Dać rakowi w kość

Zakończenie: 14 Maja 2014
Rezultat zbiórki
Gdy odchodzi dorosły - przystajemy i zastanawiamy się, kim był, co dobrego zrobił... Gdy odchodzi dziecko - przystajemy i nie wiemy, co powiedzieć, bo dyskutować o dobroci dziecka jest tak samo bezsensowne jak dyskutować o dobroci Anioła...(Ewa P)
Wczoraj, 14 maja 2014 o 23:30, Ala dołączyła do grona Aniołów. [*]
Opis zbiórki
Mam na imię Alicja, 30. sierpnia skończyłam 16 lat. Mam marzenie, aby tego dnia stanąć pewnie na nogach i pójść na bardzo długi spacer. Tylko tyle.
W maju 2011 zaczęła mnie boleć prawa noga. Poszłyśmy z mamą do lekarza, który uznał, że to nic poważnego. Potem, gdy noga zaczęła puchnąć, dostałam skierowanie na rentgen, ale lekarz, który na niego zerknął, kazał mi smarować nogę i nosić opaskę uciskową, po czym odesłał do domu. W lipcu ból i opuchlizna były tak nieznośne, że pojechałyśmy do szpitala – tam zdiagnozowano u mnie nowotwór złośliwy kości…
Okazało się, że guz zaatakował nie tylko nogę. Miałam już przerzuty do obu płuc. Nie załamałam się. Pomyślałam: „Trudno, jakoś to zniosę. Przede mną ciężki rok, a potem znów wszystko będzie dobrze.” Od razu rozpoczęłam leczenie. Przeszłam chemioterapię, dwie operacje płuc, wycięcie guza w nodze oraz przeszczep szpiku. Pod koniec roku pojechałam do szpitala na ostatnią, jak mi się wtedy wydawało, operację, której celem była rekonstrukcja usuniętej kości. Potem miałam wracać do domu i żyć jak dawniej.
26. grudnia okazało się, że nie da się uratować mojej nogi. Przeprowadzono amputację i skierowano mnie na dalsze leczenie. To był dla mnie szok, ale dałam radę. Teraz kończę chemioterapię i powoli przygotowuję się do powrotu do domu.
Moja choroba otworzyła oczy wielu ludziom na to, co jest naprawdę ważne. Kilka osób zupełnie zmieniło swoje życie. Gdy jakiś czas temu przyjaciółka poskarżyła mi się na swoje problemy, opowiedziałam jej o wszystkim, przez co codziennie przechodzę w szpitalu. O bólu, o stracie nogi, o całych tygodniach trudnego leczenia. I że mimo wszystko daję sobie radę, bo codziennie się modlę. Poradziłam jej, żeby zrobiła to samo. Napisała do mnie potem, że bardzo jej to pomogło. A gdy opowiedziała o tym swojemu tacie, on pomodlił się razem z nią po raz pierwszy od lat!
Codziennie myślę o powrocie do domu. Tęsknię za moim rodzeństwem, za długimi rozmowami z przyjaciółkami, a nawet za szkołą. Najbardziej tęsknię za chodzeniem. Od pół roku czekam na protezę, która jest bardzo droga. Moja mama kocha mnie nad życie, ale jest to dla niej zupełnie nieosiągalna kwota.
Pomóżcie mi, proszę, pójść na długi spacer w dniu moich 16. urodzin. A ja obiecuję, że będę podnosić na duchu wszystkich potrzebujących, których napotkam na swojej drodze. Dziękuję!
Alicja