
KRYTYCZNIE PILNE! "Mamusiu, czy ja umrę?" – Wznowa białaczki❗️
Cel zbiórki: Leczenie onkologiczne w Izraelu
Cel zbiórki: Leczenie onkologiczne w Izraelu
Aktualizacje
RATUNKU❗️Jest bardzo źle – zmniejsza się granica między życiem a śmiercią❗️
Już czwarty tydzień utrzymuje się gorączka — nie przekracza 38,1, ale ostatnie trzy dni to prawdziwe piekło. Nie je. Nie pije. Cały czas wymiotuje.
Od początku kwietnia zaczęto podawać jej żywienie pozajelitowe (TPN) — początkowo tylko na noc, od 20:00 do 8:00. Ale już następnego dnia zostało ono podłączone na stałe. Córeczka nadal gwałtownie traci na wadze — waży już tylko 16,5 kg. To krytycznie niska waga dla dziecka w jej wieku...

Bóle głowy, silne mdłości, bóle brzuszka… Cierpi. Prawie cały czas śpi. Nie ma już w ogóle sił.
31 marca zrobiliśmy tomografię komputerową. Lekarka zauważyła zmiany i natychmiast skierowała nas na rezonans magnetyczny z kontrastem — wykonano go wieczorem tego samego dnia.
Na pierwszy rzut oka MRI nie wykazało nic niepokojącego, ale ostatecznych wyników jeszcze nie ma. Wciąż czekamy. I bardzo się boimy.
Z powodu ciągłych wymiotów Nastusia nie może przyjmować leków doustnie — wszystko od razu zwraca. Dlatego odstawiono lek przeciwgrzybiczy, który przyjmowała. Ale nadal czuje się bardzo źle.
Brzuszek boli, mdłości nie ustępują, sił brak całkowicie...Lekarze rozważają założenie sondy — nie po to, by ją karmić, ale by leki nie drażniły gardła i nie prowokowały kolejnych wymiotów. Do tego doszła biegunka. Jej stan jest bardzo ciężki.

Na ciele pojawiają się czerwone plamy. A na twarzy i głowie — wysypka. Silna, obfita, pojawia się falami: raz mniej, raz znów cała twarz i skóra pokryta. To przerażające. Wszystko jest przerażające.
Boję się. Boję się, że zobaczę krew w wymiotach. Boję się, że nie zdążę.
Neurolog zagląda do niej codziennie, czasem kilka razy dziennie.
Ale patrzę na nią — i ściska mi się serce. Moja córeczka gaśnie w oczach.Dziękuję wszystkim naszym cudotwórcom. Tym, którzy są z nami. Tym, którzy wspierają — słowem, czynem, udostępnieniem, złotówką. Jesteście naszym oddechem. Nie wiem, jak byśmy przetrwali bez Was.
Ale teraz znów jesteśmy na krawędzi.
I bardzo proszę — pomóżcie nam. Błagam.Błagamy o pomoc! Stan Nastusi jest krytyczny – tracimy ją❗️
Z całego serca prosimy o pomoc! Stan Nastusi jest krytyczny!
Każda reakcja, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia mogą uratować Nastusię.
Dziękujemy za wszystko, co dla nas robicie. Jesteśmy Wam ogromnie wdzięczni!

Kiedy każda kropla krwi ma znaczenie…
Krew Nastusi znowu ją zawiodła. Wyniki są fatalne. Płytki krwi spadają, hemoglobina się nie utrzymuje, transfuzje są niemal codziennie. Ale to nie było najgorsze.
W badaniach wykryto grzyba. Najpierw posiew krwi. Potem tomografia komputerowa. Następnie echo serca. A wieczorem przyszli lekarze i powiedzieli: natychmiast trzeba usunąć cewnik! Ten grzyb jest szczególnie niebezpieczny — "lubi" osiedlać się na nylonowych rurkach, zamieniając je w śmiertelną pułapkę.
Operacja to zawsze ryzyko, zwłaszcza gdy w krwi dramatycznie brakuje płytek, a krzepliwość jest niemal zerowa. Jak przeprowadzić zabieg w takim stanie? Ale pozostawienie cewnika było jeszcze bardziej niebezpieczne. Czekaliśmy, aż wyniki choć trochę się poprawią: dwie transfuzje płytek, jedna transfuzja krwi, magnez… Dopiero wieczorem lekarze podjęli decyzję o operacji.
Podczas zabiegu również przetaczano płytki krwi. Baliśmy się do granic możliwości. Baliśmy się, że coś pójdzie nie tak, że organizm tego nie wytrzyma. Ale Bóg nas wysłuchał — operacja przebiegła bez komplikacji.
Teraz Nastusia ma wenflony w obu rączkach. TPN został zastąpiony przez PPN, ponieważ standardowe żywienie pozajelitowe nie nadaje się do wenflonu obwodowego. Dodatkowo podano nowy lek, aby ustabilizować ciśnienie.
Jednak jej stan wciąż jest bardzo ciężki.
– Na ciele pojawiła się wysypka.
– Temperatura znowu rośnie.
– Cały dzień przespała, prawie nie ma sił, nadal nic nie je.
Każdy dzień to nowe badania, nowe wkłucia, nowy ból.
Znów kłucia w żyły, znów łzy, znów cierpienie.
Trzyma mnie za rękę i płacze, ale musi to wytrzymać. Nie ma wyboru.Lekarze podjęli decyzję: w niedzielę lub poniedziałek Nastusia zostanie przeniesiona na intensywną terapię. Tam otrzyma tymczasowy cewnik na 10 dni. Ale nie wiem, czy zostaniemy tam, czy wrócimy do izolatki.
Nie wiemy, co będzie dalej. Nie wiemy, ile jeszcze cierpienia przed nami. Ale wiemy jedno — bez waszej pomocy nie damy rady.
Błagamy, pomóżcie nam.
Czasu zostało bardzo mało.
Każdy dzień leczenia to nowe długi, nowe leki, nowe ratowanie życia.
Każda wpłata to oddech, który daje Nastusi szansę.
Każda pomoc to szansa na przeżycie.Błagamy o wsparcie.
Moja córeczka na granicy życia i śmierci – tracę ją❗️Błagam o pomoc!
Nowy rok dla Nastii i dla nas rozpoczął się dramatycznie...
Nastusia w dalszym ciągu przebywała na OIOMie zmagając się z konsekwencjami choroby. Jej parametry życiowe pozostają niestabilne. Aby wesprzeć jej organizm, lekarze połączyli roztwory z glukozą, potasem i magnezem, gdyż badania wykazały krytycznie niski poziom tych substancji.

