Zbiórka zakończona
Andrzej Bulasiński - zdjęcie główne

S.O.S. - bezgłośne wołanie Andrzeja o ratunek. Pomóżmy mu odzyskać zdrowie!

Cel zbiórki: trzymiesięczny turnus rehabilitacyjny

Zgłaszający zbiórkę:
Andrzej Bulasiński, 43 lata
Młotkowo-Wieś, mazowieckie
Śpiączka na skutek niedotlenienia mózgu
Rozpoczęcie: 12 września 2018
Zakończenie: 7 września 2020
41 757 zł(42,43%)
Wsparło 2255 osób

Przekaż mi 1,5% podatku

Numer KRS0000396361
Cel szczegółowy 1,5%0041913 Andrzej

Cel zbiórki: trzymiesięczny turnus rehabilitacyjny

Zgłaszający zbiórkę:
Andrzej Bulasiński, 43 lata
Młotkowo-Wieś, mazowieckie
Śpiączka na skutek niedotlenienia mózgu
Rozpoczęcie: 12 września 2018
Zakończenie: 7 września 2020

Aktualizacje

  • Najnowsze wieści od Andrzeja!

    Kochani,

    mój brat przebywa obecnie w zakładzie opiekuńczo leczniczym, gdzie jest rehabilitowany, ale na specjalistyczny ośrodek w Krakowie nie mamy już pieniędzy... Dzięki rehabilitacji nastąpiła znaczna poprawa od tego co było, ale do uzyskania choć odrobiny samodzielności daleka droga.

    Andrzej Bulasiński

    Andrzej przytył, jest w lepszej kondycji fizycznej i lepiej kontaktuje. Bardzo jednak cierpi, kiedy rehabilitanci prostują nogi z powodu dużych przykurczów. Nie poddajemy się, walczymy o każdy centymetr. Mówię zawsze "walczymy", bo jestem z bratem codziennie po pracy do wieczora aż zaśnie. Jest mu wtedy lepiej. Widzę,  że jest ożywiony. Kocham go bardzo i dziękuje Bogu, że jest z nami.

    Borys, syn Andrzeja odwiedził nas niedawno i cieszył się, że mógł zobaczyć tatę. Cały czas mówi o domku na drzewie, który tata obiecał mu zrobić. Wszyscy wierzymy, że Andrzej odzyska sprawność i spełni marzenie synka. Proszę o dalsze wsparcie, bo bez Was to się nigdy nie uda...

    Agnieszka - siostra Andrzeja

  • Cały czas walczymy!

    Kochani,

    Andrzej przebywa obecnie w Zakładzie Opiekuńczo-Leczniczym, gdzie jest rehabilitowany na tyle, na ile jest to możliwe w takim miejscu. Widzę, że jest trochę lepiej - nie łapią go skurcze, czasami się uśmiecha. Zamyka oczy, gdy zadaję pytania, ma bardzo wyraźne oczy, patrzy i wiem, że chce wyzdrowieć.

    Andrzej Bulasiński

    Cały personel mówi, że Andrzej wyjdzie z tego, bo chce być zdrowy. Walczy, ale trzeba intensywnej rehabilitacji. Jestem u brata codziennie, dużo do niego mówię, opowiadam o domu i jego synku Borysie. Wtedy płacze, wiem, że chciałby być z nim. Robię, co mogę, ale najważniejsze jest to, żeby trafił jak najszybciej do Ośrodka Rehabilitacyjnego  w Krakowie. Zrobiłabym wszystko, żeby wyzdrowiał, ale potrzebuję Państwa pomocy.

    Agnieszka - siostra

Opis zbiórki

17 czerwca tego roku był dniem, w którym zatrzymała się ziemia. Mój brat Andrzej trafił do szpitala z zapaleniem płuc, a wkrótce zatrzymało się też jego krążenie. Lekarze uratowali mu życie, ale niedotlenienie mózgu spowodowało olbrzymie spustoszenie w jego organizmie. Wiemy, że nas słyszy, jednak ciało zostało mocno zniszczone. Jedynym sposobem na odzyskanie zdrowia i sprawności jest intensywna rehabilitacja.

