Najpierw tętniak, potem udar... Pomóż Andrzejowi zawalczyć o dawne życie!

Pobyt w ośrodku rehabilitacyjnym
Zakończenie: 26 Lipca 2023
Opis zbiórki
5 marca 2020 roku wszystko zmieniło się bezpowrotnie. Nikt z nas nie spodziewał się, że w jednej chwili życie mojego męża zawiśnie na włosku. Pamiętam dokładnie ten dzień, gdy otrzymałam telefon z pracy Andrzeja – "Pani mąż zasłabł. W ciężkim stanie zabrano go do szpitala." Moje nogi zrobiły się miękkie, serce zaczęło szybciej bić, a strach owładnął całe ciało...
Bez chwili zawahania ruszyłam w drogę. Mąż pracował jako kierowca międzynarodowy. Gdy doszło do tego feralnego wydarzenia, był wtedy na rozładunku w Niemczech. Wiedziałam jednak, że muszę dotrzeć jak najszybciej do szpitala.
Na miejscu okazało się, że w głowie Andrzeja pękł tętniak, w wyniku którego doznał poważnego krwotoku podpajęczynówkowego. Byłam przerażona. Operacja ratująca życie, śpiączka, potem rozległy udar to wszystko działo się tak szybko. Nie mogłam w to uwierzyć.
Pierwsze dwa miesiące Andrzej przebywał w szpitalu w Niemczech. Przez ponad miesiąc lekarze utrzymywali go w śpiączce. Żywiony był PEG-iem, wspomagany rurką tracheostomijną. Później przetransportowaliśmy go do szpitala w Polsce, gdzie dalej rozgrywała się najcięższa walka, jaką kiedykolwiek przyszło nam podjąć.
Całą sytuację utrudniała także pandemia, przez którą spotkaliśmy się z wieloma trudnościami. Nie mogłam odwiedzać mojego męża. Nie było jednak we mnie na to zgody. Każdego dnia przyjeżdżałam pod szpital, wchodziłam na ławkę, z której widziałam okno, a w nim leżącego w łóżku męża. Tylko w taki sposób choć na chwilę czułam się spokojna.
Minęło już tyle czasu, a mi nadal trudno wracać do tych chwil myślami. Dziś mąż jest już stabilny. Staramy się z całych sił, by przywrócić dawną sprawność. Dzięki rehabilitacji domowej udało się to zrealizować częściowo. Andrzej co prawda potrafi sam usiąść, przemieścić się i zjeść posiłek. To jednak nadal za mało, by być znów samodzielnym i zdolnym do pracy.
Niespodziewane leczenie, rehabilitacja i konieczne konsultacje lekarskie mocno obciążyły nasz budżet. Jednak tylko dzięki systematycznym ćwiczeniom mój mąż ma szansę na powrót do dawnego życia. Nie możemy się poddać, nie możemy zrezygnować. Nie teraz gdy tyle udało się już wywalczyć.
Pełni nadziei prosimy Was o wsparcie finansowe. Zebrane środki chcemy przeznaczyć na kontynuowanie rehabilitacji w specjalistycznym ośrodku. Już teraz z całego serca dziękujemy za każdy gest dobroci.
Beata, żona Andrzeja