Rak wydał na mnie wyrok❗️Muszę uciec śmierci, by wrócić do rodziny. Pomocy!

Rak wydał na mnie wyrok❗️Muszę uciec śmierci, by wrócić do rodziny. Pomocy!
Leczenie onkologiczne w Turcji
Zakończenie: 31 Sierpnia 2021
Opis zbiórki
Mam 30 lat, małego synka i wyrok śmierci, który może zostać wykonany praktycznie w każdej chwili. Rak nie czeka, po prostu zabija! Błagam, zostań moim aniołem, pomóż mi walczyć o życie!
____
Myślałam, że nic mnie już nie zaskoczy, że przekraczając magiczną granicę 30 lat zyskam kolejne doświadczenia, widzę, możliwości. Kiedy urodził się mój synek, poznałam całkiem inny rodzaj miłości, która właściwie stała się dla mnie wskazówką. To byłaby historia jakich wiele, ale moja została dramatycznie zatrzymana, brutalną diagnozą. W najmniej oczekiwanym momencie dowiedziałam się, że mam raka!
Grudzień 2019 roku - zaczęło się od zapalenia węzła chłonnego. Kolejne wizyty u lekarzy, badania, testy, a wreszcie biopsja - 10 dni pełnego napięcia oczekiwania, a później dramatyczna wiadomość, która sprawiła, że moje życie zostało wyraźnie podzielone na dwie części.
W marcu 2020 roku lekarze powiedzieli że, to chłoniak rozlany, w czwartym stadium, obejmujący wszystkie węzły chłonne, kości szkieletowe, gruczoły sutkowe, wątrobę i szpik kostny. Pamiętam każdą sekundę tamtego dnia. Po prostu zamarłam. Spojrzałam na lekarza i płakałam! Miałam w głowie wiele myśli o tym, co dalej robić i jak zaakceptować ten fakt, że mam RAKA! A co jeśli umrę? Problem w tym, że nie chcę umierać! Mam małego synka i ukochanego męża! Chcę żyć! Muszę zaopiekować się rodziną...
Mój chłoniak jest oporny na leczenie. W Centrum Onkologii w Charkowie dostałam 6 serii chemioterapii, a następnie kolejne dawki radioterapii. Kiedy mój stan się poprawił i uwierzyłam, że ten koszmar się skończył! Nie mogłam powstrzymać łez - tym razem radości…
Niestety, moja radość trwała zaledwie krótką chwilę - w listopadzie 2020 roku mój stan gwałtownie się pogorszył, trafiłam do szpitala. Wtedy nadzieja została brutalnie zniszczona, bo rak wrócił! Miałam wrażenie, że choroba nabrała siły, bo stan pogarszał się dosłownie każdego dnia. Czułam jakby rak zabrał mi wszystkie siły… chemioterapia stała się dla mnie potwornym doświadczeniem. Ból był nie do zniesienia. Wtedy usłyszałam, że ratunku powinnam szukać za granicą.
Wiele razy słyszałam odmowę, ale nie wierzyłam, że to koniec. Dostałam ogromne wsparcie od rodziny - to dzięki nim udało się znaleźć klinikę Memorial w Ankarze. Jestem tu od 6 kwietnia 2021 roku. Od momentu hospitalizacji nie opuściłam szpitalnej sali ani na chwilę. Czuję się jak w więzieniu... Nie widziałam mojego dziecka od ponad pół roku. Przegapiłam jego trzecie urodziny… Tęsknota jest nie do zniesienia, ale wciąż wierzę, że czeka nas spotkanie, że będę mogła wziąć mojego synka w ramiona. Ja nie mogę teraz przegrać!
Leczenie działa, ale jego koszty mnie przerastają. Jeśli szybko nie zdobędę środków, zostanie przerwane. Muszę zapłacić za poprzednie i kolejne cykle inaczej zostanie skazana na łaskę i niełaskę raka. Boję się nawet myśli, że po tym co przeszłam, po prostu przegram. Nie mogę do tego dopuścić! Potrzebuję pomocy i wsparcia, by ratować się przed wyrokiem wydanym przez chorobę!
Proszę - pomóż mi znaleźć ratunek. Tak bardzo chcę wrócić do mojego dziecka, do rodziny. Tak bardzo chcę się wyrwać z objęć śmierci...