Mimo wszelkich wysiłków nie było oczekiwanej poprawy... Otrzymywała leki moczopędne w małych dawkach, aby uniknąć obciążenia serca i nerek. Na szczęście waga ciała przestała rosnąć...
Każdego dnia cieszymy się, że jej stan się nie pogarsza. Stara się być silna, choć jest to dla niej bardzo trudne...5 stycznia w nocy zaczął się silny kaszel, a tętno wzrosło do 130 uderzeń na minutę. Lekarze zdecydowali się na wykonanie prześwietlenia rentgenowskiego, aby wykluczyć poważne powikłania. Ale to był dopiero pierwszy cios tego dnia... Z powodu zakrzepicy lekarze podjęli decyzję o pilnym usunięciu portu. To był szok, ponieważ wymiana wymagała skomplikowanych manipulacji...
Aby założyć tymczasowy cewnik, konieczne było zmiażdżenie żyły... Zabieg był bolesny, zaczęło krwawić, wskaźniki spadły, a rana długo się nie goiła... Zaplanowana na rano operacja odbyła się dopiero wieczorem. Nastusia cały dzień spędziła głodna, przygotowując się do znieczulenia. Po długich godzinach oczekiwania, wróciła na oddział intensywnej terapii z tymczasowym cewnikiem na szyi. To był dla niej ciężki dzień, ale po raz kolejny pokazała, jaka jest silna...
Następnego dnia Nastusi wszczepiono nową tętnicę ... Lekarze zrobili wszystko, żeby się nie bała, podali jej środek uspokajający i w trakcie zabiegu mogła zasnąć. Kiedy się obudziła, po raz pierwszy od długiego czasu widzieliśmy ją spokojną. Po zabiegu długo spała, jakby wracała do zdrowia. Nadal jest wspomagana kroplówkami, powoli wstrzykuje się jej krew i płytki krwi, aby uniknąć bólu, ponieważ jej żyły są całkowicie osłabione. Cały czas modlimy się o jej powrót do zdrowia...