Andrzej Bulasiński

Spoglądam na Andrzeja i serce mi krwawi. Wciąż nie wierzę, że to wszystko dzieje się naprawdę. Minęły raptem 3 miesiące, a mój brat zmienił się nie do poznania. Wiem, że to on, ale wygląda jakby go ktoś podmienił. Zawsze był silny, wysportowany… A teraz jego ciało leży bezradnie na łóżku szpitalnym, a Andrzeja nie ma z nami, bo jest w tym ciele uwięziony. Może gdyby ktoś zauważył wcześniej to zatrzymanie krążenia, pewnie zniszczenia nie byłyby tak dotkliwe. Czasu jednak nie cofniemy...

Tego feralnego dnia Andrzej trafił do szpitala, bo się bardzo źle czuł. Po konsultacji stwierdzono zapalenie płuc i skierowano go na oddział wewnętrzny. Tam się zatrzymał… Nie wiemy, na jak długo, ponieważ nikt tego nie zauważył. Dopiero po kilku, kilkunastu minutach przystąpiono do reanimacji. Wrócił puls, ale Andrzej już nie wrócił. Brak tlenu uszkodził mózg. Usłyszeliśmy, że nic już z niego nie będzie. Co w takiej sytuacji zrobić? Mamy go spisać na straty?

Andrzej Bulasiński

Jesteśmy jego rodziną i nie zgadzamy się na to. Nie możemy go tak zostawić. Tym bardziej, że on daje nam znaki, że wciąż tam jest. Otwiera oczy, reaguje na głos, wodzi za nami oczami. Niedawno przytuliłam go i powiedziałam do ucha, że się nie poddamy i będziemy o niego walczyć. Poduszka zrobiła się mokra, ale to nie były moje łzy. Andrzej wszystko zrozumiał i tylko tak potrafił mi odpowiedzieć. Wysłał jasny, czytelny sygnał: S.O.S. - ratujcie mnie! Nie ma lekarstwa, które go uzdrowi. W takich przypadkach jedyną drogą jest intensywna rehabilitacja, a najlepsze efekty osiąga się przez pierwsze pół roku po uszkodzeniu mózgu.

Wiem, że on chce wrócić, tym bardziej, że ma dla kogo. Jego 6-letni syn Borys od czerwca nie widział taty i bardzo za nim tęskni. Wszyscy za nim tęsknimy i tak bardzo chcemy zapewnić mu opiekę, której w tej chwili potrzebuje. Niestety, kolejki do NFZ ciągną się miesiącami, a on potrzebuje rehabilitacji tu i teraz. Dlatego zdecydowaliśmy się na ośrodek specjalizujący się w tak trudnych przypadkach i zapewniający odpowiednie warunki do powrotu do zdrowia w trakcie 3-miesięcznego turnusu rehabilitacyjnego. Jednak koszt takiej terapii jest kosmiczny i w żadnym wypadku nas na niego nie stać. Prosimy więc o pomoc...

Ten apel jest wołaniem o ratunek. Andrzej przebywa obecnie w hospicjum, ma tam dobrą opiekę. To jednak za mało, żeby ruszyć do przodu i go odzyskać. Na niczym innym nam w tej chwili nie zależy, on ma dopiero 36 lat. Wysłał mi jasny i czytelny sygnał - chcę wrócić, pomóżcie mi. Ja przekazuję ten sygnał do Was i proszę… Nie zostawiajcie nas z tym samych.

Agnieszka - siostra Andrzeja

Wybierz zakładkę
Sortuj według

Ta zbiórka jest już zakończona. Zobacz innych Podopiecznych, którzy czekają na Twoją pomoc.

WesprzyjWesprzyj