc w dojazdach, w zakupie potrzebnych rzeczy, które pozwolą mi dotrwać do operacji, odzyskać zdrowie i wrócić do normalności. Chcę żyć. Chcę jeszcze być mamą i móc wspierać swojego dorastającego syna. Wiem, że to jeszcze nie mój czas, to jeszcze nie pora, by się żegnać – mam dla kogo żyć.
Aleksandra
- 100 zł
- Wpłata anonimowa100 zł
powodzenia w terapii
- Wpłata anonimowa20 zł
Życzę szybkiego powrotu do zdrowia.
- Wpłata anonimowa20 zł
- Wpłata anonimowa20 zł
- Żołnierz20 zł