9 stycznia planowane nakłucie szpiku kostnego musiało zostać odwołane ze względu na znacznie obniżoną liczbę płytek krwi...Nastusa dwukrotnie otrzymała transfuzję płytek krwi, aby ustabilizowaćJejj stan. Pomimo tego, została przeniesiona z OIOM -u na oddział hematologii onkologicznej. Niestety, temperatura znów zaczęła rosnąć, co budziło ogromny niepokój...
14 stycznia przeprowadzono nakłucie szpiku, ale ze względu na ryzyko, zabieg wykonano na oddziale intensywnej terapii. Potem córeczka wróciła na oddział hematologii. Była bardzo słaba, a mimo to starała się uśmiechać do nas...
W połowie stycznia w ramach przygotowań do przeszczepu lekarze sprawdzali płuca, wzrok, zęby i stan ogólny córeczki. Pozostaje przeprowadzić USG serca i konsultację z endokrynologiem. Wszystkie procedury muszą potwierdzić, że Nastusya jest gotowa do przeszczepienia szpiku kostnego.
Na 19 stycznia planowana była instalacja nowego portu, ale 15 stycznia w nocy temperatura wzrosła do 39,4... W ciągu dnia czterokrotnie spadała i rosła bardzo wysoko... Posiewy krwi nie wykazywały infekcji, ale przyczyna gorączki pozostawała tajemnicą... Z niecierpliwością czekamy na nowe wyniki badań. Lekarze dokładnie wszystko analizują, aby wykluczyć stan zapalny.
16 stycznia operację montażu nowego portu ponownie przełożono ze względu na temperaturę...Zamiast tego lekarze nadal przetaczają płytki krwi i wykonują nowe badania krwi. Nastusya pozostaje silna, ale widzimy, jak jej ciało walczy do granic możliwości...
17 stycznia Jej stan pozostaje niestabilny, ale nie tracimy nadziei. Być może jutro lekarze uzyskają odpowiedzi na swoje pytania i wreszcie będzie mogła poczuć się lepiej. Modlimy się o to,aby córeczka nadal miała siły do walki, o jej uśmiech i wygranie tej wojny o ŻYCIE...Nastusya to prawdziwa wojowniczka i zasługuje na to, co najlepsze...
Operację instalacji ikmana (portu) stale odkładano ze względu na stan córeczki...ale dalsza zwłoka była już niemożliwa, ponieważ zbliża się termin przeszczepu szpiku kostnego...
Dzięki Bogu, operacja udała się...
Stan córeczki ustabilizował się na tyle ,że można przystąpić do procedur przygotowujących do przeszczepienia...
Nastusia rozpoczęła naświetlania.... W najbliższych dniach przejdzie sześć zabiegów napromieniania całego ciała, co jest ważnym krokiem przed przeszczepieniem szpiku kostnego...
To pierwsze naświetlanie Nastusia dość dobrze zniosła, ale ...skutki uboczne dopiero przed nią. Przeszczepienie szpiku kostnego zaplanowane jest na pierwsze dni marca. Nie mamy na to funduszy...
WRAZ Z LEKARZAMI Z CAŁYCH SIŁ PROSILIŚMY ZARZĄD SZPITALA O ZGODĘ NA PRZESZCZEP BEZ OPŁATY...BO BEZ NIEGO NASTIA NIE PRZEŻYJE ...ZGODZILI SIĘ, ALE POD WARUNKIEM, ŻE DŁUG BĘDZIE SPŁACONY W CIĄGU TRZECH MIESIĘCY...
Zgodzili się... pomimo tego,że nadal mamy długi za dotychczasowe leczenie i reanimację, która jest dużo droższa niż zwykły pobyt na oddziale... Mamy bardzo mało czasu na zebranie ogromnych pieniędzy...
Błagam... Pomóżcie uratować moje dziecko... TYLKO Z WASZĄ POMOCĄ NASTUSIA MA SZANSĘ ŻYĆ ...odzyskać zdrowie... i wydostać się z onkologicznego piekła... wrócić do szczęśliwego, beztroskiego i bezpiecznego dzieciństwa...
Mama
Opis zbiórki
Choćbym wylała morze łez, sama nie jestem w stanie zmienić nic. Bezsilność rozdziera mi serce, ale mimo to, chcę wierzyć, że nadzieja jest mocniejsza niż oddech śmierci, który cały czas wisi nad moją małą córeczką… Błagam o ratunek dla Nastusi!
Zaczęło się niewinnie – zmęczenie i niewielka temperatura. Myślałam, że to przeziębienie. Córka nie chciała jeść, była blada… Na ciele zaczęły pojawiać się siniaki. To był znak, że dzieje się coś strasznego.

Pilny kontakt z lekarzami i godziny spędzone na badaniach. USG wykazało powiększenie wszystkich organów, a następnego dnia przyszły wyniki badań - ostra białaczka lifoblastyczna... Anastazja w trybie pilnym została zabrana do szpitala.
W szpitalu powiedzieli, że pojawienie się na oddziale jeden dzień później skutkowałoby śmiercią. Nastki nie byłoby z nami… Zostałaby ogromna pustka i żal. A tak mamy jeszcze szansę. Cień nadziei, że córeczka będzie żyć!
Już po pierwszej chemioterapii zauważono skutki uboczne – pojawiły się szczeliny odbytu. Nastka nadal nie może siedzieć, a chemioterapia negatywnie wpływa na jej żołądek i wątrobę. Po zakończeniu pierwszego kursu okazało się, że sytuacja nie tylko się nie polepszyła, ale i pogorszyła. Teraz czeka na nią kolejna chemia i przeszczep szpiku od niespokrewnionego dawcy.

Patrzę na córeczkę... Widzę te same oczka. Widzę delikatny uśmiech, choć ciężko o niego, bo moje maleństwo dużo śpi. Całuję ją w czoło, głaszczę po łysej głowie i z całych sił zaciskam zęby, by tylko się nie rozpłakać... Muszę być silna i dać z siebie wszystko. Za nas dwie!
Mamy tylko Was. Tylko Wy możecie pomóc w ratowaniu życia tego małego cudu…
Mama
- Wpłata anonimowa100 zł
- mxx10 zł
- Wpłata anonimowa20 zł
- Wpłata anonimowa5 zł
- Wpłata anonimowa10 zł
- Wpłata anonimowa20 zł